Co to jest drytooling?

Drytooling jest to „prawie” wspinaczka klasyczna. To „prawie” przejawia się w tym, iż wspinamy się w rakach i czekanach, po drogach skalnych obitych na sposób sportowy. Należy zaznaczyć, iż wspinać się, można tylko w rejonach wyznaczonych do drytoolingu!1 Tak jak we wspinaczce sportowej mamy stałe przeloty, ekspresy, linę, style (RP, OS, FL). Nic tylko napierać!

Historia

Początki drytoolingu to wczesne lata 90-te, kiedy to wspinacze lodowi zaczęli obijać połacie czystej skały, aby dostać się do wiszących lodospadów. Na początku nie przejmowano się stylem i azerowano, lecz z czasem przywrócono znaczenie stylu wspinania. Po paru latach drytooling zaczął przypominać już wspinaczkę sportową w rakach i czekanach. Nastąpił dynamiczny rozwój sprzętu: powyginane dziabki, raki połączone z lekkimi butami, ostrogi.

Rewolucją samą w sobie była eliminacja pętli nadgarstkowych, oraz zastosowanie ostróg w butach, dzięki którym można było haczyć pięty, a nawet zawisać w okapie na dziabkach niczym nietoperz :) Te usprawnienia sprawiły, że drytooling stał się o wiele bardziej swobodnym sportem, a arsenał możliwych technik wydatnie się zwiększył.

W perspektywie czasu ostrogi okazały się jednak ślepą uliczką, ponieważ zdecydowanie ułatwiały one wspinaczkę, oraz pozwalały na długie odpoczynki*. Dlatego jeden z najbardziej znanych wspinaczy mikstowych, Will Gadd w swoim artykule manifeście „Ostrogi są dla koni, dziabki są dla rąk” („Spurs are for horses, tools are for your hands”) uznał, że przyszłość drytoolingu, oraz mikstu leży w porzuceniu takich ułatwień jak ostrogi. Nowy styl, zwany żartobliwie „Na oklep” sprawił, że drytooling stał się bliższy wspinaczce klasycznej, a nie sztucznym ułatwieniom.

W Polsce drogi, rejony drytoolowe zaczęły powstawać pod koniec lat 90-tych, wraz z zawędrowaniem mody na drytooling do Polski. Możliwość systematycznego zimowego treningu w skałach sprawiła, że nasi lokalni Łojanci mogli przenieść wyćwiczoną technikę i bułę, na tatrzańskie ściany, dzięki czemu poprawili czasy, trudności, styl przejść.

Problemy

Niestety drytooling jest sportem kontrowersyjnym ze względu na to, iż raki i czekany niszczą skałę podczas wspinaczki. Zwłaszcza nasz biały wapień jest delikatny i nawet po jednym przejściu droga może mieć o jedną kluczową krawądkę mniej... Jakby nie było, to stało się to zaczątkiem „wojenki” środowiskowej pomiędzy zwolennikami nowego sportu i przeciwnikami. Nie ma sensu wgłębiać się w szczegóły (zainteresowanych odsyłam na forum Brytana).

Najważniejsze, że zostały podjęte wewnątrz środowiskowe ustalenia, które satysfakcjonują obie strony, czyli:

Szpej

Kolejne „niestety” w tekście to szpej, a właściwie jego ceny. Ilość drogiego sprzętu który trzeba zakupić, może przyprawić nas o ból głowy, no chyba że jesteśmy skończonymi burżujami, wtedy nie ma problemu. Chociaż „Polak potrafi” i nieraz można zbić koszt zakupu szpeju.

Zakładając, że jesteśmy posiadaczami sprzętu do wspinaczki skałkowej (lina, ekspresy, kast, itp.), to pozostaje Nam „tylko” zakup pary dziab, raków, butów oraz kompletu ciuchów na zimę.

Żeby nie było za różowo, to ceny „siekadeł” (wygięte i odpowiednio wyprofilowane czekany) w sklepie zaczynają się od 400, a dochodzą do około 1000 zł w topowych modelach. Oczywiście raki również tanie nie są. Dobrej klasy raki automatyczne do wspinaczki technicznej to około 600 zł. Bardzo dobrym pomysłem są raki z systemem mono point, czyli z jednym zębem atakującym z przodu, dzięki czemu możemy precyzyjnie stawać na czubku raka.

Powinniśmy posiadać odpowiednie buty do typu raków które posiadamy. Czyli np. buty z odpowiednimi wcięciami pod raki automaty. Do tego ciepłe ubrania pod zimę i można łoić :)

Szymon Potaczek na trawersie Jaskini Jasnej w Strzegowej

Szymon Potaczek na trawersie Jaskini Jasnej w Strzegowej. Fot. Piotr Drożdż

Drytooling a wspinaczka klasyczna

Sam drytooling od wspinaczki klasycznej letniej różni się najbardziej tym, iż dzięki czekanom i rakom możemy korzystać z wielu chwytów, które w wspinaczce letniej „nie istnieją” dla nas. Nierzadko musimy się zawiesić całym ciężarem ciała na 2 mm krawądce, wpasować czubek raka na mikro stopień i zadać przykładowo do ryski na 3 mm. Nowoczesne czekany są tak wyprofilowane, że możemy osadzić czubek ostrza bardzo precyzyjnie, nierzadko na małych chwytach. Ręce trzymamy cały czas komfortowo za uchwyty dziab. Generalnie technik jest mnóstwo... Można się wybrać od razu w skały i trenować, albo poczytać odpowiednią literaturę na początek**.

Kilka rad

Zadbajcie o odpowiednie odżywianie, tak aby się nie wychłodzić podczas całego dnia w skałach. Dobrym pomysłem jest termos z ciepłą herbatą na poprawę moralę
Na koniec trochę o bezpieczeństwie. Cała masa żelastwa, która służy do drytoolingu, czyha tylko aż popełnicie jakiś błąd :)

Zapraszam wszystkich serdecznie do spróbowania drytoolingu. Jest to świetna alternatywa na zimowe dni, aby zamienić sklejkę i pył z magnezji w płucach, na rześkie zimowe powietrze i skały. Zobaczycie później na wiosnę jaką będziecie mieć psyche w skałach, gdy już będziecie się wspinać bez dziab i raków :)

Damian Granowski

* Anonimowy wspinacz odpoczywał łącznie półtorej godziny wisząc na ostrogach w masywnym dachu, podczas robienia M12 (sic!)
** Bardzo dobrą pozycją jest książka Willa Gadda: Wspinaczka, lód i Mikst.


Uwagi na Koniec

Powyższy artykuł nie jest żadnym poradnikiem drytoolingu, a raczej tekstem mającym na celu opowiedzenie o drytoolingu i zachęcenie do spróbowania tego ekscytującego rodzaju wspinaczki zimowej. Pamiętajcie, że nic nie zastąpi odpowiedniego przeszkolenia, przez wykwalifikowanego instruktora!

W Polsce można drytoolować min. w rejonach:

Najbardziej aktualną listę znajdziecie tutaj

UWAGA! Drytooling jest dopuszczony tylko w wyznaczonych rejonach w Polsce i za granicą.

Tatrzańska Kotlina

Piotr Picheta w Tatrzańskiej Kotlinie
(fot. Wiktoria Wywiał)

Powiązane artykuły

Górska deklaracja etyczna UIAA

Górska deklaracja etyczna UIAA

Atrakcje turystyczne na Podhalu