Rocznica śmierci Klimka Bachledy

6 sierpnia była 101 rocznica śmierci Klimka Bachledy - jednego z pierwszych ratowników TOPR, który oddał życie w czasie akcji ratunkowej w Tatrach.

 

alt
Klemens Bachleda

Klemens Bachleda zginął 6 sierpnia 1910 r. (59l.) na Małym Jaworowym Szczycie idąc z pomocą taternikowi Stanisławowi Szulakiewiczowi, który to próbował wspólnie z partnerem, Janem Jarzyną, pokonać północną ścianą Małego Jaworowego.
"Klemens Bachleda pochowany jest na cmentarzu parafialnym w Zakopanem. Na wielkim kamieniu nagrobnym umieszczony jest napis: "Poświęcił się i zginął". Tablica pamiątkowa ku czci Klimka znajduje się również na Symbolicznym Cmentarzu Ofiar Gór pod Osterwą w Tatrach Słowackich. Została przeniesiona na to miejsce z Doliny Jaworowej, gdzie ją pierwotnie wmurowano w wielką wantę u stóp Jaworowych Szczytów" - czytamy na stronie internetowej TOPR. W Zakoopanem ma rónież swoja ulicę Klimka Bachledy na stokach Gubałówki.

alt

6 sierpnia ratownicy TOPR złożyli wianki kwiatów na jego grobie.

Źródło: tygodnikpodhalanski.pl, topr.pl

poniżej zamieszczamy wycinek z ackji ratunkowej, w której odnależiono Klimka. Obszerny artykuł o całej akcji zamieściliśmy na stronie portalu wcześniej.

...Co się stało z Klimkiem?

Od Szymona Tatara, członka Straży Ratunkowej, i Gustawa Kaleńskiego, którzy przybyli rano z Jaworzyny z kilku przewodnikami, dowiedzieli się, że Klimka Bachledy nie ma w Zakopanem. Z powodu zmęczenia uczestników wyprawy po Szulakiewicza i gęstej mgły Zaruski zarządził powrót do papierni w Jaworzynie na odpoczynek. Tylko trzej: Józek Bachleda syn Klimka, Józef Gąsienica Tomków i Jan Wala, poszli szukać Klimka, doszli do połowy ściany i stamtąd zawrócili. Do Jaworzyny przybyli z Zakopanego ludzie, którzy twierdzili, że Klimek żyje – jedni widzieli go w Zakopanem, inni przy Morskim Oku a jeszcze inni po węgierskiej stronie. Żeby te sprzeczne informacje wyjaśnić, Zaruski wysłał furką do Zakopanego Macudzińskiego. Dał mu polecenie na piśmie, by treści nie przekręcił: jeżeli Klimek jest w Zakopanem Macudziński może nie wracać, a jeżeli tamtego nie ma, powinien niezwłocznie powrócić do Jaworzyny i zameldować o tym Zaruskiemu. Wieczorem do Jaworzyny przybyli węgierscy taternicy: bracia Guyla i Roman Komarniccy, bracia Schweighardt i Ferenc Kienast, którzy chcieli się włączyć w poszukiwanie Bachledy. Jeszcze wieczorem Zaruski zorganizował 30-osobową wyprawę podzieloną na zespoły i rozdał żywność, bo wcześnie rano mieli wyruszyć do Doliny Jaworowej na poszukiwanie Klimka. Ponieważ Macudziński się nie pojawił, wynikało z tego, że Klimek jest w Zakopanem. W tej sytuacji Zaruski następnego dnia zebrał wszystkich na dziedzińcu papierni i oświadczył im, że skoro kurier z Zakopanego z wiadomością nie powrócił, to znaczy, że Klimek żyje i rozpuścił wszystkich do domu. Na wszelki wypadek wysłał Jana Obrochtę do Morskiego Oka, by telefonicznie rzecz wybadał. Ponadto wysłał do Zakopanego telegram z zapytaniem o Klimka drogą przez Jaskinie Bielskie – tak się wówczas nazywała Tatrzańska Kotlina. Pozostawił przy sobie tylko kilku członków Straży Ratunkowej: Jędrzeja Marusarza, Jana Stopkę Ceberniaka, Jana Pęksę, Szymona Tatara młodszego, Wojciecha Tylkę, Jakuba i Józefa Wawrytkę oraz Stanisława Zdyba i udał się z nimi po zwłoki Szulakiewicza. W ścianę poszli ratownicy pod kierunkiem Jakuba Wawrytki. Ciało Szulakiewicza opuszczano na linie z załupy do żlebu, a potem na piargi, skąd dalszy transport odbywał się w siatce dowieszonej do bambusa. O godzinie 18.45, zmieniając się w transporcie, doniesiono je do Jaworzyny, gdzie komisja sądowo-lekarska z Kieżmarku stwierdziła śmierć z zamarznięcia przy równoczesnym przerwaniu kręgosłupa. Ciało Szulakiewicza złożono do trumny, którą zalutowano i oddano przedsiębiorcy pogrzebowemu. W czwartek 11 sierpnia odbył się jego pogrzeb.

Wieczorem Zaruski otrzymał odpowiedź na wysłany telegram, odpowiedź z Morskiego Oka przyniósł również Obrochta – w Zakopanem Klimka Bachledy nie było. Jak się potem okazało, Macudziński przez karygodną lekkomyślność nie wypełnił polecenia Zaruskiego i nie wrócił do Jaworzyny.

W czwartek 11 sierpnia w deszczu i mgle Zaruski wyruszył ze Strażą Ratunkową pod ściany Jaworowych Turni i czekał z nadzieją na poprawę pogody. Ponieważ jeszcze się pogorszyła, zarządził powrót do Zakopanego, gdzie aż wrzało od różnych domysłów i plotek. Zaruskiego i członków Straży Ratunkowej oskarżano, że nie uratowali Szulakiewicza, a Bachledę posłali na niechybną śmierć i jeszcze go nie szukają. Nie było czasu, żeby wiadomości te prostować – trzeba było szukać Klimka, i tak też ratownicy uczynili.

Dopiero po tych wszystkich wydarzeniach Mariusz Zaruski sam zażądał przeprowadzenia śledztwa w sprawie wyprawy. 29 sierpnia komisja w składzie: Władysław Kulczycki, Antoni Kuczewski i Marian Smoluchowski po zbadaniu sprawy wydała oświadczenie: „Postępowanie Mariusza Zaruskiego było bez zarzutu, zasługuje na zupełne uznanie. Uratowanie Szulakiewicza udaremniła niepogoda i wyczerpanie sił członków ekspedycji, zmęczonych w najwyższym stopniu pracą w najfatalniejszych warunkach w dniu 6 sierpnia. Powodem śmierci Klimka Bachledy były nie zarządzenia kierownika, lecz gorliwość w spełnianiu obowiązków, które go doprowadziły do samowolnego odłączenia się od towarzyszów i podjęcia kroków niemożebnych do wykonania. Zaniedbania w szukaniu zwłok śp. Bachledy nie było, z chwilą, gdy stało się rzeczą wiadomą, że Bachleda zaginął, poszukiwanie rozpoczęto i prowadzono w należyty sposób aż do znalezienia zwłok.

Klimek znajdziony

Na następny dzień zorganizowano w Zakopanem wyprawę składającą się z 12 członków Pogotowia i 6 ochotników, których zebrał członek Straży Ratunkowej Jerzy Żuławski. Wyjechali o godz. 15.15 czterema furkami z Zakopanego do Jaworzyny. Wieczorem zostali podzieleni na zespoły i zaopatrzeni w żywność. Nazajutrz wczesnym rankiem, w towarzystwie dwóch „jegrów” Hohenloego wyruszyli pod ściany Jaworowych Turni. Na grzędę spadającą od Hakowatej Turni (Zadniej Jaworowej Turni) pod kierownictwem Zdyba wyruszyli: Bednarski i Janusz Żuławski. Na środkową część ściany Małego Jaworowego poszli – Stanisław Gąsienica Byrcyn, Stanisław Majerczyk, Jędrzej Marusarz i Jan Wala pod kierownictwem Wojciecha Tylki, a na górną część północnej ściany, po wcześniejszym przejściu grani od Zielonej Przełęczy – Szymon Tatar, Jakub Wawrytko, Józef Wawrytko i Jerzy Żuławski pod kierownictwem Mariusza Zaruskiego Czwarty zespół pod kierownictwem Stefana Mazurkiewicza, składający się z Pawła Kittaya, ochotnika Ringmana oraz Józka Bachledy Klimkowego (który w ostatniej chwili odmówił udziału i pozostał w dolinie) miał na celu przejść przez Przełęcz Jaworową, przeszukać Dolinę Staroleśną i Rówieńki od strony Jaworowych Turni....

Komentarze obsługiwane przez CComment

Powiązane artykuły

Górska deklaracja etyczna UIAA

Górska deklaracja etyczna UIAA

Atrakcje turystyczne na Podhalu

Damian Granowski instruktor taternictwa PZACześć! Jestem Damian – założyciel bloga drytooling.com.pl . Na mojej stronie znajdziesz opisy czy schematy dróg wspinaczkowych oraz artykuły poradnikowe. Teksty są tworzone z myślą o początkujących, jak i bardziej zaawansowanych wspinaczach. Mam nadzieję, że i Ty znajdziesz coś dla siebie.
Jeśli potrzebujesz dodatkowego szkolenia z operacji sprzętowych, technik wspinaczkowych czy umiejętności orientacji w górach, zapraszam na moje kursy.

Używamy ciasteczek

Na naszej stronie internetowej używamy plików cookie. Niektóre z nich są niezbędne dla funkcjonowania strony, inne pomagają nam w ulepszaniu tej strony i doświadczeń użytkownika (Tracking Cookies). Możesz sam zdecydować, czy chcesz zezwolić na pliki cookie. Należy pamiętać, że w przypadku odrzucenia, nie wszystkie funkcje strony mogą być dostępne.