Test butów adidas Terrex Solo

Dziś mam przyjemność recenzować buty podejściowe adidas Terrex Solo. Firma adidas „od zawsze” zajmowała się obuwiem, lecz dopiero od kilku lat jest obecna na rynku outdoorowym. Czy jej produkt spełnia oczekiwania?

Na początek warto określić jakie to są oczekiwania.

Dla większości z nas obuwie to jeden z kluczowych elementów górskiego ekwipunku. Źle dobrane, obcierające pięty buty sprawią, że nawet najpiękniejsze góry stracą wiele uroku. Buty to również niemały wydatek, dlatego koniecznie kupujcie rozważnie. Dawno już minęły czasy, gdy buty służyły „do wszystkiego”. Na rynku jest dostępny szeroki wybór specjalistycznych modeli do odpowiedniej działalności outdoorowej.

Buty adidas Terrex Solo możemy przypisać do kategorii „letnie buty podejściowe”, czyli generalnie obuwie służące do podejścia pod ścianę w warunkach letnich (bez lodowców i śniegu). Dla takich butów wielce pożądane będą takie cechy jak: lekkość, odpowiednia sztywność, precyzja, stabilność, wygoda, trwałość. Zarówno podczas podejścia, zejścia jak i łatwego wspinania.

Ogólny opis (pierwsze wrażenie)

Po wyjęcia z pudełka buty uderzają od razu designem. Niecodzienny, można powiedzieć, że odbiega od innych firm outdoorowych, za to wpisuje się w inne buty adidasa z linii Terrex. Osobiście mi się podobają, lecz wiadomo, że o gustach się nie dyskutuje :-).

Buty ważą 375 gram para (dla rozmiaru UK 8,5), więc są wystarczająco lekkie, aby bezproblemowo zawiesić je na uprzęży (asymetryczne szlufki w tym pomagają).

Autor testu na Skłodowskim (Kopa Spadowa). Fot. Anita Słowicka

Dość duża „climbing zone” sugeruje, że w tych butach bezproblemowo przełoimy niejedną drogę. Z drugiej strony może być trochę ciepło.

Po założeniu but dość ściśle opina nogę. Możemy ten efekt zwiększyć jeszcze poprzez przełożenie sznurówek przez dodatkowe dziurki.

Od razu nasuwa się pytanie, czy but będzie wystarczająco wygodny na podejściach i zejściach?

Producent na podeszwach zastosował opracowaną przez siebie gumę. Trzeba przyznać, że podeszwa dobrze trzyma się skały. Pytanie jak z trwałością, zwłaszcza jeśli porównamy ją z dominującym Vibramem. Póki co testuję je niemal dwa miesiące i trochę kilometrów już mają za sobą. Nie zauważyłem znaczących ubytków gumy, lecz dopiero dłuższe użytkowanie wykaże, jak jest z tym - zazwyczaj - newralgicznym elementem.

Podejścia i zejścia

Przed testem w Tatrach Terrex Solo przeszły swój „chrzest” w skałkach podkrakowskich. O ile w Słoneczne Skały spokojnie możemy wybrać się w sandałach, tak podejścia pod Sokolicę, czy Wysoką mogą niejednokrotnie sprawić nieco kłopotów w sandałach. Da się, lecz zupełnie inaczej podchodzi się w butach podejściowych.

Terrex Solo świetnie radzą sobie na skalistym wapiennym podłożu, z domieszką piasku. Jak zauważyłem podeszwa w systemie Traxion™ wybornie spisuje się w skalistym podłożu, czy to wapiennym, czy granitowym. Nieco gorzej jest piaszczysto, ziemnych błotnistych, lecz nie jest to tak duża różnica, w porównaniu z innymi butami z agresywniejszym bieżnikiem.

Po kilkunastu godzinach spędzonych w nich w skałach (zarówno podczas podejść, zejść, jak i pracy instruktorskiej) mogę powiedzieć, że jest to but, który sprawdzi się również w pracy instruktorskiej, gdzie często żywcujemy w łatwiejszym terenie.

Prawdziwym testem miały być jednak podejścia i zejścia w Tatrach. Tutaj butom Terrex Solo nie można nic zarzucić. Wydają się stworzone do podchodzenia po tatrzańskich ścieżkach, piargach i rzęchach.

Warto zwrócić na nasze "rzęchy", często jesteśmy zmuszeni pokonać łatwy trawiasto-skalny teren w którym nie wiążemy się, ani nie mamy czasu na zakładanie butów wspinaczkowych. Terrex Solo w takim terenie spisują się bardzo dobrze.

Podejście pod Skłodowskiego. Fot. Anita Słowicka

Warto tutaj powiedzieć, że nie jest to raczej but przeznaczony do długich wędrówek z ciężkim plecakiem, lecz raczej szybkie akcje z plecakiem średniej wielkości i wagi.

Środkowa część podeszwy została wzmocniona wbudowaną płytką z TPU (protection plate), która ma za zadanie zwiększać sztywność buta. Dodatkowo pięta została wyposażona w system adiPRENE® mający na celu pochłanianie siły uderzenia pięty o podłoże.

Pomimo tych udogodnień po kilkunastu kilometrach marszu możemy odczuwać dyskomfort w stopach.

O ile przyczepności nie można nic zarzucić, tak mankamentem dla mnie jest odprowadzenie ciepła i wilgoci. Podczas długiego marszu (zwłaszcza na zejściach), czuć kilometry w nogach, no i jest ciepło :-). Często po zdjęciu butów miałem mocno wilgotne palce u stóp, niczym po długiej kąpieli. Wydaje mi się, że ten efekt występuje tylko w przypadku długich marszy w wysokich temperaturach. Podczas pracy instruktorskiej, będąc cały dzień w skałach nie zauważyłem tego efektu.

Ciężko powiedzieć, czy producent nie mógł zaimplementować bardziej wydajniejszych rozwiązań. Być może niepodgumowany język byłby lepszym rozwiązaniem? Z drugiej strony mogłoby wpłynąć to na zmniejszenie sztywności buta podczas wspinania. Z dwojga złego, wolę, żeby było mi ciepło na zejściach, a but ściśle przylegał podczas wspinania.

Wspinanie

Czytając o tych butach, natrafiłem na info, że w ich projektowaniu pomagali bracia Huberowie, Beat Kammerlander i Bernd Zangler i spokojnie można w nich łoić teren nawet do VI+ UIAA. Oczywiście kusiło mnie, żeby to sprawdzić :-)

Pierwszy test w skałkach podkrakowskich utwierdził mnie w przekonaniu, że projektanci testowali swoje buty w granitowym rejonie.

Na I, II, III nie ma żadnego problemu. Na śliskich IV, V trzeba się skupić i szukać pozytywnych stopni. VI w wapieniu da się, jeśli korzystamy z dziurek w ograniczonym stopniu. Oczywiście „magia zapasu” obowiązkowa. Generalnie guma dobrze się trzyma w naszym wapieniu, a jeśli sprawdza się pod Krakowem, to i w każdym innym rejonie na świecie ;).

W granicie jest o wiele lepiej. Podczas podejść tatrzańskimi rzęchami, poruszałem się bezproblemowo w terenie II-III, a i zdarzało się pokonywać IV miejsca na pierwszego.

Myślę, że sprawny wspinacz, dla którego trudności tatrzańskiej piątki to rekreacja, spokojnie może pójść na drogi z miejscami V. Na drugiego spokojnie wybierałbym się z nimi na ww. drogi. Zwłaszcza gdy jest np. zimno. Czasami wilgoć nie jest też problemem. Osobiście zdarzyło mi się wspinać w nich w dobrej jakości granicie (czyt. lity i bez porostów) po deszczu w terenie III i muszę powiedzieć, że buty dawały radę.

Zejście Batyżowiecką Granią. Fot. Piotr Zabierzowski

Idealnie spisywały się na podczas przejść graniowych. Właściwie w żadnym momencie nie miałem dyskomfortu spowodowanego używaniem butów podejściowych. Z całą pewnością mogę powiedzieć, że gdybym miał wybrać się na ambitną tatrzańską grań, to właśnie w tych butach.

Dzięki wspomnianym wygodnym szlufkom, po przejściu drogi możemy zdjąć – zazwyczaj – ciasne buty wspinaczkowe i wbić się w Terrex Solo.

Swoją drogą wspinając się w tych butach będziecie mogli docenić dokonania poprzednich pokoleń wspinaczy, którzy wspinali się w korkerach :-)

Podsumowanie

Buty adidas Terrex Solo to propozycja dla tych, którzy liczą się z wagą sprzętu i potrzebują lekkich, dobrze trzymających butów zarówno na podejścia, zejścia jak i łatwe wspinanie ścianowe, lub graniowe.

Warte rozważenia jest ich zastosowanie jako obuwie dla instruktorów wspinaczki i przewodników górskich.

Plusy:

Dobre dopasowanie

Świetna przyczepność

Lekkość

Rozsądna cena

Minusy:

Odprowadzanie ciepła i wilgoci

A po wspinie czas na odpoczynek... ;) Fot. Anita Słowicka

Damian Granowski

Sklep adidas online

Zobacz galerię zdjęć butów

  • Autor: Damian Granowski
  • Autor: Damian Granowski
  • Autor: Damian Granowski
  • Autor: Damian Granowski
  • Autor: Damian Granowski
  • Autor: Damian Granowski
  • Autor: Damian Granowski
  • Autor: Damian Granowski
  • Autor: Damian Granowski
  • Autor: Damian Granowski
  • Autor: Damian Granowski
  • Autor: Damian Granowski
  • Autor: Damian Granowski
  • Autor: Damian Granowski

Powiązane artykuły