Droga Kochańczyka (II). Jest łatwą drogą w rejonie Kotła Kościelcowego i jako tako polecana jest na dni, kiedy już nie można działać na ambitniejszych drogach :-), ewentualnie na dożynki. Ma charakter wybitnie zimowy i lepiej dać sobie z nią spokój w wypadku zagrożenia lawinowego.
Start pierwszego wyciągu Kochańczyka. Fot. Edyta Sadowska
Wycena: II
Długość: 110 metrów (?)
Czas przejścia: 1-2 godziny
Lokacja: Kocioł Kościelcowy / Środkowa Grzęda
Uroda: 2/5
Wystawa: NE
Charakter: trawki / kominek / depresje / zacięcia / płyty
Zagrożenia obiektywne: lawiny
Pierwsze przejście: ?
Pierwsze przejście zimowe: ?
Dojście
Z Murowańca idziemy niebieskim szlakiem nad Czarny Staw Gąsienicowy, przechodzimy przez staw i kierujemy się na środkową grzędę.
Opis
Kochańczyk startuje stromym śniegiem w depresji zakończonej filarem. Mając 60 metrową linę warto założyć stanowisko przed filarkiem by móc później dotrzeć do wygodnego drugiego stanowiska. Pierwszy wyciąg (nie licząc deptania w śniegu do filarka) to wygodne trawki na II prożkach.
Widok na pierwszy wyciąg z góry. Fot. Edyta Sadowska
Skręcając lekko w prawo dochodzimy do bloku na którym jest pętla, można tu założyć dodatkowe stanowisko, jednak zgodnie ze schematem odbijamy w lewo, wspinamy się trawkami, które doprowadzają nas do kosówek, przy spiętrzeniu skalnym. Tutaj możemy założyć wygodne drugie stanowisko.
Ostatnie metry drogi. Widok z góry na drugi wyciąg. Fot. Edyta Sadowska
Dalej drugi wyciąg startuje w kominek, omijamy bloki skalne i po kilkunastu metrach wchodzimy na Grzędę Kościelcowego Progu i zakładamy trzecie stanowisko. Później już tylko wyjście na niewielką ściankę (I, II) i pole śnieżne doprowadzające nas na dolne partie Kotła Kościelcowego, skręcając w lewą stronę dochodzimy pod płyty z wygodnym stałym stanowiskiem z trzech haków.
Z niego też zjeżdżamy do żlebu. Uważajcie, ten żleb jest lawiniasty ! Podwójna 6o metrowa lina pozwoli zjechać do połowy żlebu, skąd można już zejść na nogach.
Zejście
Można iść w kierunku Czarnej Wanty i dojść do niebieskiego szlaku, lub zjechać żlebu, który znajduje się na lewo od Kochańczyka i Klisia.
Sprzęt
Zestaw standardowy plus dwie igły
Historia zdobywania
A z pierwszym przejściem miało się tak:
W pierwszej połowie marca 1996 roku szkoliłem w Betlejemce na Hali Gąsienicowej. Jako kursanta otrzymałem w przydziale sympatycznego chłopaka Bogusława Laskowskiego z terenu obecnego województwa dolnośląskiego.
Przeszliśmy kilka dróg szkoleniowych, , ale około 10 marca nastąpiło duże załamanie pogody, połączone z wielkim opadem śniegu. Pozostały nam ćwiczenia lawinowe, które ćwiczyliśmy pod “żeberkami”na Granatach, podchodząc tam czujnie środkiem doliny, bo było lawiniasto. W trakcie tych ćwiczeń wypatrzyłem możliwość przeprowadzenia nowej drogi na niewielkim progu spadającym z Kotła Kościelcowego. Wspomniałem o tym w pokoju instruktorskim, Tomek Kliś wraz z Jackiem Mierzejewskim zainteresowali się tym tematem.
W połowie marca wybraliśmy się tam z Bogusiem Laskowskim. Ściana była zaprana śniegiem, ale układ rynien i i malutkich depresji był wyraźny, toteż śmiało można było poprowadzić drogę logicznym ciągiem do góry.
Całą tę trzywyciągową drogą poprowadził Boguś, a a ja jedynie na każdym wyciągu podpowiadałem, bazując na swoim doświadczeniu i odczuciach. Trudności nie były duże (II WHP), asekurowaliśmy się z igieł lodowych i krzaków kosodrzewiny. Wspinaliśmy się w dość sporym opadzie śniegu. Gdy byliśmy na pierwszym stanowisku, pod ścianę podeszli podeszli Tomek Kliś i Jacek Mierzejewski (“Szczękościsk”), którzy równolegle z nami zaczęli się wspinać się na prawo od nas, wytyczając nową, trudniejszą drogę – Drogę Klisia. Mieliśmy z nimi kontakt wzrokowy i słuchowy przez cały czas wspinania.
Drogę przeszliśmy w ciągu dwóch godzin.
Wycofaliśmy się trawersując w lewo Kocioł Kościelcowy do Czarnej Wanty, co było dość ryzykownym posunięciem..
Tego dnia w pokoju instruktorskim opowiedzieliśmy o naszym przejściu, narysowaliśmy schemat. Jako dodatek do opisu dodałem, że droga ma charakter szkoleniowy i można się na niej wspinać nawet w czasie niepogody. Zwróciłem uwagę, że w przypadku lawiniastych warunków, wskazane jest wycofanie tą właśnie drogą (też element szkoleniowy), gdyż wielkie pola śnieżne Kotła Kościelcowego i żleb schodzący na lewo od nowej drogi mogą w każdej chwili niespodziewanie ruszyć.
Następnego dnia drogę przyszedł Boguś Słama z kursantem i zamieścił jej opis w zestawie dróg “betlejemkowych”.
To przejście potraktowałem jako taką niewinną przebieżkę i nigdy by mi do głowy wówczas nie przyszło, że z czasem będzie to jedna z bardziej popularnych dróg zimowych w rejonie Hali Gąsienicowej.
A nazwa drogi? Właściwie droga powinna nazywać się drogą Kochańczyka-Laskowskiego (tak jest na niektórych schematach), bo ja drogę wymyśliłem, Boguś Laskowski ją przeprowadził. Lecz stało się tak, jak się dzieje z nazwami wielu dróg; Boguś był kursantem, ja byłem instruktorem, osobą bardziej znaną w środowisku i nazwa przylgnęła do mnie. W tej dziedzinie nazewnictwa nie ma chyby sprawiedliwości.
Michał Kochańczyk
Ciekawostki
Znasz ciekawostki o tej drodze? Podziel się nimi.
Cytaty
Znasz wypowiedzi ludzi o tej drodze? Podziel się nimi
Topo
Schemat topo Drogi Kochańczyka i Klisia, na Kotle Kościelcowym. Topo: Damian Granowski
Masz topo? Podeślij linka w komentarzach, a chętnie zamieścimy!
Zdjęcia
Masz zdjęcia? Podeślij linka w komentarzach, a chętnie zamieścimy!
Filmy
Wyszperałeś w sieci filmy o tej drodze? Podeślij linka w komentarzach, a chętnie zamieścimy!