Buty TNF Verto S6K Extreme – pierwsze wrażenia

Na wspinaczkowy trip do Kanady wziąłem buty The North Face Verto S6K Extreme. Spodziewałem się temperatur -15/-25 °C i ostrego mikstowego wspinania, gdzie świetnie sprawdzałyby się buty z botkiem wewnętrznym. Życie jednak nieco zweryfikowało użycie ich w terenie i wyjątkowo ciepła zima sprawiła, że temperatury oscylowały wokół -5/15 °C. Na szczęście w ostatniej chwili wziąłem TNF Verto S6K Glacier GTX (recenzja tutaj).

Finalnie udało mi się wspinać w Verto S6K Extreme przez dwa dni w Kanadzie, gdy temperatury spadły do -15 (Murchison Falls i Slipstream). W związku z tym, nie będzie to recenzja Verto S6K Extreme, lecz raczej „pierwsze wrażenia” z ich użytkowania. Dlatego wszelkie spostrzeżenia, oparte są na dwóch dniach użytkowania, więc mogą się jeszcze zmienić. Na właściwą recenzję trzeba będzie pewnie poczekać do przyszłego sezonu zimowego.

Zapraszam do lektury!

Opis producenta

Najlepsze w swojej klasie, w pełni kompatybilne z rakami, buty do zdobywania najwyższych szczytów górskich. Posiadają wyciągane wkładki, getry, wodoodporną membranę HydroSeal®, izolację z aero-żelu dla dodatkowej ochrony termicznej i technologię CRADLE™. Ochraniacze błotne Smartlite® są lżejsze i bardziej chronią niż gumowe. Posiadają najlepszą w swojej klasie wkładkę EVA Northotic™ Pro+ z żelem pod piętą.

TNF Verto S6K Extreme

Średnia waga: 1010 g (½ pary) / 2020 g (para) - męska 9

Właściwości cholewki:

  • cholewka z nylonu balistycznego

  • wodoodporna membrana HydroSeal®

  • PU ochraniacze błotne Smartlite® obniżające wagę buta i zapewniające lepszą ochronę niż tradycyjne ochraniacze gumowe

  • izolacja 200 g PrimaLoft®

  • izolacja z aero-żelu na wysokości palców, na pięcie i pod stopą dla dodatkowej ochrony termicznej

  • najlepsza w swojej klasie wkładka EVA Northotic™ Pro+ z żelem pod piętą, amortyzującymi panelami Ortholite™ na wysokości przedniej części stopy i stabilizującą technologią TPU Cradle™

  • stabilizująca piętę technologia TPU CRADLE™ ze spoilerem do raków śnieżnych

Właściwości podeszwy:

  • kompatybilna z rakami

  • środkowa podeszwa EVA z mikroporami

  • podeszwa zewnętrzna Vibram® Mulaz

  • węglowa platforma dla dodatkowej wytrzymałości

Cena: 2449 zł (sklep The North Face)

Pierwsze wrażenia

Oczywiście pierwsze co się robi z butami to ważenie :-). Producent podaje dla rozmiaru 9 (EU 42) wagę 1010 gram (dla jednego buta). Mój but w rozmiarze 10,5 (44) waży 1154 gramy (botek 323 gram), co jest dobrym wynikiem dla butów z botkiem wewnętrznym. Inne buty: La Sportiva Spantik 1261 gram, La Sportiva Baruntse 1267 gram, Scarpa Phantom 6000 1000 gram. Waga pewnie podana dla numeru 42.

Kupując taki but sugeruję kupno o pół centymetra większego rozmiaru, niż mamy stopę. Aczkolwiek to może się jeszcze zmienić, jeśli but się trochę rozbije. W razie czego można u mnie w Krakowie przymierzyć rozmiar 44.

Firma The North Face zaczęła produkować buty wysokogórskie w sezonie zimowym 2011/12. Zaczęła od modelu Verto S4K GTX. Później doszły Verto S6K GTX dedykowane dla wyższych wysokości (około 6000 metrów). Następnie Verto S6K Extreme (bardziej pancerny model z botkiem wewnętrznym). Serię zamyka Verto S8K dedykowany dla wejść na siermio - ośmiotysięczniki.

Verto S6K to trzeci model w kolejności, przeznaczony do wielodniowych wspinaczek zimowych na szczyty do okolic 6000 metrów. Od swojego protoplasty Verto S6K Glacier GTX różni go wiele: botek wewnętrzny, getra z materiału (zapinana na suwak), inna konstrukcja i kolorystyka. Wspólnymi elementami na pewno jest podeszwa, gumowy otok, kształt kopyta i zapewne kilka rozwiązań konstrukcyjnych niewidocznych z zewnątrz.

TNF Verto S6K Extreme

But ogólnie jest cieplejszy niż jednowarstwowy Verto S6K. Zapewnia to dwuwarstwowa budowa buta, cholewka, grubsza podeszwa, oraz 200 gram PrimaLoftu (w Verto S6K była to ocieplina Thinsulate). Przy -15 nie odczuwałem zimna stóp.

Typową, już dzisiaj, warstwą chroniącą przed wilgocią jest cholewka zapinana na zamek. Cholewka wykonana jest z nylonu balistycznego (czyli najmocniejsza tkanina z nylonu na rynku). U góry cholewki jest przyszyta otok z gumy, który chroni przed wpadaniem śniegu. Całość pokryta PU (poliuretanem) dla zwiększenia odporności na wodę. Duży wodoodporny zamek YKK dość ciężko chodził na początku, więc zdecydowałem się go potraktować smarem silikonowym, co wydatnie pomogło w jego zapinaniu ;).

TNF Verto S6K Extreme

Vibramowa podeszwa posiada dość głęboki bieżnik dobrze przystosowany do chodzenia po śniegu. W razie gdybyśmy musieli się w nich wspinać, to mamy na czubku buta tzw. „Climbing Zone”. Podobna podeszwa znajduje się w Verto S6K GTX, więc wygląda na to, że będzie dobrze trzymać w śniegu i skale.

System amortyzacji to „EVA Northotic™ Pro+ z żelem pod piętą, amortyzującymi panelami Ortholite™ na wysokości przedniej części stopy i stabilizującą technologią TPU Cradle™”. Nie wdając się w szczegóły techniczne, odsyłam do strony producenta.

Do butów oczywiście możemy przypiąć raki automatyczne. Osobiście używam raków BD Cyborg, które siedzą na nich stabilnie.

TNF Verto S6K Extreme
 
Buty Verto S6K Extreme w parze z rakami BD Cyborg. Fot. Damian Granowski

Nad podeszwą zamocowano dość szeroki otok z gumy zapobiegający namakaniu i uszkodzeniom mechanicznym. Przód buta wyłożony jest czarną, sztuczną skórą.

TNF Verto S6K Extreme
 
Przód buta. Fot. Damian Granowski

Przejdę jeszcze do botków, a później do systemu sznurowania.

Sznurowane botki są ocieplone 200 gramami PrimaLoftu + wykorzystano technologię Aerotherm. Posiadają one sznurowadła z klipsem blokującym, który łatwo zablokować / odblokować w rękawicach. Botek posiada wkładkę pod stopę.

TNF Verto S6K Extreme
 
Botek wewnętrzny. Prawy ma sznurówkę w kolorze czerwonym, lewy w żółtym

Ogólnie kolejność sznurowania w Verto S6K Extreme, wygląda następująco. Najpierw botek, później sznurowanie zwykłe w bucie i zapięcie rzepa stabilizującego kostkę.

TNF Verto S6K Extreme
 
Detale botka

But posiada szerokie szlufki, które możemy złapać w rękawicach, aby przytrzymać buta podczas wkładania botka (założonego na stopę). Oczywiście będą też wygodne do wpięcia butów karabinkiem, do stanowiska.

TNF Verto S6K Extreme
 
Szlufka z tyłu buta. Fot. Damian Granowski

Botek jest dość miękki, więc jeśli wkładamy stopę z botkiem założonym, to często nie dopasowuje się dobrze. Idealnie więc wcześniej włożyć botek, a dopiero potem stopę.

Ogólne wrażenia

Przez dwa dni wspinania w lodzie buty pod względem termiki spisywały się rewelacyjnie. Przy minus 15 °C i cienkich skarpetach nie czułem zimna. Chodzi się w nich dobrze (oczywiście nie tak jak w Verto S6K Glacier), a wspinanie w lodzie szło wystarczająco dobrze. Jak na mój gust mogłyby być nieco sztywniejsze (wyższe wiązanie sznurówek), dzięki czemu łyda mniej by się męczyła w alpejskim lodzie..

TNF Verto S6K Extreme

Podsumowując: TNF Verto S6K Extreme zapowiada się na udany but wysokogórski. Powinni docenić go wszyscy, którzy planują wielodniowe wspinaczki zimowe lub wspinanie w tęgich mrozach. Pod koniec przyszłej zimy otrzymacie zapewne już pełną recenzję, więc proszę o cierpliwość.

Damian Granowski

Więcej zdjęć w galerii:

  • Autor: Damian Granowski
  • Autor: Damian Granowski
  • Autor: Damian Granowski
  • Autor: Damian Granowski
  • Autor: Damian Granowski
  • Autor: Damian Granowski
  • Autor: Damian Granowski
  • Autor: Damian Granowski
  • Autor: Damian Granowski
  • Autor: Damian Granowski
  • Autor: Damian Granowski
  • Autor: Damian Granowski
  • Autor: Damian Granowski
  • Autor: Damian Granowski

Napisz komentarz (0 Komentarzy)

Stefan Glowacz, wspinacz i eskplorator, celebruje 50 urodziny

Stefan Glowacz to wspinacz wybitny i niezwykle wszechstronny. W latach 80. i 90. odnosił sukcesy w zawodach wspinaczki sportowej. Jest autorem trudnych przejść skalnych – droga Nowe szaty cesarza uznawana jest za jedną z najtrudniejszych w Alpach. Ostatnie lata to eksploracyjne wyprawy w trudno dostępne rejony. Od 12 lat współpracuje z firmą Marmot, przyczyniając się do udoskalania sprzętu, technologii i tkanin stosowanych przez tę markę. 22 marca 2015 roku Stefan Glowacz skończył 50 lat.

Stefan Glowacz. Fot. arch. S. Glowacz

Przez niektórych uważany jest za najprzystojniejszego wspinacza wszech czasów. Jak na podziwianą gwiazdę przystało, miał także epizod aktorski. W 1991 roku zagrał główną rolę w filmie „Krzyk kamienia” w reżyserii Wernera Herzoga. Obraz kręcony był w przepięknych plenerach argentyńskiej Patagonii. „Tak mi się ta praca podobała, że zastanawiałem się nawet, czy nie zarzucić kariery wspinacza na rzecz aktorstwa” – żartuje Glowacz. Jest także autorem kilku książek, w tym autobiografii W skale i lodzie. Życie na czubkach palców, opublikowanej w Polsce przez Wydawnictwo Dolnośląskie. Książka ukazuje koleje życia Glowacza, zwłaszcza zaś poszczególne etapy formowania się sportowca, zawodowego wyczynowca i poszukiwacza przygód, oraz zawiera relacje z różnych ekspedycji. „Kiedy byłem dzieckiem, potrafiłem się wspinać, praktycznie zanim zacząłem chodzić. W góry zabierali mnie rodzice” – wspomina początki fascynacji formacjami wypukłymi. Jako piętnastolatek ukończył kurs wspinaczkowy. Mimo że próbował sobie układać życie zawodowe inaczej, szybko okazało się, że wspinaczka jest nie tylko jego pasją, lecz także sposobem na życie.

Po zakończeniu kariery sportowej, uwieńczonej tytułem wicemistrza świata w Innsbrucku w 1993 roku, skupił się na ekstremalnie trudnej wspinaczce wielkościanowej. Słynne jest skompletowanie przez niego tzw. alpejskiej trylogii, w której skład wchodzą trzy drogi: Des Kaisers neue Kleider, Silbergeier oraz End of silence.

Wspinanie jest dla niego czymś więcej niż tylko sportem. Glowacz ujawnił się jako filozof i piewca piękna gór: „Piękna, wymagająca fizycznie droga nie jest jedyną rzeczą, która jest we wspinaniu istotna. Równie ważne są inne czynniki, na przykład kluczowa jest harmonia pomiędzy wspinaczem i skałą.” Obecnie jako inicjator wypraw w dziewicze rejony, stara się docierać do celu o własnych siłach, bez wykorzystywania współczesnych środków transportu. „Nie interesują mnie Himalaje, tam jest mnóstwo ludzi i bardzo łatwy dostęp” – zwierza się. Ciągnie go do miejsc pierwotnych. Uwielbia tereny dzikie, gdzie można dostać się jedynie łodzią, samochodem terenowym, czy przedzierając się pieszo przez dżunglę. W ten sposób działał m.in. na Ziemii Baffina, w Wenezueli, Patagonii, Antarktyce i na Grenlandii.

Mimo sukcesów, także medialnych, jest niezwykle skromny. „Nie chcę sprzedawać sukcesów, zanim ich dokonam. Oczywiście jeśli gdzieś jadę, to biorę ze sobą aparat i po wyprawie pracuję trochę nad publicity, ale nie oznacza to, że będę robić szum przed faktem. Uważam, że nie licuje to zwłaszcza ze wspinaniem alpejskim” – dzieli się swoimi przemyśleniami.

Stefan Glowacz odwiedził Polskę dwukrotnie, biorąc udział w Marmot Tour Poland w 2006 i 2009 roku. Opowiadał wtedy o swoich wyprawach. Od 2003 roku jest ambasadorem marki Marmot, dla której testuje sprzęt w najtrudniejszych warunkach. Jako doradca techniczny współpracuje także z firmą Gore. Wyniesioną z ekspedycji wiedzę przekazuje fachowcom w tych firmach, którzy nie byliby w stanie skutecznie sprawdzić sprzętu w dostępnych im jedynie warunkach laboratoryjnych. Prowadzi firmę Red Chili, która zajmuje się produkcją butów wspinaczkowych i akcesoriów dla wspinaczy. Najważniejsze w jego życiu są jednak wertykalne formy skalne.

Z okazji 50 urodzin życzymy Stefanowi Glowaczowi dalszych sukcesów w górach.

Więcej informacji o Stefanie Glowaczu: http://www.glowacz.de

Napisz komentarz (0 Komentarzy)

III Dni Lawinowo-Skiturowe - już jutro!

Już w sobotę spotykamy się na III Dniach Lawinowo - Skiturowych. To coroczne święto ludzi kochających góry i śnieg odbędzie się tradycyjnie w Dolinie Pięciu Stawów, w Tatrach Wysokich. 

Jak co roku program jest mocno edukacyjny. Aż sześć stacji lawinowych, w tym jedna nowa - rozwijająca tematy sprzętowe. Trzy stacje turystyki zimowej, dwie poświęcone skiturom i jedna nawigacji. Dodatkowo cieszące się w ubiegłym roku wielką popularnością całodzienne stanowiska edukacyjne naszych Partnerów: TOPR i TPN. 

Dla tych którzy będą chcieli sprawdzić swoje umiejętności poszukiwawcze przygotowaliśmy Wysokogórski Tor Przeszkód - stację weryfikacyjną łączącą sprawności lawinowe i szybkość poruszania się w terenie na górskim sprzęcie. Pokonanie go zajmie zaledwie kilka minut a będzie można to zrobić pieszo na nartach lub rakietach. Uczestnicy, a przede wszystkim zwycięzcy, zostaną nagrodzeni przez naszych sponsorów podczas losowania i rozdania nagród. Stacje szkoleniowe czynne będą w godzinach 09:00-14:00 i 16:00-18:00. W przerwie odbędzie poczęstunek dla wszystkich uczestników Dni, wspomniane losowanie i rozdanie nagród. Po południu w schronisku będzie można posłuchać ciekawych wykładów z teorii dotyczącej właściwego wyboru drogi w zagrożeniu lawinowym, o zimowej przyrodzie TPN czy narciarskich przygodach i optymalnym doborze sprzętu na zjazdy i podejścia.  

Niestety pięciostawiańskie schronisko nie zmieści na noc wszystkich uczestników Dni. A w niedzielę też będzie się dużo działo. Odbywać się będą testy sprzętu, czynne będzie Lawinowe centrum treningowe a Ci z Was, którzy skorzystali z możliwości wcześniejszych zapisów spędzą ten dzień pod hasłem wycieczek szkoleniowych.  

Liczymy w tym roku na sprzyjającą aurę, jak będzie ładna pogoda - będzie jeszcze fajniej!

Szczegółowy program: www.dnilawinowe.pl

Napisz komentarz (0 Komentarzy)

Podsumowanie sezonu drytoolowego za oceanem

Płacenie mandatów, unikanie paintballu czy wkradanie się na prywatny teren to chleb powszedni dla polskiego drytoolowca. A jak wygladają najnowsze trendy za oceanem?

Jędrek Jabłoński na kluczowym wyciągu Nophobii. Fot. dg


Ogródków drytoolowych w Ameryce północnej nie jest wcale dużo więcej niż w Polsce. Poza dwoma głównymi (klasy Janówka czy Dziury): Amfiteatrem w Vail, Colorado i jaskinią Cineplex w British Columbii bardzo mało miejsc oferuje trudności powyżej M11.

Vail stało się znane w świecie wspinaczkowym dzięki drogom The Fang WI5 (Alex Lowe, 1981) i Octopussy M8 (Jeff Lowe, 1994). Ostatnio odzyskalo popularnosc dzieki trzynastkom otwartym przez Willa Mayo (Superfortress, Stratofortress, The Lightning, Flying Fortress) oraz czternastce z minusem: The Mustang. Zawody w odległym o zaledwie 4h Ouray były również sprzyjającą okolicznością dla popularności Vail w tym sezonie.
The Mustang zyskał w tym sezonie drugie i trzecie przejście: Kwon YoungHye i Ryan Vachon (bez 4/9), Stratofortress zyskała pierwsze kobiece przejście: Sarah Hueniken.

Grota Cineplex przeżywała swój rozkwit w latach 2002-2006, kiedy Will Gadd otwierał w niej drogi o trudnościach od M9 a M13+. Najbardziej znaną z nich jest Musashi ("wzorcowe" M12), będące logiczną linią wiodącą z głębi groty do lodowego sopla. Ostatnią (2006), najtrudniejszą propozycją, jest Steel Koan, M13+, biegnąca poprzecznie linia wyczerupująca trudności tego rejonu. Zgodnie z relacją Jenn Olson, Cineplex nie cieszył się w ostatnich latach popularnością, nie licząc dwóch kobiecych przejść Steel Koan: Sarah Hueniken (2013) i Angelika Rainer (2014). Swój ponowny rozkwit przeżył w tym roku dzięki zaskakująco wysokim temperaturom które uniemożliwiły wstęp do Helmcken Falls grupie mocnych wspinaczy. Musashi zyskało niezliczone przejścia (m.in. Ramon Marin, Peter Holder, Tim Emmett, Klemen Premrl, Damian Granowski). Steel Koan opierało się znacznie bardziej, ale ostatecznie padło łupem Ramona Marina i Kwona YoungHye'a.

Jędrek podczas finalnej próby na Musashi. Fot. Damian Granowski

Odpowiednik naszej Strzegowej - Bingo Cave w Hyalite Canyon (jaskinia oferująca drogi od M8 do M13) spotkał się z krótkotrwałym zainteresowaniem ze strony zawodników PŚ, w związku z zawodami w Bozeman. Droga Northwest Passage, M11 zyskała przynajmniej 3 przejścia on-sightem. Oddzielną konkurencją stało się też - kto ją bardziej przeceni.
Podobnie zawody w Ouray wywołały przejściowe zainteresowanie grotą Hall Of Justice (drogi od M8+ do M12+) i ostatecznie "zawody dla średniozaawansowanych" w Canmore przyciągnęły na jeden dzień tłumek do popularnej ponad dziesięć lat temu jaskini Haffner (M8-M11+).

Ciekawym zbiegiem okoliczności w tym sezonie zaobserwować można było niespotykane zainteresowanie trudnymi drogami wielowyciągowymi: Nophobią i Jimmym Skidrigiem.

Nophobia (5 wyciągów, M11), obita w 2009 czekała na pierwsze przejście (Will Gadd) cztery lata. Mimo licznych prób, pierwsze powtórzenie dokonało się dopiero w tym sezonie za sprawą Rafała Sławińskiego i Jenn Olson. Kolejnego przejścia (choć w gorszym stylu) dokonałem z Damianem Granowskim. Tydzień po nas "prawie on-sightem" drogę przeszedł Tim Emmet i Klemen Premrl (w dodatku obaj poprowadzili kluczowy wyciąg). Blisko przejścia była także Sarah Hueniken, która jednego dnia poprowadziła pierwsze cztery wyciągi.

Jimmy Skidrig (5 wyciągów, M11/M12) podobnie jak Nophobia czekał przez jakiś czas na przybycie Willa Gadda (2009), który dokonał pierwszego przejścia. Również analogicznie pierwszego powtórzenia w 2012 roku dokonał w drugiej próbie Rafał Sławiński. Analogia niestety musiała się na tym załamać, gdyż Damian wrócił do Polski. Trzeciego przejścia, niestety bez skutku, próbowałem z Timem i Klemenem, a poźniej z Agą.

Jako ostatnie słowo odnośnie drytoolingu w Ameryce chciałem jeszcze przytoczyć uwagę Ramona którą skomentował otwarcie drogi Perpetual Spring, M7+ na Canmore Wall przez Sławińskiego:
"No M13 can prepare you for Slawinski's M7" (żadne M13 nie przygotuje cię na M7 Sławińskiego).

Jędrzej Jabłoński

Tekst pochodzi z forum KW Warszawa

Napisz komentarz (0 Komentarzy)

Północny Kuluar na Petit Dru dla Słowaków

Maroš Červienka i Ondrej Húserka przeszli w ciągu 12 godzin drogę North couloir "direct" M8, WI6, 800m na Petit Dru. Styl OS.

Maroš Červienka na prowadzeniu. Fot. Ondrej Húserka

Zespół raportował o świetnych warunkach. Zjeżdżali wzdłuż drogi.

Kluczowy wyciąg. Fot. arch. Maroš Červienka i Ondrej Húserka

Poniżej film z drogi:

Źródło: james.sk

Napisz komentarz (0 Komentarzy)

Tom Ballard kompletuje projekt Starlight and Storm

19 marca po samotnym przejściu północnej ściany Eigeru (Drogą Heckmaiera) Tom Ballard ukończył projekt Starlight and Storm, polegający na przejściu sześciu najsłynniejszych alpejskich ścian, w ciągu jednego sezonu zimowego.

Tom na wierzchołku Eigeru. Fot. Damian Granowski

Tom Ballard na przejście północnej ściany potrzebował 5,5 godziny. Styl OS*, ale ewidentnie nie był to zadowalający czas dla niego. 19 marca warunki na północnej były idealne. Przed nim dwójkowy zespół Austriaków (prawdopodobnie) zrobił drogę w 4,5 godziny.

Tom na grani. Fot. Damian Granowski

PROJEKT: "STARLIGHT AND STORM"

Cima Grande di Lavaredo
Via Comici - Dimai
pierwsze przejście: Emilio Comici, Angelo Dimai, Giovanni Dimai, 13 - 14 sierpnia 1933
Tom Ballard: 21 - 22 grudnia 2014. Jeden biwak.

Pizzo Badile
Via Cassin
Pierwsze przejście: Riccardo Cassin, Gino Esposito, Mario Molteni, Vittorio Ratti, Giuseppe Valsecchi, 14 - 16 lipiec 1937
Tom Ballard: 6 - 7 stycznia 2015. Jeden biwak.

Matterhorn
Schmidt route
Pierwsze przejście: Franz i Toni Schmid, 31/07 - 01/08/1931
Tom Ballard: 10 luty 2015. 2 godziny i 59 minut

Grandes Jorasses
Colton - Macintyre route
Pierwsze przejście: Nick Colton, Alex Macintyre 6 - 7 sierpnia 1976
Tom Ballard: 8 marca 2015. 3 godziny 20 minut

Petit Dru
Allain - Leininger route
Pierwsze przejście: Pierre Allain and Raymond Leininger, 1935
Tom Ballard: 14 marca 2015. 8 godzin

Eiger
Drogą Heckmaira
Heinrich Harrer, Anderl Heckmair, Fritz Kasparek and Wiggerl Vörg, 07/1938
Tom Ballard: 19 marca 2015
. 5,5 godzin

Źródło: planetmountain.com, info własne

* OS trochę szemrany, ponieważ matka Toma robiła północną Eigeru (inną drogą), gdy była w ciąży ;)

Napisz komentarz (0 Komentarzy)

Co w outdoorze piszczy, czyli w poszukiwaniu nowości 2015 firm: Marmot, AKU, Teva, Thule i Rockland

Wiosna to tradycyjnie czas na zmiany, wprowadzanie nowości i wyrzucanie starych śmieci. To dobra okazja na przejrzenie zasobów szaf i zastanowienie się, czy ich zawartość jest nam na pewno w najbliższym sezonie w 100 % potrzebna. Może warto zrobić miejsce na elementy nowych kolekcji? Firmy outdoorowe tradycyjnie na wiosnę wprowadzają do sprzedaży nowe produkty, którymi możemy zastąpić nasze wysłużone spodnie, buty czy plecak. Przedstawiamy subiektywny wybór ciekawych propozycji firm: Marmot, AKU, Teva, Thule i Rockland.

Marmot: kolekcja spodni softshellowych Pillar Pant, PCT Pant i Pingora Pant

Marmot prezentuje nową kolekcję spodni softshellowych. Kolejny sezon przyniesie modele: Pingora, Pillar i PCT. We wszystkich produktach wykorzystana została technologia Marmot M3 Soft Shell. Zapewnia ona najlepszą oddychalność spośród produktów M-series oraz najwyższy komfort użytkowania – spodnie są elastyczne i odporne na uszkodzenia. Model Pingora został dodatkowo wyposażony w technologię Schoeller®, dzięki czemu spodnie chronią przed wiatrem i wilgocią. Bardzo dobry wybór na wiosenne wędrówki nie tylko po górach!

AKU: kolorowy model Slope GTX

Slope to jeden z najstarszych i najulubieńszych modeli ręcznie robionych butów włoskiej marki AKU. Jest lekki, bardzo wygodny i przystosowany do częstych wędrówek w umiarkowanie trudnym terenie. Zastosowana membrana GORE-TEX® zapewnia wodoodporność i oddychalność na najwyższym poziomie! W 2015 roku Aku Slope obchodzi swoje 30. urodziny. Z tej okazji został zaprezentowany w całkowicie nowej, kolorowej odsłonie!

Teva: sandały Originals

A gdy zrobi się już cieplej, na stopy załóżmy sandały. Amerykański producent obuwia – firma Teva – przypomina jeden z pierwszych modeli, który pojawił się na rynku: sandały Original Universal. Model ten przeszedł długą drogę – od skromnego sandała do światowej ikony, która przemawia do mas. Dziś modele „Original’sów” znacznie różnią się od tych pierwszych sprzed ponad 30 lat. Nostalgiczne wzory i kolory zostały zastąpione wieloma odcieniami, które doskonale pasują do coraz szybszego, sportowego tempa życia.

Thule: plecak Guidepost

Thule wprowadza na rynek nową kolekcję produktów – plecaki turystyczne. Model Guidepost to plecak zaprojektowany na każdą wyprawę górską. Dzięki zastosowaniu dużej ilość komór i schowków z pewnością pomieści wszystkie niezbędne rzeczy, a wyposażenie go w odpowiednią ilość regulowanych pasków i szeroki, komfortowy pas biodrowy powoduje, że plecak idealnie dopasuje się do każdej sylwetki. Do wyboru mamy dwie pojemności – 65 i 75 litrów i trzy wersje kolorystyczne: czarno-szarą, fioletową i niebieską.

Rockland: mata samopompująca Sarcophagus 3

Rockland to marka znana z zapewniania turystom komfortu podczas ich biwaków. Tym razem proponuje nową matę samopompująca Sarcophagus 3 o kształcie mumii. Jest mniejsza i lżejsza niż mata o kształcie prostokątnym, a przede wszystkim stanowi świetną alternatywą w stosunku do mat piankowych. Posiada powierzchnię antypoślizgową, która zapobiega przesuwaniu się podczas użytkowania. W zestawie jest woreczek oraz gumowe taśmy do lepszej kompresji. Produkty Rockland to doskonały stosunek ceny to jakości.

Produkty wszystkich wymienionych marek znajdują się w portfolio firmy Raven. Więcej informacji o nich uzyskasz na stronie: www.ravenoutdoor.com.

Napisz komentarz (0 Komentarzy)

Damian Granowski instruktor taternictwa PZACześć! Jestem Damian – założyciel bloga drytooling.com.pl . Na mojej stronie znajdziesz opisy czy schematy dróg wspinaczkowych oraz artykuły poradnikowe. Teksty są tworzone z myślą o początkujących, jak i bardziej zaawansowanych wspinaczach. Mam nadzieję, że i Ty znajdziesz coś dla siebie.
Jeśli potrzebujesz dodatkowego szkolenia z operacji sprzętowych, technik wspinaczkowych czy umiejętności orientacji w górach, zapraszam na moje kursy.

Używamy ciasteczek

Na naszej stronie internetowej używamy plików cookie. Niektóre z nich są niezbędne dla funkcjonowania strony, inne pomagają nam w ulepszaniu tej strony i doświadczeń użytkownika (Tracking Cookies). Możesz sam zdecydować, czy chcesz zezwolić na pliki cookie. Należy pamiętać, że w przypadku odrzucenia, nie wszystkie funkcje strony mogą być dostępne.