Tatry sprzyjają zakochanym

Powiadają, że wyznanie miłości w górach ma niezwykłą moc.
Ile dokładnie w Tatrach tej miłości wyznano, Bóg raczy wiedzieć. Pewnym jest, że wyjątkowa sceneria Tatr i zawarty w nich romantyzm często skłaniają ludzi do szalonych czynów. Tu zjeżdżają z całej Polski pary, by wziąć ślub u stóp tatrzańskiego ołtarza. Wiktorówki, Rusinowa Polana, Dolina Chochołowska – ileż one razy widziały szczęśliwych zakochanych. Ale jest, a raczej była kiedyś także Hala Pyszna, do której dojść trzeba było przez malowniczą Dolinę Kościeliską.

alt

W górach wszystko smakuje inaczej. Nie dziwota, że takie tłumy zjeżdżały od wieków do tego maleńkiego skrawka Polski, jakim są Tatry. Jednym z takich miejsc niezwykłych była od zawsze Dolina Kościeliska położona w Tatrach Zachodnich. Często odwiedzana i łatwo dostępna, oczarowywała swoich gości pięknymi widokami. Pełno w niej tajemniczych zakamarków. Już na samym początku wita nas pierwsza ze skalnych bram. Nadano jej nazwę Bramy Kantaka. W głąb doliny przejdziemy jeszcze w strzelistych wąwozach Bram Kraszewskiego i Raptawickiej. Co bardziej ciekawscy podróżni mogli zanurzyć się w liczne boczne odnogi doliny. I tak m.in. orograficznie (zgodnie ze spadkiem wody) po prawej stronie doliny można dostrzec Lodowe Źródło, będące tzw. wywierzyskiem. Woda wypływająca z niego pochodzi z odległych o kilka kilometrów jaskiń: Miętusiej i Wielkiej Śnieżnej. Rozchodząca się krystaliczna toń wypływa aż w trzech kierunkach. Powyżej tego małego cudu natury, idąc skalną drogą, altnatrafić można na Jaskinię Mroźną, którą przechodząc w głębi wapiennych masywów, prowadzi na drugą ich stronę. Ta wyprawa może być wielce pouczająca dla żądnych emocji wycieczkowiczów. Kiedyś w jaskiniach tatrzańskich mieszkały przecież niedźwiedzie jaskiniowe, a i niejeden zbójnik schronienia szukał pod skalnymi okapami. W samej zaś jaskini przepiękne nacieki z tzw. mleka wapiennego stanowią o jej nazwie. Poszukiwacze skarbów w jaskiniach tatrzańskich odnajdywali ponoć skarby. Drogę do takiego znaleziska dokumentowali wyrytymi w skale „spiskami”, które na ścianach można dostrzec po dziś dzień (m.in. w Jaskini Alabastrowej w Tatrach Bielskich). Wędrowcom idącym dnem doliny towarzyszy dziki Kościeliski Potok, który niczym tancerz przeskakuje z wanty na wantę, by raz po raz z hukiem cisnąć się w szmaragdową kipiel wody. Nietrudno na trasie zauważyć ludzi, którzy jak zahipnotyzowani spoglądają w jego żywioł. A wspomniani wcześniej zbójnicy byli częstymi gośćmi Kościeliskiej. Podobno odwiedzali ją do ok. 1850 roku. altDolina ta była też łatwo dostępna od liptowskiej strony, na którą chadzali zbóje przez Pyszniańską Przełęcz. Przez tę przełęcz nie tylko oni wędrowali. Szły kierdle owiec ze swoimi pasterzami, przemykali kurierzy tatrzańscy i partyzanci, a przede wszystkim wiatr halny przetaczał się z impetem w głąb Hali Pyszniańskiej, będącej górną częścią Doliny Kościeliskiej. Dziś, siedząc na ganku Schroniska Ornak na Małej Polanie Ornaczańskiej, odległej zaledwie o niecałe 2 godziny spaceru od wejścia do doliny w Kirach, można zapatrzyć się w ten tajemniczy zakątek Tatr...

autor: Jakub Brzoszko

więcej czytaj na stronach tygodnika podhalańskiego

Powiązane artykuły

Kawały wspinaczkowe

Wspinaczka na Marsa