Kokshal Too Expedition 2010: Przygodo, przygodo, ile cię trzeba cenić… - lotniskowe foremki

kokshal-mini“Ten tylko się dowie kto cie stracił”, a my, bądź co bądź, nic nie straciliśmy, bowiem przygoda zaczęła się juz na lotnisku Okęcie. Wszystkim wiadomo, ze góry wymagają szpeju, a szpej, jak przystało na solidne górskie żelastwo, swoje ważyć musi... Według wytycznych Aeroflotu, bagaż główny nie może przekraczać 20 kg (sic!), podczas gdy wór każdego z nas, oscylował w graniach 30 kilosów na łebka. No i co tu począć. Trudna sprawa. Jedno z rozwiązań zakładało ubrać na siebie co się da, I co jesteśmy wstanie znieść w temperaturze 35 stopni C. Na pierwszy ogień poszły buty górskie. Duże, ciężkie i średnio wygodne odciążyły plecaki o 2 kg. Później na grzbiety wcisnęliśmy goreteksowe kurtki, windstoppery i wszelkiej maści polary. To jednak nie rozwiązywało sprawy do końca, bowiem, szybki “przepak” do podręcznego (niby załatwił sprawę), ale I nastręczył kolejnych problemów.

Należy powiedzieć, że każdy kilogram nadwagi to 10 Euro dopłaty, a zbyt duży bagaż podręczny nie jest akceptowany. Szybko się o tym przekonaliśmy, bowiem ciężko zmieścić w “lotniskowych foremkach” coś co tylko pretenduje do miana podręcznego, a w zasadzie jest drugim głównym bagażem. A lotniskowe foremki to nic innego jak taka zbyt mała, zbyt wąska i zbyt niska klatka, w którą musi zmieścić się podręczny plecak. Szczęśliwie, Pan który nas kontrolował okazał się bardzo wyrozumiały, szczególnie gdy Oktawian tak długo kopał plecak, aż wreszcie znalazł się w środku. W końcu machnął ręką i puścił nas na odprawę. Reszta poszła jak z płatka. Samolot doleciał, a my już siedzimy w Bishkeku.

Piotr Picheta

Zapraszamy na stronę internetową wyprawy: www.kokshal2010.pl

 

kokshal-sposorzy

Powiązane artykuły