Komunikat Kapituły "Jedynki" w sprawie wyprawy i drogi "Golden Lunacy"

W sobotę, 17 września 2011 odbyło się posiedzenie Kapituły „Jedynki”. Wysłuchano wyjaśnień zespołu Elizy Kubarskiej i Dawida Kaszlikowskiego – autorów drogi „Golden Lunacy” oraz Zbigniewa Krośkiewicza, uczestnika wyjazdu na Grenlandię w 2009 r. Na życzenie Dawida Kaszlikowskiego w spotkaniu wzięli udział obserwatorzy: ze strony zespołu - członkowie zarządu UKA (Jakub Radziejowski, Marcin Wernik i Marek Wierzbowski), ze strony Kapituły - członkowie zarządu KWW (Zbigniew Skierski i Marcin Miotk).

Eliza Kubarska i Dawid Kaszlikowski przedstawili Kapitule swoje materiały z wyprawy. W większości były one już znane z wcześniejszych publikacji, w tym tylko parę ujęć z samego wspinania. Zespół nie przedstawił materiału filmowego ani nowych ujęć ściany.

W wyniku odbytego spotkania, uzyskania wyjaśnień i zapoznania się z materiałami, niżej podpisani członkowie Kapituły zadecydowali o odebraniu Dawidowi Kaszlikowskiemu i Elizie Kubarskiej „Jedynki” za rok 2007 z powodu stwierdzenia niezgodności pomiędzy stanem faktycznym, a relacją zespołu w odniesieniu do wyprawy na Grenlandię. (szczegóły w „Uzasadnieniu decyzji”).

Jednocześnie Kapituła oświadcza, że w świetle posiadanych informacji nie posiada dowodów, aby autorzy „Golden Lunacy” dopuścili się oszustwa. Istnieją jednak rozliczne znaki zapytania. Kapituła przychyla się więc do pomysłu Komisji Wspinaczki Wysokogórskiej PZA, że najlepszym sposobem na rozwianie wątpliwości dotyczących samej drogi będzie wysłanie wyprawy z celem jej powtórzenia.

Stwierdzamy także, że dyskusja na portalu wspinanie.pl cechowała się znaczną przesadą, a wiele zarzutów nie znalazło potwierdzenia w zebranym materiale. Szczególnie godne potępienia były liczne przytyki personalne, co sprawiało nieodparte wrażenie, że krytyka dotyczyła samych osób i ich sposobu życia, a nie poprowadzonej przez nich drogi. Taka postawa bardzo utrudniła Kapitule wydanie werdyktu. Apelujemy do środowiska o większą wstrzemięźliwość i wyważenie sądów.

Korzystając z okazji zwracamy się do mediów wspinaczkowych i samych wspinaczy o większą staranność w informowaniu o przejściach. Niech jasna informacja o stylu, czasie przejścia, obiektywny, merytorycznie właściwy materiał zdjęciowy i wyważenie tonu staną się od tej pory normą. Szczególnie w przypadku nowych dróg postarajmy się, aby schemat i wrysowanie drogi w ścianę były koniecznym wymogiem

Jednocześnie informujemy, że rezygnujemy z zajmowanych w Kapitule funkcji. Czujemy się winni zaistniałym wokół nagrody kontrowersjom zarówno z powodu skonstruowania zbyt idealistycznych założeń, jak i zapewne niedostatecznej weryfikacji nominacji. Na swoje usprawiedliwienie możemy tylko powiedzieć, że nigdy nie zakładaliśmy sprawdzania niczyich osiągnięć. „Jedynkę” widzieliśmy jako nagrodę stricte honorową, opartą o wiarę w słowo i wspinaczkową rzetelność. Realia jednak boleśnie sfalsyfikowały te założenia. Dalsze losy nagrody pozostawiamy w kompetentnych rękach Grzegorza Głazka.

Janusz Gołąb

Grzegorz Grochal

Piotr Korczak

Andrzej Marcisz

Artur Paszczak

Ludwik Wilczyński - przewodniczący

Piotr Xięski

Uzasadnienie decyzji

Kapituła w swojej decyzji z roku 2007 opierała się na 3 źródłach: sprawozdaniu do PZA, sprawozdaniu dla portalu wspinanie.pl, oraz artykule „Grenlandia – zderzenie żywiołów” w Górach nr 161. Podobnie było w przypadku innych finalistów.

Chcemy podkreślić, że w swojej decyzji o odebraniu „Jedynki” nie kierowaliśmy się bezwzględną oceną samej wyprawy, ale relacją jej ówcześnie postrzeganej wartości w stosunku do innych wypraw, skonfrontowanej z naszą obecną wiedzą. Innymi słowy zadaliśmy sobie pytanie – czy posiadając obecną wiedzę ponownie głosowalibyśmy na Dawida i Elizę. Nasza odpowiedź była negatywna – oto dlaczego.

  1. Kwestia relacji w mediach

Podstawową sprawą było nadanie całej wyprawie znacznie większej wagi, niż – w naszym odczuciu – przedstawiała się jej rzeczywista wartość. 3 podstawowe elementy – wymagający sposób dotarcia (morskie kajaki), powaga ściany (jej wielkość: „1500 m pionu”, niebezpieczne zejście kuluarem, brak „możliwości szybkiego wycofu”) oraz jej wysokie trudności techniczne (max. 7a+, „6b, czasem 6c to chyba przeciętna tej drogi”) zostały w wielu relacjach znacznie wyolbrzymione, czemu towarzyszyło ilustrujące wspinaczkę zdjęcie, którego nie wykonano na samej drodze. Taka praktyka jest karygodna w mediach profesjonalnych. Czy wynikało to z celowego działania, czy z nabytej rutyny, tego nie potrafimy jednoznacznie rozstrzygnąć, toteż zakładamy, że nie było tu złej intencji. Jednak bez względu na intencje, takie działanie stanowi przykład braku rzetelności i narracyjnej przesady, co z pewnością wprowadziło wielu odbiorców w błąd. Również Kapituła, w świetle posiadanych relacji, odebrała wyprawę jako przedsięwzięcie poważniejsze, niż miało to miejsce.

Ściana Golden Lunacy

Prawdopodobny przebieg skalnego zachodu w górnej części ściany Maujit Qaqarssuasia. Fot. Jenny Varley, źródło: karabiner.org

  1. Dotarcie na bezludną wyspę kajakami.

Nie było wielokilometrowej odysei kajakowej z Nanortalik na wyspę Pam, jak zespół zapowiadał. A ten właśnie sposób dotarcia, w kontekście trudności, samotności, konieczności ograniczenia ładunku i braku wsparcia, determinował postrzeganie wyprawy jako bardzo poważnej, wręcz ekstremalnej. Zabrakło jednoznacznego podkreślenia zmiany tego planu sprawozdaniach, które było naszym zdaniem niezbędne w świetle złożonych obietnic. Wierzymy, że zespół informował o fakcie dopłynięcia na wyspę łodzią w swoich pokazach, ale niestety pierwszy z nich byliśmy w stanie obejrzeć dopiero na KFG, już po przyznaniu nagrody. Gdyby informacja o odstąpieniu od pierwotnych planów została jasno podana w sprawozdaniu (a uważamy, że tak powinno to wyglądać, skoro we wniosku znajdował się taki a nie inny plan działania i na to została przyznana dotacja) nie byłoby całego nieporozumienia.

  1. Powaga ściany i trudności drogi.

Kapituła już w 2007 miała pewne wątpliwości co do powagi ściany, ale brała za dobrą monetę relacje zespołu. Dysponowaliśmy wtedy jedynie linią drogi naniesioną na kiepskiej jakości zdjęcie (nie dające możliwości powiększenia) zamieszczone na stronie www.wspinanie oraz w sprawozdaniu do PZA, oraz słownym opisem trudności. Dodatkowo artykuł w Górach otwierało całostronicowe zdjęcie ukazujące kajakarza na tle ogromnego urwiska, które jednak znajduje się paręset metrów na prawo od przebiegu drogi „Golden Lunacy”. Dopiero szczegółowa analiza zdjęć, szczególnie pierwszego dobrego zdjęcia ściany dostarczonego przez Z. Krośkiewicza (sic!), pozwoliła dostrzec rzecz zupełnie przeciwną, czyli brak tej powagi (nb. do dziś nie dostaliśmy od zespołu dobrego, czytelnego zdjęcia klifu). W tej części ściany, w okolicach której biegnie droga, występują ogromne systemy półek i zachodów (patrz zdjęcia) pozwalające na bezproblemową ewakuację z dowolnego niemal miejsca, a także na wtrawersowywanie w samą ścianę. Wywołuje to oczywiście liczne wątpliwości. Całą niemal górną część ściany przecina gigantyczny zachód pozwalający na komunikację w poprzek. Jeżeli zespół nie był świadom tych faktów, to jest to wyłącznie wina zespołu.

Ściana Golden Lunacy

Strzałką oznaczono prawdopodobny przebieg skalnego zachodu w górnej części ściany Maujit Qaqarssuasia. Fot. karabiner.org

Wbrew temu, co deklarował zespół, ściana w okolicach drogi w żadnym prawie miejscu nie jest pionowa, za wyjątkiem odcinków z okapami. Jej nachylenie wynosi, na ile możemy ocenić, ok. 60 stopni, co musi prowokować pytania o deklarowane trudności kluczowego wyciągu leżącego na dość połogich płytach. Biorąc za dobrą monetę wycenę zespołu trzeba stwierdzić, że jest to dość nietypowa sytuacja.

W górnej części ściany zespół wytyczył wiele trudnych wyciągów leżących, jak nam się zdaje, obok dużo łatwiejszego terenu, co zaprzecza logice i praktyce wytyczania drogi w wielkiej ścianie. Bez lustracji w terenie nie można jednak definitywnie rozstrzygnąć, czy takie poprowadzenie wspinaczki, „ze względu na ładną skałę” jak określił to zespół, miało sens.

Ściana Golden Lunacy z zachodami

Na zdjęciu Ściany Maujit Qaqarssuasia zaznaczono orientacyjny przebieg drogi Golden Lunacy. Żółtymi liniami, zaznaczono zachody skalne. Fot. Zbigniew Krośkiewicz

Wątpliwości budzi również sprawa szczytu. Nie jest rozstrzygniętą kwestią, czy turnia, na którą wszedł zespół (a przedtem również Hiszpanki), jest w istocie najwyższym wierzchołkiem masywu o kocie 1560, czy tylko niższą kulminacją. Jest to rzecz wymagająca dalszego wyjaśnienia.

  1. Logistyka działania zespołu w ścianie a zasady rzemiosła.

Największe nasze zdziwienie wywołał jednak sposób działania zespołu w ścianie.

Wszystkie te elementy wskazują na brak profesjonalizmu i doświadczenia zespołu w odniesieniu do działalności górskiej. Należy wyrazić ulgę, że cała przygoda nie zakończyła się tragicznie. I nie mówimy tutaj o wymyślnych, podręcznikowych procedurach, ale o ogólnie uznanych i powszechnie stosowanych zasadach działalności w alpiniźmie, w każdej większej ścianie. Wydaje się nam, że większość niebezpiecznych przygód zespół zafundował sobie na własne życzenie, ignorując te zasady z niewiedzy bądź lekkomyślności. I stąd, naszym zdaniem, wynika przeświadczenie zespołu o wielkiej powadze drogi i ściany.

Powiązane artykuły