2 x 1000 metrów w dwa tygodnie

Miło mi poinformować, że w zeszłym tygodniu padła oprócz północnej Eigeru również północna Matterhornu i północna Aiguille du Midi. Obie drogi padły w stylu OS.  Poniżej relacja Grześka Kukurowskiego z przejścia.

 kluczowe trudnosci eugstera

Grzegorz Kukurowski na podejściu pod kluczowe trudności Eugstera. Fot. Łukasz Chrzanowski

 

 

10. listopada przeszedłem z Łukaszem Chrzanowskim (Sopocki Klub Taternictwa Jaskiniowego) drogę Schmidtów (TD+, M5, WI4, 1100 m) na Matterhornie. Czas przejścia od szczeliny brzeżnej do piku 16 godzin - dolne pola lodowe na żywca, potem asekuracja na sztywno, bo w ścianie było mało lodu, a dużo niezwiązanego śniegu (prawdopodobnie efekt bardzo ciepłego lata w Alpach). Od wyjściowego kuluaru wspinaliśmy się znów na żywca, poza jednym wyciągiem lotnej za M4 na grani Zmutt.

lukasz na rampie pln matterhornu

Łukasz dochodzi do stanowiska na Rampie na płn. Matterhornu. Fot. Grzegorz Kukurowski

Czas przejścia mógłby być szybszy, gdyby warunki w ścianie były lepsze, a dzień nie był tak krótki (tempo wspinania w nocy nam spadło, szczególnie w tak rozległej ścianie, gdzie stale trzeba wyszukiwać drogę). Poza tym popełniliśmy jeden błąd  - po dojściu do Rampy zamiast rozpocząć wspinanie od mikstowego wyciągu omijającego pierwsze kilkadziesiąt metrów tejże Rampy, wbiliśmy się w jej początek, co zaowocowało prawie godzinnym prowadzeniem bardzo kruchego wyciągu za ok. M6/M7 ze słabą asekuracją.

na szczycie matterhornu

Na szczycie Matterhornu. Fot. arch. Grzegorz Kukurowski

Podczas zejścia ze szczytu (ciemno i huraganowy wiatr) szukając biwaku Solvaya na grani Hornli, weszliśmy omyłkowo za bardzo we wschodnią ścianę i zaczęło pachnieć kłopotami. Zdecydowaliśmy się więc na niewygodny biwak na siedząco, żeby przeczekać do rana. Gdy zrobiło się jasno odnaleźliśmy linię zjazdów i dotarliśmy do winter roomu.

Tego samego dnia drogę Schmidtów zrobił również zespół ze Słowacji.

Dwa tygodnie wcześniej w ramach "rozwspinu" z dziabami zrobiliśmy drogę Eugster Direct (TD, AI5, M6, 1000 m) na północnej ścianie Aiguille du Midi. Droga zabrała nam 12,5 godziny. Pierwsze 500 metrów to popylanie z lotną w kuluarze wylanym świetnym styropianowym lodem, niestety ze świeżym śniegiem do połowy łydki i schodzącymi prawie nonstop pyłówkami. Kluczem tej drogi jest 250-metrowa bariera skalna (5 wyciągów) - najtrudniejszy ostatni, który był niestety super suchy i dał się odczuć jako drajtulowe M6.

Grzegorz Kukurowski (Speleoklub Gawra Gorzów)

Powiązane artykuły