Kilka patentów na wiosenne rozwspinanie się w skałach
Wspinanie na Łabajowej

Kilka patentów na wiosenne rozwspinanie się w skałach

Wczoraj wracając z pracy na ściance myślałem o „zadaniach domowych” dla osób z mojej sekcji wspinaczkowej. Szykował się dłuższy email, więc stwierdziłem, że równie dobrze mogę napisać z tego większy artykuł o tym jak przejść w miarę płynnie z panelu na skały. 

Ten tekst pisany jest głównie o osobach wspinających się do poziomu VI.3, ale myślę, że jego elementy spokojnie mogą wykorzystać osoby na wyższym poziomie (chociaż oni już powinni wiedzieć, co jest dla nich najlepsze). Ideą nadrzędną jest to, aby jak najszybciej zyskać pewność poruszania się w skale i nie skasować się.

Jest sporo różnych taktyk i postaram się tutaj kilka z nich przedstawić. Nie traktujcie tego jako „jedyne słuszne” wytyczne. Właściwie całość tego ogranicza się do tego, aby wspinać się jak najwięcej. Ja z mojej strony dodam kilka moich spostrzeżeń z 10 lat wspinania.


Ten artykuł jest jednym z szerszego cyklu, pt. "Szkoła wspinania" mającego na celu popularyzację bezpiecznych metod wspinania oraz usprawnienie, a co za tym idzie wzrost ogólnego poziomu wspinania. Celem tego "projektu" jest przekazanie/utrwalenie podstawowej wiedzy dla początkujących jak i również różnych patentów dla bardziej zaawansowanych. Uprzedzam jednak, że nie jest to internetowy kurs wspinania, a jedynie uzupełnienie takich kursów + ewentualne przypomnienie. Jeśli myślisz o kursie/sekcjach wspinaczkowych i podoba ci się mój sposób przekazywania wiedzy to zapraszam na kursy wspinaczkowe.

Jeśli jesteś tu pierwszy raz i strona ci się podoba to zajrzyj do artykułu "pierwszy raz na drytooling.com.pl" znajdziesz tam kilka wskazówek, co warto przeczytać na stronie :-). Polecam również zapisać się na newsletter (będziesz dostawał na niego powiadomienia o nowych, wartościowych artykułach. Spamu... nie będzie. Zapraszam również na fb.


Dla osób początkujących, średniozaawansowanych, czy „niedzielnych wspinaczy” sezon skałkowy zaczyna się końcem marca (jeśli pogoda dopisuje), a w kwietniu/maju mamy okres wspinaczkowy, gdy nasza pewność ruchu i wyczucie skały nie osiągnęły jeszcze maksimum.

Często związane jest to z tym, że nie wspinaliśmy się przez zimę (dziś to mniejszość) lub byliśmy rycerzami sklejki. W dużym skrócie - na panelu chwyty i stopnie różnią się od tego co spotkamy w naszych skałach. Na ściance chwyty i stopnie są wystające. W skałach niekoniecznie. Zwłaszcza w polskim wapieniu duża część chwytów to dziury.

Często stopnie są o wiele bardziej wymagające (np. małe dziurki, czy stopieńki na tarcie). Mamy ich „ograniczoną” ilość – w przeciwieństwie do obwodów na ściance, gdzie możemy „wszędzie” stawać. Od panelu skała różni się fakturą i tarciem (znów nasz kochany biały wapień).

Drogi potrafią być znacznie dłuższe niż ich odpowiedniki na panelu, więc trzeba wypracować wytrzymałość. Związane jest to również z dłuższym spędzaniem czasu na chwytach podczas wspinania OS, czy RP w skałach.

Wszystkie powyższe czynniki sprawiają, że nasze mięśnie, dłonie i palce u stóp potrzebują kilkunastu godzin wspinania, aby przyzwyczaić się do skały. Do tego wiosenne dni bywają nie za ciepłe, co wpływa na to, że skała może być zimna. Małe chwyty, zimna skała, słaba rozgrzewka to dobry przepis na kontuzję.

Wchodzą również czynniki mentalne. Przykładowo osoby początkujące muszą przyzwyczaić się do prowadzenia (jeśli ich ścianka nie oferowała tej możliwości). Ok, dosyć teorii. Co można zrobić, aby było dobrze i punkciki na 8a.nu się zgadzały?

Według mnie wiosną, późnym latem i jesienią panują najlepsze warunki do wspinania w Polsce. Najgorzej jest latem (trochę ciepło na trudne drogi). Jeśli jesteśmy wspinaczami z nastawieniem sportowym to zazwyczaj wygląda to tak, że zimą ładujemy na panelu, a jak tylko zrobi się ciepło to wyjeżdżamy w skały.

Niestety jeśli zaczynamy się w skałach dopiero wspinać wiosną, to tracimy sporo czasu na rozwspin, który moglibyśmy przeznaczyć na dobre przejścia. Rozwiązaniem (stosuje go wielu zaawansowanych wspinaczy) jest zimowy wyjazd (lub kilka) na tzw. west, czyli do rejonów zagranicznych, które umożliwiają wspinanie sportowe zimą.

wspinanie-w-san-vito-lo-capo.jpg

Michał Ryszka w San Vito Lo Capo, będące dobrą miejscówką na zimowo wiosenne wyjazdy. Fot. Anna Resiak

„Czujemy” wtedy skałę (fakt, że innego rodzaju), nie mamy oporów przed prowadzeniem oraz mamy przygotowanie wytrzymałościowe. Dla niektórych ilość wyjazdów jest tak duża, że właściwie sezon wspinaczkowy trwa cały rok – zwłaszcza jeśli zimą w Polsce pogoda jest łaskawa i można się wspinać w skałach (wbrew pozorom nie jest to jakaś wielka ekstrema). Naprawdę polecam to rozwiązanie, jeśli dysponujemy odpowiednią dawką czasu.

Osoby początkujące (i nie tylko) mają na początku sezonu strach/obawy przed lotami na prowadzeniu. Wraz z doświadczeniem to powinno przejść, a póki co zacznij od dróg łatwiejszych (o czym za chwilę). Ja pamiętam, że mi dopiero pomógł drytooling. Gdy całą zimę prowadzisz z dziabami, to później prowadzenie bez nich jest lajtowe ;).

Pierwsze dni w skale to czas kiedy musimy się do niej przyzwyczaić. Niech będą one dla nas czystą przyjemnością i nastawieniem się na wspinanie onsajtowe, na trudne RP przyjdzie jeszcze czas. Jeśli w poprzednim sezonie naszą życiówką było np. VI.1 to słabym pomysłem będzie pierwszego dnia wbijanie się od razu w VI.1, czy VI.1+. Raczej sugerowałbym wstawienie się w drogi przynajmniej o stopień łatwiejsze, a nawet dwa.

Przykładowo: V (nawet kilka, tak aby zrobić 30-50 metrów łącznie), następnie stopniowo robić coraz wyższe stopnie. Zwracając uwagę, aby w każdym kolejnym stopniu było kilkanaście metrów wspinania. Jeśli jeszcze nie czujesz się pewny swoich umiejętności i progresu to możesz przykładowo zrobić 10xIV, 10xV, 10xVI – wliczając w to podstopnie (np. VI-, VI+). Oczywiście jeśli rejon pozwala na taki wybór trudności.

Po kilku takich dniach (przedzielonych restem) powinieneś przyzwyczaić swoje mięśnie do działania na wysokich obrotach.

BTW - tu znajdziesz listę podkrakowskich klasyków (ładnych, o dobrej wycenie, itp) - Sportowe klasyki pod Krakowem.

Może się jednak tak zdarzyć, że spędziłeś solidną zimę na treningach i czujesz się zdecydowanie mocniejszy. Przykładowo w poprzednim sezonie miałeś życiówkę VI.1, a pod koniec zimy na panelu robisz drogi VI.2 lub więcej. Wtedy i tak zastosowałbym poprzednią taktykę, ponieważ jeśli jesteś mocny to zaliczenie kilkunastu łatwiejszych dróg będzie formalnością. Spróbuj wtedy popracować nad innymi elementami wspinania, takich jak praca nóg, ustawienie ciała, pozycje wpinki. O tym w późniejszej części artykułu.

Możesz nawet poprowadzić kilka razy tą samą drogę, aby przy każdym przejściu skupiać się na elementach techniki i optymalizacji przechwytów.

Te kilka dni wspinaczkowych ma być przede wszystkim czasem na unikanie kontuzji, więc nie napinaj się za bardzo. Lepiej zrobić kilka łatwiejszych dróg niż skasować się pierwszego dnia na zimnym wapieniu.

Początek sezonu sprzyja również na robienie ciekawych wyzwań wspinaczkowych. Zwłaszcza polecam to rozwiązanie wspinaczom górskim. Przykładowo zakładamy, że zrobimy sobie jakąś 300 metrową „wielowyciągówkę” o trudności VI. Dzięki temu przygotowujemy sobie organizm na zrobienie kilkuset metrów wspinania w ciągu dnia.

Wybieramy sobie w domu z partnerem zestaw dróg, który składa się np. z dziesięciu 30 metrowych „wyciągów” o różnych trudnościach, a kluczowy ma wycenę VI. Możemy sobie dodatkowo utrudnić zadanie i wybrać sobie drogi na własnej lub wielowyciągowe. Dzięki temu dojdą nam operację sprzętowe. Polskie skały mają takie możliwości – np. Sokolica, Żabi Koń pod Krakowem; Krzywa Turnia w Sokołach. Równie dobrze może być to kilka dróg jednowyciągowych w popularnych rejonach.

Przykładowo w dolinkach podkrakowskich parę osób zrobiło łańcuchówkę dróg kaskaderów, pokutników o łącznej długości dróg 1000 metrów (wychodzi około 25-30 dróg) w ciągu jednego dnia. Trudności w przedziale III-VI.1, więc nie tak trudno. Myślę, że 45 minut z przewodnikiem pozwoli zrobić taką listę.

Imprezą w podobnym tonie jest Memoriał Andrzeja Skwirczyńskiego pod Krakowem, gdzie liczy się głównie ilość zrobionych dróg. Na tej imprezie wykręcano wyniki 40-50 dróg w ciągu siedmiu godzin ;). MAS w maju, więc macie jeszcze trochę czasu na doładowanie.

droga-puskasa-wolowa-turnia.jpg

Wspinanie na trzecim wyciągu Drogi Puskasa na Wołowej Turni. Fot. Michał Górecki

Inną opcją (mała autoreklama) jest uzupełnienie naszego rozwspinania kursem wspinaczkowym. Przykładowo jakiś kurs doszkalający połączony ze wspinaniem. Opcja zwłaszcza dla osób początkujących. Sporo szkół wspinaczkowych organizuje niebanalne kursy lub wyjazdy wspinaczkowe (często zimą). Zawsze można umówić się na 1-2 dni z instruktorem.

Kilka rad na koniec

Potraktuj panel jako rozwspinanie przed skałami
- małe stopnie
- małe chwyty
- długie drogi/obwody
- wspinanie z liną (wybierz ścianę z długimi drogami, które można prowadzić)
- spróbuj prowadzić drogi na panelu w stylu RP

Unikaj kontuzji!
Pamiętaj o dobrej rozgrzewce przed wspinaniem i w trakcie (łatwiejsze drogi). Ubieraj się ciepło pomiędzy wstawkami, aby nie dopuścić do wychłodzenia.

Wybieraj „przyjazne” rejony wspinaczkowe
Czyli nasłonecznione ściany, najlepiej na wierzchowinach (przykładowo Ostańce Jerzmanowickie). Najlepiej, jeśli w rejonie skupimy się na drogach z dużymi chwytami i stopniami.

Planuj wyjazd zagraniczny pod konkretny charakter wspinania
Jeśli masz upatrzoną drogę (przewieszona po klamach) na dany sezon, to wybierz rejon o podobnej skale i rodzaju wspinania

Traktuj drogi łatwiejsze, jako sposób na poprawę techniki
- skup się na chwytach i stopniach
- wspinaj się na początku w stylu OS
- wspinaj się w nielubianych przez Ciebie formacjach

Skup się na różnych technikach wspinania
- oszczędzanie siły
- stawianie stóp
- obciążanie chwytów
- restowanie
- zmiana rodzaju chwytów (np. używamy zazwyczaj łuczka, więc próbujmy otwartego)

Planowanie celów na sezon
Fajnie jest mieć gdzieś tam z tyłu głowy, drogę marzeń. Potraktuj wiosenne rozwpinanie jako jeden z etapów. Nie będę się wgłębiał tutaj za dużo (temat na inny artykuł), więc w dużym uproszczeniu:

Dobrą opcją jest zrobienie sobie piramidki pod dany cel. Przykładowo chcemy zrobić VI.3 pod koniec sezonu, więc niech piramida naszych przejść wygląda tak (wersja minimum):

VI.3

VI.2+ VI.2+

VI.2 VI.2 VI.2

VI.1+ VI.1+ VI.1+ VI.1+

Powiązane artykuły

Górska deklaracja etyczna UIAA

Górska deklaracja etyczna UIAA

Atrakcje turystyczne na Podhalu