Relacja - Lenin na nartach 2012

Olek Ostrowski (KW Kraków) i Kazimierz Chmiest zdobyli 22 lipca Pik Lenina, a Olek zjechał ze szczytu północną ścianą na nartach. Poniżej zapraszamy do przeczytania relacji Olka z wyprawy.

10 lipca przybyliśmy na Ługową Polanę pod Pikiem Lenina - 7134 m n.p.m. 11 lipca założyliśmy obóz I – 4300 m n.p.m., który do końca wyprawy pełnił funkcję naszej bazy.

Poszukiwanie śniegu. Fot. Kazimierz Chmiest

 

14 stanął obóz II – 5200 m n.p.m., a 18 obóz III – 6200 m n.p.m. Ostateczne wyście na szczyt rozpoczęliśmy 21 lipca z obozu I.  Tego dnia osiągnęliśmy obóz III. W stronę szczytu wyszliśmy o 4:30, 22 lipca. Dzień wcześniej umówiliśmy się z innymi ekipami na wspólne wyjście. Rano okazało się jednak, że jesteśmy jedynymi chętnymi na rozpoczęcie ataku o tej porze.  Spadł na nas trud torowania ok. 1/2 drogi na szczyt, gdyż po tym dystansie wyprzedziło nas kilka osób, które wyszły po nas i skorzystały z „naszej ciężkiej pracy”. 

Szczyt zdobyłem kilka minut po godzinie 13 (Kazik osiągnął wierzchołek ok. 30 min wcześniej). Gromadzące się szybko chmury nie pozwoliły mi na dłuższy odpoczynek. Po krótkiej chwili wspólnej radości Kazik rozpoczął zejście do obozu III, a ja zjazd północną ścianą. Przy panujących warunkach atmosferycznych i śniegowych (dużo świeżego śniegu), zdecydowałem się na zjazd ze szczytu wschodnią granią w stronę Skał Lipkina i wbicie się w pierwszy żleb wyprowadzający w północną ścianę. Przy bardzo słabej widoczności i opadzie śniegu miałem problemy ze zlokalizowaniem go od góry. Dzięki chwilowej poprawie  pogody upewniłem się, że znajduję się w odpowiednim żlebie.

Olek Ostrowski i Kazimierz Chmiest na szczycie Piku Lenina. Fot. arch. Olek Ostrowski

Pierwsze skręty nie należały do najprzyjemniejszych. Krótki odpoczynek na szczycie, ciężki plecak, duża wysokość, kiepskie warunki powodowały, że zadyszka i palące uda łapały po 2-4 skrętach. Niestabilność pokrywy śnieżnej (uruchomiłem kilka drobnych zsuwów) również nie poprawiała komfortu jazdy. Żleb w najbardziej stromym miejscu miał ok. 45°.

Na wysokości około 6000 metrów. Fot. Olek Ostrowski

Wraz z obniżaniem wysokości, widoczność się poprawiała, stok zmniejszał nachylenie, oddech był spokojniejszy, sił było więcej, a zjazd z walki o przeżycie stawał się co raz przyjemniejszy i bezpieczniejszy. Spokojnie mogłem rozpoznać założoną i zapamiętaną od dołu linię zjazdu. Po wyjeździe ze żlebu zjazd prowadził przez wielkie, śnieżne pola północnej ściany poprzecinane licznymi serakami. W dolnej części moje ślady nart połączyły się z drogą podejścia do obozu II.  Ostatnią sporą trudnością był przejazd przez lodowiec, co w połączeniu z popołudniową porą dnia nie było łatwym zadaniem. Po ponad 3h zjazdu, szczęśliwy odpiąłem narty niedaleko obozu I. 

Górę znowu pokryła gęsta warstwa chmur. Następnego dnia, po nocnym opadzie, Lenin zamazał ślady mojej obecności na jego stokach… 
Kazik bezpiecznie zszedł do obozu III, a następnego dnia do obozu I.

24 lipca zeszliśmy w doliny, kończąc akcję górską.

Plan został wykonany: 12 dni zdobywania góry, ponad 3h zjazdu:). 

Linia zjazdu. Fot. Olek Ostrowski

Olek Ostrowski

Dziękuję za pomoc w zorganizowaniu wyprawy:


Schroniska „Pod Wysoką Połoniną” – Wetlina

Szkoła Narciarska „Gromadzyń” – Ustrzyki Dolne

Sklep Górski „MOKO” – Kraków 

Powiązane artykuły