Maciej Berbeka: Alpinizm to piękny sport, ale niesienie w górach pomocy jest dla mnie najważniejsze

To będzie symboliczny powrót. Tej zimy wraz z młodą ekipą programu Polski Himalaizm Zimowy 2010-2015 i Krzysztofem Wielickim w roli kierownika, próbę zdobycia Broad Peaku podejmie także Maciej Berbeka, który w 1988 roku prawie wszedł zimą na szczyt. Himalaizm jest jednak zero-jedynkowy i prawie robi w nim ogromną różnicę. Namówiony przez Krzysztofa Wielickiego słowami, że „trzeba dokończyć to, co się zaczęło” – Maciej Berbeka – zdobywca pięciu ośmiotysięczników, wraca do himalajskiej gry.

M. Pawlikowski . M. Berbeka pod Czo Oju

Maciej Pawlikowski i Maciej Berbeka pod Cho Oyu. Fot. Andrzej Zawada

Pierwsza zimowa próba wejścia na Broad Peak (8051 m) miała miejsce podczas kierowanej przez Andrzeja Zawadę wyprawie na K2 w sezonie 1987/88. Gdy jasne stało się, że drugi szczyt świata łatwo się nie podda, Zawada dał się namówić Aleksandrowi Lwowowi i Maciejowi Berbece i wyraził zgodę na podjęcie działań na sąsiadującym Broad Peaku (post factum załatwił także pozwolenie od władz pakistańskich). 6 marca Lwow i Berbera wyruszyli na atak szczytowy. Pierwszy z nich zrezygnował jeszcze przed przełęczą między wierzchołkami, zaś Maciej Berbeka samotnie kontynuował wspinaczkę. Po wejściu na szczyt połączył się z bazą, a ta nie zgłosiła żadnych zastrzeżeń. Dopiero później okazało się, że nie był to właściwy szczyt Broad Peaka, a jedynie przedwierzchołek Rocky Summit (8035 m) – choć niewiele niższy to jednak oddalony o około godzinę wspinaczki eksponowaną granią.

 

M. Berbeka w bazie pod Broad  Peak

Maciej Berbeka po zejsciu do bazy. Fot. Krzysztof Wielicki

Nie zmienia to jednak faktu, że Maciej Berbeka był pierwszym człowiekiem, który zimą przekroczył w Karakorum pułap 8 tysięcy, a na pobicie jego rekordu trzeba było poczekać aż 23 lata (w 2011 roku dokonał tego międzynarodowy zespół Moro-Urubko-Richards wchodząc na Gasherbrum II). Do niego należą też pierwsze zimowe wejścia na: Manaslu (1984, razem z Ryszardem Gajewskim) oraz na Czo Oju (1985, razem z Maciejem Pawlikowskim).

Pamiętając zdjęcia z wyprawy Zawady, zastanawiałam się, jak dzisiaj wygląda Maciej Berbeka i czy go poznam. Na szczęście dzięki uniformom programu Polski Himalaizm Zimowy nie było z tym problemu. Poniżej zapis krótkiej rozmowy. Jeśli choć chce jednak najpierw dokładnie poznać założenia zimowej wyprawy na Broad Peak – może o niej przeczytać tutaj.

Ma pan z Broad Peakiem stare porachunki?

Nie, tu nie ma mowy o takim myśleniu. Góry od czasu do czasu pozwalają nam obcować z nimi, wejść, zdobyć, ale to nie jest zdobywanie w sensie “zdobyłem, to góra do mnie należy”. Patrząc na moje wejścia – czasami na szczycie byłem godzinę, czasami 20 minut, a czasami 2 minuty, ponieważ takie były warunki. Nasza obecność na szczycie jest więc bardzo krótka, chwilowa. Nie ma mowy o wyrównywaniu rachunków. Zimą wspaniały masyw Broad Peak jest wyzwaniem i my to wyzwanie jedynie podejmujemy, a ja podejmuję je ponownie. Za pierwszym razem się nie udało, zabrakło tych kilkunastu metrów wysokości, ale nie byłem świadom tego, że jest jeszcze coś wyżej.

Widok z Rocky Summit sugerował, że wyżej już nic nie ma?

Gdzie się nie rozejrzałem, wydawało mi się, że to już szczyt, ale byłem tam sam przy zapadającym zmroku. Nie dostałem też informacji z bazy, że jest inny wierzchołek.

 To może Broad Peak jest jak stara miłość…

Góry to moja miłość. Wypełniają moje życie i stały się też moim zawodem. Jednak nad propozycją powrotu na Broad Peak, którą dostałem od Krzyśka Wielickiego, zastanawiałem się bardzo długo. Nie ma co ukrywać, że mam za sobą dłuższą przerwę we wspinaniu się w Himalajach, zwłaszcza zimą. Mam jednak nadzieję, że jestem dobrze przygotowany i wraz zresztą kolegów podołamy temu wyzwaniu.

Czuje pan odpowiedzialność za młodych uczestników?

Tak, ta odpowiedzialność wynika z tego, że jestem też ratownikiem TOPR i niesienie pomocy w jest chyba najważniejsze gdybym miał ustawiać hierarchię wartości w górach. Wspinanie, uprawianie alpinizmu to piękny sport, który może wypełniać całe życie, ale pełną satysfakcję daje mi dopiero niesienie pomocy w górach: idea wyciągnięcia pomocnej ręki.

 Jak ocenia pan zespół?

Zespołem jesteśmy, ale nie znamy się górsko. Podobnie jak Krzysztof nie wspinałem się z żadnym z młodszych kolegów. Znałem ich medialnie, znałem ich w środowisku, natomiast nie wspinaliśmy się nigdy razem. Jest to różnica dwóch pokoleń górskich.

Krzysztof Wielicki mówił, że będzie się modlił o dwa dni okna pogodowego. Czy faktycznie o wszystkim przesądzi pogoda?

Wygodnie jest mówić, że to pogoda o wszystkim decyduje, choć jest ona niezwykle istotna. Ale na pewno bardzo ważny jest też czynnik ludzki i to, czy będziemy wystarczająco odporni. Dla mnie to nawet ważniejsze. Nawet najlepszy sprzęt i sprzyjające warunki nie zastąpią osoby, która będzie się tam wspinała i próbowała wejść na górę. Trzy czwarte będzie zależeć od nas.

Gdy usłyszał pan o tym programie po raz pierwszy, przeszło panu przez myśl, że w przyszłości może się pan stać jego aktywnym uczestnikiem?

Nie. Dowcipnie mogę powiedzieć, że dołączyłem do niego, ponieważ postawiono na młodzież (śmiech).

 

Jagoda Mytych

Wywiad pochodzi z bloga Jagody: goryksiazek.pl. Polecamy go :-)

Powiązane artykuły

Wywiad z Ines Papert

Wywiad z Magdą Waluszek