Lawiny cz. 4 - Partnerzy, a lawina

Po wcześniejszych artykułach powinniśmy dojść do wniosku, iż bardzo duża odpowiedzialność spada na partnerów działalności zimowej w terenie wysokogórskim. Ich wiedza, doświadczenie, znajomość tematyki lawinowej powinna być równoważna, powinni się oni uzupełniać, ubezpieczać, cały czas konsultować swoje spostrzeżenia dotyczące zagrożeń lawinowych i w razie wypadku lawinowego powinni być dla siebie podstawowym zespołem ratowniczym. Wyposażenie lawinowe i praktyka działań lawinowych każdego z nich powinna być kompletna. Czy zatem decydować się na działania górskie zimą z ludźmi, których wiedza lawinowa jest dla nas zagadką? Czy to nie jest Totolotek, czy raczej Rosyjska Ruletka?

Pozorowana akcja lawinowa

Pozorowana akcja lawinowa. Fot. Jan Wierzejski

Człowiek, zwierzę stadne.

Na pewno w większości przypadków pewniej czujemy się w grupie, wierzymy, że jeśli zajdzie potrzeba, to ten, z którym zdecydowaliśmy się działać przyjdzie nam z pomocą. Grupa daje poczucie bezpieczeństwa, siły, czasem nawet ponad rzeczywiste jej możliwości. Im większe zagrożenie, tym nasza więź stadna mocniej się daje we znaki. Niestety podczas działań przy zagrożeniu lawinowym to sam człowiek najczęściej jest czynnikiem uruchamiającym lawinę. Jego oddziaływanie na pokrywę jest tym większe, im mniejsze zachowamy odstępy pomiędzy członkami „stada”. Ponad połowa zasypanych w lawinach ludzi to ofiary lawin z wielokrotnym zasypaniem, stąd wniosek, że jednak działamy bez zachowania odstępów odciążających i bez odstępów bezpieczeństwa, a lawina najczęściej jest dla nas kompletnym zaskoczeniem. Konieczna jest wiec świadomość wśród wszystkich uczestników działań w zagrożeniu lawinowym, że partner wycieczki jest bardzo ważnym zabezpieczeniem dla nas, ale nie z bliska, i wszyscy powinni dbać o właściwe odstępy i odpowiedni wybór miejsc postojowych w kontekście bezpieczeństwa. Warto również pamiętać o komunikacji w grupie, bez której wymiana spostrzeżeń o zauważonych objawach słabej stabilności śniegu będzie niemożliwa.

Grupa wychodzące ze schroniska

Fot. Jan Wierzejski

Przewodnik, czy partner – odpowiedź na to pytanie powinna zabrzmieć jeszcze przed działaniem górskim. Istotne do komunikacji zagrożeń, złego samopoczucia, chęci odwrotu jest to, czy nasz układ hierarchii stadnej jest oparty o przewodnictwo jednego z nas, czy też jest to grupa bliskich, czy znajomych, którzy działają na zasadach partnerskich. Układ przewodnik – prowadzony jest jasny, wiadomo, kto odpowiada i podejmuje ostateczne decyzje, kto ma większe doświadczenie. Jednak w takim układzie często przepływ informacji jest trudny, i to obowiązków prowadzącego powinno należeć zachęcanie do sygnalizowania wrażeń, samopoczucia i ewentualnych leków swojego „stada”. Przewodnik powinien być stanowczy, jeśli chodzi o odporność na szampańskie pomysły, nawet, gdy w grupie, w której działamy, poza górami to ktoś inny jest naszym szefem i teraz próbuje wywierać presję. Grupa zaś powinna w stonowany sposób sygnalizować zauważone zagrożenia, i skoro wybrała właśnie tego „przywódcę stada” to zrozumieć jego ostrożność i uwagę obciążoną powierzoną mu odpowiedzialnością.

W układzie czysto partnerskim (prawdziwym, a nie na niby – jak w wyprawach partnerskich – gdzie nikt za nic nie chce brać odpowiedzialności) opartym na rzetelną wymianę spostrzeżeń, wspólny wybór drogi, sprzętu, wspólną analizę sytuacji działalność we wszelkich zagrożeniach daje przewagę, więcej głów do chłodnej analizy, więcej zmysłów do zbierania danych. Należy tylko pamiętać, że ten układ jest bardzo czuły na tzw. chore ambicje, chęć zabłyśnięcia, zagrania jakiejś ważnej roli i od razu trzeba takie zauważone zachowania komunikować całej grupie, by w pore przywrócić stan równowagi, a takie niezrównoważone jednostki w przyszłości nie dopuszczać do wspólnego działania, dla dobra całej grupy.

Grupa

Fot. Jan Wierzejski

Czy więc można bezpiecznie umówić się na którymś z portali społecznościowych na działanie zimą w górach? Czy można wierzyć, że ktoś, kogo nie znamy przykładał się do samo-szkolenia lawinowego i w razie wypadku nam pomoże? Odpowiedzcie sobie sami.

Lawina - zadania

Lawina - akcja poszukiwawcza

Grupa poszukiwawcza na lawinisku. Fot. Jan Wierzejski

Nikomu, nawet największemu wrogowi (jeśli takich mam) nie życzę uczestnictwa w wypadku lawinowym – szanse niewielkie, a i koniec raczej nie „bezbolesny”. Jednak należy myśleć o takiej możliwości i analizować to, jak się zachować podczas i po lawinie.

Lawiny - odkopywanie zasypanego

Odkopywanie zasypanego. Fot. Jan Wierzejski

Ponieważ pewne jest jedno, wypadek lawinowy, to działanie w dużym stresie, powinniśmy ćwiczyć wszelkie działania związane z ratownictwem lawinowym. Tu, gdzie liczy się czas i skuteczność, a przeszkadza stres, nie będzie szans na przypominanie sobie, jak użyć detektora, czy prowadzić resuscytację, trzeba to sprowadzić do sfery odruchów. Trzeba nie tylko raz posiąść taka wiedzę, ale również okresowo trenować te zagadnienia, bo wiedza nieużywana ulatuje pozostawiając miejsce na rzeczy, które robimy często.

Autor: Marcin Józefowicz, ratownik TOPR, szef szkoleń lawinowych w Dolinie Pięciu Stawów Polskich.

Inne artykuły z tej serii:

Lawiny cz. 1 - powstawanie, charakter

Lawiny cz. 2 - Planowanie trasy

Lawiny cz.3 - lawinowy ekwipunek

Lawiny cz. 4 - Partnerzy, a lawina

Zapraszamy na kursy lawinowe organizowane w Dolinie Pięciu Stawów

Powiązane artykuły