Rękawice ALTA WB

Zima to wspaniała pora roku, aby jednak być zdolnym dostrzec jej uroki musimy wcześniej odpowiednio się do niej przygotować. Gdy temperatura spada poniżej -10 stopni Celsjusza, a do tego zaczyna mocniej wiać bez odpowiedniej garderoby przyjemność z niedzielnego spaceru bywa raczej wątpliwa. Na ratunek przychodzą nam jednak akcesoria, które na nowo pozwalają spojrzeć na świat z cieplejszej perspektywy.
Chciałbym podzielić się swoimi odczuciami z użytkowania odzieży termoaktywnej, którą miałem okazję przetestować na zboczach Elbrusa podczas zimowej wyprawy (Zimowy Elbrus 2013).
Cykl artykułów poświęcony jest recenzji sprzętu firmy “Kanfor”.

Opis ogólny

ALTA WB to polarowe rękawice jednopalczaste, produkowane przez firmę “Kanfor”. Ich cechą charakterystyczną jest zdejmowana, zakrywająca cztery palce, część przednia. Takie rozwiązanie w razie potrzeby umożliwia nam bardzo szybkie i wygodne operowanie rękoma bez potrzeby ściągania rękawic. Łapawice dostępne są w kolorze czarnym, w czterech rozmiarach (S, M, L, XL).

Materiał i wykonanie

Rękawice uszyte są z materiału Polartec® Windbloc®, który gwarantuje doskonałą ochronę przed wiatrem i wilgocią. Tkanina ta dodatkowo dobrze „oddycha”, ułatwia to transport pary wodnej na zewnątrz i zachowanie komfortu termicznego.

Na mankietach zastosowano mocny ściągacz, który przystaje do nadgarstka, jest to dobre zabezpieczanie przed dostaniem się do środka śniegu.
Łapawice są staranie wykonane, a wszystkie krawędzie obszyte elastyczną lycrą. Ma to szczególne znacznie przy zdejmowanej części przedniej, która dzięki zastosowanej gumce dobrze przylega do dłoni, co uniemożliwia dostanie się do środka zarówno śniegu czy wiatru.

Po zewnętrznej stronie rękawic, w okolicach palców, umieszczono specjalny rzep. Dzięki niemu możemy przyczepić górną część rękawicy, aby ruchoma część nie opadała. W mojej ocenie, rzep górny powinien być jednak umieszczony zdecydowanie wyżej (np. na mankiecie), wtedy część przednia przylegałaby do ręki znacznie lepiej, co byłoby ułatwieniem podczas wyjmowania rzeczy z plecaka.

W okolicach nadgarstka zastosowano również plastikowy haczyk, który umożliwia nam spięcie łapawic.

Ocena

ALTA WB to ciepłe rękawice, które na wyprawie były przeze mnie wykorzystywane z reguły jako druga warstwa. Pierwszą, na ogół stanowiły cienkie rękawiczki FURIO (o których pisałem w osobnym wpisie). Ze względu na zastosowanie wysokiej klasy materiału, łapawice zdecydowanie nadają się na wykorzystanie w czasie mroźnych dni. Nie straszny jest im również wiatr, który jest skutecznie blokowany przez membranę Windbloc®.
Komfort termiczny to jednak pojęcie indywidualne, ja do zmarzluchów raczej nie należę. Z mojego doświadczenia mogę stwierdzić, że “uzbrojony” w zestaw rękawic FURIO + ALTA WB byłem w stanie wspianać się kilka godzin, nawet kiedy temperatura spadała poniżej -20 st. C.

 

Oczywiście duże znaczenie ma tutaj aspekt sytuacyjny, inaczej będziemy odczuwać temperaturę podczas oczekiwania na przystanku niż gdy będziemy w ciągłym ruchu. Jednak podczas zimy w mieście, mnie te rękawice nie zawiodły ani razu. Ponadto ich konstrukcja, chociaż znana już od wielu lat, w obecnym czasie zyskuje na znaczeniu. Zwłaszcza kiedy przychodzi nam korzystać ze smartfona czy odtwarzaczy MP3 z ekranem dotykowym.

Podsumowanie

Reasumując, łapawice ALTA WB to dobry wybór zarówno dla tych, którzy szukają ciepłych rękawic na wyjazd w góry, jak również do codziennego użytkowania. Zastosowanie materiału Polartec® Windbloc® sprawia, że mają one doskonałe właściwości izolacyjne, a przy tym są lekkie i wytrzymałe.
Łapawice firmy “Kanfor” to bardzo solidny produkt za przystępną cenę, zdecydowanie godny polecenia.

O firmie

“Kanfor” jest polską firmą, która obecna jest na rynku od ponad 20 lat. Posiada licencję na produkcję odzieży z różnego typu materiałów Polartec®. Daje nam to gwarancję, że produkty w ofercie tego producenta powstały z najlepszych obecnie dostępnych materiałów. Warto również wspomnieć, że produkty firmy “Kanfor” sygnowane są napisem “MADE IN POLAND”.

Napisz komentarz (0 Komentarzy)

Słynne zawody skialpinistyczne - Polacy we Francji i na Słowacji

Od pierwszego dnia wiosny,  między 21 a 24 marca w Alpach francuskich, przez cztery dni trwały  najbardziej kultowe zawody skialpinistyczne - Pierra Menta. Uważane za jedne z najtrudniejszych startów zespołowych na świecie od lat cieszą się niesłabnącą popularnością, a żeby dostać się na listę startujących, oprócz szczęścia należy przedstawić pokaźny dorobek skialpinistyczny.


W tym roku do Areches-Beaufort  przyjechały trzy Polskie zespoły: Tomek Brzeski  (KS Kandahar) z Kubą Przystasiem (GOPR Krynica), Przemek Sobczyk z Mariuszem Wargockim (obaj KW Zakopane) oraz Bartek Korzeniowski (TKN Tatra Team), który startował z naszą najlepszą zawodniczką  Anią Figurą (KW Zakopane). Ci ostatni niestety byli zmuszeni do rywalizacji z parami męskimi, gdyż na tych zawodach są tylko dwie klasyfikacje: męskie i damskie, a nie uwzględnia się oddzielnie par mieszanych.
Pierwszego dnia z powodu niezwykle silnych opadów śniegu (ponad 70cm puchu) i 4 stopnia zagrożenia lawinowego, organizatorzy byli zmuszeni do skrócenia trasy, lecz i tak ścigano się na ponad 2300m przewyższenia. Drugiego i trzeciego dnia zawodnicy mieli do podejścia ponad 2500 i 2600m (i tyle samo zjazdów). Ostatniego dnia trasę ograniczono do niecałych 1600m przewyższenia.


Pierra Menta słynie nie tylko z zapierających dech odcinków graniowych ubezpieczonych linami poręczowymi, wymagających zjazdów i długich podejść, lecz także, a może przede wszystkim, z niepowtarzalnej atmosfery i tłumu kibiców. Ci ostatni - często mieszkańcy okolicznych wiosek i miasteczek, całymi rodzinami wychodzą na nartach na szczyty i przełęcze przekraczające nawet 3000m npm, by kibicować wszystkim zawodnikom. Mają listy startowe w dłoniach, znają zawodników i kibicują im po imieniu, nie ważne, czy pochodzą z Francji, Włoch czy Polski. A dźwięki pasterskich dzwonków wynoszonych przez kibiców, niosą się daleko po graniach…


Niestety ostatniego dnia zawodów z powodu kontuzji Tomek Brzeski i Kuba Przystaś musieli wycofać się z zawodów. Ostatecznie na 177 startujących par po czterech dniach rywalizacji Przemek Sobczyk z Mariuszem Wargockim ukończyli Pierra Mentę na 58 pozycji, a Ania Figura z Bartkiem Korzeniowskim na miejscu 150. Wśród mężczyzn najszybsi okazali się Matheo Jacquemoud i Wiliam Bon Mardion z Francji, a u pań ponownie nie miały sobie równych Laetitia Roux z Francji i Mirelia Miro z Hiszpanii.

Bokami Zapadnych Tatier

Równolegle do francuskich zawodów rozegrano trzydniowe zawody Bokami Tatr Zachodnich, przez niektórych nazywanych słowacką Pierra Mentą. Z uwagi na trzydniową formułę, oraz teren w którym poprowadzono poszczególne etapy, są to najtrudniejsze zawody w Tatrach. Oprócz przygotowania kondycyjnego i doskonałej  jazdy na nartach, trzeba wykazać się praktyczną umiejętnością wykorzystywania sprzętu zimowego: raków, czekana i poruszania po ubezpieczonych poręczówką odcinkach.  W  tegorocznej edycji  wystartowało dziesięć zespołów z Polski i dwa polsko – słowackie teamy.


Znaczny opad śniegu spowodował, że organizatorzy musieli  zaproponować zawodnikom  nieco skróconą wersję trasy,  ale i tak przez 3 dni należało pokonać 42km oraz 5200m przewyższenia. Trzeci  stopień zagrożenia lawinowego spowodował, że etapy  wytyczone  zostały  w  ciekawy sposób  na terenie dolin Salatyńskiej, Spalonej i  Żarskiej, wykorzystując w pełni walory terenowe tych rejonów.   Pierwszego dnia nie udało się przedostać na południową stronę Tatr i po zakończeniu etapu, przebiegającego przy super nie wyjściowej pogodzie (mgła, opad śniegu, wiatr), nastąpił przejazd autokarami do Żarskiej.


Tam też przez kolejne dwa dni  miały miejsce starty etapów, a pogoda z dnia na dzień robiła się coraz lepsza. 
Podczas drugiego, najdłuższego, dnia zawodów były do pokonania  dwa podejścia : od początku doliny poprzez Żarską przełęcz na Rohacz Płaczliwy oraz po krótkim zjeździe podejście na Smutną, gdzie czekał na uczestników ciekawy, techniczny odcinek graniowy w rakach, w kierunku Banówki, z wykorzystaniem poręczówek  założonych przez organizatorów.
Ostatni , trzeci  etap przy pięknej, zimowej pogodzie zaoferował trzy podejścia oraz emocjonujące  zaporęczowane zejście  w trudnym terenie do dol. Spalonej.


Bezkonkurencyjni okazali się zawodnicy słowaccy Milan Madaj (HO James Bobrovec) i Jozef Hlavco (SkiAlp Bobrovec), którzy  wygrali z przewagą 18 minut nad następnym zespołem.
Najlepszy Polski męski team - Jacek Żebracki (GOPR/KS Kandahar) i  Mateusz Kulig (KW Zakopane), zakończył zawody na piątej pozycji, natomiast wśród pań Justyna Żyszkowska (TKN Tatra Team/DYNAFIT) z Simona Triznova (James Bobrovec) zajęły trzecie miejsce, tracąc jedynie dwie minuty do drugiego zespołu.

Tegoroczną edycję  Bokami  Tatr Zachodnich ukończyło 77 par, pełne wyniki na stronie organizatora.
Gratulujemy!

Napisz komentarz (0 Komentarzy)

Ekstremalne 2w1 - nowe kamery DVR SPORT GOLD i SILVER od GOCLEVER

Pół roku po premierze pierwszej kamery „do zadań ekstremalnych” marki GOCLEVER, polski producent wprowadza dwa kolejne modele w tej kategorii: DVR SPORT SILVER oraz GOLD. Nowe kamery powinny zainteresować wszystkich, którzy chcieliby udokumentować swoje wymagające tricki na snowboardzie czy nartach – ale sprzęt przyda się również kierowcom, gdyż z powodzeniem może służyć jako rejestrator zdarzeń na drodze. Oprócz tego, urządzenia doskonale spełnią swoją rolę w życiu codziennym, chociażby podczas rodzinnych wypadów z dziećmi na sanki czy do parku.

Połączenie samochodowego wideorejestratora i kamery sportowej w jednej obudowie będzie dostępne w dwóch wariantach. DVR SPORT SILVER to bezpośredni następca pierwszego urządzenia, które otwierało serię tej grupy produktów marki GOCLEVER. „Srebrna” wersja sprzętu jest niewielka i poręczna (waży niespełna 50g). Można dzięki niej zarejestrować materiał wideo w rozdzielczości 720p (1280 x 720 pikseli osiągając 30fps) oraz wykonać zdjęcia do max. 5 megapikseli. Dysponuje cyfrowym zoomem 4x i jest wyposażona w 2-calowy, dotykowy ekran LCD, wbudowany mikrofon, czytnik kart pamięci microSD oraz szybki port USB 2.0. Odróżnia się od swojego poprzednika 1,5 razy bardziej pojemną baterią litowo-jonową o pojemności 440 mAh, umożliwiającą nieprzerwaną rejestrację obrazu i dźwięku przez 60 minut.    

GOCLEVER DVR SPORT GOLD powstał z myślą o jeszcze bardziej wymagających użytkownikach. Wersja „złota” charakteryzuje się większym 2,4-calowym dotykowym wyświetlaczem oraz jeszcze bardziej pojemną baterią (850 mAh), która pozwoli nagrywać akcję nawet przez 90 minut. Kamerka wyróżnia się również możliwością rejestracji obrazu w rozdzielczości FULL HD (1920 x 1080 osiągając 30fps) lub 720p (60 klatek na sekundę). Podobnie jak model SILVER, DVR SPORT GOLD posiada 4-krotny zoom cyfrowy, port USB 2.0 i slot na karty microSD (max 32GB). Rejestruje dźwięk i wykonuje fotki do 5Mpix.  

Wszystkimi funkcjami kamery sterujemy korzystając z przycisków oraz wygodnego w obsłudze ekranu dotykowego, na którym możemy też od razu obejrzeć zarejestrowany materiał. Użytkownicy do dyspozycji mają takie opcje jak: automatyczny włącznik i wyłącznik, błyskawiczny start i stop oraz nagrywanie cykliczne. Menu kamer GOCLEVER jest dostępne w języku polskim. Filmy nagrywane są w popularnym (obsługiwanym przez praktycznie wszystkie urządzenia multimedialne) formacie AVI (wersja GOLD w standardzie H264), zaś zdjęcia – w JPG.

Urządzenia z rodziny kamer DVR SPORT są „wszystkoodporne”, za sprawą bogatego zestawu akcesoriów. Dzięki wodoszczelnemu etui (do 10 metrów głębokości) bez problemu zniesie zamoczenie, wstrząsy i uderzenia. Różnorodność uchwytów sprawia, że są też „multifunkcjonalne”. Producent dostarcza przyssawki samochodowe, mocowania na kierownicę, ramię, kask – a w modelu GOLD również pasek mocujący na klatkę piersiową. Oprócz tego w opakowaniu znajduje się również ładowarka samochodowa, kabel USB oraz pilot (w wersji złotej). Tym samym powiększona oferta GOCLEVER DVR SPORT zainteresuje w szczególności nie tylko wspominanych wcześniej pasjonatów sportów zimowych, ale również nurków, żeglarzy, surferów, rowerzystów i motocyklistów.

Kamery GOCLEVER DVR SPORT są już dostępne na polskim rynku, w sugerowanej cenie detalicznej 229 zł (SILVER) oraz 449 zł (GOLD). Oba urządzenia zostały objęte 2-letnią gwarancją producenta, w tym 12 miesięcy w wygodnym systemie door-to-door.

Napisz komentarz (0 Komentarzy)

Rękawiczki FURIO

Zima to wspaniała pora roku, jednak, aby móc dostrzec jej uroki, musimy wcześniej odpowiednio się do niej przygotować. Gdy temperatura spada poniżej -10 stopni Celsjusza, a do tego zaczyna mocniej wiać, bez odpowiedniej garderoby przyjemność z niedzielnego spaceru bywa wątpliwa. Na ratunek przychodzą nam akcesoria, które na nowo pozwalają spojrzeć na świat z “cieplejszej perspektywy”.
Chciałbym podzielić się swoimi odczuciami z użytkowania odzieży termoaktywnej, którą miałem okazję przetestować na zboczach Elbrusa podczas zimowej wyprawy (Zimowy Elbrus 2013).

Opis ogólny

FURIO to standardowe pięciopalczaste rękawiczki. Charakterystyczne ze względu na zastosowany bardzo elastyczny materiał oraz specjalny antypoślizgowy nadruk umieszczony na wewnętrznej stronie. Zakończone są dość długim mankietem, który dobrze przylega do ręki, co zapobiega przedostawaniu się do środka śniegu czy wiatru. Rękawiczki są cienkie i przy pierwszym kontakcie sprawiają wrażenie bardzo delikatnych. FURIO oferowane są w kolorze czarnym, w standardowych rozmiarach.

Materiał i wykonanie

Do uszycia rękawic wykorzystano materiał Polartec® Power Stretch Pro®. Charakteryzuje się on bardzo dobrym współczynnikiem rozciągliwości (w 4 kierunkach) oraz doskonałą “oddychalnością”. Tkaninę tę cechują dwie różne powierzchnie: zewnętrzna – gładka i odporna na ścieranie oraz wewnętrzna - delikatna, przyjemna w dotyku, która dba o zachowanie odpowiedniego mikroklimatu. Elastyczny materiał gwarantuje dopasowanie się do kształtu dłoni, powierzchnia nie marszczy się i nie odstaje. Antypoślizgowy nadruk, zastosowany na chwytnej części rękawiczek, bardzo ułatwia trzymanie przedmiotów takich jak aparat fotograficzny czy sprzęt wspinaczkowy.
Pod względem jakości wykonania firma “Kanfor” nie zawodzi i tym razem, zachowując wysokie standardy.

Ocena

W czasie zimowej wyprawy na Elbrus FURIO były moimi podstawowymi rękawiczkami. Prawie bez przerwy je nosiłem - podczas wspinania, na biwaku w czasie gotowania, ubierania, a nawet, kiedy czytałem książkę.
Tak jak wspomniałem na początku, rękawiczki przy pierwszym kontakcie wydają się bardzo delikatne. Wrażenie takie wynika głównie z faktu, że są one cienkie i miękkie w dotyku. Dodatkowo bardzo dobrze przylegają do dłoni, co zwiększa komfort noszenia. Antypoślizgowy nadruk umieszczono na całej wewnętrznej powierzchni rękawiczek w postaci powtarzanego loga producenta.

Trochę obawiałem się, czy tak delikatne rękawiczki wytrzymają kilkutygodniową akcję górską. Myślałem głównie o antypoślizgowym nadruku, byłem przekonany, że szybko zacznie odklejać się od materiału. Rękawice otrzymałem jednak  do testów, dlatego nie było mowy o żadnej taryfie ulgowej.
Po raz pierwszy FURIO zaskoczyły mnie, gdy wziąłem termos, miałem wrażenie, że przykleił się do ręki. Z czasem siła antypoślizgowa nieco spadła, jednak trudno powiedzieć, czy wynikało to ze zużycia materiału, czy raczej z mojego przyzwyczajenia. Jedno nie ulega jednak wątpliwości - część chwytna rękawiczek ułatwia trzymanie przedmiotów. Dodaje pewności przy operowaniu sprzętem wspinaczkowym lub fotograficznym. Ku mojemu zdziwieniu po kilku tygodniach intensywnego używania, gumowy nadruk ciągle był na swoim miejscu. Nie zauważyłem też większych oznak zużycia.
Na uwagę zasługuje również sam materiał (Polartec® Power Stretch Pro®), który bardzo dobrze transportuje wilgoć na zewnątrz, a przy tym jest stosunkowo odporny na przenikanie wiatru. Rękawiczki bardzo szybko schną, nawet na dłoniach. Po ich zamoczeniu wystarczyło kilkanaście minut i znowu były suche.
Kiedy w dłonie robiło mi się zimno, zakładałem dodatkowo łapawice ALTA WB, taki zestaw służył mi podczas całego wyjazdu na Kaukaz. W odwodzie miałem jeszcze puchowe łapawice, które niemal całą wyprawę przenosiłem w plecaku.

Podsumowanie

FURIO to rękawiczki z antypoślizgowym nadrukiem, które zostały wykonane z innowacyjnego materiału Polartec® Power Stretch Pro®. Idealne nadają się tam, gdzie wymagana jest duża wytrzymałość, odporność na ścieranie, swoboda ruchu i szybkie odprowadzenie wilgoci.
Z czystym sumieniem polecam te rękawiczki, ich zakup to bardzo dobrze zainwestowane pieniądze, ja osobiście żadnych wad nie mogłem się doszukać.

O firmie

“Kanfor” jest polską firmą, która obecna jest na rynku od ponad 20 lat. Posiada licencję na produkcję odzieży z różnego typu materiałów Polartec®. Daje nam to gwarancję, że produkty w ofercie tego producenta powstały z najlepszych obecnie dostępnych materiałów. Warto również wspomnieć, że produkty firmy “Kanfor” sygnowane są napisem “MADE IN POLAND”.

Napisz komentarz (0 Komentarzy)

No2 Limits Expedition - Steck, Moro, Griffith vs Everest

Simone Moro, Ueli Steck i towarzyszący im kamerzysta Jonathan Griffith wyruszają na wiosnę pod Mount Everest. Celem jest wytyczenie nowej drogi na Evereście. W możliwościach zorientują się dopiero na miejscu biorąc pod uwagę wszystkie czynniki (śnieg, warunki, itp).

Napisz komentarz (0 Komentarzy)

Czapka TUR - recenzja

Opis ogólny

TUR to profilowana czapka ze specjalną osłoną na uszy. Dostępna jest w dwóch rozmiarach, S/M oraz L/XL i trzech kolorach: czarnym, czerwonym i niebieskim. Zastosowano w niej dodatkowe zapięcie - elastyczny sznurek ze stoperem. Czapka doskonale przylega do głowy, a w związku z tym sprawdzi się również jako czapka pod kask.

Materiał i wykonanie

Czapka uszyta jest z dwóch różnych materiałów. Polartec® Windbloc® jest wiatroodporną dzianiną, z której zrobiono dolną część czapki. Natomiast góra zastała wykonana z materiału termicznego Polartec® Thermal Pro®. Nasze uszy są dobrze izolowane od wiatru, jesteśmy także chronieni przed mrozem, a w przypadku wzmożonego wysiłku, pot będzie odparowywał przez lepiej oddychającą warstwę górną. Dobre przylgnięcie do głowy zapewnia elastyczna lamówka z lycry, którą obszyta jest krawędź czapki.

Jakość wykonania stoi na bardzo wysokim poziomie. Wszystkie elementy czapki są bardzo precyzyjnie wykończone, a dodatkowo szwy są zupełnie nieodczuwalne. To wszystko sprawia , że sprawia, że mamy do czynienia z produktem wysokiej klasy. Czapka wygląda bardzo solidnie i rzeczywiście, po dwóch miesiącach intensywnego korzystania, nie widać na niej śladów zużycia.

Ocena

Czapka idealnie nadaje się do górskiej działalności eksploracyjnej. Tak jak wspomniałem na początku, miałem okazję przetestować ją na zimowej wyprawie na Elbrus. Muszę przyznać, że sprawdziła się tam znakomicie, zarówno podczas samej podróży pod górę, jak i później w czasie akcji górskiej. Zastosowanie dwóch różnych materiałów Polartec® sprawia, że czapka jest uniwersalna, chroni zarówno przed wiatrem, jak i mrozem.
Nawet podczas ataku szczytowego, przy temperaturze poniżej -20 st. C i dość silnym wietrze, komfort cieplny był zachowany (na głowę miałem dodatkowo naciągnięty kaptur).
Czapka ta przeznaczona jest raczej na niższe temperatury, gdy ta wahała się w granicach 0 stopni, było mi w niej zwyczajnie za ciepło.

Jeżeli miałbym się do czegoś “przyczepić” to jest to... „zbyt dobra” izolacja części nausznikowej. W połączeniu z dobrze skrojonym skutkuje to znacznym wygłuszaniem dźwięków. Podczas wyjazdu zdarzało się, że nie słyszałem, co mówi do mnie partner i musiałem podwijać jeden z nauszników.

Podsumowanie

TUR to wysokiej klasy techniczna czapka termoaktywna ze specjalną ochroną uszu. Dobre wyprofilowanie gwarantuje dostosowanie się do kształtu głowy, przez co możemy zakładać ją samodzielnie, jak również pod kask. Zastosowanie najnowocześniejszych materiałów sprawia, że świetnie sprawdzi się podczas mroźnych i wietrznych dni.
Na koniec jeszcze jednej wielki plus - cena, można ją kupić już za 67 zł (cena z internetowego sklepu producenta). W porównaniu z cenami innych producentów daje to świetny stosunek jakości do ceny.
W mojej ocenie produkt zdecydowanie godny polecenia.

O firmie

“KANFOR” jest polską firmą, która obecna jest na rynku od ponad 20 lat. Posiada licencję na produkcję odzieży z różnego typu materiałów Polartec®. Daje to gwarancję, że produkty w ofercie tego producenta powstały z najlepszych obecnie dostępnych materiałów. Warto również wspomnieć, że produkty “KANFORA” sygnowane są napisem “MADE IN POLAND”.
 

Napisz komentarz (0 Komentarzy)

Yvon Chouinard z firmy Patagonia - przedsiębiorca mimo woli

Yvon Chouinard znany jest obecnie na świecie jako właściciel marki odzieżowej Patagonia, której produkty w szerokiej ofercie dostępne są od sezonu wiosennego także w w Polsce w sklepach górskich. Choć jego ścieżka kariery przypomina typowy „American dream”, on sam nie jest dumny z tego, że jest przedsiębiorcą.


Początki jego firmy (wtedy pod nazwą Chouinard Equipment) sięgają końca lat 50.: Chouinard rozpoczynał od wytwarzania w swoim warsztacie kowalskim w Venture w Kalifornii sprzętu do wspinaczki. Wraz z przyjaciółmi był tego sprzętu użytkownikiem, a jego produkcja odbywała się w czasie wolnym od surfowania, które było drugą jego pasją. W roku 1964 przygotował swój pierwszy katalog wysyłkowy w formie jednostronicowej listy produktów i ich cen, odbitej na powielaczu i opatrzonej uwagą, że w sezonie wspinaczkowym nie należy spodziewać się szybkiej dostawy.

To właśnie firma Chouinarda jako pierwsza zwerbalizowała filozofię ubierania warstwowego czy „czystej”, czyli tradowej, wspinaczki, zastosowała w produkcji odzieży outdoorowej żywe kolory czy wynalazła we współpracy z firmą Malden Mills innowacyjną dzianinę, zwaną popularnie polarem.

Chouinard jest przede wszystkim prekursorem ekologicznego podejścia do aktywności i biznesu. W 2001 roku został współzałożycielem organizacji 1% dla Ziemi, sojuszu przedsiębiorstw zobowiązujących się do przekazywania co najmniej 1 procenta rocznych przychodów netto grupie zweryfikowanych wcześniej i zaaprobowanych przez sojusz organizacji zajmujących się ochroną środowiska. Dziś Yvon Chouinard wnosi znaczący wkład w popularyzację kwestii związanych z ochroną dziewiczej przyrody i zasiada w zarządzie wielu organizacji ekologicznych.

Jestem biznesmenem od prawie 50 lat. Wypowiedzenie tych słów nie przychodzi mi łatwo. Mogę sobie wyobrazić, że podobnie czuje się ktoś zmuszony przyznać, że jest alkoholikiem lub prawnikiem. Nigdy nie darzyłem tej profesji szacunkiem. To biznes jest w głównej mierze odpowiedzialny za działania niszczące środowisko naturalne, za niszczenie kultur plemiennych, za odbieranie biednym i oddawanie bogatym i zatruwanie ziemi ściekami przemysłowymi - pisze w swojej książce wspomnieniowej „Let My People Surfing”, wydanej w serii 360 stopni pod polskim tytułem „Dajcie im popływać” przez wydawnictwo Mayfly Sp. z o.o., która może być inspiracją do wprowadzenia niektórych niekonwencjonalnych metod zarządzania w ich firmach.

Moja firma, Patagonia, jest eksperymentem. Istnieje po to, by wprowadzić w życie wszystkie zalecenia literatury katastroficznej, usilnie namawiając nas do podjęcia natychmiastowych działań, bez których dzika przyroda zginie, a cywilizacja ludzka ulegnie zagładzie. Choć naukowcy zgodnie twierdzą, że świat znajduje się na krawędzi katastrofy ekologicznej, społeczeństwu nadal brakuje woli działania. Wszystkich nas paraliżują apatia, bezwładność i brak wyobraźni. Patagonia istnieje po to, by podważyć powszechnie obowiązujące przekonania i zaprezentować nowy styl odpowiedzialnego biznesu. Jesteśmy przekonani, że powszechnie akceptowany model kapitalizmu, który wymusza nieustanny wzrost i jest winny zniszczeń w środowisku naturalnym, musi zostać zastąpiony nowym modelem działania. Patagonia i tysiąc zatrudnionych w niej osób ma środki i wolę, by udowodnić pozostałej części świata biznesu, że owocem słusznego postępowania jest zdrowe i zyskowne przedsiębiorstwo (fragment książki „Dajcie im popływać”, 360 stopni).

Wydaje się, że zarówno książka, jak i działalność Yvona Chouinarda, może być także inspiracją dla zwykłych ludzi, szczególnie tych uprawiających różne aktywności na łonie przyrody. Obecnie Chouinard większość czasu wciąż spędza pod gołym niebem...

Więcej informacji na www.patagonia.com.

Napisz komentarz (0 Komentarzy)

Damian Granowski instruktor taternictwa PZACześć! Jestem Damian – założyciel bloga drytooling.com.pl . Na mojej stronie znajdziesz opisy czy schematy dróg wspinaczkowych oraz artykuły poradnikowe. Teksty są tworzone z myślą o początkujących, jak i bardziej zaawansowanych wspinaczach. Mam nadzieję, że i Ty znajdziesz coś dla siebie.
Jeśli potrzebujesz dodatkowego szkolenia z operacji sprzętowych, technik wspinaczkowych czy umiejętności orientacji w górach, zapraszam na moje kursy.

Używamy ciasteczek

Na naszej stronie internetowej używamy plików cookie. Niektóre z nich są niezbędne dla funkcjonowania strony, inne pomagają nam w ulepszaniu tej strony i doświadczeń użytkownika (Tracking Cookies). Możesz sam zdecydować, czy chcesz zezwolić na pliki cookie. Należy pamiętać, że w przypadku odrzucenia, nie wszystkie funkcje strony mogą być dostępne.