Wędrówki alpejskie - recenzja

Wspaniałą rzeczą jest, gdy czytając książkę wyobraźnia samoistnie przenosi Czytelnika w miejsca o których czyta; kiedy słowa 'malują' obrazy, a serce chwilami przyśpiesza w oczekiwaniu na dalszy rozwój wydarzeń. Mogę śmiało stwierdzić, że opowiadania alpejskie pióra Wawrzyńca Żuławskiego, zebrane w książce “Wędrówki alpejskie” dostarczyły mi takich emocji.

Oczywiście emocje są wrażeniem subiektywnym. Niemały wpływ na moją ocenę ma również fakt, że niektóre z opisywanych przez autora miejsc miałem okazję podziwiać na żywo. Jestem jednakże przekonany, że po zapoznaniu się z tą pozycją niejeden Czytelnik przyzna mi rację. Czytając kolejne opowiadania przenosimy się myślami w czasy pierwszych polskich alpinistów, gdy Góry obecnie zadeptane jeszcze broniły się przed nieodpowiedzialnymi turystami. Przewracając kolejne kartki gdzieś w głębi ducha odzywa się tęsknota za tamtymi Górami, tamtymi Ludźmi…za braterstwem górskim, które było najwyższą cnotą. Alpiniści faktycznie pozostawali samotni w obliczu kaprysów przyrody, w walce z Górami. Mogli liczyć tylko na siebie i swoich partnerów. Któż w tamtych czasach mógł w ogóle marzyć o szybkich akcjach ratowniczych z wykorzystaniem nowoczesnego sprzętu i śmigłowców?

Opowiadania Żuławskiego mają również dodatkową wartość. Stanowią one swoistą kronikę polskiego alpinizmu. Pierwsze opowiadania to historie z pionierskich wyjazdów szkoleniowych Polaków w Alpy. Czytamy o pierwszym spotkaniu Autora z lodowcem, o nieporadnych próbach poruszania się w warunkach dotąd nieznanych, aż po przejścia, których nie powstydziłby się niejeden włoski czy francuski alpinista tamtych czasów.

Niedawno miałem również okazję przeczytać książkę “Moje góry” Waltera Bonattiego. Pomimo, że przejścia górskie Polaków z tamtego okresu nie mogły równać się tym opisywanym przez Włocha (kto czytał o Bonattim, ten zna jego klasę), to jeśli chodzi o przelanie na papier emocji towarzyszących walce z górami, Żuławski wykonał naprawdę kawał dobrej roboty.

Natomiast jeśli chodzi o samo wydanie, to podobnie jak “Tryptyk tatrzański”, książka ta posiada pokaźny słowniczek terminologii górskiej. Ponadto dołączono do niej wykaz miejsc geograficznych wspomnianych w “Wędrówkach ...” (przydałaby się jeszcze jakaś mapka :) ) oraz indeks wspominanych osób. Wydawnictwo postarało się również o bogatą dokumentację fotograficzną. Nie ma niemalże strony bez zdjęć (czy to Wawrzyńca Żuławskiego, czy
bardziej współczesnych autorstwa Janusza Kurczaka). Oprawa zachowuje spójność z “Tryptykiem tatrzańskim”, więc obie książki ładnie prezentują się obok siebie na półce (kolejny dobry powód, żeby ją mieć ;) ).

Słowo od wydawcy

Na nowo wydany zbiór opowieści o przedwojennych i tuż powojennych Alpach, autorstwa jednego z najwybitniejszych ówczesnych polskich wspinaczy, Wawrzyńca Żuławskiego. “Wędrówki alpejskie” to zapis wspinaczkowych przeżyć autora na alpejskich ścianach. Od Mont Blanc, przed Matterhorn, aż po Grossglockner – i wiele innych. Żuławski przyjechał w Alpy po raz pierwszy w 1936 roku i został przez nie momentalnie oczarowany, co odbija się
w jego prozie. Czytając coraz to kolejne opowiadania, mamy przed oczami śnieżne burze, poszarpany lodowiec, podniebne biwaki, wyczerpujące wspinaczki, porażki i zwycięstwa. W tle wciąż są skalne olbrzymy Alp. Pierwsze wydanie opowiadań pojawiło się jeszcze przed wojną, w 1939 roku, kolejne,
rozszerzone, w roku 1956. Wydanie, które oddajemy w w ręce czytelników, jest opracowane zupełnie na nowo. “Wędrówki alpejskie” wzbogaciliśmy o zdjęcia nie tylko Wawrzyńca Żuławskiego, lecz także archiwalne Janusza Kurczaba. Ponadto można podejrzeć, jak powstawały opowiadania, dzięki zamieszczonym rękopisom oraz maszynopisom. Całość została opracowana tak, by współczesny czytelnik nie miał problemów ze zrozumieniem elementów z poprzedniej epoki.

tytuł: Wędrówki alpejskie
autor: Wawrzyniec Żuławski
wstęp: Janusz Kurczab
konsultacje merytoryczne: Janusz Kurczab
liczba stron: 282
format: 145 x 210 mm
oprawa miękka
wydawca: Wydawnictwo Sklepu Podróżnika
wydanie 1, 2012r.
ISBN 978-83-7136-089-3

O autorze

Wawrzyniec Żuławski (ur. w 1916 r.) był jednym z najwybitniejszych polskich wspinaczy pierwszej połowy XX w. i jednym z najbardziej ofiarnych ratowników górskich, choć oficjalnie nigdy nie został członkiem TOPRu. Z wykształcenia muzykolog, z zamiłowania również pisarz; w historii zapisał się jednak przede wszystkim jako autor wielu nowych letnich i zimowych dróg wspinaczkowych w Tatrach. Zginął podczas wyprawy ratunkowej na zboczach Mont Blanc w 1957 r.

Recenzja: Tomasz Zaraś

Zachęcamy do podzielenia się własnymi wrażeniami w komentarzach, już po przeczytaniu książki. Możecie również ocenić książkę w pięciostopniowej skali u góry recenzji ;)

Napisz komentarz (0 Komentarzy)

III Konferencja Medycyny Górskiej okiem młodego łojanta

Kiedy miesiąc temu kumpel namawiał mnie do udziału w pewnej konferencji poświęconej medycynie w górach, pomyślałem że szkoda weekendu na stacjonarne spędzenie czasu. Gdy zagadał mnie ponownie zbyłem go mówiąc, że pewnie specjalistyczna i nic nie zrozumiemy. Jednak wkrótce zacząłem o tym myśleć. W sieci sprawdziłem tematykę poruszaną podczas krótkich wykładów, okazały się nie być tak specjalistyczne jak przypuszczałem, a do tego brzmiały naprawdę interesująco… no i pojechaliśmy, cała nasza czwórka, studenci medycyny z Krakowa. Tym razem nie w Tatry ale do Krynic, a zamiast raków i czekana, zeszyt i coś do pisania.



III Konferecja Medycyny Górskiej organizowana przez Polskie Towarzystwo Medycyny i Ratownictwa Górskiego, PZA, ŚUM (Śląski Uniwersytet Medyczny) i AWF w Katowicach odbyła się w dniach 10-11 listopada w Krynicy. Podzielona była na 4 sesje naukowe: 3 sesje w sobotę plus wieczór filmowy, w niedzielę czwarta sesja oraz warsztaty praktyczne.

Największe wrażenie wywarły na mnie pierwsze dwie sesje poświęcone zmianą zachodzącym w mózgu, płucach i sercu na dużych wysokościach, problemem zwalczania bólu w warunkach wyprawowych oraz walce z odmrożeniami.

Nie jest to miejsce, aby streszczać tutaj wszystkie wystąpienia, warto jednak wspomnieć chociażby o fenomenie paradoksalnego rozbierania się, kiedy to alpiniści narażeni na skrajne zmęczenie, niedotlenienie i lęk zdejmują z siebie odzież – co ciekawe do tej pory opisano wiele takich przypadków, a pierwszy pochodzi już z lat 50. W podobnych warunkach nasze biedne wówczas mózgi mogą tworzyć halucynacje wzrokowe i słuchowe – jest to paradoksalnie mechanizm obronny naszego organizmy, który jednak naraża nas na niebezpieczeństwo. Właśnie na temat psychopatologii mówił wybitny specjalista w tej dziedzinie i laureat nobla z medycyny górskiej - nagrody im. Augusto Castillo-Roca– prof. Zdzisław J. Ryn.

Z ogromnym zaciekawieniem słuchałem także wykładów dr Piotra Szetelnickiego na temat wdrażania przeciwbólowej farmakoterapii w warunkach zagrożenia życia z punktu widzenia poszkodowanego jaki i lekarza wyprawy. W tym zagadnieniu napotykamy na sporo problemów i to od samego początku. Otóż mamy wypadek na znacznej wysokości –  jak w takiej sytuacji określić stopień dolegliwości bólowych, towarzyszący łojantowi-twardzielowi w ekstremalnych warunkach (także upośledzających jego sposób myślenia) bądź co bądź jest to istotne, aby określić sposób leczenia (dla zobrazowania paracetamol czy morfina ?).

Następnie priorytetem dla nas jest aby poszkodowany mógł się samo-ewakuować ze strefy zagrożenia życia i czy w takiej sytuacji możemy zaproponować mu leki z ‘górnej półki’ drabiny analgetycznej – czy nie zaburzą one jeszcze bardziej jego świadomości ? W takiej sytuacji może lepiej nie podawać leku – wtedy jednak musimy się liczyć z ciągłą stymulacją nadnerczy łojanta, które w stresie (tym bardziej bólu) wydzielają aminy katecholowe, które obkurczają naczynia – więc nasz pacjent narażony jest na odmrożenia. Wreszcie samo podanie leku w opisanych warunkach jest bardzo trudne – spowodowane głównie słabym ukrwieniem wywołanym przez zimno i steres.

Kolejna prezentacja dotyczyła odmrożeń – temat istotny – jej autorem był ordynator SOR ze szpitala w Trzebnicy, Adam Domanasiewicz. Zaprezentowano tu metodę leczenia odmrożeń palców kończyn górnych u dwóch polskich himalaistów. Ciężko opisać spektakularne zabiegi chirurgiczne dokonywane w podwrocławskim ośrodku. Po krótce w sytuacji odmrożenia III stopnia na etapie leczenia szpitalnego stosuje się najpierw farmakoterapię – poprawiającą ukrwienie w zmienionych tkankach oraz zapobiegającą powikłanią, równocześnie umieszcza się w komorze hiperbarycznej (wysokie ciśnienie i stężenie tlenu) – działanie tlenu powoduje tutaj nowotworzeni naczyń oraz bezpośrednio pozytywnie oddziałuje na zniszczone tkanki.

Nigdy nie przeprowadza się amputacji szybko, należy poczekać do wytworzenia się naturalnej linii demarkacji (oddzielającej obszar martwicy od żywej tkanki). Lekarze po amputacji wszyli ocalałe części palców w powłoki skórne w okolicy nadbrzusza na jeden miesiąc, zabieg ten miał na celu pobudzenie wytwarzania naczyń w palcach. Następnie przy pomocy chirurgii plastycznej odtwarza się strukturę palca. Dzięki temu ‘udziwnieniu’ chorzy zyskali przede wszystkim palce (metodą tradycyjnej amputacji część z nich by stracili całkowicie), a także bezcenne centymetry długości wspomnianych części dłoni. Jeden z opisywanych himalaistów – obecny na konferencji – wyrażał swoje ogromne zadowolenie zabiegiem, także uczestnicy konferencji nie stronili od komplementów pod adresem trzebnickich chirurgów – specjalistów ! Jest co podziwiać !


Sesja 3 dotyczyła wspinaczki, treningu fizycznego przed wyprawą wysokogórską i zasad żywienia w sportach górskich. Zakładam, że czytelnicy posiadają sporą wiedzę w tej materii więc nie będę się rozpisywał na ten temat.
Następnie o godzinie 18:30 odbył się wieczór filmowy, na którym pan Grzegorz Michałek zaprezentował swoją relację ze zdobywania najgłębszej jaskini świata położonej w Abhazji w ramach projektu HEAVEN and HELL (który zakłada zdobycie najgłębszej jaskini i najwyższej góry na planecie). Emitowany był także film stworzony przez dr Roberta Szymczaka ‘prosto’ z bazy pod Everestem dotyczący składu apteczki wyprawowej. Słowo apteczka niekoniecznie tu pasuje, bo ów medyk tak wspaniale zaopatrzył ekipę wspinaczy, że niejeden szpital by się nie powstydził. Następnie zobaczyliśmy film-relację z zimowego zdobywania przez polaków w 2005 roku ośmiotysięcznika Sziszapangma. W taki sposób zakończył się jakże długi i wypełniony informacjami pierwszy dzień naszego spotkania.

Drugiego dnia w ostatniej sesji naukowej prezentowano tematy dotyczące głównie przeprowadzania badań naukowych w górach wysokich, a wszystko to pod kątem ekspedycji naukowej, którą Polskie Towarzystwo Medycyny i Ratownictwa Górskiego chce zorganizować przyszłej zimy. Wyprawa prawdopodobnie badania prowadzić będzie w Chile, na wysokości 5-6 tyś. metrów. Miejmy nadzieję, że dojdzie do skutku i zaowocuje wieloma przydatnymi do ratowania ludzkiego życia pracami.

W ostatniej sesji mowa była także o wschodzącej gwieździe szybkiej diagnostyki medycyny ratunkowej– ultrasonografii. Dr Paweł Andruszkiewicz zaprezentował nam aparat USG wielkości smartfona oraz pokazał jego ogromne możliwości – może na przyszłej wyprawie zabezpieczanej medycznie przez dr Szymczaka obok aparatu AED pojawi się także takie mini USG.

Konferencję zakończyły warsztaty. Uczestnicy między innymi mogli pobawić się wspomnianym wyżej urządzeniem wytwarzającym fale dźwiękowe lub posłuchać o znieczuleniach przewodowych (blokach nerwowych) na różnych poziomach i spróbować wykonać takowe na kawałku mięcha (dosłownie).

W taki oto sposób zacząłem moją przygodę połączoną z pasją. Mam nadzieję, że nie zanudziłem Was długością artykułu, starałem się najbardziej obiektywnie opisać spotkanie, opisując szerzej dosłownie kilka z poruszanych tematów. Zainteresowanych tematyką odsyłam na stronę towarzystwa medycyny i ratownictwa oraz proponuje wziąć udział w kolejnej konferencji medycyny górskiej w przyszłym roku, ja z całą pewnością się na nią wybiorę.

Autor: remi

Towarzystwa Medycyny i Ratownictwa: http://www.medratgor.ibh.pl/

Napisz komentarz (0 Komentarzy)

Janak (7090 m n.p.m.) - pierwsze przejście zachodniej ściany

Nejc Marčič i Luka Stražar wytyczyli pierwszą drogę (Blue Racer 80°, M4, 1100 m) na dziewiczej zachodniej ścianie Janak w Himalajach (niedaleko Kanczendzongi).

Linia drogi Blue Racer na zachodniej ścianie Janak. Fot. arch. Nejc Marčič/Luka Stražar

Dwa lata wcześniej młodzi alpiniści otrzymali nagrody Złotego Czekana za ich wejście na K7 West.

Blue Racer została wytyczona w stylu alpejskim, a ostatnie 350 metrów południowo-zachodnią granią biegnie wspólnie z drogą Štremfelj-Zalokar (2006 rok). Początkowo Słoweńcy planowali wejść bardziej centralną częścią ściany, lecz warunki zmusiły ich do zmiany celu.

Stražar stwierdził, że droga pod względem technicznym jest łatwa, za to podczas przejścia dokuczało im zimno, silny wiatr, oraz twardy lód.

Janak znajduje się w Himalajach niedaleko Kanczendzongi. Został zdobyty stosunkowo późno bo dopiero w 2006 roku przez Słoweńców

Wysokość:  7090 m n.p.m.

Lokacja:  Himalaje

Pierwsze wejście: 2006, 6 maja. Południowo-zachodnim Filarem (VI 5.6 70 stopni, 1150m). Zespół: Andrej Stremfelj, Rok Zalokar

Pierwsze wejście zimowe: ?

Opis

Opis góry

Historia zdobywania

Historia zdobywania szczytu

Ważniejsze wejścia

  • 2006, 6 maja.Pierwsze wejście (Południowo-zachodnim Filarem (VI 5.6 70 stopni, 1150m). Zespół: Andrej Stremfelj, Rok Zalokar
  • Blue Racer 80° (zazwyczaj 60/70°), M4, 1100 m. Pierwsze przejście zachodniej ściany. Zespół: Nejc Marčič i Luka Stražar
Wpisz ważniejsze wejścia na szczyt

Drogi

  • Blue Racer 80° (zazwyczaj 60/70°), M4, 1100 m. Pierwsze przejście zachodniej ściany. Zespół: Nejc Marčič i Luka Stražar

Znasz drogi na tej górze? Podziel się nimi.

Ciekawostki

Jakieś ciekawostki odnośnie góry

Cytaty

Cytaty o górze

Zdjęcia

Masz zdjęcia? Podeślij linka w komentarzach, a chętnie zamieścimy!

Filmy

Masz filmy? Podeślij linka w komentarzach, a chętnie zamieścimy!

Napisz komentarz (0 Komentarzy)

Ukazał się nowy Taternik (3/2012)

Mamy nowego „Taternika”. A w najnowszym numerze…


„Nowy talent?” – tak zatytułował 11 lat temu wywiad z Adamem Bieleckim ówczesny redaktor naczelny ”Taternika”, Zbigniew Piotrowicz. 17-letni Adaś miał już na koncie Mont Blanc, Monte Rosę, Matterhorn, Chan Tengri, próbę na Piku Lenina, planował wyjazd na Pik Pobiedy i Cho Oyu. Zbyszkowi opowiadał też o wspinaniu w Tatrach.

„Proroctwo” Zbyszka spełniło się...

...i znów możecie w „Taterniku” przeczytać wywiad z Adamem. To dziś 28-letni wspinacz, wpisujący się do grona wybitnych polskich himalaistów ze światowymi osiągnięciami. Potwierdził to w tym roku. Pierwsze zimowe wejście na Gasherbrum I z Januszem Gołębiem, które udokumentowaliśmy na okładce „Taternika” (1/2012), K2…
W tym numerze Adam w rozmowie z Kacprem Tekielim zdradza pomysły na zaatakowanie K2 zimą, zwierza się z błędów popełnionych podczas wspinania, mówi o treningu, marzeniach, małżeństwie, górskich przeżyciach i intymnej relacji z górami:
– Kilkakrotnie doświadczyłem też niesamowitego zlania się ciała i umysłu. Wtedy człowiek przestaje się wspinać, a „staje się” wspinaniem…

Na łamy „Taternika” po latach powraca też Z. Piotrowicz - tym razem jako założyciel i wieloletni organizator Przeglądu Filmów Górskich im. Andrzeja Zawady w Lądku Zdroju. Pisze m.in. o tym, że tegoroczna impreza miała jedną niekwestionowaną gwiazdę… A. Bieleckiego:
– Dziś jest dorosłym mężczyzną z dystansem do swoich niemałych dokonań, energią, humorem i ujmującą swobodą w publicznych występach – komentuje
Zbyszek.

Podczas festiwalu w Lądku został też przypomniany film Andrzeja Zajączkowskiego „Temperatura wrzenia” z wyprawy na Gasherbrumy w 1975 r., zakończonej
sukcesami. To dokument, który wciąż szokuje, pokazując nie tyle działalność górską, ile konflikty i trudne relacje między członkami ekspedycji.
– Ten film jest wypaczeniem wyprawy – mówi w wywiadzie dla „Taternika” jedna z jej uczestniczek, Anna Czerwińska.

Pozostańmy jeszcze przy polskich sukcesach w górach wysokich. W tym numerze drukujemy tekst, o którym głośno w środowisku wspinaczkowym. Mowa o napisanym w 2004 r. dla „Alpinist”, lecz niepublikowanym artykule Ludwika Wilczyńskiego „Z grani Kościelca na Everest: polski boom himalajski 1971-91”. To właśnie z tego materiału korzystała Bernadette McDonald, autorka książki „Freedom climbers”, znanej w Polsce pod tytułem „Ucieczka na szczyt”. Ludwik tłumaczy też pewne nieporozumienia, jakie powstały wokół publikacji.

Jak góry wysokie, to oczywiście sierpniowe przejście Mariusza Serdy, Łukasza Mirowskiego i Macieja Ciesielskiego na Trango Nameless Tower (6238 m). Celem była klasyczna próba pokonania drogi Kurtyka-Loretan, wspinacze na szczyt weszli jednak kombinacją Drogi Słoweńskiej i Eternal Flame.

Tę i inne relacje, górskie ciekawostki, wspomnienia, pożegnania i obszerny tym razem dział szkolenie znajdziecie w najnowszym „Taterniku”.

I na koniec: spójrzcie jeszcze raz na okładkę. To nie jest zdjęcie wyciągnięte z lamusa. To jesień 2012 r. i taternik z KW Trójmiasto, 18-letni Krzysztof Miler wspina się Drogą Klasyczną na Mnichu. W dniach 6-7 października, dokładnie wtedy, kiedy w Morskim Oku odbywał się Zlot Łojantów lat 70., wraz z kolegami przeniósł się właśnie w te czasy. Ówczesny strój i sprzęt… Powiew przeszłości został uwieczniony na filmie i zdjęciach, a relację i fotoreportaż znajdziecie na str. 24-25.

Natomiast o Krzyśku, którego idolem jest legenda taternictwa lat 70. – Zbigniew „Małolat” Czyżewski – w tym numerze przeczytacie więcej. Wspina się od 14. roku życia, w Tatrach – trzeci rok, zimą i latem, ma na koncie przejścia solowe. Tego lata znów sporo działał na Kazalnicy, głównie z Pawłem Hałdasiem, jesienią przerzucił się na Mnicha. W planach ma wielkie ściany alpejskie.
Nowy talent?
                                                              Zapraszam do lektury,
                                                                         Renata Wcisło

SPIS TREŚCI


GÓRY AZJI:
Polacy znów na K2 (8611): rok temu Darek Załuski, tego lata – Adam Bielecki
Sukces na Górze Gór (A. Bielecki) Wchodząc na K2, mówiłem do siebie: wyobraź to sobie zimą (wywiad z Adamem Bieleckim) Kartki z historii K2 (J. Kurczab) Kombinacje na Trango Nameless Tower (M. Ciesielski, M. Serda, Ł. Mirowski)
GRENLANDIA:
Góry Watkinsa – na dziewiczych szczytach Grenlandii (P. Szczepanik)
GÓRY EUROPY:
Wspinanie i Góry Przeklęte – tak bliskie, tak słabo poznane (A. Latusek, W. Nowicki)
Wielki obryw skalny w Bergell (R. Kardaś)
TATRY:
Nowe drogi w Tatrach (M. Pronobis)
Sen o Victorii – nowa kombinacja na Kazalnicy Mięguszowieckiej (K. Miler)
Taborowcy z „Szałasisk” mocno na Zerwie (F. Bielicki)
Starzy łojanci wciąż pełni werwy (M. Bała)
Młodzi wspinacze w „wehikule czasu”, czyli powiew lat 70. na Mnichu (F. Bielicki)
Miss Taboru 2012 (F. Bielicki)
ROZMAITOŚCI
JASKINIE
PUBLICYSTYKA:

Z grani Kościelca na Everest: polski boom himalajski 1971-91 (L. Wilczyński)
PRZEGLĄD FILMÓW:
Przepis na festiwal (Z. Piotrowicz)
„Temperatura wrzenia” po latach wciąż budzi emocje
Ten film jest wypaczeniem wyprawy (wywiad z Anną Czerwińską)
LITERATURA
SZKOLENIE:

Dlaczego instruktorzy nie noszą kasków? (M. Kujawiński)
Zalety i wady nowych przyrządów asekuracyjnych: click-up i alpine-up (B. Kowalski)
Jak najbezpieczniej poruszać się po lodowcu? (M. Rutkowski)
Wspomnienia: Janku, pamiętamy – komandosi z Kobylan (B. Morawska-Nowak)
POŻEGNANIA:
Adam Chyżewski
Wojciech Kozub
Krzysztof Sadlej
Marcin Kuraś


Zdjęcie na okładce:
Krzysztof Miler z KW Trójmiasto wspina się Drogą Klasyczną na Mnichu w stroju i ze sprzętem z lat 70. Więcej o przedsięwzięciu przeczytacie w „Taterniku” 3/2012.
Fot. Filip Bielicki


„Taternik” dostępny jest w EMPIKACH, wybranych sklepach górskich, zakupu można też dokonać przez stronę internetową: http://www.taternik.org/.

Napisz komentarz (0 Komentarzy)

Na półki księgarni trafił "Zaginiony"

Na półki księgarni trafia właśnie “Zaginiony”, dzieło Conrada Ankera i Davida Robertsa. Książce towarzyszy film pod tym samym tytułem.

„Zaginiony” przywołuje pytanie od lat krążące w kręgach himalaistów, a mianowicie: kto był pierwszy na Evereście? Powszechnie ceniony Conrad Anker, który odnalazł ciało Mallory’ego  oraz David Roberts, nestor literatury górskiej i mentor Johna Krakauera, podjęli się rekonstrukcji wydarzeń skrywających największą zagadkę współczesnego himalaizmu – kto pierwszy postawił stopę na na szczycie słynnego ośmiotysięcznika: Hillary i Norgay w 1953 r. czy Mallory i Irvine prawie 30 lat wcześniej?

W 1999 r. Conrad Anker znalazł ciało Mallory’ego wraz z kompasem, wysokościomierzem i starannie zawiniętymi listami od ukochanej zony. Brakowało tylko jednego – zdjęcia Ruth Mallory, które himalaista obiecał zostawić na szczycie. Ani Anker, ani towarzyszący mu wspinacze nie odnaleźli też ciała Irvine’a, przy którym spodziewano się znaleźć aparat fotograficzny, a w nim być może zdjęcia ze szczytu najwyższej góry świata. Jakie były zatem dalsze losy dwójki himalaistów, gdy chmury skryły ich postaci na ostatnim ocalałym z wyprawy zdjęciu? Kto był pierwszy? Gdzie i jak zginął Irvine?

Przedmowę do książki napisał Leszek Cichy, który po raz pierwszy na świecie wszedł na Everest zimą. Wydaniu towarzyszy pełnometrażowy dokument w narracji Liama Neesona, Ralpha Fiennesa, Hugh Dancy’ego i Natashy Richardson pokazywany w kinach IMAX na całym świecie.

 

Przez dziesięciolecia legenda ataku szczytowego Mallory'ego i Irvine'a fascynowała pokolenia wspinaczy. Mistrz Mallory i jego "uczeń" Irvine mimo, że najprawdopodobniej nie zdobyli wierzchołka Mount Everestu, wciąż pozostają niedościgłym wzorem najczystszego ducha eksploracji i sportowego wyzwania. Bogata w detale i nasycona dramaturgią książka Ankera i  Robertsa nie tylko opisuje kulisy kontrowersyjnej wyprawy poszukującej ciał Mallorego i Irvina, ale również przybliża sylwetki dwójki bohaterów oraz pozostałych uczestników pionierskich wypraw z lat 20. XX w., nadając im pełniejszy wymiar. Wymiar tym bardziej fascynujący, bo oceniany z perspektywy współczesnego alpinizmu, obficie korzystającego z zaawansowanego technologicznie sprzętu i odzieży. Ta książka potwierdza po raz kolejny, że nie sposób wyobrazić sobie historii zdobywania himalajskich szczytów bez dwójki heroicznych Brytyjczyków.

Piotr Turkot (wspinanie.pl)

Co wydarzyło się 8 maja 1924 r. na zboczach Everestu? Czy Mallory i Irving stanęli r. na jego wierzchołku? Te dręczące pytania domagają się odpowiedzi, podobnie jak na rozwiązanie czeka zagadka zaginięcia Amelii Earhart. To niezwykle wciągająca opowieść o pionierskich wyprawach Brytyjczyków na Mount Everest oraz o wspinaczach, którzy po 70 latach podążają ich śladami, starając się rozstrzygnąć, komu należy się miano pierwszych zdobywców najwyższego szczytu świata.

Barbara Żukowska (National Geographic Traveler)

Napisz komentarz (0 Komentarzy)

Vorderer Maralmfall (345 m, WI3-4/III)

Vorderer Maralmfall WI3-4/III to długi i ciekawy średnio trudny lodospad w Dolinie Maltatal

Wycena: WI3-4/III

Zagrożenia obiektywne:

Nachylenie

Długość / liczba wyciągów: 345 m.

Czas przejścia: 

Wysokość podstawy n.p.m.:

Lokalizacja:

Namiary GPS

Wystawa:

Czas podejścia: z "Gmünder Hütte" około godizny

UWAGI:  Nie wspinać się przed 1 stycznia, nie wchodzić wyżej niż lodospad, można się wspinać tylko po długim okresie mrozów.

Uroda:

Pierwsze przejście:  

Dojście

Opis

Nikt jesze nie dodał opisu. Możesz być pierwszy!

Zejście

Zjazd na linie z drzew. Następnie ścieżką do "Gmünder Hütte"

Sprzęt

Zestaw standardowy

Historia zdobywania

Nikt jeszcze nie dodał historii. Wrzuć w komentarzach!

Ciekawostki

Znasz ciekawostki o tym lodospadzie? Podziel się nimi.

Cytaty

Znasz wypowiedzi ludzi o tym lodospadzie? Podziel się nimi

Topo

alt

alt

Źródło: maltatal-alpin.at

Zdjęcia

Masz zdjęcia? Podeślij linka w komentarzach, a chętnie zamieścimy!

Filmy

Wyszperałeś w sieci filmy o tym lodospadzie? Podeślij linka w komentarzach, a chętnie zamieścimy!

Napisz komentarz (0 Komentarzy)

Jesień i zima z Polartec

Nowoczesne technologie oraz najnowsze sportowe trendy  to cechy charakteryzujące odzież wykonaną z dzianin Polartec® na sezon jesień-zima 2012/2013. Materiały Polartec® znajdziemy w modelach stworzonych przez różnych projektantów i w kolekcjach odzieży światowych oraz uznanych marek sportowych. Poniżej prezentujemy kilka ciekawych propozycji na zbliżające się wielkimi krokami chłodne dni.

Bluza 29 warm4 up-cycled marki Norrona. Wykonano ją z 40 plastikowych butelek PET przetworzonych we współpracy Polartec z firmą Unifi przy projekcie, w ramach którego powstała dzianina Polartec® Wind Pro® stworzona z surowców wtórnych. Wewnętrzna strona Polartec® Wind Pro® posiada wykończenie typu High Loft zapewniające większą ilość ciepła bez wzrostu wagi kurtki. Dzięki temu, dzianina Polartec® Wind Pro® jest 4-krotnie bardziej wiatroodporna niż tradycyjny polar a jednocześnie oddychająca, trwała i nie wchłaniająca wody ani śniegu. Kurtka 29 warm4 up-cycled jest niezwykle wszechstronną kurtką i spwardzi się o każdej porze roku.

Ciekawostka: W procesie produkcji Polartec® Wind Pro® nie tylko dzianina była pro-eko, koszty energii zostały zredukowane o 20% w stosunku do kosztów wytwarzania czystego poliestru.

 

Bluza Ide marki Milo uszyta z Polartec® Power Stretch® świetnie spisze się w chłodniejsze dni. Elastyczny materiał zapewnia optymalne dopasowanie do sylwetki niezależnie od tego, czy zdobywasz właśnie szczyt, mkniesz w dół na nartach czy biegasz po parku lub górach. Polartec® Power Stretch® gwarantuje Ci pełną swobodę ruchów. Od środka materiał jest przyjemny w dotyku, a na zewnątrz gładki, co zwiększa jego wytrzymałość. Ponadto gwarantuje dobrą oddychalność, aby twoja skóra miała zapewniony komfortowy klimat, nawet w trakcie intensywnego wysiłku. Bluza posiada małą kieszonkę z suwakiem. Zamek do 1/3 wysokości pozwala na lepsze pozbycie się nadmiaru ciepła np. w trakcie trudniejszych podejść.

Kurtka Polar Hooded marki The North Face jest zgrabną, krojem dopasowaną do kształtu ciała hybrydową kurtką typu soft shell. Polar Hooded łączy właściwości odprowadzania wilgoci charakterystyczne dla polarów, ochronę przed warunkami atmosferycznymi soft shelli z ciepłem puchowych kurtek. W rezultacie powstał najcieplejszy, najlżejszy i wysoce kompresyjny soft shell na rynku. Główna część tego modelu jest wykonana z dzianiny Polartec® Power Shield® High Loft, która  dzięki rewolucyjnej technice laminowania  jest o 25 % cieplejsza i jednocześnie o 25 % lżejsza. Aby zapewnić izolację termiczną bez ograniczania oddychalności i transportu wilgoci z przodu i z tyłu, pod ramionami i w kapturze kurtki wykorzystano nową wersję dzianiny Polartec® Thermal Pro®. W odróżnieniu od klasycznej izolacji syntetycznej lub puchu, ta wersja dzianiny Polartec® Thermal Pro® jest bardzo stabilna. Dzięki temu, firma The North Face mogła połączyć ją z bardziej "otwartą", oddychającą dzianiną od wewnątrz a tym samym znacząco poprawić transport wilgoci i wyeliminować charakterystyczną dla większości
puchowych kurtek „barierę dla wilgoci”.

Kurtka i spodnie Uphill francuskiej marki Eider to zewnętrzna odzież techniczna, która zdobyła uznanie profesjonalistów. Skoro oni są zadowoleni z użytkowania tego zestawu to amatorzy z pewnością docenią jego możliwości. Nie koniecznie trzeba być alpinistą żeby sprawdzić  możliwości Uphill. Spędzając cały dzień na stoku warto mieć odzież, która gwarantuje komfort użytkowania w każdych warunkach. A jest to możłiwe dzięki  Polartec® NeoShell® -  czyli najnowszego i najbardziej oddychającego oraz wodoodpornego materiału dostępnego na rynku. Dla zwiększenia funkcjonalności zestawu Uphill w róznych miejscach  wykorzystano dwie różne wersje dzininy: aby zapewnić lepszą elastyczność użyto Polartec® NeoShell® stretch woven, natomiast lepszą odporność na otarcia i uszkodzenia mechaniczne gwarantuje Polartec® NeoShell® ripstop stretch.

Bluzy Schneefeld i Eiswand Zip Pull Light marki Mamut. Wykonane są z najlżejszej, dostępnej wersji Polartec® Power Dry® High Efficiency™. Bluzy Schneefeld i Eiswand Zip Pull Light stanowią idealną termoaktywną warstwę podstawową, która zapewnia odpowiedni stosunek ciepła do wagi dzianiny, błyskawiczny transport wilgoci i czas schnięcia. Wszystko to sprawia, że te bluzy zapewnią ich użytkownikom  komfort w każdych warunkach. Polartec® Power Dry® High Efficiency™  – nowa wersja dzianiny Polartec® Power Dry® – ma za zadanie błyskawicznie odprowadzać wilgoć z powierzchni skóry. Od swej poprzedniczki różni się tym, że jej wewnętrzna warstwa jest zbudowana z systemu sześcianów, który sprawia, że dzianina jest cieplejsza, lżejsza, zajmuje mniej miejsca w plecaku i jeszcze lepiej oddycha.

Napisz komentarz (0 Komentarzy)

Damian Granowski instruktor taternictwa PZACześć! Jestem Damian – założyciel bloga drytooling.com.pl . Na mojej stronie znajdziesz opisy czy schematy dróg wspinaczkowych oraz artykuły poradnikowe. Teksty są tworzone z myślą o początkujących, jak i bardziej zaawansowanych wspinaczach. Mam nadzieję, że i Ty znajdziesz coś dla siebie.
Jeśli potrzebujesz dodatkowego szkolenia z operacji sprzętowych, technik wspinaczkowych czy umiejętności orientacji w górach, zapraszam na moje kursy.

Używamy ciasteczek

Na naszej stronie internetowej używamy plików cookie. Niektóre z nich są niezbędne dla funkcjonowania strony, inne pomagają nam w ulepszaniu tej strony i doświadczeń użytkownika (Tracking Cookies). Możesz sam zdecydować, czy chcesz zezwolić na pliki cookie. Należy pamiętać, że w przypadku odrzucenia, nie wszystkie funkcje strony mogą być dostępne.