5. edycja Gier DryToolowych o Kaziową Igłę 23-24 lutego

W związku z tym, że zima (co prawda umiarkowana) wróciła, a prognozy na dzień dzisiejszy przedstawiają się całkiem optymistycznie, Świętokrzyski Klub Alpinistyczny zaprasza wszystkich miłośników zimowego wspinania w dniach 23-24 lutego na Gry DryToolowe o Kaziową Igłę.

Miejsce akcji, idea spotkania, scenariusz działań, zawartość merytoryczna oraz zagadnienia organizacyjne pozostają bez zmian, w stosunku do opisanych we wcześniej zapowiedzi. Przypominamy, że warto zapisać się jak najwcześniej korzystając z formularza dostępnego pod adresem: https://docs.google.com/a/brynski.pl/spreadsheet/viewform?formkey=dDBrdnhRT0R6ZHpDR25kc3Bwam1zUFE6MQ&ifq. Ułatwi to nam organizatorom rozplanowanie działań, a zapisującym się wcześniej zamówienie odpowiedniego rozmiaru koszulki.

Miło nam poinformować, że chęć udziału w imprezie zgłosiła firma NAMASTE (www.namaste.pl), która w trakcie trwania imprezy udostępni do testowania czekany, w tym najnowszy produkt CASSINA futurystyczny X-Dream (http://www.camp.it/mailinglist/01_CAMP_january_2013_ENG.pdf). Ponadto, obok firmy MONKEY’S GRIP (www.monkeysgrip.com), ufunduje drobne nagrody dla zwycięzców.

Kolejna miła wiadomość to stan lodospadu. Otóż nie dość, że przetrwał odwilże, to jeszcze zwiększył swoja objętość i zasięg. I na dzień dzisiejszy prezentuje się jeszcze bardziej okazale niż na poniższym zdjęciu.

Lodospad w pełnej krasie – jeszcze przed odwilżą

(fot. Przemek Klenio Klentak)

Nie pozostaje nam nic innego, jak tylko trzymać kciuki za pogodę - do zobaczenia na miejscu.

Gry Drytoolowe o Kaziową Igłę

Komitet organizacyjny ŚKA

 

Organizator - Świętokrzyski Klub Alpinistyczny - www.ska.org.pl

Współpraca - GEOPARK Kielce - www.geopark-kielce.pl

Wsparcie sprzętowe – Unimax Kielce - http://www.unimax.com.pl/pl/kontakt

 

Sponsorzy:

Świętokrzyski Klub Alpinistyczny - www.ska.org.pl

SPEED MED POLAND (opieka medyczna) - www.speedmedpoland.pl

Pizza pod Trójką - www.pizzapodtrojka.pl

MONKEY’S GRIP - www.monkeysgrip.com

NAMASTE – www.namaste.pl

 

Partner

Nasze Skały - www.naszeskaly.pl

 

Patronat medialny:

brytan.com.pl

drytooling.com.pl­­

GÓRY – górski magazyn sportowy

wspinanie.pl

 

Grafika:

Rafał Dzidek Stefanowski

Napisz komentarz (0 Komentarzy)

WINTERCAMP 2013 zakończony

W miniony weekend, 7-10 lutego, na Turbaczu odbyła się IV edycja zimowego biwaku szkoleniowego WinterCamp. Pogoda dopisała - delikatny mróz i bardzo dużo śniegu to wręcz idealne warunki dla 105 uczestników imprezy. Dla wszystkich cel był jeden - nauka bezpiecznej, zimowej turystyki górskiej. W tym roku gośćmi specjalnymi imprezy byli himalaiści Kinga Baranowska, Darek Załuski i Tamara Styś oraz wspinacz skalny Adam Pustelnik.

Organizatorzy i Goście Specjalni WinterCamp 2013

55 namiotów rozbitych na przygotowanych wspólnymi siłami platformach na śniegu, 20 jam śnieżnych i  105 uczestników imprezy to bilans WinterCamp czyli największego, zimowego biwaku szkoleniowego w Polsce. Prawie wszyscy uczestnicy spędzili te trzy noce poza schroniskiem śpiąc w namiotach lub jamach. Każdego dnia nad obozowiskiem i bezpieczeństwem wszystkich osób czuwali ratownicy z GOPR oraz instruktorzy ze stowarzyszenia Polish Outdoor Group, które było organizatorem imprezy.

Szkolenia i praktyka to podstawa programu WinterCamp


W trakcie szkoleń uczestnicy zdobywali niezbędną wiedzę, która pomoże im odpowiednio przygotować własne wycieczki w góry.  Na zimowym biwaku na Turbaczu liczyło się przede wszystkim działanie w terenie i praktyka. Uczestnicy ćwiczyli np. udzielanie pierwszej pomocy w zimowych warunkach czy też budowę awaryjnego biwaku. Dowiedzieli się również jak należy przygotować się na swoją wyprawę w trudne zimowe warunki, ale także kiedy powstają lawiny i jak bezpiecznie poruszać się po zagrożonym ternie. Ratownicy GOPR przeprowadzili także kursy z podstaw przeszukiwania lawiniska. Wszystko po to, aby w przyszłości uniknąć niebezpiecznych sytuacji w górach, bo tam konieczna jest rozwaga, wiedza i eliminowanie zagrożeń. 


Uczestnicy WinterCamp dowiedzieli się także jak odpowiednio się spakować, dobrać sprzęt i odzież. Była to także szansa, aby poznać najnowsze rozwiązania technologiczne stosowane w ekwipunku outdoorowym. Mogli przećwiczyć podchodzenie w rakach z czekanami, marsz z użyciem rakiet śnieżnych, ale także nawigowanie przy pomocy kompasu i map oraz przy użyciu GPS. Umiejętności czytania map i posługiwania się kompasem wydają się już historią, a to przecież nadal kluczowe podstawy bezpiecznej turystyki górskiej.

Nowością w tegorocznej edycji były m.in. rozegrane i poprowadzone przez Adama Pustelnika zawody table-boulder’owe, które cieszyły się ogromnym zainteresowaniem i jednoznacznie pokazały, że uczestnicy WinterCampu to bardzo często zapaleni amatorzy wspinaczki skałkowej.

Goście Specjalni WinterCamp 2013
Nieodłączną częścią biwaku były spotkania z podróżnikami. W czwartek uczestnicy WinterCampu mieli przyjemność wysłuchania prezentacji wspinacza Adama Pustelnika oraz Piotra Smurawy – maszera i trenera psów zaprzęgowych. W piątek, serca publiczności podbiła himalaistka Kinga Baranowska i podróżnik Wojtek Grzesiok, a w sobotę Darek Załuski i Tamara Styś zaprezentowali filmy ze swoich wypraw w Himalaje.

Kinga Baranowska

WinterCamp 2013 zakończył się w niedzielę rozdaniem dyplomów wszystkim uczestnikom, oraz nagród w postaci sprzętu outdoorowego dla tych osób, które wzięły udział w porannej grze terenowej i otrzymały najlepsze wyniki.

Na Turbacz zapraszamy ponownie za rok!

Więcej informacji na stronie www.wintercamp.org.pl

Napisz komentarz (0 Komentarzy)

GórFanka na himalajskiej ścieżce - recenzja

Piąta i jednocześnie ostatnia z serii - "GórFanka na himalajskiej ścieżce" to opowiedzenie ponad 30 lat działalności górskiej Anny Czerwińskiej w Himalajach. Książka jest pełna zdjęć, ciekawych anegdot, humoru i opowiadań. To stanowi o jej sile.

Miałem okazję przeczytać z tej serii "GórFanka. Moje ABC w skale i lodzie", oraz "GórFanka powraca w Karakorum". Kilka godzin na przeczytanie każdej z nich miło wspominam. Nie inaczej jest z najnowszą książką Anny Czerwińskiej. Znajdziemy tutaj te wszystkie elementy, które stanowiły o sile całej serii.

Anna Czerwińska - postać nietuzinkowa... czytelnikom naszego portalu nie trzeba jej przedstawiać. Zwrócę tylko uwagę na to iż żadne podsumowanie przejść, parę cytatów, czy internetowa biografia nie przybliżą nam tej postaci jak wybranie się na prelekcję himalaistki, lub... przeczytanie jej książki :-)

Rozmowy Czerwińskiej z Romanem Gołędowskim dotyczą okresu 32 lat działalności górskiej Anny w Himalajach. Spory kawał czasu, dodatkowo część wydarzeń została już opowiedziana w "Górfance na szczytach Himalajów", dlatego w niektórych miejscach spotkamy odesłania do poprzedniej książki. Mimo tego nawet jeśli nie czytaliśmy ww. książki to treść rozmów tworzy spójną całość, atrakcyjną dla czytelnika. Autorka "nawija" bezustanie i nie sposób oderwać się od lektury.

Duży rozrzut czasowy pozwoli nam również spojrzeć na zmiany w organizowaniu wypraw, oraz w samym himalaizmie. Widać też, że zmieniła się sama Anna Czerwińska, która wraz z każdą wyprawą nabiera doświadczenia.

Ciekawym "wzbogaceniem" książki są rozdziały opowiadające o zmianach zachodzących w samym Nepalu ("Stary Nepal", "Nepal czas przełomu" i "Nepal dzisiejszy").

Tradycyjnie mocną stroną książek z wydawnictwa Annapurna jest oprawa graficzna. W GórFance znajdziecie ponad 200 kolorowych zdjęć wygrzebanych z archiwum autorki i jej wspinaczkowych partnerów. Tutaj można powiedzieć wiele ogólników, ograniczę się do stwierdzenia, że zdjęcia wzbogacają niezmiernie treść rozmów, co bardzo pozytywnie wpływa na odbiór książki.

Teoretycznie jest to już ostatnia część serii. Mówię teoretycznie, ponieważ Anna Czerwińska nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa i w 2013 chce atakować K2, więc może się zdarzyć, że za kilka lat będzie już materiał na szóstą część ;)

Podsumowując seria GórFanki to "sprawdzona firma" jeśli czytaliście poprzednie części to wiecie już jaka będzie "GórFanka na himalajskiej ścieżce". Jeśli jeszcze nie czytaliście, to uważajcie... lektura wciąga (!) i ani się człowiek nie obejrzy a już chciałby przeczytać wszystkie.

Damian Granowski

 

Od wydawcy

Piąta i zarazem ostatnia część „GórFanki”, którą teraz udostępniamy Czytelnikom, jest zapewne najbardziej eksperymentalną formą ze wszystkich tomików serii. Teksty wchodzące w jej skład powstawały na przestrzeni pięciu lat, od 2007 roku do jesieni roku 2012, a więc daje się zauważyć zróżnicowane spojrzenie na pewne kwestie. Co więcej, opisane tu wyprawy obejmują spory przedział czasowy, bo okres aż 32 lat, i to zdecydowanie odróżnia piątą część cyklu od wcześniejszych. Stąd też w książce tej, w sferze graficznej, obok wszechobecnych dziś zdjęć cyfrowych, pojawiają się slajdy wykonywane w latach 80. jeszcze na kliszach ORWO.

Na czym jeszcze polega wspomniany eksperyment? Ano na tym, że możemy towarzyszyć losom naszej bohaterki, gdy przechodziła przez kolejne etapy burzliwego górskiego życiorysu. Rozpoczynamy od 1980 roku, gdy jako młoda, wchodząca w świat wielkiego alpinizmu, dziewczyna zostaje rzucona na głęboką wodę i wysłana na trzeci szczyt Ziemi – Kangczendzongę, wówczas górę jeszcze niezdobytą przez kobietę. Potem mija jakże intensywny dla naszej autorki okres 10 lat (zrelacjonowany w innych książkach, gdy Anna odnosi swoje największe sukcesy sportowe) i ponownie widzimy Annę Czerwińską pod Kangczendzongą, tym razem od północnej strony. Niepowodzenie na tej ostatniej wyprawie sprawia, że Anna, sfrustrowana kolejnymi porażkami, na kilka lat rozstaje się z wysokimi górami, a tak naprawdę z wyczynowym alpinizmem. W Himalaje wraca niejako przypadkiem, po to tylko, by wejściem na Everest zakończyć program Korony Ziemi. Ale kilkuletnia walka z tą Górą rozpala na nowo emocje i apetyt na dalsze sukcesy. Stąd też następuje szereg wypraw na kolejne ośmiotysięczniki – Cho Oyu, Shishapangmę, Manaslu, a także na nie tak wysoki, ale za to przepiękny Ama Dablam. Gdy w 2006 roku Anna staje na szczycie piątego szczytu ziemi - Makalu, wydaje się, że jest to tylko początek całej serii spektakularnych wejść na kolejne ośmiotysięczniki. Tak się jednak nie dzieje. Poważny wypadek podczas wyprawy na Broad Peak w 2007 roku okazuje się mieć daleko idące konsekwencje.

Kolejne opisane tu wyprawy – na Dhaulagiri, nie przynoszą sukcesów, co więcej, śmierć Piotra Morawskiego podczas drugiej z tych ekspedycji w 2009 roku powoduje, że Anna ponownie zastanawia się nad porzuceniem ambitnego wspinania w górach wysokich. Pojawia się nawet nowy pomysł na życie – kajaki morskie. Na szczęście dla naszej książki, miłość do wioseł, objawiająca się wręcz chęcią przepłynięcia Bałtyku, była tylko przejściowa. Anna ponownie wraca w Himalaje, tym razem starając się koncentrować na nieco skromniejszych celach. Nadal jednak śledzi to, co się dzieje w polskim i światowym himalaizmie, służąc wielu młodym adeptom himalaizmu dobrą radą i motywując do wysiłku. Wydaje się, że powoli zbliża się moment przejścia na alpinistyczną emeryturę, ale Anna wciąż myśli o ambitnych wyzwaniach, w roku 2013 planuje wyjazd od strony północnej pod K2.

Zamykając tę niezwykłą serię, chciałem przy okazji podziękować wszystkim osobom, które uczestniczyły w tym dość nietypowym przedsięwzięciu, bo jednak książki te powstawały niejako z głowy, na bazie luźnych rozmów z Anną zarejestrowanych dyktafonem. Dziękuję także partnerom wspinaczkowym Anny, którzy szczodrze udostępnili swoje zbiory zdjęć, co pozwoliło na bogatą oprawę graficzną fascynujących opowieści Anny. Na koniec dziękuję także wiernym Czytelnikom książek Anny, którzy wielokrotnie podtrzymywali na duchu zarówno autorkę, jak i niżej podpisanego, że jednak warto dołożyć trudu i dokończyć tę serię, która, jak mniemam, choć po części ukazała barwny światek naszego himalaizmu, dziedziny sportu, w której akurat Polacy od lat odnoszą spektakularne sukcesy. Część z tych sukcesów została opisana właśnie w tej książce, a więc wypada jedynie zaprosić Państwa do milej lektury…

Roman Gołędowski

Anna Czerwińska jest jedną z najbardziej doświadczonych polskich himalaistek. Jako pierwsza polka zdobyła Koronę Ziemi. Wspinała się w Tatrach, Alpach, Himalajach, głównie w zespołach kobiecych. Jest autorką wielu artykułów i książek górskich. Więcej informacji znajdziecie tutaj: Anna Czerwińska

Wydanie/rok: wydanie I, Grudzień 2012
ISBN 978-83-61968-15-3
Liczba stron: 256 (kolor), oprawa broszurowa
Format: A5
cena det. 34,90 zł

 

Napisz komentarz (0 Komentarzy)

Wspinaczkowy sylwester w MOKU

W sieci pojawił się całkiem niezły film z przejść w Morskim Oku w okolicach sylwestra 2012, autorstwa Tomka Klimczaka. Znajdziecie tu kilka ujęć z dróg: Parada Jedynek, Długosz, Filar MSW, Superdirettissima MSW.

Wspinają się Maciek Janczar (Parada Jedynek), Robert Nejman (Długosz), Alek Barszczewski (Filar MSW), Maciek Bedrejczuk (Superdirettissima).

Swoją drogą Tomek pracowicie spędził tegorocznego sylwestra ;)

Napisz komentarz (0 Komentarzy)

Kronika TOPR 11.02.2013

Wreszcie zima nadrobiła zaległości śniegowe. Zasypało całe Podhale. W Tatrach w sumie spadło ponad metr śniegu. Wzrosło zagrożenie lawinowe. Ze śnieżnego puchu cieszyli się narciarze, gdyż warunki narciarskie na wszystkich trasach zrobiły się rewelacyjne. Gorsze samopoczucie mieli turyści, którym zasypało szlaki. Wędrowanie stało się bardzo uciążliwe a na wysokogórskich szlakach wręcz niemożliwe. Na kilka dni ze śniegi odcięły możliwość dojścia do schroniska w 5-ciu Stawach.

W Tatrach tydzień minął  w miarę spokojnie.

We wtorek 5.02. przy gęsto padającym śniegu i ograniczonej widoczności z Kasprowego  w kierunku Przeł. Pod Kopą Kondracką na samotną wycieczkę wybrał się 42-letni turysta z Warszawy. O godz. 16-tej zadzwonił do TOPR informując, że jest gdzieś na grani, najprawdopodobniej w rejonie Pośredniego Goryczkowego. Zgubił się, nie wie gdzie iść. Jest dużo śniegu, spore nawisy i brak widoczności. Prosi o pomoc. Z Kasprowego z pomocą pospieszyło dwóch ratowników. O godz. 17.18 ratownicy natrafili na Czubie Goryczkowej na poszukiwanego turystę. Asekurując doprowadzili go na Przeł. Goryczkową nad Zakosy i dalej w dół do Kotła Goryczkowego. W tym czasie dwóch ratowników wyjechało do Kotła Goryczkowego skuterem. Tam przejęli turystę i o godz. 19-tej zwieźli go do Kuźnic. Turysta może mówić o sporym szczęści, że nie spadł gdzieś z lawiną.

W dniu 6.02. ratownicy przetransportowali do oczekującej karetki pogotowia, NN mężczyznę znalezionego na Lipkach.

Sporo pracy mieli ratownicy dyżurujący na stokach narciarskich. Doszło do wielu wypadków mimo, że na wszystkich trasach są bardzo dobre warunki narciarskie.

Aktualnie ogłoszony jest III stopień zagrożenia lawinowego. Szlaki są zasypane śniegiem. Wędrowanie po wyżej położonych szlakach wymaga torowania w głębokim śniegu, co zabiera sporo sił.  Do chwili stabilizacji pokrywy śnieżnej odradzamy wędrowanie po wyżej położonych i nieprzetartych szlakach.

Napisz komentarz (0 Komentarzy)

Ania Figura, skialpinistka z Zakopanego, Mistrzynią Świata w sprintach!

Na Mistrzostwach Świata w Skialpinizmie rozgrywanych we francuskim Pelvoux w dolinie Vallouise, 23-letnia Zakopianka zdobyła dziś złoty medal w kategorii espoir (tzw. „nadzieje”, seniorki do lat 23). W kategorii open kwalifikacje, półfinał i finał, dały jej 4 miejsce. To największy sukces Polki w tej dyscyplinie.

Ania Figura. Fot. Monika Strojny

Do finału weszła także juniorka Agata Cikowska, która zajęła ostatecznie 5 miejsce w swojej kategorii.

W najbliższych dniach odbędą się jeszcze starty indywidualne (juniorzy we wtorek, seniorzy w środę), vertical oraz sztafety. W tych ostatnich Polska wystawi zespół kobiecy.

Na Mistrzostwach Świata w Skialpinizmie (dyscyplinie nazywanej także narciarstwem wysokogórskim lub ski-touringiem) Polskę reprezentuje sześć osób: Agata Cikowska i Bartek Bargiel (juniorzy z TKN Tatra Team), Ania Figura, Ania Tybor i Klaudia Tasz (seniorki z KW Zakopane) oraz Kuba Przystaś (senior z SKTJ). Podczas 6 dni zawodów nasi zawodnicy wezmą udział w sprincie, verticalu, startach indywidualnych oraz w sztafecie kobiet.

Zawody odbywają się regionie Puy Saint Vincent, w dolinie Valloise. Poszczególne konkurencje będą rozgrywane na różnych stokach narciarskich i w terenie poza trasowym. Najkrótszą dyscypliną jest sprint, trwający zwykle około 3 minut (!), który jest skialpinizmem w pigułce: podejście na nartach, w butach (czasem w rakach, zależnie od warunków) i zjazd z przewyższeniem na poziomie 100 metrów. Vertical to tylko podejście, trwające około 25-30 minut, w czasie których zawodnicy przejdą w Pelvoux 430m (juniorzy) i 600m (seniorzy) w górę. W starcie indywidualnym organizatorzy przygotowali po trzy podejścia i zjazdy, które juniorom dadzą prawie 1000m przewyższenia, seniorkom prawie 1400m a seniorom ponad 1650m. W startach sztafetowych (trzy osoby u kobiet, cztery u mężczyzn) każdy zawodnik pokona około 160m na dwóch podejściach i zjazdach, a w zespołowych (dwie osoby) ponad 2200m. Wszystkie informacje na stronie Mistrzostw Świata http://www.ski-ecrins.com/

Najsłynniejszym zawodnikiem uprawiającym skialpinizm jest Hiszpan Kilian Jornet, który jednocześnie jest jednym z najlepszych biegaczy górskich i ultra na świecie. Na swoim koncie ma liczne zwycięstwa w Pucharze Świata w narciarstwie wysokogórskim oraz wygrane najważniejsze biegi ultra takie jak UTMB pod Mont Blanc czy Western States w USA.

Wśród Polaków ostatnio największymi sukcesami może poszczycić się Ania Figura, która w 2012 roku zdobyła brązowy medal na Mistrzostwach Europy w sprincie (oraz srebro w espoir - kategoria do lat 23) oraz zwyciężyła w starcie indywidualnym, zostając Mistrzynią Europy w kategorii espoir. W ostatniej edycji Pucharu Świata w Norwegii Ania była dwa razy druga (w sprintach i w starcie indywidualnym w kat.espoir).

Podium. Fot. Monika Strojny

Pierwsze starty naszej kadry już w poniedziałek, i aż do piątku 15 lutego codziennie można śledzić ich wyniki. Więcej informacji o skialpinizmie na: http://www.pza.org.pl/narciarstwo-wysokogorskie/index.acs

Tekst i zdjęcia: Monika Strojny

Komisja Narciarstwa Wysokogórskiego PZA

Napisz komentarz (0 Komentarzy)

Wyprawa zimowa PZA na Broad Peak - relacja T. Kowalskiego z ostatnich dni

Po kilku dniach restu, w czasie których zima karakorumska pogroziła nam palcem i zwiała namioty sanitarne, ruszamy do góry. Ma to być ostatnie przed atakiem szczytowym wyjście w góry. Plan prosty: noc w dwójce, potem kolejny dzień i przeniesienie depozytu z pomocą Amina do trójki, noc na 7000, krótkie wyjście do góry i powrót do basecampu. 6. lutego z Arturem i Aminem ruszamy żwawo do dwójki. Bierzemy ze sobą kombinezony puchowe, dodatkowe łapawice i kilka rzeczy, które chcemy zdeponować w dwójce na przyszły atak.

Fot. polskihimalaizmzimowy.pl

Jest zimno, z góry sypią się pyłówki, także tempo mamy dalekie od ideału. Amin jest przed nami pół godziny i dochodzi pierwszy na miejsce obozu drugiego. Ja docieram do Artura, który czeka poniżej ostatniego podejścia. Wyszliśmy dosyć późno z bazy i teraz słońce chowa się już za granią. Nasze marzenia o szybkim wskoczeniu do śpiworów niestety szybko pryskają. Okazuje się, że wiatr całkowicie zniszczył camp 2. Nie ma namiotu, śpiworów, karimat, jedzenia, maszynek. Zachowała się składana łyżka i 200g cukru w plastikowej torebce. Na sznurku wisi również niezniszczalny papier toaletowy. Poza tym kompletne NIC. Nawet starą koreańską poręczówkę wywiało gdzieś za grań.

Szybka wymiana zdań z bazą co robimy przez radiotelefon. Wygrywa zejście do camp 1 przed nieplanowanym biwakiem w dwójce bez karimat i maszynki. Amin schodzi szybko do basecampu, my już w nocy docieramy do jedynki. Niestety okazuje się, że i tego miejsca wiatr nie ominął i połamał dwa maszty. Zgrabiałymi od zimna dłońmi z wykorzystaniem kijka trekkingowego i srebrnej taśmy, doprowadzamy namiot do użyteczności. Po konsultacji z kierownikiem postanawiamy ruszyć kolejnego dnia do góry i odbudować dwójkę. Maciek z Adamem także ruszają do góry z dodatkowym namiotem i sprzętem kampingowym. Stworzymy czwórkowy zespół i wspólnie założymy camp 3.

Noc w jedynce wyszła nam na dobre. Z nową mocą idziemy do dwójki. Dokładamy brakującą poręczówkę przed obozem, rozstawiamy nowy namiot Vaude i do końca dnia restujemy, czekając na Maćka, Adama oraz Shasheena, który do nich dołączył. Docierają do nas ok. 17 i wspólnie rozbijamy drugi namiot.

Po nocy okazuje się, że Shaheen nie da rady kontynuować wspinaczki z powodu poważnych problemów żołądkowych i ruszamy w czwórkę do góry zostawiając namioty dla podchodzących Krzyśka i Karima. Zgarniamy depozyt, który szczęśliwie nie został zwiany i obładowani dwoma namiotami, całym sprzętem campingowym dla 4 osób oraz ok. 350m lin poręczowych, śrubami i szablami idziemy wolno do góry. Szczęśliwie pogoda nam dopisuje. Jest chyba najpiękniejszy dzień do tej pory z niesamowitymi widokami na całe Karakaroum. W dali wyraźnie wyrasta ogromny masyw Nanga Parbat.

Przechodzimy dosyć długi, stromy stok wychodząc na kilkusetmetrowe wypłaszczenie, które spiętrza się progiem przegrodzonym szczeliną brzeżną. Po drodze napotykamy depozyt, który skrywa skarby w postaci nowych szabli śnieżnych oraz uchwytu na głowę pod kamerkę Go Pro. Szczelinę brzeżną przekraczamy małym mostkiem śnieżnym, a stok wyprowadza nas na skalną grańkę, którą jeszcze godzinę prowadzi nas na miejsce tzw. niskiego obozu 3 na 7000m. Nasza taktyka zakłada, że powyżej na 7500m stanie dodatkowo obóz szturmowy, który zwiększy szansę za zdobycie szczytu. Miejsce obozu wyraźnie wskazują nam pozostałości namiotów i śmieci zwane „obozem koreańskim”. Przy zachodzącym słońcu rozkładamy dwa namioty, licząc na podobną pogodę dnia następnego.

Noc dla większości z nas ciężka i niewygodna, ale tego właśnie można spodziewać się po noclegu na wysokości 7000m. Z letargu wybudzają nas ostre podmuchy wiatru, jeden przesuwa nawet cały namiot w stronę, o której wolimy nie myśleć. Rano, kiedy udaje nam się na chwile przysnąć wzmaga się wiatr, który uporczywie zrzuca na nas śnieg i szreń przymarzniętą do ścianek namiotu. Pogoda zmienia się diametralnie. Ostre podmuchy wiatru zmieniają się w przejeżdżający regularnie pociąg towarowy. Nici z naszego rekonesansu drogi na szczyt, uciekamy czym prędzej na dół. Tym razem dobrze przymocowujemy depozyt z całym naszym dobytkiem i tracimy jedynie karimatę i worek na namiot. W drodze powrotnej niespodziewanie ja i Adam wpadamy do małych szczelin, które ukrywają się na stromym, śnieżnym stoku – sygnał, że należy być skoncetrowanym przez całą drogę.

W camp 2 spotykamy Krzyśka z Karimem , którzy zabezpieczyli obóz i z powodu wiatru również zdecydowali się na zejście do bazy. Dzięki poręczówkom schodzimy ekspresowo i po 5-6h od campu 3 jesteśmy bezpieczni w bazie. Niestety potraciliśmy kilka rękawiczek, rewerso, a nawet kultową czapkę mamy Adama. Wszyscy zgodnie twierdzą, że ostatni kilometr na lodowcu to najgorsza cześć zejścia. Jest się zmęczonym, odwodnionym a tu ciągle góra, dół, góra, dół. Niektórzy ze zmęczenia zaczynają nawet gadać z lodowymi postaciami, które niestety nie chcą odpowiadać na nurtujące nas pytania ;).

Teraz nastawiamy się na długie dni w bazie, nadciąga zapowiadane załamanie pogody. Plan wykonany w 90% (zniszczony obóz), ale mamy aklimatyzacje i jesteśmy gotowi do ataku szczytowego. Czekamy tylko na pogodę.

Tomasz Kowalski

  • Autor: Fot. arch. Polski Himalaizm zimowy
  • Autor: Fot. arch. Polski Himalaizm zimowy
  • Autor: Fot. arch. Polski Himalaizm zimowy
  • Autor: Fot. arch. Polski Himalaizm zimowy
  • Autor: Fot. arch. Polski Himalaizm zimowy
  • Autor: Fot. arch. Polski Himalaizm zimowy
  • Autor: Fot. arch. Polski Himalaizm zimowy
  • Autor: Fot. arch. Polski Himalaizm zimowy
  • Autor: Fot. arch. Polski Himalaizm zimowy
  • Autor: Fot. arch. Polski Himalaizm zimowy
  • Autor: Fot. arch. Polski Himalaizm zimowy
  • Autor: Fot. arch. Polski Himalaizm zimowy
  • Autor: Fot. arch. Polski Himalaizm zimowy
  • Autor: Fot. arch. Polski Himalaizm zimowy
  • Autor: Fot. arch. Polski Himalaizm zimowy

Napisz komentarz (0 Komentarzy)

Damian Granowski instruktor taternictwa PZACześć! Jestem Damian – założyciel bloga drytooling.com.pl . Na mojej stronie znajdziesz opisy czy schematy dróg wspinaczkowych oraz artykuły poradnikowe. Teksty są tworzone z myślą o początkujących, jak i bardziej zaawansowanych wspinaczach. Mam nadzieję, że i Ty znajdziesz coś dla siebie.
Jeśli potrzebujesz dodatkowego szkolenia z operacji sprzętowych, technik wspinaczkowych czy umiejętności orientacji w górach, zapraszam na moje kursy.

Używamy ciasteczek

Na naszej stronie internetowej używamy plików cookie. Niektóre z nich są niezbędne dla funkcjonowania strony, inne pomagają nam w ulepszaniu tej strony i doświadczeń użytkownika (Tracking Cookies). Możesz sam zdecydować, czy chcesz zezwolić na pliki cookie. Należy pamiętać, że w przypadku odrzucenia, nie wszystkie funkcje strony mogą być dostępne.