Kilka słów o kościach wspinaczkowych i ich wyborze

Jednym z podstawowym elementów służącym do asekuracji na drogach tradycyjnych - od ponad 50 lat - są kostki. W tym artykule skupię się na kostkach klinowych dwupozycyjnych, służących do asekuracji w zwężających się szczelinach. Możesz spotkać się z nazwą Rocksy, Stoppery. Angielska nazwa to Nuts (od nakrętek na śruby).

gosia tomik wspinanie trad kobylany

Gosia Tomik zakłada przelot z kostki na kursowej czwórce na Wroniej Baszcie. Fot. Damian Granowski


Ten artykuł jest jednym z szerszego cyklu, pt. "Szkoła wspinania" mającego na celu popularyzację bezpiecznych metod wspinania oraz usprawnienie, a co za tym idzie wzrost ogólnego poziomu wspinania. Celem tego "projektu" jest przekazanie/utrwalenie podstawowej wiedzy dla początkujących jak i również różnych patentów dla bardziej zaawansowanych. Uprzedzam jednak, że nie jest to internetowy kurs wspinania, a jedynie uzupełnienie takich kursów + ewentualne przypomnienie. Jeśli myślisz o kursie/sekcjach wspinaczkowych i podoba ci się mój sposób przekazywania wiedzy to zapraszam do kontaktu.

Jeśli jesteś tu pierwszy raz i strona ci się podoba to zajrzyj do artykułu "pierwszy raz na drytooling.com.pl" znajdziesz tam kilka wskazówek, co warto przeczytać na stronie :-). Polecam również zapisać się na newsletter (będziesz dostawał na niego powiadomienia o nowych, wartościowych artykułach. Spamu... nie będzie. Zapraszam też do polubienia profilu FB ;).


Z grubsza kostki dzielimy na klinowe (utrzymywane w szczelinie na zasadzie sprzężenia kształtu) i mimośrodowe (utrzymywane za pomocą tarcia z wykorzystaniem efektu mimośrodowego). Do tego mimośrodowe możemy podzielić na pasywne (np. Tricamy) i aktywne (np. friendy, ballnuty).

Taka kostka składa się z metalowej pryzmy (duralluminium, mosiądz lub stal), przez które przechodzi cięgło (zazwyczaj stalowa linka), do którego wpinamy ekspres. Zazwyczaj zakłada się taką kostkę w pionowych zwężających się szczelinach.

Kostki dwupozycyjne mają kształt zakrzywionej pryzmy. Są różne wariacje. Np. Wallnutsy firmy DMM mają trapezowy przekrój poprzeczny. Specjalistyczne offsetowe kości mają nierównoległe do siebie wszystkie płaszczyzny. Na rynku są też mikrokostki, czyli kostki o bardzo małych rozmiarach, dedykowane do hakówki (najmniejsze rozmiary mają wytrzymałość 2 kN). Chociaż niektórym wspinaczom zdarza się asekurować z takich kostek na wymagających asekuracyjnie drogach.

Główni producenci kostek (Black Diamond, DMM, Rock Empire, Wild Country) oferują nam kilkanaście modeli. Pytanie jakie wybrać, aby spełniały nasze oczekiwania?

kosci black diamond stoppers

Kostki firmy Black Diamond

Poniżej standardowo: historia, omówienie różnych modeli i na koniec porady co do kupna

Chyba pierwszymi „kostkami“ wykorzystującymi efekt klinowania się w zwężających się szczelinach, były kamienie już zastane w rysach. Wspinacze owijali wokół nich pętle i był to całkiem niezły przelot. Z czasem niektórzy postanowili pomóc naturze i przed wspinaniem zabierali kilka otoczaków, które następnie umieszczali w rysach (nierzadko przy pomocy młotka).

Według źródeł, pierwszym wspinaczem, który asekurował się w ten sposób, był Anglik Morley Wood w 1927 roku. Rzecz działa się na drodze Pigott w Clogwyn du'r Arddu.

Na stronie Needle Sport (muzeum kostek) można znaleźć artykuł historyczny, w którym pojawia się ciekawa anegdotka. W 1954 roku Joe Brown i Don Whillans używali kamieni na bardzo trudnej rysie na zachodniej ścianie l'Aiguille de Blaitière (nowa droga). Powtarzający po nich drogę zespół Paragot-Bérardini nie znali tej techniki i stwierdzili, że Angliby byli "mutantami".

Inną ciekawostką była metoda na usztywnianie linek, taśm, tak aby łatwiej było je przepchnąć przez szczeliny. Wystarczyło włożyć takie taśmy do mocno osłodzonej wody i zagotować. Znając życie, pewnie takie taśmy były też prowiantem na czarną godzinę ;).

Pierwowzorami dzisiejszych kostek były nakrętki do śrub. Sprytnym Anglikom wpadły w oko nakrętki z podkładu linii kolejowej do Snowdon. Szybko znaleźli dla nich właściwe zastosowanie. W połączeniu ze sznurkiem stawały się całkiem dobrym przelotem.

pierwowzory kostek wspinaczkowych

Pierwowzory dzisiejszych kostek. U góry z lewej: nakrętka z linii kolejowej Snowdom. Fot. Needle Sport

kostki nawlekane na sznurek

Kilka nakrętek (różnych rozmiarów i wariacji) było nawlekanych na jeden sznurek. Z tego co domniemuję, to osadzało się najbardziej odpowiednią nakrętkę i wpinało karabinek do sznurka. Takich zestawów pewnie miało się kilka. Fot. Needle Sport

W 1959 roku powstaje pierwsza kostka na stalowym cięgle - Cloggy.

Pierwszymi kośćmi wprowadzonymi oficjalnie do sprzedaży (1961 rok) były kostki kowala Johna Brailsforda, produkowane w trzech rozmiarach. Największa z nich miała rozmiar 5/8 cala. W tym czasie większość pokonywanych dróg miała rysy o szerokości dłoni. Potrzebne były większe kostki. Ponownie  pojawia się Brailsford, który robi odpowiedniego rozmiaru kostki z drzewa.

Zmyślny kowal wpadł również na genialny pomysł, żeby nawiercić równolegle otwory w takiej "piradmice", dzięki czemu będzie mniejsza szansa na ścięcie liny. Tak powstaje Moac i Acorn.

kostka moac acorn

Od lewej: Moac i Acorn. Fot. Needle Sport

acorn tasma cieglo

Acorn na cięgle i taśmie. Fot. Needle Sport

W latach 60-tych na potęgę zaczęły powstawać różne typy kostek (m. in. stożkowe, romboidalne, mimośrodkowe, heksagonalne).

Dzisiaj kostki w wyniku kilkudziesięcioletniej ewolucji mają kilka różnych kształtów, które najlepiej się sprawdzają.

Występują w kilkunastu rozmiarach, pogrupowanych w tzw. „sety“. Taki set zazwyczaj ma 7-11 kostek, których rozmiary nachodzą na siebie. Dzięki czemu mając cały taki set, to jesteśmy wstanie założyć przelot w każdej szerokości szczelinie (oczywiście zawierającej się w szerokości naszego zestawu kostek).

kosci wspinaczkowe dmm wallnut

Typowy set kości - tutaj kości DMM Wallnuts  (1-11)

Producenci również zaczęli oznaczać kostki różnymi kolorami, dla łatwiejszej identyfikacji podczas wspinania.

Na rynku występują też kostki innych kształtów. Dobrze pokazujące to, są tak zwane kostki offsetowe, czyli o jednej krawędzi znacznie węższej. Takie kostki często znacznie lepiej siadają w nietypowych miejscach (Dobra opcja na wapień).

kosci wspinaczkowe DMM Alloy Offsets

Kości offsetowe marki DMM

Ciekawe kostki dużych rozmiarów ma w swojej ofercie Wild Country. Może to być ciekawe wsparcie przy wspinaniu w nieregularnych rysach (jeśli na myśl przychodzi ci nasz rodzimy wapień, to jesteś na dobrym tropie ;).

 kosci wild country duze

Kości Wild Country (9-14). W rzeczywistości są całkiem duże ;)

Myśląc o zakupie kostek musimy sobie odpowiedzieć, gdzie będziemy się wspinać (rodzaj skały), jaki jeszcze będziemy mieć sprzęt (czy sporo friendów, czy wręcz przeciwnie).

Na polskim rynku spotkacie się z produktami firm BD, CT, DMM, Rock Empire Wild Country. Które z nich są najlepsze?

 

Według mojej opinii, nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Pierwszymi kośćmi, które kupiłem były Granite Set, które dobrze spisują się w granicie. Zauważalnie lepsze w zacieraniu w wapieniu są DMM Wallnuts. Osobiście mam teraz DMM Wallnuty i bardzo sobie je chwalę w wapieniu i granicie. Używałem kilka razy kostek Black Diamonda i też zrobiły na mnie dobre wrażenie.

Nie używałem kostek Climbing Technology i Wild Country, więc się nie wypowiadam.

Jeśli jesteś osobą początkującą to raczej kup set 11 kości. Zazwyczaj na początku naszej drogi wspinaczkowej asekurujemy się gęściej, więc 11 kostek powinno być w sam raz. Nie bez znaczenia jest cena. Kości to jedne z najtańszych rzeczy do asekuracji. Za ok. 300 zł masz 11 potencjalnych przelotów. Przykładowo jeden friend kosztuje około 200-300 zł. Dokupisz do tego kilka heksów, pętli i masz zestaw na wspinanie na Jurze i w Sokołach po drogach tradycyjnych do V+. Przykładową listę ciekawych tradów pod Krakowem znajdziesz tutaj: "Przyjazne" Trady pod Krakowem.

Dodatkowo osadzenie kostki jest bardziej intuicyjne i zazwyczaj od razu widać, czy kostka będzie solidnym przelotem. Friendy są pod tym względem bardziej wymagające w wapieniu.

Kostki produkowane są z różnych stopów, co ma wpływ na „zacieranie“ kostki w szczelinach. Im bardziej miękki stop, tym kostka będzie się mocniej zacierać. Znowu ma to znaczenie w śliskiej skały (Jura…), gdzie musimy mocno szarpnąć. W twardszej, bardziej szorstkiej wystarczy tą kostkę obciążyć.

Z czasem, jeśli poczujesz, że musisz wzbogacić swój sprzęt asekuracyjny o nietypowe kostki, to możesz zastanowić się nad kupnem kości offsetowych, dużych kości lub mikrokostek.

zacieranie kostki wspinaczkowej

Zacieranie kostki wspinaczkowej. Fot. Damian Granowski

Kiedy wycofujemy kostki z użycia?

Kostki dwupozycyjne jako takie są dość wytrzymałym sprzętem. Jeśli prawidłowo je przechowujemy (suche, ciemne, w miarę ciepłe pomieszczenie) to nie powinno dojść do korozji części metalowych.

Przy częstym używaniu mogą wystąpić uszkodzenia mechaniczne. W przypadku kostek są to zazwyczaj pęknięcia stalowych drucików w cięgłach. Jeśli zauważymy kilka takich pęknięć, to należy wycofać taką kostkę z użycia. Co ciekawe, słyszałem o tym, że kilka osób w Polsce zajmuje się wymianą cięgieł stalowych na nowsze. Firmowi producenci raczej nie dają takiej możliwości.


Podsyłam również propozycję sprzętu na wspinanie trad w skałkach "Zestaw standardowy sprzętu wspinaczkowego na TRADY" oraz w Tatrach "Zestaw standardowy - sprzęt na wspinaczkę w Tatrach". Warto zajrzeć tutaj: 10 porad na temat wspinania trad dla początkujących. Może też zaciekawi was artykuł o tym ile mniej więcej kosztuje cały ten majdan do wspinania na własnej "Jakiego sprzętu wspinaczkowego potrzebujesz? Ile to wszystko kosztuje?".

Damian Granowski

Napisz komentarz (0 Komentarzy)

Pure Powder Tour 2015 - najlepsze filmy freeride'owe na ekranach kin

Już 2 października w Krakowie rozpocznie się druga edycja cyklu Pure Powder Tour – festiwali dedykowanych entuzjastom jazdy na nartach i snowboardzie poza trasą. Oprócz Krakowa imprezy odbędą się także w Warszawie, Katowicach, Rzeszowie oraz Zakopanem. W tym roku na widzów czeka jeszcze bogatszy program filmowy, wystawy sprzętu freeride’owego oraz spotkanie z Andrzejem Bargielem.

LOS Passenger Sam Smoothy Alaska c.Pally Learmond

Zjazd na Alasce. Fot. Pally Learmond

Seria festiwali Pure Powder Tour adresowana jest do wszystkich fanów jazdy na nartach i snowboardzie poza wyznaczonymi trasami. Cykl zostanie zainaugurowany 2 października w krakowskim kinie Kijów.Centrum, a następnie odwiedzi Warszawę (3 października, kino Luna), Katowice (8 października, kino Kosmos), Rzeszów (9 października, Wojewódzki Dom Kultury) oraz Zakopane (10 października, kino Sokół).

Program Pure Powder Tour podczas edycji 2015 będzie dużo bardziej zróżnicowany niż w poprzednich latach. Widzowie zobaczą produkcje autorstwa wiodących światowych wytwórni (Teton Gravity Research i Legs Of Steel) prezentujące najbardziej nieprawdopodobną akcję sportową w najbardziej śnieżnych górach całego świata (filmy „Paradise Waits” czy „Passenger”), a także ekranizacje niesamowitych projektów łączących podróże z jazdą poza trasą. Do tej grupy należy francuski film „Sedna” pokazujący historię narciarsko-żeglarskiej wyprawy na Grenlandię oraz austriacki „Altai: An Unexpected Fortune” opowiadający o freeride’owej eksploracji dzikich gór Ałtaju w południowej Rosji.

Zaprezentowane zostaną również dwa autorskie projekty filmowe za którymi stoją czołowi freeriderzy na świecie. Będzie to „Masquerade”, firmowany przez jednego z najbardziej kreatywnych narciarzy jakim jest Sean Pettit, oraz charakteryzujący się niesamowitymi zdjęciami „Conquering The Useless” Cody’ego Townsenda.

Dodatkowo, podczas krakowskiego i warszawskiego przystanku Pure Powder Tour (odpowiednio 2 i 3 października) będą miały miejsce dwa wydarzenia specjalne. Pierwszym z nich będzie pokaz filmu „Degrees North”, za którego stworzeniem stoi legendarny snowboardzista Xavier de le Rue, słynący z niezwykle widowiskowego stylu jazdy i realizowania najbardziej śmiałych projektów filmowych. Polscy widzowie zobaczą film jako pierwsi na świecie – oba pokazy będą miały charakter pokazów przedpremierowych.

Drugie wydarzenie specjalne, to spotkanie z polskim skialpinistą Andrzejem Bargielem, który 25 lipca 2015 dokonał pierwszego na świecie zjazdu na nartach ze szczytu ośmiotysięcznika Broad Peak w Karakorum. Andrzej nie tylko opowie o swojej ostatniej wyprawie, ale także nakreśli plany następnych celów jakie chce realizować w ramach swojego zakrojonego na wiele lat projektu skialpinistycznego „Hic Sunt Leones”.

Poza filmami na przybyłych widzów w kinach czekać będą wystawy sprzętu freeride’owego wiodących producentów. Każdy będzie mógł obejrzeć najnowsze kolekcje nart, snowboardów, wiązań, butów narciarskich oraz specjalistycznej odzieży czy ekwipunku związanego z bezpieczeństwem w górach. Ponadto, swoją ofertę szkoleń zaprezentują organizatorzy kursów lawinowych czy doświadczeni przewodnicy górscy organizujący wyprawy freeride’owe.

Pure Powder Tour – lokalizacje i bilety

  • Kraków – 2 października 2015, kino Kijów.Centrum, al. Krasińskiego 34, start 17:00

Bilety: http://bit.ly/PPT_Bilety_Kraków 

  • Warszawa – 3 października 2015, kino Luna, ul. Marszałkowska 28, start 17:00

Bilety, http://bit.ly/PPT_Bilety_Warszawa

  • Katowice – 8 października 2015, kino Kosmos, ul. Sokolska 66, start 17:00

Bilety: http://bit.ly/PTT_Bilety_Katowice

  • Rzeszów – 9 października 2015, kino WDK, ul. Stefana Okrzei 7, start 17:00

Bilety: http://bit.ly/PPT_Bilety_Rzeszów

  • Zakopane – 10 października 2015, kino Sokół, ul. Orkana 2, start 17:00

Bilety: http://bit.ly/PPT_Bilety_Zakopane

PROGRAM FILMOWY CYKLU PURE POWDER TOUR 2015

ALTAI: AN UNEXPECTED FORTUNE (pokaz w Krakowie i Warszawie)

Film opowiadający o narciarskiej wyprawie w góry Ałtaju w południowej Rosji.

BALANCE (pokaz w Rzeszowie i Katowicach)

Niezwykle plastyczny film starający się spojrzeć z pewnego dystansu na społeczności związane ze snowboardem, deskorolką i surfingiem. Okazuje się, że te różne na pierwszy rzut oka sporty mają wiele wspólnych cech, a ludzie je uprawiające kierują się podobnymi wartościami w życiu. Zwiastun: http://bit.ly/BalanceTrailer

CONQUERING THE USELESS (pokaz w Zakopanem)

Projekt filmowy Cody’ego Townsenda, narciarza, którego przejazd przez niezwykle wąską szczelinę skalną w górach Tordrillo na Alasce obejrzało w Internecie ponad 50 milionów ludzi! Film charakteryzuje się niezwykłymi zdjęciami oraz pokazuje historię pionierskiej narciarskiej eksploracji pasma gór Boundary Mountains.

FROM THE ROAD (pokaz w Katowicach i Rzeszowie)

Film opowiada historię Erica Hendersona, przewodnika górskiego z Alaski, który powraca w dzikie góry po wypadku jakiemu uległ w 2009 roku. Ekipa, która mu towarzyszy próbuje wraz z nim wspiąć się i zjechać ze szczytu Meteorite. „From The Road” to próba pokazania, że na Alasce, będącej światową mekką heliskiingu, da się osiągać ambitne cele narciarskie bez użycia śmigłowca.

PASSENGER (pokaz w Krakowie i Warszawie)

Najnowsza produkcja uznanej europejskiej wytwórni Legs Of Steel, której nakręcenie zajęło aż dwa lata. Na ekranie pojawi się absolutna śmietanka zawodników ze Starego Kontynentu, którzy potrafią zawstydzić umiejętnościami swoich kolegów po fachu zza oceanu!

MASQUERADE (pokaz w Zakopanem)

Najnowsze dzieło wytwórni Super Proof Inc., będące autorskim projektem filmowym Seana Pettita , jednego z najbardziej kreatywnych i uzdolnionych narciarzy freeride’owych. Poza głównym bohaterem na ekranie zobaczymy takich tuzów freestyle’u jak Noah Bowman, Torin Yater-Walllace czy Joe Schuster oraz freeride’owych wyjadaczy jak Mark Abma, Callum Pettit czy nieobliczalny Richard Permin.

PARADISE WAITS (pokaz w Katowicach, Rzeszowie i Zakopanem)

Tegoroczny film prawdziwych gigantów kinematografii narciarskiej i snowboardowej, słynnej wytwórni Teton Gravity Research. Stojąc w obliczu najgorszej zimy w historii istnienia wytwórni i walcząc z frustracją wywołaną nieodpowiednimi warunkami, ekipa musiała wznieść się na wyżyny kreatywności. Czy wyszli z kryzysu pogodowego obronną ręką? Na ekranie tradycyjnie zobaczymy najlepszych narciarzy i snowboardzistów zza oceanu oraz przekrój lokalizacji – od Gór Skalistych przez Japonię aż po bałkańskie Kosowo.

SEDNA (pokaz w Katowicach i Rzeszowie)

Tytuł filmu pochodzi od imienia bohaterki starej grenlandzkiej legendy. Francusko-szwajcarska grupa narciarzy i snowboardzistów przy pomocy przystosowanego do arktycznych warunków jachtu eksploruje góry położone nad fiordami Grenlandii. Niesamowite krajobrazy dalekiej północy, tajemniczy klimat inuickich osad oraz jazda na nartach na najwyższym światowym poziomie to składniki ciekawej historii!

WYDARZENIA SPECJALNE (KRAKÓW I WARSZAWA)

DEGREES NORTH

Będą to jedyne na świecie, przedpremierowe pokazy najnowszego projektu filmowego sygnowanego nazwiskiem słynnego snowboardzisty Xaviera de le Rue. Film przedstawia snowboardową i narciarską eksplorację położonych na dalekiej północy, najbardziej niedostępnych gór na świecie.

SPOTKANIE Z ANDRZEJEM BARGIELEM

Prelekcja polskiego skialpinisty realizującego wieloletni projekt „Hic Sunt Leones”, który polega na zjazdach narciarskich z najwyższych gór świata. Andrzej opowie o swoim ostatnim wyczynie, pierwszym na świecie zjeździe z ośmiotysięcznika Broad Peak, idei całego projektu oraz kolejnych planach. Strona Andrzeja Bargiela: www.andrzejbargiel.com

Więcej szczegółów: www.pure.powder.pl

Napisz komentarz (0 Komentarzy)

Spodnie El Cap Montano - wrażenia użytkownika

Spodnie El Cap nowotarskiej firmy Montano to ciekawa propozycja do wspinaczki i górskich wędrówek. Chociaż sama nazwa modelu wtajemniczonym nie pozostawia wątpliwości do czego bardziej są dedykowane. Te trzysezonowe spodnie miałem okazję testować już bodajże od 1,5 roku (może 2 lata). Czas na małe podsumowanie.

DG na pierwszym wyciągu (od rampy) Wielkiego Zacięcia. Fot. Kacper Tekieli

Nie jest to typowy test/recenzja produktu (podobnie jak bluzy Cortina), raczej bliżej mu kategorii „reklama”, ponieważ wspólnie z Tadkiem Grzegorzewskim działamy w górach i Montano wspiera mnie sprzętowo. Zapraszam do lektury i być może zakupu tych spodni ;).

Dla osób, które nie są pewne co potrzebują w góry z odzieży, to polecam ten artykuł: Ubiór na letnie wypady w góry (wspinaczka, trekking np. w Tatrach).

Opis producenta

spodnie el cap montano

Całoroczne spodnie wspinaczkowe wykonane z materiału Soft Shell Singtex. Dopracowany krój, klin wszyty w kroku oraz profilowane kolana, zapewniają swobodę ruchów podczas wspinania. Spodnie posiadają rozpinane nogawki oraz pasek, zapinany na wysokiej jakości klamrę YKK. Wyposażone są w dwie otwarte kieszenie oraz trzecią, zasuwaną na zamek. 

Bezmembranowy materiał Soft Shell Singtex łączy w sobie wysoką oddychalność, niezwykłą wręcz trwałość oraz bardzo dobrą odporność na wiatr ( 98% ) i wilgoć. To materiał na trudne górskie warunki, sprawdzony na niejednej tatrzańskiej drodze.

Takie właśnie są wyroby z technicznej serii EL CAP, przeznaczone do zastosowania w szerokim spektrum warunków, a jednocześnie lekkie, wygodne i odporne. I jak zwykle wykonane z dbałością o szczegóły.

Produkt z serii LMW.

Ideą produktów spod znaku LMW jest połączenie lekkości i funkcjonalności. To produkty przeznaczone dla tych, którzy nie chcą nosić w góry ciężkich plecaków i oczekują od swojego ubrania maksymalnej użyteczności: ochrony przed wiatrem i deszczem, przy jednoczesnym zapewnieniu komfortu termicznego.

Wrażenia

Model ten jest wyprodukowany z materiału Soft Shell Singtex. Ogólnie materiał jest elastyczny i w miarę dobrze oddycha. Przyjemny w dotyku i pomimo nie rozczulania się nad nim, to sporo wspinania przetrwał bez większych dziur (dosłownie 3 naruszenia materiału, które od biedy można nazwać dziurami). Warto dodać, że zrobiłem w nich kilka kilometrów wspinania górskiego (sporo kominów i niekorzystnych dla ubrań formacji (czyt. sporo ciorania). Dodajmy do tego skały, a otrzymamy solidną próbę na materiału Singtex.

soft shell singtex nowy spodnie el cap

Zdjęcie materiału z miejsc, gdzie nie jest narażony na obtarcia. Fot. dg

soft shell singtex uzywany spodnie el cap

Zdjęcie materiału z okolic kolan, czyli tam, gdzie intensywnie trze o skałę. Fot. dg

Z tego co się orientuję, to popełniłem błąd piorąc te spodnie w temperaturze powyżej 40 stopni. Spowodowało to delikatne mechacenie spodni. Cóż warto czytać metkę ;).

Ogólnie są dość ciepłe i korzystałem z nich wiosną, latem i jesienią. Czasem też działałem w nich w zimie w skałach (drytooling). Na pewno nie są najcieplejsze i na zimę nie polecam samych El Capów. Można oczywiście spróbować, ale są lepsze (czyt. bardziej izolujące) modele (np. Extreme II Softshell Montano).

fragment faktury spodnie el cap

Logo, nieco wytarte. Fot. dg

Dość szybko namakają podczas deszczu i chodzenie w mokrych El Cap nie należy do przyjemnych ;).

Krój spodni jest przystosowany raczej do wysportowanych osób. Zapomnijcie o nich, jeśli macie 20 kilogramów nadwagi. Materiał jest dość elastyczny, więc spodnie w miarę dobrze dopasowują się i siedzą na nogach.

Wydaje mi się, że część w okolicach pasa mogłaby być nieco wyższa i szersza. Być może uda nieco szersze. To w każdym razie moje osobiste odczucia. Dla innych osób może być lepiej (lub gorzej). Sugeruję przed zakupem przymierzyć.

Na Fuczoku. Fot. Magdalena Dudek

W okolicach kolan mamy krój z nadmiarem materiału, co docenią wszyscy, podczas wysokiego wstawiania nóg. U mnie nieco łapie mnie materiał na udach, ale to drobiazg.

Spodnie posiadają 3 kieszenie zamykane na zamek. Dwie po bokach w miarę pojemne i jedną na udzie, która jest w sam raz na topo. Wyposażone są w zamki YKK z małymi tasiemkami, które ułatwiają złapanie zamka.

spodnie el cap montano kieszen

Kieszeń boczna. Fot. dg

Nogawki na dole można poszerzyć (zamki YKK). Plus jeśli mamy duże buty lub podczas podchodzenia gdy chcemy mieć lepszą wentylację. W razie czego nogawki można podwinąć do kolan. W miarę się trzymają przy takim patencie.

spodnie el cap zamek

Zamek przy nogawkach. Fot. dg

Rozporek zamykany jest na zamek i mamy dodatkowy guzik. Tutaj niestety patent z jednym guzikiem nie sprawdza się u mnie. Guzik lubi się rozpinać. Co prawda zamek trzyma mocno, ale jest to uciążliwa wada. Myślę, że lepszym rozwiązaniem byłoby zamontowanie dwóch guzików lub – może – jednego większego, bardziej pancernego. Ewentualnie innej firmy. 

Spodnie posiadają szlufki na pasek (syntetyczny z klamerką YKK. Leciutki). Same spodnie ważą 360 gram.

Podsumowując – Spodnie Montano El Cap to model dla osób, które cenią sobie lekką, funkcjonalną i ciepłą odzież. Produkt z segmentu „zakup na lata”. Zadowolieni będą z nich wspinacze, miłośnicy trekkingów i ci co używają ich na codzień w mieście.

Damian Granowski

Inne testy odzieży Montano

Wrażenia z używania plecaka Torre firmy Montano

Bluza Cortina Stretch Montano - wrażenia użytkownika

DG na pierwszym wyciągu (od rampy) Wielkiego Zacięcia. Fot. Kacper Tekieli

Napisz komentarz (0 Komentarzy)

Newsletter Drytooling.com.pl

Dla osób, które chcą być na bieżąco z wartościowymi treściami z drytooling.com.pl przygotowałem specjalny newsletter, na który wysyłam linki o ciekawszych artykułach, które ukazały się na stronie. Zachęcam do zapisania się, zwłaszcza osoby, które z różnych powodów nie przepadają za serwisami społecznościowymi typu fb, g+, twitter.

Napisz komentarz (0 Komentarzy)

Trylogia Alpejska, a Trylogia Tatrzańska?

Na brytanie pojawił się ciekawy wątek pt. „Analogia Trylogii Alpejskiej w Tatrach?”. W skrócie: pytanie jakie drogi/szczyty w Tatrach mogłyby być odpowiednikiem słynnej Trylogii Alpejskiej, na którą składają się trzy północne ściany – Matterhorn, Grandes Jorasses i Eiger.

Topo północnej Ściany Eigeru

Topo północnej ściany Eigeru. Fot. alpinist.com

Oczywiście Tatry to nie Alpy i nasze drogi będą znacznie krótsze. Cóż zabawa to zabawa. Zawsze można sobie wymyślić jakieś wyzwanie, na naszą lokalną miarę. Btw. Istnieje coś takiego jak Wielka Korona Tatr (lub Korona Tatr Wysokich) – 14 "ośmiotysięczników" (powyżej 8000 stóp). Do tego grona zaliczają się wybitne szczyty (deniwelacja od przełęczy min. 100 metrów) powyżej 2438 metrów: Gerlach, Łomnica, Lodowy Szczyt, Baranie Rogi, Kieżmarski Szczyt, Kończysta, Krywań, Durny Szczyt, Pośrednia Grań, Rysy, Sławkowski Szczyt, Staroleśny Szczyt, Ganek, Wysoka.

Poniższe zestawienie potraktujcie z przymrużeniem oka ;).

Na początek warto by nakreślić tym mniej zorientowanym co to właściwie jest Trylogia Alpejska i dlaczego te trzy ściany są obiektem westchnień tysięcy alpinistów?

Trylogia Alpejska

Do Trylogii zalicza się trzy słynne północne ściany alpejskie: MatterhornGrandes Jorasses i Eiger. Warto wspomnieć, że funkcjonuje również inna Trylogia Alpejska. Trzy wielowyciągowe skalne drogi wspinaczkowe: Des Kaisers neue Kleider - 8b+ 250 m, End of silence - 8b+ 350 m, Silbergeier - 8b+ 200 m.

My pozostańmy jednak przy tych „alpejskich”. Ściany Eigeru, Grandes Jorasses i Matterhornu mają swoją historię, renomę i pewien powab, który sprawia, że setki wspinaczy co roku próbuje się z nimi zmierzyć.

W złotej erze Alpinizmu wchodzono na wymagające szczyty alpejskie. Gdy wszystkie zostały zdobyte latem i zimą, zaczęto rozglądać się za kolejnymi wyzwaniami. Z czasem zaczęto prowadzić nowe drogi niedostępnymi ścianami. Zasłużoną renomę posiadały północne ściany, które oferowały zazwyczaj gorsze warunki i kruchą skałę. Powoli zdobywano większość z nich. Te największe jednak dłużej się opierały i wielu śmiałków musiało odejść z kwitkiem lub w sosnowym piórniku.

W historii ich zdobywania znajdziecie wiele dramatycznych momentów, wyścigów, epickich przygód, itp. Pierwsza ze ścian która poddała się to północna Matterhornu:

Została zdobyta w 1931 roku przez braci Franza i Toniego Schmidtów, studentów politechniki z Monachium. Ciekawostką jest, że przybyli pod ścianę z Monachium na rowerach. Zabiwakowali na łąkach Schwarzsee i w ścianę weszli 31 lipca, aby po 34 godzinach stanąć na szczycie w burzy. W międzyczasie mieli biwak na stojąco (na wys. 4150 m). W załamaniu pogody dotarli do Solwayhutte, gdzie czekali kolejne 36 godzin, aż warunki będą sprzyjające. 

Widok na Matterhorn z podejścia na Breithorn

Matterhorn z podejścia na Breithorn (zobacz galerię zdjęć). Akurat północna ściana jest niewidoczna. Fot. Damian Granowski

Cytując Stanisława Biela:

"Pokonanie płn. ściany Matterhornu uznano za punkt zwrotny w historii zdobywania wielkich północnych ścian Alp. Zdobywcy musieli pokonać ciąg, jak na owe czasy, ekstremalnych trudności wyraźnie przekraczających pułap ówczesnych możliwości. Na olimpiadzie w Los Angeles w 1932 r. bracia Schmid za zdobycie płn. ściany Matterhornu udekorowani zostali złotymi medalami"

Następna była północna ściana Grandes Jorasses. W 1934 w ścianie spotkały się dwa konkurencyjne zespoły. Rudolf Peters i Rudolf Haringer oraz bawarczycy (Anderl Heckmair, Martin Meier, Ludwig Steinauer). Po pierwszym biwaku bawarczycy musieli zrezygnować, ale Peters i Haringer i tak mieli konkurencję w postali zespołu Armanda Charleta, który włączył się do „wyścigu”.

Niecałe 200 metrów od szczytu załamała się pogoda i zespoły musiały się wycofać. W czasie odwrotu ginie Haringer.

alt

Północna ściana Grandes Jorasses

Północna ściana została pokonana rok później (TD+/ED1, 5c, A1, 60°,1100m). Zespół Martin Meier i Rudolf Peters potrzebował dwóch dni (28-29 czerwca) na przejście drogi. Co ciekawe dwa dni później na szczycie zameldował się Giusto Gervasutti, który wspinał się z Renato Chabod i Loulou Boulaz. Gervasutti atakował wcześniej ścianę kilka razy i miał sporą nadzieję na pierwsze przejście.

Najdłużej musiała czekać na zdobycie północna ściana Eigeru. Boje o jej zdobycie były też najbardziej spektakularne. Ostatecznie „Mordwand” poddaje się czterem śmiałkom (Heinrich Harrer, Fritz Kasparek, Ludwig Vörg i Anderl Heckmair) w lipcu 1938 roku. Szczegółową historię możecie przeczytać tutaj: Zdobywanie północnej ściany Eigeru. Heinrich Harrer kilkanaście lat później opisuje to przejście w książce Biały Pająk.

Droga Heckmaira na północnej ścianie Eigeru

Heckmair Route. Fot.  Damian Granowski

Z czasem te trzy ściany zyskiwały nowe drogi (latem i zimą), skracano czasy przejść, dokonywano solowych przejść. Pewnym przełomem były rekordowe czasowo, solowe przejścia Ueli Stecka.

Dziś północne ściany Eigeru, Grandes Jorasses i Matterhornu to już trudne klasyki. Trudne, ale jednak klasyki dla ludzi. Gdy te drogi powstawałay to były ekstremalnie trudne. Dziś wspinacze dysponują o wiele lepszym sprzętem, więc realnie o wiele łatwiej jest je pokonać. Najczęściej pokonywane są drogi Colton-MacIntyre (Grandes Jorasses), Droga Schmidtów (Matterhorn) i Droga Heckmair'a (Eiger).

W ciągu ostatnich lat grono polskich zdobywców tych dróg również się powiększyło. Nimb tych ścian został nieco odczarowany w naszym lokalnym środowisku.

Robiąc analogię tych dróg na gruncie tatrzańskich to można podejść do tematu w ten sposób, że nasza lokalna trylogia powinna być na znanych północnych ścianach, o które toczono również zacięte boje. Drogi na dzisiejsze czasy nie powinny być zbyt trudne, ale nie mogą być też zbyt łatwe. O alpejskim charakterze. Ważne też, aby kończyły się na szczycie, miały swoją historię, były znane, darzone estymą i pożądane przez wielu.

Na pierwszy plan wysuwają mi się kilka dróg: Droga Stanisławskiego na Małym Kiezmarskim Szczycie, Direttissima lub Filar Mięguszowieckiego Szczytu Wielkiego i Pn.-wsch. Filar Ganku na Kaczym Murze. Pojawia się jeszcze Pn.-wsch filar Zadniej Garajowej Turni w Murze Hrubego. Przy tej ostatniej mam trochę wątpliwości. Droga jest poważna i długa. Niestety rzadko chodzona i raczej mało rozpoznawalna.

W północnej ścianie MSW na Direttissimie. Fot. Damian Granowski

Porównania, które przy dość dużej dozie wyobraźni, które się nasuwają to Kaczy Mur i Mur Hrubego to Grandes Jorasses. Długie podejście i zejście. Spore oddalenie od schroniska. Mięguszowiecki Szczyt Wielki to mógłby być Matterhorn, a Mały Kieżmarski, wraz z Kieżmarskim to Eiger.

Mikołaj Pudo na drugimy wyciągu Stanisławskiego na Małym Kieżmarskim Szczycie. Fot. Damian Granowski

Ściany Małego Kieżmarskiego, Mięguszowieckiego Szczytu Wielkiego i Kaczy Mur to ściany gdzie rozgrywały się przełomowe przejścia taternickie. Niejednokrotnie miały miejsce tragedie Birkenmajer na Kaczym Murze, Zbigniew Abgarowicz na Mięguszowieckim Szczycie Wielkim). Ich przejścia w zimie są cenione w środowisku.

Wychodzi mi, że najsensowniejszymi liniami będą:

Filar Mięguszowieckiego Szczytu Wielkiego , trudniejszy niż Direttissima, ale dla ludzi.

Droga Stanisławskiego na Małym Kieżmarskim Szczycie. 900 metrowa ściana, którą chyba najłatwiej porównać do ściany Eigeru

Pn.-wsch. Filar Ganku na Kaczym Murze. Oddalenie, Rzadko odwiedzana ściana, Wytężające zejście. Brzmi jak Żorasy :-)

Inne potencjalne linie, ściany do zestawienia:

Pn-wsch Filar Zadniej Garajowej Turni w Murze Hrubego

Droga Dorawskiego na Krywaniu, zwanym też słowackim Matterhornem

Droga Motyki na wsch. ścianie Łomnicy (Łomnica chyba jest takim naszym odpowiednikiem Matterhornu).

Północna ściana Jaworowego Muru 

Kazalnica Mięguszowiecka

Jeśli macie własne typy, to możecie dodać je w komentarzach na stronie lub na brytanie w odpowiednim wątku. PS. Ciekawie rozwinął się powiązany wątek na stronie KW Warszawa. Polecam również zajrzeć.

Napisz komentarz (1 Komentarz)

Tragedia na Evereście - rok 1996

Rok 1996 w dziejach Mount Everestu już zapewne pozostanie rokiem tragedii w której, podczas ataku szczytowego zginęło osiem osób. Wyprawa w 1996 roku składała się z 8 klientów i trzech przewodników (Roba Halla, Mike’a Grooma i Andy’ego Harrisa). Między innymi klientem był Jon Krakauer, dziennikarz, któremu zlecono reportaż dla czasopisma „Outside”.

everest film

10 maja 1996 roku, grupa z Adventure Consultants rozpoczęła atak szczytowy na Mount Everest z obozu IV na Przełęczy Południowej. Dołączyli do nich himalaiści z firmy Scotta Fishera „Mountain Madness” oraz ekspedycja sponsorowana przez rządy Tajwanu i Indii.

Doszedłszy do Uskoku Hillary'ego, uczestnicy odkryli, że nie zamontowano żadnej poręczówki i w związku z tym musieli czekać godzinę, aż przewodnicy zamontują liny (niemniej jednak Rob Hall „oporęczował dużą część góry w 1996”). Ponieważ około 33 wspinaczy próbowało zdobyć szczyt tego samego dnia to na jednej z poręczówek na Uskoku Hilary'ego zrobił się korek. Wiele z tych osób nie zdążyło dotrzeć na szczyt przed godziną 14.00, czyli ostatnią bezpieczną porą na zejście do obozu IV przed zapadnięciem nocy.

Przewodnik Halla, Ang Dorje, wraz z innymi Szerpami czekał na szczycie na swoich klientów. Około godziny 15.00 rozpoczęli zejście. Ang Dorje natknął się na Douga Hansena nad Uskokiem Hillary’ego i rozkazał mu natychmiastowe zejście. Hansen odmówił. Hall wysłał Szerpów na dół, by zajęli się innymi klientami, a sam postanowił zostać przy Hansenie, który potrzebował pomocy, jako że jego zapasowa butla z tlenem była już pusta.

O godzinie 17.00 nad południowo-zachodnią ścianę Everestu nadciągnęła nawałnica, ograniczając widoczność i zacierając szlak do obozu IV. Niedługo potem Hall wezwał przez radio pomoc, informując, że Hansen stracił przytomność, ale ciągle żyje. O godzinie 17.30, przewodnik, Andy Harris, rozpoczął wspinaczkę w stronę Uskoku Hillary’ego, niosąc ze sobą zapasowy tlen i wodę.

11 maja, o godzinie 4:43 nad ranem, Hall nawiązał łączność radiową z bazą i poinformował, że znajduje się na Południowym Szczycie. Dodał również, że zanim Harris do nich dotarł, Hansen zmarł w nocy w wyniku hipotermii. Co więcej powiedział, że Harris potem zaginął. Hall nie korzystał z zapasowego tlenu, ponieważ jego regulator był zapchany przez lód. Krótko potem Rob Hall zmarł, a jego ciało zostało znalezione 23 maja przez uczestników ekspedycji IMAX.

W międzyczasie Stuart Hutchison, zaczął szukać Weathersa i Namba. Znalazł ich, lecz ze względu na ich odmrożenia i niezdolność ruchu musiał podjąć trudną decyzję i zostawić na pewną śmierć. Jednakże Weathers później odzyskał przytomność i zszedł do obozu IV, pomimo wielu odmrożeń. W końcu został uratowany.

Dokładnie o wypadku z 1996 roku można przeczytać tutaj.

Ten wypadek na Mount Evereście odbił się szerokim echem w mediach. Akcja ratunkowa została potem opisana w książce Jona Krakauer'a pod tytułem 'Into Thin Air'. Amerykański dziennikach, uczestnik tej wyprawy skrytykował innego uczestnika, Anatolija Bukriejewa. Rosjanin był jednym z liderów wyprawy, jednak w pewnym momencie poddał się i wrócił do Obozu IV. Według Krakauera to Bukriejew był po części winowajcą tragedii.

Na odpowiedź Rosjanina nie trzeba było długo czekać. Wydał książkę o tytule "Wspinaczka: Mount Everest i zgubne ambicje", w której krok po kroku wyjaśniał przyczyny tragedii. Obaj autorzy wpadli w konflikt, którego do dziś nie udało się rozwiązać, a który przez lata był szeroko komentowany w górskim środowisku.

Dziś za sprawą filmu "Everest" temat ponownie odżywa...

Dla odmiany poniżej film dokumentalny z prezentacji lekarza Kennetha Kamlera, który brał udział w wydarzeniach z 1996 roku.

Napisz komentarz (0 Komentarzy)

Karabinki zabezpieczające HMS we wspinaniu

Jednym z typowych elementów sprzętu osobistego we wspinaniu są karabinki HMS. Zastosowań mają setki z czego chyba najważniejszą jest asekuracja (dolna i na wędkę. Na rynku znajdziecie co najmniej kilkaset modeli. Warto więc zorientować się jakie najlepiej wybrać.

poradnik wyboru karabinkow hms

Fot. Damian Granowski


Ten artykuł jest jednym z szerszego cyklu, pt. "Szkoła wspinania" mającego na celu popularyzację bezpiecznych metod wspinania oraz usprawnienie, a co za tym idzie wzrost ogólnego poziomu wspinania. Celem tego "projektu" jest przekazanie/utrwalenie podstawowej wiedzy dla początkujących jak i również różnych patentów dla bardziej zaawansowanych. Uprzedzam jednak, że nie jest to internetowy kurs wspinania, a jedynie uzupełnienie takich kursów + ewentualne przypomnienie. Jeśli myślisz o kursie/sekcjach wspinaczkowych i podoba ci się mój sposób przekazywania wiedzy to zapraszam do kontaktu.

Jeśli jesteś tu pierwszy raz i strona ci się podoba to zajrzyj do artykułu "pierwszy raz na drytooling.com.pl" znajdziesz tam kilka wskazówek, co warto przeczytać na stronie :-). Polecam również zapisać się na newsletter (będziesz dostawał na niego powiadomienia o nowych, wartościowych artykułach. Spamu... nie będzie. Zapraszam też do polubienia profilu FB ;).


jak dobrac przyrzad asekuracyjno-zjazdowy do wspinaczki

Chyba najczęstsze zastosowanie HMSa. Pamiętaj o zakręceniu karabinka po wpięciu przyrządu z liną. Fot. Damian Granowski

Karabinki HMS potrzebne są przy asekuracji pierwszego na linie. Zarówno przy wspinaczce na wędkę, jak i prowadzeniu. Często używane są przy autoasekuracji (wyblinka, lonże, itp.), przy zjazdach na linie (do przyrządu, lonży i węzła zabezpieczającego), przewiązywaniu się na stanowisku, wędkowaniu. Oczywiście to są te najczęstsze zastosowania, w różnych dziedzinach wspinania, prac wysokociowych i ratownictwa będzie ich znacznie więcej.

Zdarza się, że HMS jest pierwszym przelotem. To w sytuacjach, gdy jest on kluczowy (np. blisko gleby).

Najczęściej spotykane są karabinki HMS. Są to zakręcane karabinki o gruszkowatym kształcie. Wszystkie dostępne w sklepach posiadają atesty UIAA. Taki karabinek wytrzymuje około 25 KN obciążenia w osi wzdłużnej, ok. 12 KN w osi poprzecznej i ok. 9 KN w osi wzdłużnej, jeśli karabinek jest otwarty. Widać więc, że wytrzymałość karabinka spada niemal o 2/3 jeśli jest otwarty.

Wytrzymałość karabinków wyznacza się poprzez badania niszczące i nie niszczące. To znaczy, że określona ilość z danej partii poddawana jest badaniom niszczącym. Wszystkie z badanych karabinków mają spełniać normy. Niektóre firmy dodatkowo dodają badania nie niszczące, gdzie karabinki obciążane są do połowy lub ¾ wartości nominalnej.

Warunki badania są laboratoryjne. W rzeczywistości mogą być odstępstwa jak np. obciążenia łamiące, obciążenia szeroką taśmą (jeszcze bardziej, jeśli jest zawiązana wyblinka) lub obciążenie w trzech kierunkach.

HMS-y mają ogólnie gruszkowate kształty, ale poszczególne modele różnią się wielkością, geometrią i przekrojami ramienia. Ramię może mieć typowy okrągły kształt, lub T-owy, gdzie szersza część styka się z liną. Związane jest to z odchudzaniem sprzętu. 

Najbardziej popularne rodzaje zabezpieczeń w karabinkach zakręcanych są proste nakrętki (prostota). Rzadziej występują zabezpieczenia typu Twistlock i Locksafe

schemat sprezyny karabinek hms

Schemat z wyrysowanym mechanizmem zamka w karabinkach. Rysunek z katalogu Black Diamonda

W ostatnich latach pojawiły się też magnetyczne zamykanie zamka. Pierwszym producentem który to wprowadził był Black Diamond.

magnetron gridlock

 

Polecam również zobaczyć sobie filmik z procesu produkcyjnego karabinków (fabryka DMM): Sprzęt wspinaczkowy - karabinki wspinaczkowe.

Różne patenty na wpinanie i używanie karabinków HMS

Karabinki HMS podczas wspinania wpinam zawsze w to samo miejsce. U mnie jest to prawa, tylna szpejarka. Tam wpinam również inne wolne karabinki, jebadełko, itp., w przeciwieństwie do lewej, tylnej szpejarki, gdzie lądują taśmy, repy. Do przednich szpejarek lądują ekspresy, sprzęt do własnej. Równie dobrze karabinki HMS możecie wpinać z lewej strony, kwestia dogrania sobie. Ogólnie polecam zawsze wpinać w to samo miejsce i sposób. Będziemy dzięki temu zawsze wiedzieć, gdzie co jest.

Gdyby zamki były przy ciele, to ruchy podczas wspinania powodowałyby ich zakręcanie.

Dawniej występował problem z karabinkami zakręconymi pod obciążeniem wspinacza. Delikatnie rozginał się. Gdy odciążyliśmy taki karabinek, to wracał on do swojego kształtu i był problem z odkręceniem go.

Zawsze więc zakręcałem zamki do końca, a następnie robiłem ćwierć obrotu w przeciwną stronę, aby zamek można było łatwo otworzyć. Dopiero niedawno Blondas uświadomił mi, że aktualnie karabinki są tak mocne, że ten problem nie występuje już w takim zakresie, jak kiedyś.

Teraz po prostu warto zakręcać karabinek do końca. Oczywiście nie używajcie do tego sporej siły, żeby nie było jaj z odkręceniem. Czasem jednak są i jest problem. Żeby nie umrzeć z głodu na stanowisku to można:

- zastanowić się najpierw w którą stronę odkręcamy karabinek :-). Porada z cyklu „Laptop nie działa. Sprawdź, czy podłączony jest do prądu”. Prawdłowa odpowiedź to w lewo, przy założeniu, że karabinek jest skierowany wąską stroną do nas. Jeśli znajduje się w inne pozycji, to najlepiej zastanowić się w którym kierunku odkręcać.

- Zazwyczaj wystarczy ścisnąć mocno zamek palcami i mocno odkręcić. Jeśli to nie pomaga, to można spróbować złapać nasadą dłoni i mocno odkręcić.

- zimą może zdarzyć się, że zamek zamarznie. Najoptymalniej jest złapać go dłonią, aby ciepło naszego ciała rozmroziło mechanizm.

Przechodzimy w takim razie do konkretnego wyboru karabinków. Jest sporo modelów i nie wszystkie są uniwersalne. Postaram się opowiedzieć mniej więcej na co patrzeć przy konkretnej aktywności. Z jednej strony warto wybrać sobie jak najlepsze karabinki do danej aktywności. Z drugiej strony taki karabinek kosztuje około 50 zł, więc jeśli trzeba będzie dokupić, to nie jest jakiś wielki koszt.

Wspinanie sportowe (jednowyciągowe)

Zaczynając się wspinać zazwyczaj nie mamy sprecyzowane, czy nie będziemy chcieli wspinać się tylko w skałkach na drogach sportowych. Być może kiedyś zapragniemy wspinać się na wielowyciągówkach. Zazwyczaj wygląda tak, że kupujemy HMS i przyrząd asekuracyjny. Później 1-2 HMSy dodatkowe. 2 HMSy wystarczą do wspinania sportowego, gdzie mamy stałe stanowiska, 3 HMS to już ilość wystarczająca na kurs wspinaczkowy, wielowyciągówki i ew. sytuacje gdzie musimy założyć wędkę, własne stanowisko, itp..

Pierwsze karabinki niech będą uniwersalnymi konstrukcjami. Tzn. zakręcany zamek i dość wytrzymała konstrukcja. Nie ma sensu, aby był to najlepszy ultra-lekki model, bo będzie szybciej się wycierał.

Jeśli jednak mamy sprecyzowane poglądy na to, że wspinamy się tylko na obitych jednowyciągowych drogach na sportowo lub chcemy mieć wygodny sprzęt do asekuracji, to producenci sprzętu wspinaczkowego oferują kilka ciekawych rozwiązań.

Są modele, gdzie jest dodatkowa zapadka, która stabilizuje karabinek w jednej pozycji, dzięki czemu lina z przyrządem ustawiona jest optymalnie. Przykładowe firmy które produkują to: Climbing Technology, DMM, Black Diamond. Warte rozważenia są zamki typu twistlock.

karabinek hms petzl twistlock

Karabinek HMS Petzl William z zamkiem Twistlock

karabinek climbing technology concept hms

Karabinek Climbing Technology z drucianą agrafką na łącznik uprzęży

 

karabinek hms dmm belay master

Karabinek HMS Belay Master firmy DMM. Plastikowa zapadka dodatkowo wymaga zakręcenia karabinka, aby zaskoczyła na miejsce

 

karabinek hms black diamond gridlock screwgate

Karabinek Black Diamond Gridlock z dość nowatorską budową

Sam, ze względu na intensywne użytkowanie używam do asekuracji w skałach, stalowego karabinka Climbing Technology, który w ogóle się nie wyciera. Mam takiego od 5 lat i pomimo intensynego ciorania, karabinek nabrał tylko połysku. Wydaje mi się, że jest to dobra opcja dla osób, które naprawdę sporo działają w skałach (np. instruktorzy) i użytkowników Click-Up, który podobno mocno wyciera HMSy.

Wspinanie wielowyciągowe

Idąc na wspinanie wielowyciągowe bierzemy ze sobą 3 HMSy. Jest to ilość wystarczająca na 100, jak i 500 metrów albo i więcej. Jeśli myślimy o takim wspinaniu to warto wyposażyć się w jak najlżejszy sprzęt, aczkolwiek niech dwa z tych karabinków powinny być wystarczające do zrobienia półwyblinki. 

Na wspinanie wielowyciągowe (latem, a zwłaszcza zimą) odpuściłbym sobie zamki z twistlockiem lub innymi wymyślnymi konstrukcjami. Najlepiej sprawdzają się HMSy z prostą nakrętką.

Na dłuższą metę zauważyłem, że karabinki T-owe, gdy się wytrą, to zaczyna się robić ostra krawędź, która zaczyna ciachać linę podczas zjazdów. Warto to wziąć pod uwagę.

Kiedy wycofać karabinek z użycia?

Metalowy sprzęt raczej ma „dożywotni” okres użytkowania. Karabinki nie „płowieją“, jak poliamid, na słońcu. Stopy aluminium są zazwyczaj odporne na korozję. Sprzęt przechowujemy w suchym miejscu. Od czasu do czasu warto przeczyścić mechanizm (WD40 i gorąca woda) i nasmarować (smar silikonowy).

karabinki hms wytarcia

Czerwony HMS posiada już widoczne wytarcie od liny. Szary to typowy stalowy karabinek. Ok. 5 lat intensywnego użytkowania i nabrał jedynie połysku. Fot. Damian Granowski

Karabinki wycofujemy z użycia jeśli:

- zamek się nie domyka (możliwe zniekształcenie korpusu)

- wyraźne wytarcie od liny w korpusie

- wyraźne wżery od uderzeń w korpusie lub zamku

- spadły z dużej wysokości (z wyjątkiem upadku na trawę lub śnieg, które widzieliśmy)? Wydaje się, że "mikropęknięcia" to mit, który już swego czasu Pit Schubert obalał. Raczej przy upadku z dużej wysokości (jeśli nie ma widocznych zniekształceń) nic nie powinno się stać. Mimo tego każdy użytkownik sprzętu wspinaczkowego powinien samodzielnie podjąć decyzję o użytkowaniu takiego sprzętu.
Ja osobiście nie mam problemów z takim sprzętem :-).

Damian Granowski

Inne artykuły o sprzęcie wspinaczkowym, które warto przeczytać:

Sprzęt wspinaczkowy na początek i późniejsze etapy (z podsumowaniem ile to wszystko kosztuje)

Buty wspinaczkowe - kilka porad na temat ich doboru

Jaki woreczek na magnezję kupić?

Jak wybrać uprząż wspinaczkową?

Jaki przyrząd asekuracyjno-zjazdowy najlepiej wybrać?

Rodzaje lin wspinaczkowych

Ekspresy górskie - jakie sobie zrobić?

Sprzęt osobisty do wspinania (ścianka wspinaczkowa, skałki, wielowyciągówki)

Zestaw sprzętu asekuracyjnego na wspinanie TRAD

Friendy - budowa i historia

Napisz komentarz (2 Komentarze)

Damian Granowski instruktor taternictwa PZACześć! Jestem Damian – założyciel bloga drytooling.com.pl . Na mojej stronie znajdziesz opisy czy schematy dróg wspinaczkowych oraz artykuły poradnikowe. Teksty są tworzone z myślą o początkujących, jak i bardziej zaawansowanych wspinaczach. Mam nadzieję, że i Ty znajdziesz coś dla siebie.
Jeśli potrzebujesz dodatkowego szkolenia z operacji sprzętowych, technik wspinaczkowych czy umiejętności orientacji w górach, zapraszam na moje kursy.

Używamy ciasteczek

Na naszej stronie internetowej używamy plików cookie. Niektóre z nich są niezbędne dla funkcjonowania strony, inne pomagają nam w ulepszaniu tej strony i doświadczeń użytkownika (Tracking Cookies). Możesz sam zdecydować, czy chcesz zezwolić na pliki cookie. Należy pamiętać, że w przypadku odrzucenia, nie wszystkie funkcje strony mogą być dostępne.