“Przeżyć dzień jak tygrys” Johna Portera - recenzja

“Przeżyć dzień jak tygrys” Johna Portera - recenzja

Pod koniec 2016 roku ukazała się książka "Przeżyć dzień jak tygrys. Alex MacIntyre i narodziny stylu alpejskiego w Himalajach". Johna Portera. Jest to barwna biografia Alexa MacIntyre’a, brytyjskiego wspinacza i himalaisty. Z racji dużej ilości polskich wątków w tej książce jest to propozycja wielce ciekawa i postaram się tutaj nieco więcej o niej napisać. 

Na początek opis wydawcy

To odkrywcze, ale też i gorzkie wspomnienie o przyjacielu, jakim był Alex MacIntyre. Autor opowiada o jego wspinaniu, o chwilach wspaniałych i tragicznych, maluje niezapomniany portret olśniewającego, kontrowersyjnego i żywiołowego człowieka, który stał się legendą. Dla polskiego czytelnika interesujące będą zwłaszcza opisy wspólnych wypraw w Hindukusz i Himalaje z Polakami,  m.in. z Andrzejem Zawadą i Wojtkiem Kurtyką. Grand Prix w 2014 roku w Banff w konkursie na najlepszą książkę górską roku. Wydanie polskie ma bogatą szatę graficzną (ponad 120 archiwalnych zdjęć ze zbiorów autora).

przezyc-dzien-jak-tygrys.jpg

Pełny tytuł: Przeżyć dzień jak tygrys. Alex MacIntyre i narodziny stylu alpejskiego w Himalajach

Tytuł oryginłu: One Day as a Tiger

Autor: John Porter

Przekład: Roman Gołędowski, Tomasz Kliś, Beata Słama

Premiera: 8.12.2016 r.

str. 352, oprawa miękka

ISBN 978-83-61968-28-3

Cena det. 44,90 zł


Warto jeszcze w skrócie nakreślić kto to był Alex MacIntyre. Kilka słów o nim znajdziecie w tym artykule.

Kariera Alexa MacIntyre’a została zakończona przez spadający kamień pod  południową ścianą Annapurny. Mając 28 lat w chwili śmierci miał już zapewnione miejsce w historii wspinania. Ciężko powiedzieć co zdołałby zrobić gdyby nie tragiczna śmierć.

Dla mnie on był zawsze ciekawą postacią i gdy dowiedziałem się, że ukaże się jego autobiografia, napisana do tego przez bliskiego przyjaciela i partnera wspinaczkowego, to wiedziałem, że ją przeczytam.

Akurat się złożyło, że w Polsce wydała ją Annapurna. Dodajmy, że do tematu podeszła dość solidnie bo tłumaczenie wykonał Tomasz Kliś (z zawodu instruktor wspinaczki), a za redakcję odpowiedzialna była Beata Słama - mocno krytykująca różnorakie potworki wydawnicze, więc można domniemywać, że do swojej roboty mocno się przykłada ;). Korektę zrobiła Agata Nocuń.

[po recenzji dostałem małe sprostowanie od Romana Gołędowskiego: Tomek Kliś zrobił tłumaczenia tylko dwóch rozdziałów (1 i 13), tak jak jest to wyszczególnione na stronie tytułowej. Pozostałą robotę wykonałem ja, a potem niektóre fragmenty dotłumaczyła Beata Słama (albo tłumaczyła na nowo), stąd uznaliśmy, że będzie to nasza wspólna praca (bo potem ja po Beacie robiłem też pewne modyfikacje).]

Efekt finalny jest według mnie udany. Otrzymujemy książkę w miękkiej oprawie na dobrej jakości papierze. Biografia jest pełna zdjęć i przypisów. Jeśli chodzi o poziom tekstu to nie zauważyłem żadnych potworków językowych, czy nawet chochlików drukarskich. O jakości tłumaczenia nie będę się wypowiadał - nie czytałem książki w oryginale. Mimo tego mam przeczucie, że T. Kliś zrobił dobrą robotę.

Przejdźmy do sedna, czyli treści książki. Jest ona głównie o Alexie MacIntyrze, ale jest to również solidna dawka historii brytyjskiego wspinania na przełomie lat 70/80, gdy Brytyjczycy odnosili największe sukcesy. Podtytuł “narodziny stylu alpejskiego w Himalajach” zobowiązuje. Mamy tutaj oczywiście wgląd w krótką, ale intensywną karierę MacIntyre’a - od początków wspinania na uniwersytecie po alpejskie i peruwiańskie wspinaczki. Dużą rolę gra jednak barwny opis tego środowiska, przypominający nieco nasze lokalne “Zwyciężyć znaczy przeżyć” Alka Lwowa.

Niezaprzeczalną wartość dla polskiego czytelnika mają również późniejsze opisy wypraw, w których dużą rolę grali Polacy. Takie nazwiska jak Kurtyka, Zawada, Żurek będą w książce pojawiać się często. Wraz z autorem (w wątku polskim) odwiedzimy Tatry, Hindukusz, czy Himalaje. Z tych wypraw pochodzą chyba najciekawsze anegdotki.

John Porter przyłożył się do swojej książki. Oprócz wątków wspinaczkowych (które stanowią większość) znajdziemy również wspomnienia jego matki, byłych dziewczyn.

one-day-as-a-tiger-john-porter.jpg

Podsumowując dobra pozycja, która ma szansę na wejście do kanonu książek górskich. Polskie wydanie zdecydowanie trzyma poziom!

Powiązane artykuły