Šádkova cesta IV na Baranich Rogach, to łatwa i lita droga na południowej ścianie z łatwym (aczkolwiek długim z parkingu) podejściem i zejściem. Ogólnie należy do kanonu łatwych klasyków na Słowacji. W środkowej części trochę łatwego terenu. Na drodze jest dużo haków, aczkolwiek głównie działamy na własnej asekuracji. Ściana ma wystawę południową, więc jest dobrą opcją na wiosnę i jesień.
Wdahu is dead... Niestety. Radosna kopalnia twórczości wspinaczkowej znajduje się już tylko jako archiwum (polecam). Aczkolwiek instytucja "kultekstów" bardzo mi się podobała i powinna być kontynuowana. Sporo tych udanych tekstów, czy fragmentów tekstów będzie miała za kilka lat wymiar historyczny (albo już ma) i warto ocalić je od zapomnienia.
Sporo jest wulgarnych, niemało seksistowskich, więc jeśli masz wrażliwą duszę i przekleństwo w tekście cię razi, to drogi czytelniku lepiej zamknij tą stronę ;-).
Jeśli tylko pamiętacie jakiś "suchar" wspinaczkowy, znajomy się pogrążył, itp. to podsyłajcie w komentarzach :)
Fot. Damian Granowski
Nieważne ile robisz, ważne co ludzie podejrzewają, że robisz.
Nieważne czy robisz VI.5, wystarczy, że ludzie będą widzieli, że patentujesz VI.5.
"Nie musi być przyjemnie, żeby było przyjemnie" Mark Twight
Akcja na kursie wspinaczkowym:
(kursantka) - Ma ktoś może jebadełko do kostek?
(kursant) - A może być do kolan?
"Nie bądź pizda, idź jak glizda", motto pomagające wspinać się w trudnych kominach. Inna złota myśl: "Z przerys się nie odpada, je się odpuszcza".
"Prawdziwa siła techniki sie nie boi"
Giełda sprzętu wspinaczkowego na fb:
Dziewczyna: Wie ktoś, gdzie można kupić kij do wieszania ekspresów?
Cięty komentarz jakiegoś gościa: Znajdź sobie chłopaka :-).
Może pierwszy jest bohaterem, ale to drugi zna życie.
Jestem w TOPRze, żadna się nie oprze :-).
OS albo szpital.
"Mogę iść, ale będą jaja!" tekst Krzysztofa Łozińskiego do Alka Lwowa, podczas podejścia pod Młynarza. Po wycofie na taborze Łoza dorzucił jeszcze: "Byłem taki słaby, bo pękła mi żyłka w pachwinie..." Zainteresowanych odsyłam do książki Alka "Zwyciężyć znaczy przeżyć. Tam też zostało wyjaśnione skąd wziął się termin "Łozowanie".
Może i stopnie są słabe, za to chwytów prawie nie ma.
Ścianka wspinaczkowa, Sekcjowiczka (ciężki tyłek, słaba buła) nie może zrobić balda. Instruktor zadaje pytanie:
- W czym masz problem?
- W dupie...
Wspinanie w skałkach, a wspinanie na panelu to jak seks, a seks z gumową lalą. Zasłyszane
Pewien - będący pod wrażeniem - kolejarz na widok wspinających się w podkrakowskich skałkach ludzi zakrzyknął:
- Jebana ludzka rasa! Za chuj bym tam nie wlazł!
Nadmiar techniki, oznaką braku siły...
Ewentualne loty nie są śmiertelne, tylko takie na połamanie.
Fragment książki Andy'ego Kirkpatricka "Zimne Wojny" (str. 129):
- Znasz jakieś fajne schroniskowe historie? - zapytał Ian, wiedząc, że zawsze umiałem pleść głupstwa na każdy temat.
- Paul Ramsden opowiadał, jak raz nocował w pełnej chacie, wszędzie cicho jak makiem zasiał, a tu nagle słyszy szept jakiejś kobiety. Pytała swojego chłopaka najciszej jak mogła: "Chcesz, żebym zrobiła ci laskę?".
Ian zachichotał, jeden ze Słoweńców też.
- I co się stało? - zapytał Ian.
- Paul nie mógł się powstrzymać i wyszeptał: "Ja też chcę". I potem jeszcze ktoś się dołączył, a potem cała chata wybuchnęła śmiechem.
Nad brutalną siłę przekładam brutalną technikę...
Do 5 lat pracy nad drogą to jeszcze szybkie RP ;-). Aleksander "Olo" Król
Fragment z książki "Miejsce przy stole" Andrzeja Wilczkowskiego o Grani Fajek:
"Opowiadana mi, jak niegdyś Karol Filek powiódł tam swoich kursantów. Na podejściu zorientował się, że zapomniał wziąć przewodnik. Jednym z kursantów był wówczas Krzyś Berbeka. On też uspokoił Karola, że grań nie wymaga specjalnej lektury, że on ją robił przed kursem i, w razie czego podpowie. Z początku droga nie nastręczała żadnych trudności orientacyjnych. Później, kiedy trzeba było zdecydować, którędy dalej, Karol czekał na Krzyśka i ten mówił. W reszcie w pewnym miejscu Krzysio się zasępił.
- Tu nie wiem - stwierdził
- Jak to "nie wiesz?" - zdziwił się Karol.
- A bo ja tu nie szedłem.
- A mówiłeś, że robiłeś tę grań.
- No robiłem...
- Do tego miejsca? - Karol ponownie wyraził zdziwienie - tu żeście zawrócili?
- Nie. Tu to my spadli.
Adam K. podczas wspinania na typowej jurajskiej płycie.
- Nie cierpię gdy ekspresy są największymi chwytami na drodze.
Ostatnio w skałach: chłopak asekuruje dziewczynę, jej koleżanka stoi obok. Wspinająca się na wędkę laska w panice łapie za linę. Chłopak do niej: "puść się, puść się...!" Koleżanka na dole: "akurat ona jest z tych co się nigdy nie puszczają".
"Nie sztuka być dobrym alpinistą. Sztuka być starym alpinistą". Krzysztof Łoziński, 1987
Para wspinaczkowa (i w życiu). On asekuruje ją:
Trzeci wspinacz: Nie chcesz być opuszczana szybciej?
Ona (bez podtekstów): Nie. My lubimy spuszczać się powoli.
Trzeba się było orientować... Bon mot z opowiadania Paszcza (GÓRY numer tatrzański nr?)
Byle dostać się pod ścianę, a później jakoś to będzie
Są tylko 3 skały w Polsce: Mamutowa, Pochylec i Korona. Stringu
Czesko-słowacka metoda biwakowa?
- Kopiesz jamę śnieżną do świtu :-) Piotr Pustelnik
Na podejściu jak gąsienica, w ścianie jak błyskawica.
Ściągnięte z profilu fb Jacka Trzemżalskiego:
Historyjka zasłyszana u Miksera z dziś z Sokolicy (mam nadzieję, że dobrze zapamiętałem)
uczestnicy:
Ryszard Pawłowski + Sławek Mroczek.
Piotr Drobot i Renata Piszczek
dwójka "dużych" wspinaczy
Dwójka wykonuje manewry w ścianie, które co chwila grożą śmiercią lub kalectwem, ale gdy zaczynają zagrażać Renacie stojącej na stanowisku odzywa się do nich z troską w głosie Napał... Na co jeden z "bardziej doświadczonych dużych" do rzeczonego z ryjem:
- Najpierw trzeba przeżyć coś prawdziwego w górach, żeby się odzywać!"
ps. mniej wtajemniczonym lub po prostu młodszym fejsbukowiczom chciałem przypomnieć, że Rysiek był w 1989 roku z Jurkiem Kukuczką na Południowej Ścianie Lhotse i po upadku Jurka został sam w ścianie z kawałkiem urwanej linii na wysokości 8000 m. Resztę można sobie przeczytać tutaj: Ryszard Pawłowski.
Kurs wspinaczkowy. Para walczy na stanowisku ze sprzętem, z dość mizernym skutkiem. Dziewczyna wyraża swoją niemoc.
- Kurczę, ja go ciągnę, a on nie chce się spuszczać...
"Nie ma parametrycznych ruchów, wszystko zależy od parametru bicepsa"
Jeśli dziecko chce loda, to musi wydać 5 zł. Dorosły 50 zł, a wspinacz minimum 500 zł ;-). Andrzej Makarczuk
Aleksander Lwow wydawał miesięcznik "Góry i Alpinizm", niektórzy - niekoniecznie przyjaźnie nastawieni - nieco inaczej patrzyli na ten tytuł: "Gówno i Afery". Czy słusznie? To już oceni historia :-).
Dyskusja na fejsie o Fiali:
- Fajnie, a czy ten Pan dalej się tam pojawia?
- Oczywiście pojawia się, ale nas jest więcej
- W kupie siła...
GPS = Graty, Podziw, Szacun!
Również znalezione na forum KW Warszawa:
(Jusza aka Piotr Juszkiewicz): Miałem loty (w lodzie) polegające m.in. na pikowaniu głową w dół wyrywającym kolejne rury (dwie, trzecia utrzymała). Obecny przy tym incydencie Duduś nagle powstał, wyjął pecika z ust i wydusił z siebie obszerną przemowę - o kurwa, żyjesz?
Wspinacz wpięty, wspinacz zawsze uśmiechnięty
Rozważania na temat skutecznego podniesienia swojego poziomu RP:
Andrzej M. - Kuba masz dobre rady na trudne RP?
Jakub R. - Po trzech miesiącach możesz zrobić sobie przerwę od drogi...
Złota rada dla kursanta od Księcia Sukiennic, na temat wspinania na tarcie w granicie:
- Dupa do tyłu to ci stanie!
Jan Kuczera - Do tradów trzeba dorosnąć...
Mariusz Biedrzycki - ...finansowo
Kurs w Tatrach na Zamarłej Turni. Instruktor szkoli na Lewych Wrześniakach i widzi, że w zespole obok (nie jego podopieczni). Dziewczyna zakłada stanowisko z jednego - starego - haka i dodatkowo wiesza się na starej taśmie który był przy haku. Powiedzmy, że instruktor poczuł wyrzuty sumienia i postanowił delikatnie zasugerować, że może by tak dopiąć się do jakiegoś drugiego punktu. Na co dziewczyna odpowiedziała rezolutnie:
- Spierdalaj! Nie jestem na twoim kursie...
Instruktor po chwili konsternacji odpowiedział:
- W takim razie giń suko!
Den Weg muß man haben - This route is a must - This route consumed up all my physical resources, I shit my pants, nearly puked, still have nightmares and I want you to share that experience. Uwaga na temat drogi wspinaczkowej w Saksoni szwajcarskiej i jej swobodne tłumaczenie
Bouldering w Yosemite to jak masturbacja w burdelu... Zasłyszane
Dawniej w Moku śpiewało się zmodyfikowaną piosenkę "ZEGARMISTRZ ŚWIATŁA":
A kiedy przyjdzie właśnie po mnie Goprowiec w swetrze purpurowym by mi bandażem związać ręce, to będę sztywny i gotowy. Płuca przebite mam na przestrzał, braknie mi wody i powietrza. Na góry jeszcze raz popatrzę i pozostanę tu na zawszę. I tak dalej...
Kiedy Jasiu szedł na turnie
To się z niego śmiali durnie
Ha, ha, ha, ha.
Kiedy Jasiu spadł na półkę
Mózg obryzgał mu koszulkę
Ha, ha, ha, ha.
Kiedy Jasiu wyrwał haczyk
To rozerwał anoraczek
Ha, ha, ha, ha.
Kiedy Jasiu jebnął z główki
To się sypną puch z puchówki
Ha, ha, ha, ha.
Kiedy Jasia w trumnę kładli
Sprzęt koledzy mu rozkradli
Ha, ha, ha, ha.
Zebrał: Damian Granowski
Zapraszam do przysyłania innych - dobrych - tekstów, poprzez system komentarzy :-).
Schody do Nieba VI+ to klasyk Kazalnicy zarówno latem (ładna góra) i zimą (ładny dół). Sporo stałych haków. Droga jest długa i warta zrobienia. Ma trochę mniejsza klasę niż Warianty Małolata (mniej ciągowych wyciągów), ale i tak wspinania będziecie mieli sporo. Warto wybrać się na nią gdy ściana jest sucha. Niestety rzadko bywa w całości sucha.
Mateusz Kosakowski na pierwszym wyciągu Schodów do Nieba. Fot. Damian Granowski
Wycena: VI+
Długość: 15 wyciągów
Czas przejścia: 8h
Lokalizacja: Kazalnica Mięguszowiecka
Uroda: Sam oceń jeśli przeszedłeś :)
Wystawa: NE
Charakter: trawki / zaciecia / rysy / piony / kominki
Zagrożenia obiektywne: ?
Pierwsze przejście letnie: 1977, 19 lipca. Zespół: Małgorzata Aderek i Zbigniew Czyżewski.
Pierwsze przejście zimowe: 1978, 26 grudnia. Zespół: Kazimierz Śmieszko, Marian Piekutowski i Marian Jargiło.
Pierwsze przejście (samotne): 1979 - Waldemar Drzewski.
Przewodnik: Kazalnica - drogi zebrane. Jan Żurawskli (uwaga, najlepiej korzystać z schematu na stronie 162, bo na 164 są błędy).
Dojście
Ze schroniska w Morskim Oku podchodzimy czerwonym szlakiem na próg Czarnego Stawu, skąd idziemy w prawdo pod ścianę Kazalnicy Mięguszowieckiej. Czas podejścia to około 1 godzina.
Opis
Droga startuje zacięciem (lewym), wchodzącym pod biały ściek. Pierwszy wyciąg (IV+) to wspinanie w zacięciu. Po wyjściu możemy założyć stanowisko z prawej strony pod kolejnym zacięciem i nim do góry. Ja po wyjściu z pierwszego zacięcia poszedłem w lewo białym ściekiem przez małą ściankę (miejsce V). Wyżej było stanowisko z dwóch spitów.
Drugi wyciąg wychodził w trawki na dużą półkę. Stanowisko Zakładamy pod białymi ściankami (2 haki).
Trzeci wyciąg (III) idzie tzw. białymi ściankami. Mniej więcej do góry jak puszcza. MIjamy przewieszkę (spit z pętlą) z prawej strony, następnie delikatnie w lewo (teren II) na wygodną półkę z dwoma hakami). Pomiędzy można założyć stanowisko, bo pewnie lina 60 metrów nie starczy (my zakładaliśmy), można też napierać na lotnej.
Trawniki w dolnej części ściany. Niestety to jest ostatnie zdjęcie, bo bateria w aparacie wysiadła... Fot. Damian Granowski
Piąty wyciąg (V+) wyprowadza nas w teren skalny na prawo od okapu Hokeja. Musimy podejść kilka metrów nad stanowisko i z prawej strony będzie widoczny filarek z ryską (sporo haków). Nim do góry, następnie ładne przewinięcie się na prawo i ścianką z zacięciem do góry.
Nie udało mi się trafić na stanowisko. Wydaje mi się, że po przejściu pionowego zacięcia, gdy robi się łatwiej, musimy od razu odbić na prawo i wyjść na małą półkę (przynajmniej tak wyglądało z góry). Ja ciągnąłem linę aż pod okapik. Tam założyłem dość niewygodne stanowisko z małych friendów.
Szósty wyciąg to przejście przez mały okapik (V) i wyjście łatwym terenem pod ewidentne zacięcie. Stanowisko z prawej strony u podstawy zacięcia. Ucho skalne (pętle) i hak.
Siódmy wyciąg to niebanalne zacięcie. Niby IV, ale nie chciałbym tam odpaść. Gdy dochodzimy na półkę to odbijamy w lewo do rysy na dłonie (V+). Wychodzimy na tzw. płytę z lustrem i zakładamy stanowisko. Pod przewieszką hak (albo 2).
Ósmy wyciąg (IV) to chwilowy relaks. Pokonujemy przewieszkę (miejsce IV) i łatwym terenem dochodzimy pod spiętrzenie ściany z nikłą ryską (z prawej strony blok).
Dziewiąty wyciąg (V) wygląda gorzej z dołu niż jest. Wspinamy się estetyczną rysą. Po pokonaniu pionu, przewijamy się delikatnie na prawo, a następnie ponownie wracamy do rysy. Na koniec kominek warto ominąć trawersem z prawej strony. Wygodny stan na półce (haki).
Dziesiąty wyciąg (V+) to trawers w prawo przez filarek i wspinanie w nikło urzeźbionej płytce. Następnie czwórkowym terenem idziemy do góry, a Później trawersujemy w prawo, aby wejść na trawiastą półkę.
Jedenasty wyciąg oferuje kluczowe trudności i zdecydowanie ma VI+. Startujemy w lewo i wbijamy się w dość szeroką rysę na dulfra. Idziemy nią do systającego "noska" tutaj odbijamy po półce w prawo i przy haku do góry po płytce. Rysą do góry, skośnie w prawo. Pod samą trawiastą półką, warto odbić w prawo, aby wyjść najłatwiejszym terenem na półkę.
Końcówka kluczowego wyciągu. Fot. Kacper Tekieli
Dwa kolejne wyciągi robiłem bardziej z prawej strony Turni nad Schodami. Poszedłem za bardzo w prawo na dwunastym wyciągu i później trzeba było iść jak puszcza. Poniżej zapis, według lustracji Mastertopo i schematu.
Dwunasty wyciąg (IV+) według schematu idzie w kewim a następnie w prawo na półkę ze stanowiskiem.
Trzynasty wyciąg (V), wprost do góry wyprowadza na przełączkę za Turniczką nad Schodami.
Jędrzej Myśliński po wyjściu z trudności Schodów do Nieba. Fot. Kacper Tekieli
Z Turniczki nad Schodami idziemy około 150 m w pionie grzędą I-III.
Zejście
Z wierzchołka Kazalnicy zielonym szlakiem. Istnieje też możliwość wytrawersowania z nad Turniczki nad Schodami w prawo (prożek za III). Miejsca I-II, a później ścieżką do szlaku zielonego w Bandziochu.
Sprzęt
Zestaw standardowy, sporo haków na drodze.
Historia zdobywania
Nikt jeszcze nie dodał historii. Wrzuć w komentarzach!
Ciekawostki
Zbigniew Czyżewski (Małolat) wytyczył tą drogę mając lat 17.
Przejście Wachów było trzecim zimowym a Stefko/Kobiela drugim
Znasz ciekawostki o tej drodze? Podziel się nimi.
Cytaty
Znasz wypowiedzi ludzi o tej drodze? Podziel się nimi
Topo
Fototopo Schodów do Nieba. Opr. Damian Granowski
Masz topo? Podeślij linka w komentarzach, a chętnie zamieścimy!
Zdjęcia
Masz zdjęcia? Podeślij linka w komentarzach, a chętnie zamieścimy!
Filmy
Wyszperałeś w sieci filmy o tej drodze? Podeślij linka w komentarzach, a chętnie zamieścimy!
Jedzenie w górach (trekking, wspinanie, alpinizm) i podróży do dość skomplikowany temat. Parę książek możnaby napisać. Najważniejsze to aby było... smaczne :- ) i odpowiednio zbilansowane (węglowodany, białko, minerały, tłuszcze). Nie jest to też tania sprawa. Odpowiednia dieta wymaga czasu na przygotowanie i jest dość droga w porównaniu do takich np. zupek chińskich. Czasem ciężko w natłoku codziennych spraw przygotować sobie tak dietę, aby następnego dnia móc w przed, po, w trakcie wysiłku sobie dobrze zjeść.
Póki co artykuł napisany jest dość ogólnie, lecz może wróce do niego jeszcze i rozbuduje :-).
Polecam też zapisać się na newsletter, aby otrzymywać powiadomienia o podobnych artykułach. Możesz zapisać się pod tym linkiem lub w formularzu poniżej. Dostaniesz na maila potwierdzenie otrzymywania newslettera (sprawdź ew. folder spam). Klikasz i gotowe :-)
Gotowanie wody... dużej ilości. Fot. Damian Granowski
Trochę teorii
Trekking, wspinaczka górska są dość specyficzne i stawiają odmienne wymagania w odżywianiu, niż codzienna działalność typowego pracownika biurowego. W górach musimy się przygotować na intensywny wysiłek o charakterze skrajnie wytrzymałościowym. Dodajmy do tego przyśpieszenie metabolizmu, jeśli będziemy ocierać się o wysokości 3000-4000 metrów n.p.m. lub wyższe (według badań powyżej 4000 przemiana materii jest szybsza o 10-20%). Ogólnie więc nasza górska dieta będzie się różniła od „nizinnej”.
Jadąc w góry przygotuj się na to, że głównym źródłem dostarczanej energii będą węglowodany i tłuszcze. Białko to osobny temat, do którego przejdziemy później.
Organizm posiada zapasy węglowodanów w postaci glikogenu (ok. 2000 kcal. 1 gram węglowodanów to ok. 4 kcal.) oraz w tłuszczach (zależy od ilości tkanki tłuszczowej. 1 gram to 9 kcal. Przyjmując, że przeciętny człowiek składa się z 10-15% tkanki tłuszczowej to możemy mówić o ok. 60-90 tys kcal).
Czyli początkowo w górach zużywamy węglowodany, następnie tłuszcze, a na koniec białko z mięśni. Jeśli czujesz, że to ostatnie źródło nie jest za dobre, to masz rację :). Podczas całodniowej wyrypy w górach możesz zużyć około 6000 kcal. Niestety do pozyskiwania energii z tłuszczu, potrzebne są węglowodany, które będą pobierane z mięśni.
Niemalże domowy posiłek gotowany na ognisku w górach. Fot. Anna Resiak
Przyjmuje się, że powinieneś głównie zużywać węglowodany (dostarczane podczas zbilansowanych posiłków). Nie da się jednak zużywać tylko węglowodanów, więc chcąc (kwasy tłuszczowe), nie chcąć (mięśnie) pozostałe źródła energii będą naruszane, dlatego warto do diety górskiej dołączyć tłuszcze i białko.
Niezbędnymi składnikami twojej diety są również witaminy i mikroelementy, które w górach trudniej dostarczyć niż na nizinach (np. witaminy), ale nie jest to niemożliwe.
Nawadnianie w górach
Przechodzimy do tematu wody, która jest najbardziej niezbędna człowiekowi. Ogólnie trzeba sporo pić 4-6 litrów wody to rozsądne minimum w zależności od wysiłku. Wraz z potem tracimy z organizmu sole mineralne, które trzeba uzupełnić. Niech nie będzie to "kraniczanka" lecz napoje bogate w mikroelementy lub wody mineralne (na krótszych wypadach).
Sam podczas górskich wypadów piję wodę z potoków, ale na dłuższą metę picie samej takiej wody będzie "wyjaławiać" organizm. Zdecydowanie unikałbym picia samej wody ze śniegu. Jeśli już to lepiej przygotować sobie napoje izotoniczne, które możemy rozpuścić z taką wodą. Ogólnie jeśli napój ma ok. 10% cukru, to woda będzie dłużej wchłaniać i nie "przeleci" tak szybko przez nasz układ pokarmowy.
Z drugiej strony bardzo słodkie napoje (Coca Cola, 100% soki owocowe) nie nawadniają nas tak dobrze, ponieważ sporo wody potrzebne jest do trawienia cukru. O ile Coca-Cola to według mnie niezły syf, tak soki owocowe rozwodnione powinny być jak najbardziej :-).
Świetnie sprawdzają się również odżywki dla sportowców. Idealnie w stosunku (mniej więcej): 80% węglowodanów, 20% białka i mikroelementy.
Jedzenie liofilizatu na zimowym biwaku. Fot. Tadeusz Grzegorzewski
Odżywianie przy aktywnościach zimowych (trekking, wspinanie zimowe, alpinizm, skituring) raczej jednodniowych
Zimą nasze ciało musi zmierzyć się z niskimi temperaturami i dużym wysiłkiem. Do tego wszystkiego potrzebujemy kalorii, więc musli na śniadanie i jogurt to nie jest najlepsza opcja na zimę.
Idealnie dzień wcześniej zjeść sytą kolację - obfitą w białko (mięso, węglowodany złożone (ryż, makaron) - i dobrze się nawodnić. Organizm będzie miał czas aby wchłonąć substancje odżywcze. Sugeruję nie objadanie się tuż przed pójściem spać, lecz raczej 2 godziny przed snem.
Śniadanie: Bez względu na porę dnia (czy to druga w nocy, czy szósta) to zjadam jeszcze w domu śniadanie. Osobiście nie mam z tym problemu, żeby jeść o drugiej w nocy. Niektórzy jednak nie robią się głodni przed 7-8 rano, więc im polecam wzięcie prowiantu do auta (można podczas podróży zjeść). Idealnie jeśli zdążymy strawić ten posiłek przed podejściem (tak ok. 1-2 godzin)
Śniadanie w naszym klimacie jest najważniejszym posiłkiem dnia, więc musi być dość syte. Jajecznica z kilku jajek, sok pomarańczowy, kanapki (szynka, ser). Ogólnie musimy sobie dobrze podjeść i ma to wszystko być smaczne. Do tego ciepła herbata z miodem.
Przekąski: Co półgodziny, godzinę staram się pić kilka łyków płynów. Raczej nie więcej niż 100-150 ml płynów, ponieważ nasz organizm i tak więcej nie przyswoi. Do tego jakieś łatwo przyswajalne słodkie przekąski (np. suszone owoce, orzechy, słodkie cukierki, batoniki czekoladowe (lepiej np. Corny)). Niech przekąski będą lekkostrawne, o mniejszej objętości, ale dostarczające duże ilości energii.
Świeże owoce będą jednym z lepszych rozwiązań. Mają w sobie sporo wody, więc od razu nawadniają. Raczej staraj się brać "twarde" owoce, które nie rozbiją się bardzo w plecaku (np. jabłka, pomarańcze), a jeśli jesteś fanem np. bananów, to może mały plastikowy pojemnik będzie w sam raz?
Obiad (ok. 12-14): Konkretniejsza przekąska, kanapka z szynką lub serem. Ogólnie idealnie jeśli jest to posiłek z białkiem, raczej mniej słodki (ew. z słodkim deserem).
Przekąski: jak przed obiadem
Większa przekąska w samochodzie: Zazwyczaj w samochodzie trzymam litr wody / herbaty i coś większego do zjedzenia (białko, węglowodany). Od paru lat preferuję taki rodzaj "paszy": płatki owsiane, żytnie, jogurt naturalny, orzechy (włoskie, brazylijskie, laskowe, migdały), pestki dyni, słonecznika, rodzynki, śliwki, jabłka, banany, miód. Z tym, że opcja takiej paszy sprawdzi się w zimne dni. Latem w wysokiej temperaturze ta mieszanka pewnie się zepsuje.
Kolacja w domu/schronisku: Coś dobrego, co zawiera białko i węglowodany. W schronisku podobnie.
Powinniśmy w ciągu dnia w górach wypić około 4-5 litrów napojów. Najlepiej jeśli sporą część tych płynów to będą napoje węglowodanowo-elektrolitowe.
Przykładowe przekąski: czekolada, batoniki musli, suszone owoce, orzechy, słodkie cukierki (np. z galaretki), kabanosy, serek pleśniowy ;), ciasteczka owsiane, suszone mięso wołowiny (tutaj macie przepis na suszenie wołowiny).
Przykładowe napoje: herbata z cytryną - słodzona miodem, izotoniki dobrych firm, soki (rozcieńczone w w stosunku 1:1 z wodą niegazowaną), woda mineralna.
Wielodniowe wyprawy trekkingowe / wysokogórskie
Tutaj sprawa się komplikuje, ponieważ mamy ograniczone możliwości noszenia danej ilości prowiantu. Jeśli po drodze jesteśmy wstanie uzupełniać zapasy, to nie jest tak źle i możemy dokupywać świeże warzywa, owoce i inne produkty. Starajmy się żywić mniej więcej podobnie jak przy wypadach jednodniowych.
Jeśli na trekkingu jednak trzeba nieść wszystko na plecach, to dobrym rozwiązaniem (ale nieco drogim) są liofilizaty, czyli gotowe dania pozbawione wody. Wystarczy je zalać wrzątkiem i po kilku minutach nadają się do spożycia. Więcej o liofilizatach przeczytasz tutaj: "Jakie liofilizaty kupić w góry, na trekking na wyprawy?". Długie wyprawy wysokogórskie to temat na osobny artykuł, więc nie będę się tutaj rozpisywał o nich.
Trochę więcej o diecie wysokogórskiej pisze Piotrek Picheta w tym artykule: "Przepraszam, czy będzie Pani jadła to krzesło?". Polecam przeczytać w ramach uzupełnienia. Ew. zobaczyć sobie inny film Piotrka Pichety ;)
Przykładowe przepisy na trekking
Ostatnio w ramach informacji prasowej dostałem dwa przepisy przygotowane przez markę Primus. Myślę, że nie zaszkodzi zamieścić ich tutaj. Na kilkudniowych wyprawach będą w sam raz :).
INDYJSKA ZUPA Z SOCZEWICY
Pożywna i smaczna zupa z soczewicy z pewnością zaspokoi głód podczas wędrówki. Dodana do potrawy Garam Masala jest mieszkanką indyjskich przypraw, którą możesz kupić w większości sklepów spożywczych.
Składniki na porcję dla dwóch osób:
0 1 cebula
1 1 ząbek czosnku
1 1 łyżka oliwy z oliwek
1 1,5 szklanki czerwonej soczewicy
1 2 łyżki koncentratu pomidorowego lub sos chili
1 8 szklanek wody
1 1 warzywna kostka rosołowa
1 1 łyżka przyprawy Garam Masala
1 Sól pieprz
Przygotowanie:
Obrać i posiekać drobno cebulę i czosnek, wrzucić na olej, smażyć przez kilka minut. Dodać trochę przyprawy Garam Masala, soczewicę i koncentrat pomidorowy i mieszając gotować jeszcze przez minutę. Dolać wodę i gotować przez około 10 minut pod przykryciem. Na koniec dosypać resztę Garam Masala, sól i pieprz do smaku.
BROWNIE (20 min)
To deser dla osób, które potrzebują wzmocnienia i energii po całodziennym trekkingu. Porcja dla czterech wędrowców.
1 85 g masła
1 50 g cukru
1 90 g mąki
1 30 g kakao
1 niewielka ilość mleka lub mleka w proszku
1 1 łyżka oleju
1 60 ml wody
1 dla urozmaicenia smaku – suszone owoce
Przygotowanie:
Wrzucić masło do garnka i gdy tylko się roztopi wyłączyć palnik. Następnie dodać kolejno cukier, mąkę, mleko, kakao oraz olej. Na koniec wlać wodę i mieszać do momentu uzyskania gładkiej konsystencji. Zapalić palnik i gotować na małym ogniu po przykryciem. Gdy Brownie będzie już gotowy na wierzch dosypać można suszonych owoców lub orzechów.
Damian Granowski
Tego lata na Grenlandii realizowali projekt dla GoPro Klemen Premrl i Aljaz Anderle. Celem było wspinanie na górach lodowych pływających swobodnie na wodzie. Dość ryzykowna zabawa i pewnie droga. Z tego co orientuję się to takie zabawy robił po raz pierwszy Mark Twight (reklama papierosów?) i Will Gadd. Być może byli jeszcze inni wspinacze?
Film ciekawie się prezentuje i chłopaki korzystają z najnowszych zdobyczy techniki (m. in. drony).
Przypominamy, że zgodnie z Zarządzeniem Dyrektora TPN nr 2/2012 wszystkie osoby, które zamierzają się wspinać w jednym z udostępnionych rejonów wspinaczkowych zobowiązane są do wpisania się do jednej z książek wyjść taternickich, znajdujących się w schroniskach w Morskim Oku, na Hali Gąsienicowej i w Dolinie Pięciu Stawów oraz w górnej stacji kolejki na Kasprowym Wierchu. Jest to jedyny wymóg dotyczący osób uprawiających taternictwo w TPN.
Wspinanie w Morskim Oku (Warianty Małolata). Fot. Damian Granowski
Zgodnie z informacją uzyskaną od Bogusławy Chlipały z TPN, zajmującej się sprawami związanymi z udostępnianiem parku, w ostatnich dniach przeprowadzono kontrole ruchu turystycznego w TPN, w celu m.in. ograniczenia tzw. „turystyki pozaszlakowej”. Kontrola została przeprowadzona m in. na ścieżkach dojściowych na drogi wspinaczkowe na Mnichu i dotyczyła całego ruchu „pozaszlakowego”, w tym również taternickiego i przewodnickiego oraz różnego rodzaju szkoleń. Wśród skontrolowanych osób byli m. in. taternicy, którzy nie wpisali się do książek wyjść taternickich. Osoby te zostały pouczone o takim obowiązku lub nałożone zostały mandaty karne. Park nie zamierza represjonować wspinaczy, przypomina jednak, że wpisanie się do książki wyjść taternickich jest warunkiem uprawiania taternictwa na obszarze TPN.
Prosimy wszystkich wspinaczy o zastosowanie się do obowiązujących przepisów. Dla większej wygody taterników, w najbliższych dniach książka wyjść zostanie także umieszczona na taborze na Szałasiskach. Książki wyjść taternickich nie służą tylko TPN do celów monitoringu, ale są bardzo ważne dla zapewnienia bezpieczeństwa wspinających. Wpis w książce jest informacją dla TOPR, ale także dla innych wspinaczy, którzy planują działać na tej samej ścianie czy drodze.
Zarząd Polskiego Związku Alpinizmu
Niedawno otrzymałem zeszyt szkoleniowy "Standardy wspinaczkowe w Morskim Oku i Tatrach Słowackich" wydany przez Komisję Szkolenia PZA. Autorami są doświadczeni instruktorzy Wojciech Wajda i Bogusław Kowalski. Zdecydowanie jest to pozycja dla początkujących, którą warto podpromować :-).
W ramach przypomnienia zeszyt jest kontunuacją świetnego opracowania Rafała Kardasia i Wojtka Święcickiego "Zeszyt szkoleniowy. Topografia i terenoznawstwo" z 1998 roku. Publikacja opisywała drogi kursowe w okolicach Hali Gąsienicowej i Pięciu Stawów. Zeszyt cieszył się sporym powodzeniem, nawet miał kolejne wydanie w ostatnich latach.
Standardy wspinaczkowe... opisują rejon Morskiego Oka oraz wybrane drogi w Tatrach Słowackich. Na 114 stronach znajduje się 46 schematów i opisów dróg wspinaczkowych zlokalizowanych na 30 ścianach i graniach (spis treści na końcu). Ponadto rysunki zejść z trudno dostępnych szczytów, a także 3 mapki.
Dodatkowo na końcu jest trochę porad dla początkujących taterników. Poniżej spis treści:
3. Od autorów
6. Zasady uprawiania taternictwa w parkach narodowych
7. Objaśnienia znaków topograficznych
9. Mapa rejonu Morskiego Oka – ogólna
10. Mapa rejonu Morskiego Oka – szczegółowa
11. Grań od Wrót Chałubińskiego i Zadni Mnich
13. Cubryna
15. Mnich
19. Ściana czołowa Filara Mięguszowieckiego Szczytu Wielkiego
21. Grań Mięguszowieckich Szczytów
25. Mięguszowiecki Szczyt Wielki
28. Mięguszowiecki Szczyt Pośredni
30. Żabi Szczyt Niżni
33. Grań Żabich Wrótek
34. Żabi Kapucyn
40. Żabi Mnich
42. Ściana czołowa Filara Kopy Spadowej
44. Niżne Rysy
47. Żabia Turnia Mięguszowiecka
47. Wołowa Turnia
54. Żabi Koń
55. Mapa ogólna Tatr Słowackich·
56. Szarpane Turnie
57. Galeria Gankowa
62. Ganek
64. Batyżowiecki Szczyt
66. Gerlach
69. Jaworowy Szczyt
71. Ostry Szczyt
74. Mały Lodowy (Široká veža)
76. Żółta Ściana
78. Lodowa Kopa (Mały Lodowy)
82. Baranie Rogi
84. Łomnica
86. Kieżmarski Szczyt
89. Niezbędnik taternika
Zeszyt jest przydatny dla początkujących taterników, którzy myślą o drogach wspinaczkowych zwłaszcza na Słowacji. Wybór tych kilkunastu dróg (do których zamieszczono schematy) powinnien starczyć na kilka sezonów dla osób, które poruszają się w umiarkowanych trudnościach.
Oprawa graficzna jest dość surowa. Brak zdjęć wspinaczkowych, rysunki ścian mocno skromne. Schematy czytelne. Ogólnie widać, że oprawa graficzna nie była tu priorytem. Otrzymuje zeszyt, który służy konkretnie do wspinania, a nie oglądania z zachwytem zdjęć wspinaczkowych.
Krótkie opisy dróg pozwolą zorientować się nam mniej więcej, z czym musimy się zmierzyć podczas wspinania.
Ogólnie polecam to początkującym taternikom, a osoby bardziej doświadczone mogą nabyć ten zeszyt jeśli planują wspinaczki prostszymi drogami na interesujące tatrzańskie szczyt.
Wady opracowania to kilka błędów merytorycznych (Dość niepochlebny wątek jest na forum KW Warszawa.). Interpunkcja mogłaby być lepsza i pewnie inna oprawa graficzna (dla mnie to akurat nie jest wadą).
Szczegóły dotyczące zamawiania zeszytu znajdziecie na stronie PZA.
- Kazalnica Mięguszowiecka / Warianty Małolata VI+/VII-
- Skale wspinaczkowe - letnie, zimowe, alpejskie, mikstowe, lodowe
- Klimek Bachleda - legenda ratownictwa i przewodnictwa tatrzańskiego
- Bluza Cortina Stretch Montano - wrażenia użytkownika
- Jaki przyrząd asekuracyjno-zjazdowy będzie dla ciebie najlepszy?
- Prokletije. Bałkański Kocioł Niepogody
- GÓRY nr 244 już w sprzedaży
- Nazwij Swój Szczyt! Tagas Expedition 2015 - ostatni dzień zbiórki
- Sztuczna inteligencja a komponowanie muzyki
- Młynarczyk / Pasja VIII, nowa droga