Arctic Berghaus Challenge-Spitsbergen 2012

Arctic Berghaus Challenge to wyprawa Rafała Króla w celu przemierzenia przylądku arktycznego Szpicbergen - Verlegenhuken. Będzie to 550 km trasy przemierzonej na nartach z ekwipunkiem ważącym 85 kg oraz  towarzyszącym mrozie -30 stopni. 

alt


Celem ekspedycji jest dotarcie na najtrudniej dostępny i najbardziej na północ wysunięty przylądek arktycznej wyspy Szpicbergen - Verlegenhuken ( 80.1° N 16.2° E) nie korzystając z pomocy z zewnątrz czyli ciągnąć wszystko na sankach. Cała ekspedycja została pomyślana jako wyczynowa wyprawa polarna, która nie będzie korzystała z zewnętrznej pomocy. Stałym zagrożeniem na Szpicbergenie są niedźwiedzie polarne, które żyją i polują we wszystkich zakątkach wyspy. Ekspedycja wyruszyła na początku kwietnia 2012 z miasteczka Longyearbyen, jedynej większej osady na wyspie (1500 mieszkańców). Powrót planowany jest tą samą drogą.

Informacje o trasie:

Długość trasy: około 550 km
Temperatury: do -30°C
Czas trwania ekspedycji: 30 dni
Liczba uczestników: 1
Bagaż : sanie 85 kg

alt

Środek transportu oraz wyposażenie sań

Plan wyprawy

"Początkowo będę poruszał się po dolinach Adventdalen i Sassendalen. Planowałem przejście zamarzniętym fiordem Tempelfjorden a dalej wspinać się po lodowcu Gipsdalen na płaskowyż Łomonosowa, ale w tym roku fjordy w ogóle nie zamarzły. Zima jest przedziwna w Arktyce w tym roku, jest wyjątkowo ciepło. Muszę więc nadłożyć trasy i iść przez lodowce VonPost i okropny, pechowy  Philipbreen na którym wiele ekip poległo. Następnie przemierzę góry Atomowe ( Atomfjella ) Po przejściu labiryntu gór Atomowych między górami muszę trafić w cielsko lodowca Veteranenbreen, który ma dobre 40 km długości. W jednym z jego ramion muszę odbić w lewo i wspiąć się na płaskowyż Asgardfonna. To ogromny płaskowyż opadający na długości 80 km ku mojemu celowi - przylądkowi Verlegenhuken."

alt

Na Szpicbergenie obecnie operują dwie Polskie wyprawy - Torell Expedition ,która idzie na południe do bazy naukowej w Hornsundzie oraz Kobieca wyprawa na Newtontoppen , najwyższy szczyt Szpicbergenu. Obu tym wyprawom nie idzie dobrze. Jak wynika z ich relacji nie poruszają się tak szybko jak by chcieli. Na pewno ma na to wpływ niespotykanie ciepła zima. Kiedy w Polsce były mrozy po -20 na Szpicbergenie padał deszcz! No i nie zamarzły fjordy. Zatem trzeba obchodzić przez góry i lodowce całą otwartą wodę. Pojawiają się obawy gdyż w samotnej eskapadzie jeden mały błąd typu skręcona kostka czy namiot porwany przez wiatr oznacza w najlepszym wypadku koniec wyprawy. Największym realnym zagrożeniem jest wpadnięcie do szczeliny lub atak niedźwiedzia polarnego.

Życzymy powodzenia!

Powiązane artykuły