Czołówka MSW / Książęcy Raport M7

Czołówka MSW / Książęcy Raport M7

Książęcy Raport to wytyczona samotnie i zimą (6 A1+) przez Marcina Księżaka droga na Czołówce MSW, która doczekała się niedawno uklasycznienia za M7. Raport jest ciekawą drogą na której można fajnie się powspinać – być może ma nawet zadatki na klasyka :). Mamy kilka wyciągów, a charakterystyczną formacją są połogie płyty/zacięcia, gdzie stopnie mogą być słabe, za to chwyty są całkiem niezłe (głównie ryski i trawki).

 Trudności prezentuje podobne do Psiej Krewki (ale mniej poważne). Jest nieco trudniejsza niż Starek i Szare. Łatwiejsza niż Czarne. Póki co są świeże trawki. Gorzej jak za parę lat będą już zniszczone, wtedy droga
może się utrudnić.

Miejscami jest trochę kruszyzny, ale ogólnie asekuracja jest bezpieczna. Zdecydowanie polecamy zaopatrzyć się w haki (nawet zdublować knify i łyżki, jedynka też się może przydać).

Poniżej nasze propozycje wycen. Ciężko nam zdecydować czy kluczowy wyciąg ma M7 (propozycja Adama), czy M7+ (propozycja Damiana). Ostatecznie daliśmy :) "bezpieczne" M7 i czekamy na powtórzenia weryfikujące wycenę.

Damian i Adam

Wycena: M7 (oryg. 6, A1+)

Długość: 5 wyciągów / 250 metrów

Czas przejścia: 6-8h

Lokalizacja: Dolina Rybiego Potoku / Czołówka MSW

Uroda: Sam oceń. Jeśli przeszedłeś to zaznacz ilość gwiazdek (Od 1 do 5), tak aby inni wiedzieli na co warto iść ;)

Wystawa: N

Charakter: płyty z kępami traw / połogie zacięcia / pola śnieżne / 

Zagrożenia obiektywne: ?

Pierwsze przejście: 2014, 25 stycznia - Marcin Księżak

Pierwsze przejście zimowoklasyczne: 2023, 4 marca - Adam Bielecki i Damian Granowski. RP (wcześniej wycof po kluczowym wyciągu).

Druga próba. Warun nie będzie rozpieszczał. Fot. Adam Bielecki

Opis

Adam podczas pierwszej próby na starcie

1. (M5+, 50m) Droga zaczyna się z lewej strony pod charakterystycznym okapikiem (może być zasypany). Może być parę metrów dłuższy/krótszy, w zależności od ilości śniegu. Na starcie mamy piękną rysę, w sam raz na dziabki. Idziemy nią ~15 metrów, następnie mamy czujny trawers w prawo przez trzy choinki z wymagającą asekuracją. Wychodzimy w kępy trawy z prawej strony i idziemy do góry, z odchyleniem w prawo (płytowe miejsca).

Wychodzimy w łatwiejszy teren, mijamy krzak kosówki z lewej i podchodzimy pod ścianę z blokiem (może być zasypany), gdzie zakładamy stanowisko.

2. (M6, 45m) Ściankę mijamy z prawej strony. 10 metrów wyżej mamy odbicie w lewo (ścianka z ryskami), wychodzimy w połogie trawy, następnie na pole śnieżne.

Opcjonalny stan przy Limbie. Fot. Adam Bielecki

Mamy pod koniec Limbę po prawej, gdzie ew. można założyć stanowisko. Polecam jednak iść jeszcze 20 metrów do góry. Będzie szybciej. Wchodzimy z lewej w kępy traw na płytach, następnie przewinięcie w prawo i do góry pod małą przewieszkę.

Wyciąg za M6

Tutaj rysą z lewej strony za i 7 metrów wyżej mamy dobrą rysę na stanowisko. Nieco wyżej mamy nyżę, gdzie też można założyć (Marcin oryginalnie tam zakładał stan), ale jest tam bardziej niewygodnie.

3. (M7 lub M7+, 40m) Kluczowy wyciąg, dość zróżnicowany.Na początek mamy małe, przewieszone zacięcie. Następnie trawers po trawkach w prawo do półki śnieżnej. Z jej prawego skraja wbijamy się w zacięcie i musimy przewinąć się w lewo do kolejnego zacięcia. Uważajcie na kruszyznę, przy zakładaniau przelotów.

Dg na kluczowym wyciągu. Fot. Adam Bielecki

Po wejściu do zacięcia 6 metrów do góry i mamy spionowane zaciątko. Wychodzimy do dużego bloku, wklejonego w zacięcie. Ogólnie my z niego zadawaliśmy, ale nie dawaliśmy przelotów za niego, bo pachnie to grobem. Jak
się wspinaliśmy to było na minusie. Nie sądze, aby nawet na plusie wyjechał przy obciążeniu człowiekiem, ale lepiej uważać!

Za blokiem można założyć ew. stanowisko, ale lepiej wygrzać jeszcze 10 metrów (tak jak jest na topo). Idziemy ścianką, wychodzimy w połóg i czujny trawers w lewo do zacięcia, gdzie możemy zbudować stanowisko (względnie wygodne).

Małpowanie do trzeciego stanu, widok w górę z miejsca tuż powyżej tafli. Fot. Marcin Księżak

4. (M6+, 50m) Idziemy wprost zacięciem i ryską do kolejnego. Dobre chwytaki, ale stopnie umowne. Po przejściu wybrzuszenia wchodzimy w połogie zacięcie, nim do końca i tutaj odbijamy z zacięcia w lewo na filar. Tutaj mamy jeszcze jedną ściankę i wychodzimy w trawiasty teren. Można tu założyć stanowisko z haków, ale sensowniej będzie grzać do góry przez jeszcze jedną ściankę (ryski do limby, a później rysa. Wychodzimy na półkę i możemy tam założyć stanowisko.

Estetyczny wyciąg. M6+ dawniej A1. Fot. Adam Bielecki

Adam na ostatnim wyciągu. Widoczne miejsce za A1, teraz ~M5+

5. (M4+, ~40-50m) Idziemy systemem półek w lewo w łatwiejszy teren. Po wyjściu na duże półki zakładamy stanowisko.

Zejście

Robimy 40 metrowy trawers w lewo do przełamania ściany, na końcu podchodzimy i idziemy do dużego drzewa, skąd robimy zjazd do pola śnieżnego nad Czołówką. Po śniegu idziemy orograficznie w prawo i mamy głaz z pętlami i karabinkiem do zjazdu.

Dojeżdzamy do krawędzi ściany i mamy stanowisko z Greystona. Stąd 3-4 zjazdy w dół (patrz opis tutaj).

Sprzęt

Zestaw standardowy. Zdecydowanie polecamy zaopatrzyć się w haki (nawet zdublować knify i łyżki, jedynka też się może przydać).

Historia zdobywania

Opis Marcina Księżaka

W tym roku tatrzański sezon zimowy rozpocząłem, jak nigdy dotąd, z wielkim poślizgiem. Okres nadzwyczajnej, nazwałbym to październikowej, pogody skończył się w połowie stycznia i tylko mogę ubolewać, że się w tamtym czasie nie powspinałem.

 

Jeszcze wieczorem w schronisku nie mogłem zdecydować się na wybór drogi. Generalnie spręża nie miałem. Maleńkie dziecko plus praca skłaniały raczej do powygrzewania się w słoneczku z piwkiem w ręku, a nie ciężkiej roboty w jakiejś groźnej  północnej ścianie. W tej sytuacji wygrała wersja „blisko i nie za długo”, czyli Czołówka MSW. Po prostu lenistwo.

Za cel wybrałem wolny fragment ściany z założeniem poprowadzenia nowej drogi. W linię tę wbiłem się już w tamtym roku z Maćkiem Janczarem, ale kruszyzna w trudnościach zniechęciła mnie skutecznie i zjechaliśmy. Myśl o tej linii nie dawała mi jednak spokoju. Postanowiłem na nią wrócić.

Dzień (25 stycznia) przywitał mnie cirrusami przysłaniającymi wschodzące słońce oraz mrozem – było poniżej -15 st. C. Pierwszy wyciąg (około 65 metrów długości) i pół drugiego oferuje nietrudne, rekreacyjne wspinanie w terenie o przeważających trudnościach 3-4. Dalej natomiast teren staje dęba, tworząc ścianę dachówkowato ułożonych płyt. Na pierwszym stanie, jeszcze w łatwym terenie, podczas operacji sprzętowych wypiąłem się ze wszystkiego i gdy to spostrzegłem powiedziałem do siebie – „uważaj Marcin, uważaj!”.

Tym razem w dachówkowate spiętrzenie wszedłem parę metrów na prawo od zeszłorocznej próby. Okazało się, że teren jest tu znacznie bardziej lity, a poprzerywane cienkie linie traw umożliwiają delikatną wspinaczkę na dziabach. Na przewieszonym starcie w kolejny wyciąg wisząca lina zaczęła mnie ciągnąć w dół. Stwierdziłem, że fizycznie nie dam rady poprowadzić klasycznie całego wyciągu. No i zacząłem haczyć, czego skutkiem było odpuszczenie wytężających prób powyżej.

Pierwsze płatki śniegu pojawiły się, gdy dotarłem do skalnej tafli leżącej na skośnej płycie w połowie trzeciego wyciągu. Wisząc w haku zacząłem się zastanawiać, czy podczas prób wdrapania się na taflę ściągnę ją na siebie czy nie. Czas płynął, a ja szukałem rozwiązania. Zdawałem sobie jednak sprawę, że jest ona wystarczająco duża i na pewno przymarznięta, więc nie powinna spaść w momencie, kiedy ją obciążę swoim ciężarem. Decyzja zapada – napieram! Zaczepiłem dziaby o taflę i ciągnę. Nagle odpadam  z odkruszonym fragmentem.  Uznałem to za znak. Postanowiłem jakoś ją obejść dołem i udało się to zrobić podhaczając dziaby o dół tafli.

W zapadających ciemnościach dotarłem do wielkiej póły wiodącej w lewo, dającej nadzieję na łatwe połączenie z połogimi trawami i płytami nad Czołówką, na których zwykle kończą się drogi wychodzące ze środkowej części ściany. Odwodnienie spowodowało, że poczułem się zmęczony. Bardzo chciałem zakończyć drogę już w tym miejscu i pójść w kierunku zjazdów z Czołówki, tym bardziej, że opad śniegu cały czas się nasilał. Jednak wygrała estetyka tworzonej linii. Przecież bez głęboko uzasadnionych przyczyn nie powinno kończyć się przejścia w miejscu, w którym ściana jest jeszcze jest trudna, tylko dopiero w miejscu, gdzie trudności się naprawdę kończą.

Po ponad 12 godzinach akcji znalazłem się na końcu ściany czołowej i swojej drogi. Z perspektywy czasu nie wiem, dlaczego aż 1,5 godziny zajął mi zjazd i wyjście z powrotem do stanu. Może przyczyniły się do tego przerwa na jedzenie, picie, zadymka śnieżna, zmęczenie, jakieś błędy… Wyszło na to, że przestałem kontrolować czas.

Niedaleko ostatniego stanu udało mi się znaleźć fajne drzewo do zjazdu. Po długim zjeździe z górnego spiętrzenia, na Płytach nad Czołówką, miałem dużo szczęścia. Mimo nocy i opadu śniegu, w świetle czołówki przyjmującego postać wszechogarniającej, atakującej z każdej strony bieli, udało mi się znaleźć stany zjazdowe ze ściany. W trakcie zjazdów zaczęły mi towarzyszyć z obu stron odgłosy lawin, spadających a to z Bandziocha, a to gdzieś z okolic  Miedzianego. W duchu cieszyłem się, że wybrałem tego dnia ten cel.

Drogę nazwałem Książęcy raport, trudności zimowo-klasyczne 6, hakowe A1+, potrzebne jedynki i najfy. Pokonałem ją samotnie w dniu 25 stycznia 2014 roku, w czasie 14 godzin, 5 wyciągami o długościach 40 do 65 metrów. Wysokość ściany w tym miejscu dochodzi do około 200 metrów.

W trudnościach zostawiłem 3 haki (zaznaczone na topo). Było to też być może pierwsze w ogóle przejście górnej bariery, kończącej prawą część ściany. Moja linia przecina się w dolnej części, w łatwym terenie, z drogą Śmieszko-Łuczak z zimy 1984 roku (nr 20 na topo, widoczne stare haki i ślady stanowiska pod spiętrzeniem tuż na prawo od mojej linii). W sąsiedztwie po lewej znajduje się droga Gut-Skrzypczyński z 1983 roku (droga nr 19), uklasyczniona latem 1992 roku, zimą przebyta w 1991 (oba przejścia za sprawą Jacka Czyża, późniejszego zdobywcy nowej drogi solo na El Capitan) i raczej zimą rzadko przechodzona, do tej pory tylko hakowo. Natomiast po prawej biegnie droga Ostatnie Milenium zespołu Fluder-Paszczak z 2000 roku (droga nr 22).

Marcin Księżak (HiMountain, Monkey’s Grip)

 

Topo

Topo drogi „Książęcy raport”. Opracowanie Marcin Księżak, foto i dalsze opracowanie graficzne Grzegorz Głazek. Czerwone dodatki DG

Filmy

Wyszperałeś w sieci filmy o tej drodze? Podeślij linka w komentarzach, a chętnie zamieścimy!

Jeśli zauważyłeś nieścisłości w tym opracowaniu, lub chciałbyś coś dodać od siebie, to możesz to zrobić przez nasz system komentarzy :-)

Powiązane artykuły

Czołówka MSW / Super Filar 7+/8-

Czołówka MSW / Super Filar 7+/8-

Szarpane Turnie / Droga Motyki V

Szarpane Turnie / Droga Motyki V

Zadni Granat / 47 Rocznica V+

Zadni Granat / 47 Rocznica V+