Główna Grań Tatr

Wielka Grań Tatr, lub Grań Główna Tatr – główny grzbiet Tatr mający długość 75 kilometrów (22 km przewyższeń). Grań główna to odcinek pomiędzy Huciańskką Przełęczą (905 m n.p.m.) a Zdziarską Przełęczą (1081 m). Grań można podzielić na trzy odcinki: Grań Tatr Zachodnich, Grań Tatr Wysokich i Grań Tatr Bielskich.

Jest najdłuższą drogą "wspinaczkową" w Tatrach :) Jest to imponujący sprawdzian wytrzymałości, psychy i logistyki. Niejeden chciałby mieć grań w wykazie.

Wycena: IV

Długość:  75 kilometrów, 22 km przewyższeń

Czas przejścia: 7-10 dni (?)

Lokacja:  Tatry

Uroda: Sam oceń. Jeśli przeszedłeś) to zaznacz ilość gwiazdek (Od 1 do 5), tak aby inni wiedzieli na co warto iść ;)

Charakter: grań

Zagrożenia obiektywne: załamania pogody / kruszyzna / ekspozycja /

Pierwsze przejście: 1955, 3-13 września - Jan Staszel, Zbigniew Haegerle, Zbigniew Krysa, Jerzy Piotrowski, Ryszard Schramm

Pierwsze przejście zimowe: 1959, 27 marca - 14 kwietnia. Zespół: Jerzy Krajski, Czesław Mirowiec, Kazimierz Olech, Andrzej Sobolewski, Szymon Wdowiak i Andrzej Zawada

Przewodnik: Tatry Przewodnik Szczegółowy, tom 19 "Główna Grań Tatr". Władysław Cywiński

Dojście

Opis

Nikt jesze nie dodał opisu. Możesz być pierwszy!

Zejście

Sprzęt

Historia zdobywania

Po raz pierwszy grań pokonano we wrześniu 1955 roku. Pięcioosobowy (Jan Staszel, Zbigniew Haegerle, Zbigniew Krysa, Jerzy Piotrowski, Ryszard Schramm) polski zespół potrzebował na przejście 11 dni. Wspinacze ominęli 6 istotnych wierzchołków, oraz niektóre fragmenty grani.

W 1959 roku dokonano pierwszego zimowego przejścia grani. Jerzy Krajski, Czesław Mirowiec, Kazimierz Olech, Andrzej Sobolewski, Szymon Wdowiak i Andrzej Zawada. Przejście zajęło im 18 dni (27 marca - 14 kwietnia), nie korzystali ze wsparcia, mieli za to założone depozyty. Ciekawostka co do stylu: grań pokonywała zmieniająca się dwójka wspinaczy. Pozostali stanowili w tym czasie grupę transportową, która poruszała się obejściami głównej grani.

6-dniowym przejściem Głównej Grani Tatr (lecz tylko do Siwego Wierchu) popisali się Ryszard Szafirski i Adam Zyzak w dniach 28 sierpnia - 2 września 1964 (mieli założone dwa składy żywności. Dodatkowo mieli kilka obejść trudnych miejsc).

W 1975 miały miejsce dwa samotne przejścia. 21-23 czerwca grań pokonał Krzysztof Żurek (70 godzin, efektywne 48 godzin), a w terminie 15-18 lipca Władysław Cywiński (efektywne 54 godziny).

Opis Władysława Cywińskiego w Taterniku 3/75

Po czterech próbach udało mi się wreszcie w dniach od 15 do 18 lipca przejść główną grań Tatr. Nie korzystałem przy tym z pomocy ekipy wspierającej, korzystałem natomiast z własnoręcznie założonych składów. Szedłem w miarę możliwości ostrzem grani, spośród nazwanych szczytów, turni i turniczek opuściłem jedynie Ostre Czuby, Bartkową Turniczkę i Igłę w Banówce. Jeśli chodzi o przełęcze nie byłem na Rozdzielu i na Małej Rogatej Szczerbinie. Nigdzie nie stosowałem autoasekuracji, natomiast pięciokrotnie zjeżdżałem: z Małej Śnieżnej Kopy, ze Wschodniej Rumianowej Czuby, z uskoku Rysów, z Żabiego Konia i z pierwszej igły grani Pośredniego Mięguszowieckiego Szczytu. Dokładne horarium wyglądało następująco:

15 lipca: godz 0.00 Zdziarska Przełęcz; 3.30 Przełęcz pod Kopą, 9.15 Lodowy Szczyt; 11.10 Ostry Szczyt; 17.10 Mała Wysoka; 17.30 Polski Grzebień. Pierwszy biwak założyłem w Wielickim Kotle.

16 lipca: godz. 4.30 Polski Grzebień; 6.10 Zadni Gerlach; 9:55 Żłobisty; 11:05 Mały Ganek; 12.30 Wysoka; 15.05  Żabi Koń; 16.45 Czarnostawiańska Przełęcz. Biwak.

17 lipca: godz. 3.40 Czarnostawiańska Przełęcz; 5.30 Mięguszowiecki Szczyt; 6.40 Zadni Mnich; 10.10 Świnica; 11.00 Kasprowy Wierch; 20.25 Wołowiec. Trzeci biwak przy Wyżnim Jamnickim Stawie.

18 lipca: godz. 2.45 Jamnicka Przełęcz; 9.10 Siwy Wierch; 10.25 Huciańska Przełęcz.

Pogodę miałem wreszcie dobrą- było pochmurno, ale bez opadów i bez mgieł, a stosunkowo chłodne dni ułatwiały marsz. Około 10-minutowy deszcz zaskoczył mnie w okolicy Zadniego Gerlacha, chyba z godzinę padało, gdy byłem na Czerwonych Wierchach, a opad ciągły miałem w ostatnim dniu na odcinku od Rohaczy po Salatyński Wierch.

Władysław Cywiński

W 1978 roku (14-23 stycznia) Piotr Malinowski, Józef Olszewski i ponownie Krzysztof Żurek przechodzą Grań Tatr zimą. Było to czwarte przejście całej grani, rekordowe pod względem czasu. Zespół pominął grań od Rysów do Żabiego Konia, kilka turniczek.

W 1979 samotnie Grań Tatr przechodzi Pavel Pochyly... zimą!  Przejście miało miejsce w terminie 29 lutego - 9 marca. Pavel nie korzystał ze wsparcia z zewnątrz, ani składów żywności

W 1990 za sprawą Anny Czerwińskiej Grań doczekała się pierwszego przejścia kobiecego.

Grań Tatr wysokich najszybciej pokonał Vlado Plulik (27 godzin), zimą z kolei udało mu się to w 50 godzin.

Ciekawostki

Znasz ciekawostki o tej drodze? Podziel się nimi.

Cytaty

Znasz wypowiedzi ludzi o tej drodze? Podziel się nimi

Topo

Masz topo? Podeślij linka w komentarzach, a chętnie zamieścimy!

Zdjęcia

Masz zdjęcia? Podeślij linka w komentarzach, a chętnie zamieścimy!

Filmy

Wyszperałeś w sieci filmy o tej drodze? Podeślij linka w komentarzach, a chętnie zamieścimy!

Jeśli zauważyłeś nieścisłości w tym opracowaniu, lub chciałbyś coś dodać od siebie, to możesz to zrobić przez nasz system komentarzy :-)

Napisz komentarz (1 Komentarz)

Masyw Vinsona (4892 m m n.p.m.)

Masyw Vinsona (ang. Vinson Massif) - jest to najwyższy masyw górski na Antarktydzie (góry Ellswortha na zachodniej Antarktydzie). Szczyt został zdobyty 18 grudnia 1966 roku przez amerykańską ekspedycję. Vinson należy do szczytów zaliczanych do "Korony Ziemi".

Masyw Vinsona. Fot. lehigh.edu

Wysokość: 4892 m m n.p.m.

Lokacja:  Antarktyda / Ziemia Ellsworth / pasmo Sentinel / Góry Ellswortha

Pierwsze wejście: 1966, 18 grudnia - ekspedycja amerykańska (Nicholas Clinch i tow.)

Pierwsze wejście zimowe: ?

Pierwsze polskie wejście: 1995, 16 stycznia - Mariola Popińska

Opis

Opis góry

Historia zdobywania

Historia zdobywania szczytu

Ważniejsze wejścia

Wpisz ważniejsze wejścia na szczyt

Drogi

Znasz drogi na tej górze? Podziel się nimi.

Ciekawostki

Jakieś ciekawostki odnośnie góry

Cytaty

Cytaty o górze

Zdjęcia

Masz zdjęcia? Podeślij linka w komentarzach, a chętnie zamieścimy!

Filmy

Masz filmy? Podeślij linka w komentarzach, a chętnie zamieścimy!

Napisz komentarz (0 Komentarzy)

Robert Cholewa

Robert Cholewa - Taternik, alpinista, kilkaset letnich i zimowych dróg wspinaczkowych w Tatrach i Alpach, uczestnik wielu wypraw wysokogórskich. Członek Klubu Wysokogórskiego Gliwice i Klubu Wysokogórskiego Katowice. Wspinał się w Tatrach, Pamirze, Alpach, Himalajach, Andach.

Robert Cholewa w Dolomitach. Fot. arch. Robert Cholewa

Data i miejsce urodzenia: 1965, 6 sierpnia

Biografia

Nikt nie dodał jeszcze biografi tej osoby. Możesz być pierwszy. Zamieść biografię w komentarzu na dole

Dokonania górskie

Andy

  • 2008 Aconcagua 6962 m n.p.m.

Kaukaz

  • 2007 Elbrus 5642 m n.p.m.

  • 2010 Kazbek 5047 m n.p.m.

Himalaje i Karakorum

  • 2009 Island Peak 6189 m n.p.m.

  • 2009 Ama Dablam 6856 m n.p.m.

Pamir

  • 2010 Pik Somoni (dawniej Pik Kommunizma) 7495 m.n.p.m.

  • 2010 Pik Eugenii Korżeniewskiej 7105 m.n.p.m.

Wyprawy

  • 2010 Polish Pamir Expedition - celem wyprawy były dwa siedmiotysięczniki – Pik Somoni (dawniej Pik Kommunizma, 7495 m.n.p.m.) i Pik Eugenii Korżeniewskiej (7105 m.n.p.m.). Zespół: Ela Cholewa, Grzegorz Bielejec, Adam Malinowski, Janusz Borkowski, Gracjan Tomaszewski

  • 2011 Cho-Oyu Expedition – kierownik wyprawy. Zespół: Ela Cholewa, Agnieszka Moskała, Maciej Stańczak, Piotr Tomala, Kamil Grudzień

  • 2012 Manaslu – uczestnik trzyosobowej wyprawy na czwarty pod względem niebezpieczeństwa ośmiotysięcznik. Zespół: Ela Cholewa, Piotr Tomala

Ciekawostki

Pasjonat gór i nurkowania (około 200)

Znasz ciekawostki o tej osobie? Podziel się z nami nimi ;)

Cytaty

Dorzuć cytaty tej osoby w komentarzach ;)

Zdjęcia

Fot. arch. Robert Cholewa

Podrzuć linki do zdjęć tej osoby, a z chęcią zamieścimy

Filmy

Nie ma jeszcze filmów o tej osobie. Możesz dorzucić linki w komentarzach, a zamieścimy!

Napisz komentarz (0 Komentarzy)

Pierwsze zimowe wejście na Laila Peak (6096 m n.p.m.)

Laila Peak piękny sześciotysięcznik w Karakorum o charakterystycznym kształcie. Prawdopodobnie po raz pierwszy zdobyty w 1987 roku przez Simona Yatesa, Seana Smitha i Marka Millera.

18 lutego 2013 roku ten szczyt został po raz pierwszy zdobyty zimą. Przez hiszpańską wyprawę. Na szczycie stanął Alex Txikon i José Manuel Fernández

W ataku nie brali udziału pozostali członkowie ekspedycji. Ramón Portilla odmroził sobie palce podczas pierwszego ataku, a Juanjo San Sebastián uszkodził sobie kolano podczas ataku.

Laila Peak

Widok na Laila Peak. Fot. Maciej Bryński i Wojciech Grochowski

Wysokość:  (6096 m n.p.m.)

Lokacja:  Pakistan / Karakorum / Dolina Hushe

Pierwsze wejście: 1987 - Simon Yates, Sean Smith, Mark Miller.

Pierwsze wejście zimowe: 2013, 18 lutego - Alex Txikon, José Manuel Fernández

Opis

Historia zdobywania

Prawdopodobnie po raz pierwszy zdobyty w 1987 roku przez Simona Yatesa, Seana Smitha i Marka Millera.

Historia zdobywania szczytu

Ważniejsze wejścia

Wpisz ważniejsze wejścia na szczyt

Drogi

Droga klasyczna.

Powyżej obozu, aby wejść na Laila Peak, do pokonania jest 700-metrowa ściana śnieżno- lodowa (średnio 55 stopni) poprzecinana barierami skalnymi (wystawa północno-zachodnia). Zdecydowaliśmy się na diagonalę między barierami. Na początku droga z obozu obchodzi turnię nad przełęczą, następnie wiedzie do góry pod serakami, wreszcie idzie w lewo w skos przez całą ścianę i dochodzi do grani północnej, którą dalej podąża się na wierzchołek.

Znasz drogi na tej górze? Podziel się nimi.

Ciekawostki

Jakieś ciekawostki odnośnie góry

Cytaty

Cytaty o górze

Zdjęcia

Masz zdjęcia? Podeślij linka w komentarzach, a chętnie zamieścimy!

Filmy

Masz filmy? Podeślij linka w komentarzach, a chętnie zamieścimy!

Napisz komentarz (0 Komentarzy)

Najciekawsze mikstowe przejścia w ostatnim czasie

Ostatnio odnotowano kilka ciekawych przejść. Na czoło wysuwa się Robert Jasper i jego nowa droga, o której piszemy w osobnym newsie, oraz pokonanie przez Krzyśka Rychlika i Andrzeja Marcinsza Almendudlera. Prawie w tym samym czasie Ines Papert wytyczna Finnmannen M9+ WI7, również na własnej asekuracji! Dave MacLeod wytycza White Noise (XI, 12) w masywie Ben Nevis, a Bafomet otrzymuje drugie powtórzenie.

Ines Papert wytycza M9+ na własnej

Niemka podczas swojego pobytu na wyspie Senja w Norwegii wytyczyła drogę Finnmannen M9+ WI7, 400 m. Droga chrakteryzuje się techniczną wspinaczką po granitowych krawądkach, długimi runoutami (do 10 metrów, na których lepiej nie odpadać) i cienkim lodem...

Ines Papert na Finnmannen. Fot. Thomas Senf

Ines Papert i jej partner Bent Vidar Eilertsen osiągnęli podstawę ściany kajakiem (skąd my to znamy ;)...)Pierwsza próba zakończyła się wycofem, po czujnym trawersie, w trakcie którego Ines zdała sobie sprawę, że muszą wrócić z większą ilością sprzętu do asekuracji. Następnego dnia drogę pokonali bez użycia spitów. Do dyspozycji mieli set camalotów, kości, 5 haków, dwa peckery, buldoga i 8 śrub lodowych.

White Noise

Do poważnego wspinania wraca Dave MacLeod, który w masywie Ben Nevis przeszedł mocno przewieszoną rysę (40 stopni). Drogę White Noise (XI, 12?) najpierw opatentował ze zjadu, a później w czwartej próbie udało mu się ją przejść.

Dave MacLeod na White Noise. Fot. arch. Dave MacLeod

Dave opisuje ją tak:

"White Noise to trudności około M10+, może nawet M11. Nie jestem pewien, ponieważ dość dawno wspinałem się w ten sposób. Jest tak długa i przewiszona ja Fast&Furious (M10/+), lecz z o wiele delikatniejszymi chwytami. Dodatkowo trzeba zakładać asekurację. W skali szkockiej? "Pffh"... nie mam pojęcia. Greg powiedział, że będzie trudniejsze niż Cathedral X,11. Dodatkowo ciężko to wycenić, bo nie jest to zacięcie, lub żebro, czyli formacje tak często spotykane w górach Szkocji."

Drugie powtórzenie Bafometa

Pavol Rajčan dokonał szybkiego przejścia Bafometa M14 (zobacz news o pierwszym przejściu w wykonaniu Michała Króla). Rajčanowi udało się przejście już w trzeciej próbie!

Do Bafometa wstawiała się również Czeszka Lucie Hrozová (w lutym pokonała Ironmana), która z braku czasu wstawiła się tylko raz.

Pavol Rajčan na Bafomecie. Fot. james.sk

Pavol Rajčan na swoim koncie ma m.in. takie mikstowe klasyki, jak Jedi Master (M11 WI6), Empire Strikes Back (M11- WI6), Illuminati (M11+ WI6+) oraz trudne drogi drytoolowe obite.

Poniżej fragment wypowiedzi Słowaka na wspinanie.pl:

"Trudności Bafometa oceniam na takie same jak Ironmana (obecna wycena M14 - przyp. red.). Wspinałem się po nim 2 tygodnie temu. Nie udało mi się go poprowadzić ze względu na problemy zdrowotne, muszę tam wrócić. Spadłem na nim w drugiej próbie na 30 metrze, na ostatnich trudnych ruchach.

Bafomet ma 5 długich ruchów na początku drogi i kolejny długi i trudny w połowie. Ironman ma 4 trudne ruchy po połowie drogi. Dwa lata temu poprowadziłem Law and Order, drogę klasyk autorstwa Markusa Bendlera i Haralda Bergera, która jest potwierdzonym M13. Porównując wyceniłbym Ironmana i Bafometa tak samo, na M13+."

Źródło: ukclimbing.com, planetmountain.com, wspinanie.pl

Napisz komentarz (0 Komentarzy)

Jeremy Jones: Jeszcze dalej - polska premiera już 14 marca

W czwartek, 14 marca, zapraszamy do kin sieci Multikino na pokaz specjalny filmu Jeremy Jones: Jeszcze dalej, drugiej części niezwykłej snowboardowej trylogii Jeremy Jonesa.

Jeremy Jones: Jeszcze dalej eksploruje najbardziej odległe górskie rejony, jednocześnie kontynuując misję Jonesa: dotarcia do trudno dostępnych zakątków i szczytów nieuczęszczanych tras, by móc zjechać z niemal pionowych grani i otwartych ośnieżonych przestrzeni. Dołącz do Jeremy’ego i jego zespołu, gdy idą Jeszcze dalej!

Zdjęcia do produkcji realizowane były między innymi w japońskich Alpach, górach Atomfjella w Norwegii, w paśmie Karwendel w Austrii, górach Wrangell na Alasce i górach Sierra w Kalifornii.

Informacje o produkcji:

Jeremy Jones: Jeszcze dalej (Jeremy Jones’ Further)
Czas trwania: 85 min.
Produkcja: Teton Gravity Research, USA
Język: angielski, polskie napisy
Obsada: Jeremy Jones, Terje Haakonsen, Ryland Bell, Lucas Debari, Forrest Shearer, Josh Dirksen, Mitch Toelderer, Bibi Pekarek

Trailer

Premiera „Jeremy Jones: Jeszcze dalej” odbędzie się 14 marca w 14 kinach sieci Multikino:

  • Bydgoszcz
  • Gdańsk
  • Gdynia
  • Kraków
  • Łódź (Silver Screen)
  • Poznań 51
  • Rybnik
  • Rzeszów
  • Szczecin
  • Warszawa Ursynów
  • Warszawa Targówek
  • Warszawa Złote Tarasy
  • Wrocław Arkady Wrocławskie
  • Zabrze


Informacje dotyczące biletówn znajdziecie na fb Multikina.

Zapraszamy także na kanał youtube.
 

Partnerzy pokazu:  360stopni.org, freestyle.pl, 360mag.pl, 79TH.pl, Agencja Zooteka, iplex.pl, Fjord Nansen oraz Burn Energy Drink
Organizator: Multikino S.A.
Dystrybutor: MayFly Sp. z o.o.

Napisz komentarz (0 Komentarzy)

Jak przeżyć pod śniegiem – z systemem Avalung oddychanie jest możliwe

Spece od lawin radzą: Zawsze przed wejściem w niebezpieczny teren, możesz się wycofać lub go obejść. Inni twierdzą: Najważniejsze to starać się utrzymywać na powierzchni. Gdyby jednak uniknięcie spotkania z lawiną śnieżną było tak proste, a przewidywanie jej zejścia z dużym prawdopodobieństwem możliwe, wypadków lawinowych byłoby znacznie mniej, a może nawet w ogóle potrafilibyśmy ich unikać. To zbyt piękny scenariusz. Niestety, nawet odbycie kursu lawinowego nie może nam zagwarantować 100% pewności, że spotkanie z lawiną choć raz w życiu nam się nie przydarzy. Przecież lawiny nie omijają nawet ratowników górskich czy himalaistów.

Jest jednak kilka rzeczy, dzięki którym można uratować czyjeś lub swoje życie. Do lawinowego ABC należą: detektor lawinowy, sonda i łopata śnieżna. Tak naprawdę każda osoba wybierająca się w góry, w których zdarzają się lawiny, powinna je posiadać. W dalszej kolejności można pomyśleć o różnego rodzaju plecakach, z zamontowanymi wewnątrz balonami, które po uruchomieniu systemu (zerwaniu zawleczki jak w spadochronach) wypełniają się gazem sprężonym z butli na dnie plecaka i częściowo powietrzem z otoczenia (ABS, Snowpulse, Airbag BCA), które utrzymują osobę porwaną przez lawinę na jej powierzchni. Osobną kategorię stanowią plecaki z Avalungiem, systemem stworzonym przez firmę Black Diamond, który pozwala oddychać pod śniegiem. Avalung może także występować w postaci samodzielnego pasa zakładanego na ubranie.

Według danych statycznych, najczęściej pomoc przychodzi po ok. 20 min i to pod warunkiem, że współtowarzysze oraz poszkodowany są wyposażeni w niezbędny sprzęt lawinowy, pomocny do namierzenia i odkopania zasypanego. Jednak największe szanse na przeżycie mamy w ciągu 15 minut od znalezienia się pod śniegiem, po tym czasie zaczynamy się dusić...

Marcin Józefowicz, zawodowy ratownik TOPR opisuje to, co się dzieje pod śniegiem w sposób następujący: „W pierwszych minutach od zasypania, jeśli tylko nasze drogi oddechowe nie wypełnił śnieżny pył i nasza klatka piersiowa ma miejsce na rozprężanie się, jesteśmy w stanie oddychać powietrzem zgromadzonym wokoło, w śniegu. Proces ten jest wspomagany przez wymianę gazową pomiędzy śniegiem a przestrzenią wokół naszych ust czy nosa, a warunki są tym lepsze, im większa jest powierzchnia tej przestrzeni. Jednak biegnący czas, a raczej ilość i temperatura wydychanego, zużytego, bogatego w dwutlenek węgla powietrza działa na naszą niekorzyść zamykając naszą powierzchnię wymiany powłoką lodową powstałą z wilgoci i ciepła oddechu. Lód ten odcina nas od tego zbawczego powietrza zawartego w śniegu. Dodatkowo w ciasnych przestrzeniach stężenie dwutlenku rośnie dużo szybciej niż spada stężenie tlenu, a proces ten przyspiesza powstawanie tej „maski lodowej” i rozpoczyna fazę duszenia w lawinie.” (cyt. za nieznanetatry.pl)

Patent firmy Black Diamond pozwala na wydłużenie czasu (wg danych firmy nawet do 58 minut), jaki poszkodowany może spędzić zasypany przez lawinę w oczekiwaniu na pomoc. Rurka z ustnikiem pozwala bowiem czerpać pozyskany ze śniegu tlen z komór znajdujących się w plecaku, natomiast toksyczny dwutlenek węgla odprowadza jak najdalej od twarzy.

Aby system zadziałał, należy w przypadku wejścia w teren lawiniasty, mieć przygotowany ustnik tuż koło swojej twarzy, tak by w razie niebezpieczeństwa szybko włożyć go do ust. Zaleca się nawet przechodzić teren lawiniasty z ustnikiem w buzi. Po znalezieniu się pod lawiną należy oddychać równomiernie, by uniknąć efektów hiperwentylacji.

Film instruktażowy

{youtube}WrH3YyncxRk{/youtube)
 

O skuteczności tego systemu świadczą historie ludzi, którzy lawinę z pomocą systemu Avalung przeżyli. W Kanadzie narciarz spędził zasypany śniegiem prawie 45 minut. Gdy zobaczył schodzącą lawinę, od razu włożył końcówkę Avalunga w usta. Pod lawiną nie miał możliwości poruszenia się. Śnieg wypełnił jego usta i nos, ale dzięki ustnikowi mógł nadal oddychać. Po wszystkim przyznał, że ocalenie zawdzięcza Avalungowi.

Aby nieco wczuć się w to, co przeżył narciarz, polecamy obejrzenie filmiku z perspektywy zasypanego:

{youtube}6C2eWRvZgKU{/youtube}

Oddychanie pod śniegiem z Avalungiem jest naprawdę możliwe. Bezpieczeństwo rozpoczyna się już od 300 zł...

Sprawdź ceny na Ceneria.pl.

Kamila Gruszka
Ceneria.pl

Napisz komentarz (0 Komentarzy)

Damian Granowski instruktor taternictwa PZACześć! Jestem Damian – założyciel bloga drytooling.com.pl . Na mojej stronie znajdziesz opisy czy schematy dróg wspinaczkowych oraz artykuły poradnikowe. Teksty są tworzone z myślą o początkujących, jak i bardziej zaawansowanych wspinaczach. Mam nadzieję, że i Ty znajdziesz coś dla siebie.
Jeśli potrzebujesz dodatkowego szkolenia z operacji sprzętowych, technik wspinaczkowych czy umiejętności orientacji w górach, zapraszam na moje kursy.