Jaka kurtka w góry i teren (jesień, zima, wiosna, lato)? Poradnik praktyczny

Jedną z najważniejszych części outdoorowego ekwipunku będzie kurtka. Niestety wybór nie będzie prosty, bo w każdym sklepie znajdziecie co najmniej kilkanaście modeli. Cóż, nie ma jednej doskonałej kurtki w góry i do wszystkich innych aktywności outdoor. Inna będzie do biegów górskich, inna na trekking, jeszcze inna do wspinania. Do tego różne modele na lato i zimę :-).

Wspinanie na Stanisławskim na Małym Kieżmarskim Szczycie. W akcji kurtka Montano El Cap Singtex. Fot. Mikołaj Pudo

Napisz komentarz (1 Komentarz)

Kilka słów o kościach wspinaczkowych i ich wyborze

Jednym z podstawowym elementów służącym do asekuracji na drogach tradycyjnych - od ponad 50 lat - są kostki. W tym artykule skupię się na kostkach klinowych dwupozycyjnych, służących do asekuracji w zwężających się szczelinach. Możesz spotkać się z nazwą Rocksy, Stoppery. Angielska nazwa to Nuts (od nakrętek na śruby).

gosia tomik wspinanie trad kobylany

Gosia Tomik zakłada przelot z kostki na kursowej czwórce na Wroniej Baszcie. Fot. Damian Granowski


Ten artykuł jest jednym z szerszego cyklu, pt. "Szkoła wspinania" mającego na celu popularyzację bezpiecznych metod wspinania oraz usprawnienie, a co za tym idzie wzrost ogólnego poziomu wspinania. Celem tego "projektu" jest przekazanie/utrwalenie podstawowej wiedzy dla początkujących jak i również różnych patentów dla bardziej zaawansowanych. Uprzedzam jednak, że nie jest to internetowy kurs wspinania, a jedynie uzupełnienie takich kursów + ewentualne przypomnienie. Jeśli myślisz o kursie/sekcjach wspinaczkowych i podoba ci się mój sposób przekazywania wiedzy to zapraszam do kontaktu.

Jeśli jesteś tu pierwszy raz i strona ci się podoba to zajrzyj do artykułu "pierwszy raz na drytooling.com.pl" znajdziesz tam kilka wskazówek, co warto przeczytać na stronie :-). Polecam również zapisać się na newsletter (będziesz dostawał na niego powiadomienia o nowych, wartościowych artykułach. Spamu... nie będzie. Zapraszam też do polubienia profilu FB ;).


Z grubsza kostki dzielimy na klinowe (utrzymywane w szczelinie na zasadzie sprzężenia kształtu) i mimośrodowe (utrzymywane za pomocą tarcia z wykorzystaniem efektu mimośrodowego). Do tego mimośrodowe możemy podzielić na pasywne (np. Tricamy) i aktywne (np. friendy, ballnuty).

Taka kostka składa się z metalowej pryzmy (duralluminium, mosiądz lub stal), przez które przechodzi cięgło (zazwyczaj stalowa linka), do którego wpinamy ekspres. Zazwyczaj zakłada się taką kostkę w pionowych zwężających się szczelinach.

Kostki dwupozycyjne mają kształt zakrzywionej pryzmy. Są różne wariacje. Np. Wallnutsy firmy DMM mają trapezowy przekrój poprzeczny. Specjalistyczne offsetowe kości mają nierównoległe do siebie wszystkie płaszczyzny. Na rynku są też mikrokostki, czyli kostki o bardzo małych rozmiarach, dedykowane do hakówki (najmniejsze rozmiary mają wytrzymałość 2 kN). Chociaż niektórym wspinaczom zdarza się asekurować z takich kostek na wymagających asekuracyjnie drogach.

Główni producenci kostek (Black Diamond, DMM, Rock Empire, Wild Country) oferują nam kilkanaście modeli. Pytanie jakie wybrać, aby spełniały nasze oczekiwania?

kosci black diamond stoppers

Kostki firmy Black Diamond

Poniżej standardowo: historia, omówienie różnych modeli i na koniec porady co do kupna

Chyba pierwszymi „kostkami“ wykorzystującymi efekt klinowania się w zwężających się szczelinach, były kamienie już zastane w rysach. Wspinacze owijali wokół nich pętle i był to całkiem niezły przelot. Z czasem niektórzy postanowili pomóc naturze i przed wspinaniem zabierali kilka otoczaków, które następnie umieszczali w rysach (nierzadko przy pomocy młotka).

Według źródeł, pierwszym wspinaczem, który asekurował się w ten sposób, był Anglik Morley Wood w 1927 roku. Rzecz działa się na drodze Pigott w Clogwyn du'r Arddu.

Na stronie Needle Sport (muzeum kostek) można znaleźć artykuł historyczny, w którym pojawia się ciekawa anegdotka. W 1954 roku Joe Brown i Don Whillans używali kamieni na bardzo trudnej rysie na zachodniej ścianie l'Aiguille de Blaitière (nowa droga). Powtarzający po nich drogę zespół Paragot-Bérardini nie znali tej techniki i stwierdzili, że Angliby byli "mutantami".

Inną ciekawostką była metoda na usztywnianie linek, taśm, tak aby łatwiej było je przepchnąć przez szczeliny. Wystarczyło włożyć takie taśmy do mocno osłodzonej wody i zagotować. Znając życie, pewnie takie taśmy były też prowiantem na czarną godzinę ;).

Pierwowzorami dzisiejszych kostek były nakrętki do śrub. Sprytnym Anglikom wpadły w oko nakrętki z podkładu linii kolejowej do Snowdon. Szybko znaleźli dla nich właściwe zastosowanie. W połączeniu ze sznurkiem stawały się całkiem dobrym przelotem.

pierwowzory kostek wspinaczkowych

Pierwowzory dzisiejszych kostek. U góry z lewej: nakrętka z linii kolejowej Snowdom. Fot. Needle Sport

kostki nawlekane na sznurek

Kilka nakrętek (różnych rozmiarów i wariacji) było nawlekanych na jeden sznurek. Z tego co domniemuję, to osadzało się najbardziej odpowiednią nakrętkę i wpinało karabinek do sznurka. Takich zestawów pewnie miało się kilka. Fot. Needle Sport

W 1959 roku powstaje pierwsza kostka na stalowym cięgle - Cloggy.

Pierwszymi kośćmi wprowadzonymi oficjalnie do sprzedaży (1961 rok) były kostki kowala Johna Brailsforda, produkowane w trzech rozmiarach. Największa z nich miała rozmiar 5/8 cala. W tym czasie większość pokonywanych dróg miała rysy o szerokości dłoni. Potrzebne były większe kostki. Ponownie  pojawia się Brailsford, który robi odpowiedniego rozmiaru kostki z drzewa.

Zmyślny kowal wpadł również na genialny pomysł, żeby nawiercić równolegle otwory w takiej "piradmice", dzięki czemu będzie mniejsza szansa na ścięcie liny. Tak powstaje Moac i Acorn.

kostka moac acorn

Od lewej: Moac i Acorn. Fot. Needle Sport

acorn tasma cieglo

Acorn na cięgle i taśmie. Fot. Needle Sport

W latach 60-tych na potęgę zaczęły powstawać różne typy kostek (m. in. stożkowe, romboidalne, mimośrodkowe, heksagonalne).

Dzisiaj kostki w wyniku kilkudziesięcioletniej ewolucji mają kilka różnych kształtów, które najlepiej się sprawdzają.

Występują w kilkunastu rozmiarach, pogrupowanych w tzw. „sety“. Taki set zazwyczaj ma 7-11 kostek, których rozmiary nachodzą na siebie. Dzięki czemu mając cały taki set, to jesteśmy wstanie założyć przelot w każdej szerokości szczelinie (oczywiście zawierającej się w szerokości naszego zestawu kostek).

kosci wspinaczkowe dmm wallnut

Typowy set kości - tutaj kości DMM Wallnuts  (1-11)

Producenci również zaczęli oznaczać kostki różnymi kolorami, dla łatwiejszej identyfikacji podczas wspinania.

Na rynku występują też kostki innych kształtów. Dobrze pokazujące to, są tak zwane kostki offsetowe, czyli o jednej krawędzi znacznie węższej. Takie kostki często znacznie lepiej siadają w nietypowych miejscach (Dobra opcja na wapień).

kosci wspinaczkowe DMM Alloy Offsets

Kości offsetowe marki DMM

Ciekawe kostki dużych rozmiarów ma w swojej ofercie Wild Country. Może to być ciekawe wsparcie przy wspinaniu w nieregularnych rysach (jeśli na myśl przychodzi ci nasz rodzimy wapień, to jesteś na dobrym tropie ;).

 kosci wild country duze

Kości Wild Country (9-14). W rzeczywistości są całkiem duże ;)

Myśląc o zakupie kostek musimy sobie odpowiedzieć, gdzie będziemy się wspinać (rodzaj skały), jaki jeszcze będziemy mieć sprzęt (czy sporo friendów, czy wręcz przeciwnie).

Na polskim rynku spotkacie się z produktami firm BD, CT, DMM, Rock Empire Wild Country. Które z nich są najlepsze?

 

Według mojej opinii, nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Pierwszymi kośćmi, które kupiłem były Granite Set, które dobrze spisują się w granicie. Zauważalnie lepsze w zacieraniu w wapieniu są DMM Wallnuts. Osobiście mam teraz DMM Wallnuty i bardzo sobie je chwalę w wapieniu i granicie. Używałem kilka razy kostek Black Diamonda i też zrobiły na mnie dobre wrażenie.

Nie używałem kostek Climbing Technology i Wild Country, więc się nie wypowiadam.

Jeśli jesteś osobą początkującą to raczej kup set 11 kości. Zazwyczaj na początku naszej drogi wspinaczkowej asekurujemy się gęściej, więc 11 kostek powinno być w sam raz. Nie bez znaczenia jest cena. Kości to jedne z najtańszych rzeczy do asekuracji. Za ok. 300 zł masz 11 potencjalnych przelotów. Przykładowo jeden friend kosztuje około 200-300 zł. Dokupisz do tego kilka heksów, pętli i masz zestaw na wspinanie na Jurze i w Sokołach po drogach tradycyjnych do V+. Przykładową listę ciekawych tradów pod Krakowem znajdziesz tutaj: "Przyjazne" Trady pod Krakowem.

Dodatkowo osadzenie kostki jest bardziej intuicyjne i zazwyczaj od razu widać, czy kostka będzie solidnym przelotem. Friendy są pod tym względem bardziej wymagające w wapieniu.

Kostki produkowane są z różnych stopów, co ma wpływ na „zacieranie“ kostki w szczelinach. Im bardziej miękki stop, tym kostka będzie się mocniej zacierać. Znowu ma to znaczenie w śliskiej skały (Jura…), gdzie musimy mocno szarpnąć. W twardszej, bardziej szorstkiej wystarczy tą kostkę obciążyć.

Z czasem, jeśli poczujesz, że musisz wzbogacić swój sprzęt asekuracyjny o nietypowe kostki, to możesz zastanowić się nad kupnem kości offsetowych, dużych kości lub mikrokostek.

zacieranie kostki wspinaczkowej

Zacieranie kostki wspinaczkowej. Fot. Damian Granowski

Kiedy wycofujemy kostki z użycia?

Kostki dwupozycyjne jako takie są dość wytrzymałym sprzętem. Jeśli prawidłowo je przechowujemy (suche, ciemne, w miarę ciepłe pomieszczenie) to nie powinno dojść do korozji części metalowych.

Przy częstym używaniu mogą wystąpić uszkodzenia mechaniczne. W przypadku kostek są to zazwyczaj pęknięcia stalowych drucików w cięgłach. Jeśli zauważymy kilka takich pęknięć, to należy wycofać taką kostkę z użycia. Co ciekawe, słyszałem o tym, że kilka osób w Polsce zajmuje się wymianą cięgieł stalowych na nowsze. Firmowi producenci raczej nie dają takiej możliwości.


Podsyłam również propozycję sprzętu na wspinanie trad w skałkach "Zestaw standardowy sprzętu wspinaczkowego na TRADY" oraz w Tatrach "Zestaw standardowy - sprzęt na wspinaczkę w Tatrach". Warto zajrzeć tutaj: 10 porad na temat wspinania trad dla początkujących. Może też zaciekawi was artykuł o tym ile mniej więcej kosztuje cały ten majdan do wspinania na własnej "Jakiego sprzętu wspinaczkowego potrzebujesz? Ile to wszystko kosztuje?".

Damian Granowski

Napisz komentarz (0 Komentarzy)

Trylogia Alpejska, a Trylogia Tatrzańska?

Na brytanie pojawił się ciekawy wątek pt. „Analogia Trylogii Alpejskiej w Tatrach?”. W skrócie: pytanie jakie drogi/szczyty w Tatrach mogłyby być odpowiednikiem słynnej Trylogii Alpejskiej, na którą składają się trzy północne ściany – Matterhorn, Grandes Jorasses i Eiger.

Topo północnej Ściany Eigeru

Topo północnej ściany Eigeru. Fot. alpinist.com

Oczywiście Tatry to nie Alpy i nasze drogi będą znacznie krótsze. Cóż zabawa to zabawa. Zawsze można sobie wymyślić jakieś wyzwanie, na naszą lokalną miarę. Btw. Istnieje coś takiego jak Wielka Korona Tatr (lub Korona Tatr Wysokich) – 14 "ośmiotysięczników" (powyżej 8000 stóp). Do tego grona zaliczają się wybitne szczyty (deniwelacja od przełęczy min. 100 metrów) powyżej 2438 metrów: Gerlach, Łomnica, Lodowy Szczyt, Baranie Rogi, Kieżmarski Szczyt, Kończysta, Krywań, Durny Szczyt, Pośrednia Grań, Rysy, Sławkowski Szczyt, Staroleśny Szczyt, Ganek, Wysoka.

Poniższe zestawienie potraktujcie z przymrużeniem oka ;).

Na początek warto by nakreślić tym mniej zorientowanym co to właściwie jest Trylogia Alpejska i dlaczego te trzy ściany są obiektem westchnień tysięcy alpinistów?

Trylogia Alpejska

Do Trylogii zalicza się trzy słynne północne ściany alpejskie: MatterhornGrandes Jorasses i Eiger. Warto wspomnieć, że funkcjonuje również inna Trylogia Alpejska. Trzy wielowyciągowe skalne drogi wspinaczkowe: Des Kaisers neue Kleider - 8b+ 250 m, End of silence - 8b+ 350 m, Silbergeier - 8b+ 200 m.

My pozostańmy jednak przy tych „alpejskich”. Ściany Eigeru, Grandes Jorasses i Matterhornu mają swoją historię, renomę i pewien powab, który sprawia, że setki wspinaczy co roku próbuje się z nimi zmierzyć.

W złotej erze Alpinizmu wchodzono na wymagające szczyty alpejskie. Gdy wszystkie zostały zdobyte latem i zimą, zaczęto rozglądać się za kolejnymi wyzwaniami. Z czasem zaczęto prowadzić nowe drogi niedostępnymi ścianami. Zasłużoną renomę posiadały północne ściany, które oferowały zazwyczaj gorsze warunki i kruchą skałę. Powoli zdobywano większość z nich. Te największe jednak dłużej się opierały i wielu śmiałków musiało odejść z kwitkiem lub w sosnowym piórniku.

W historii ich zdobywania znajdziecie wiele dramatycznych momentów, wyścigów, epickich przygód, itp. Pierwsza ze ścian która poddała się to północna Matterhornu:

Została zdobyta w 1931 roku przez braci Franza i Toniego Schmidtów, studentów politechniki z Monachium. Ciekawostką jest, że przybyli pod ścianę z Monachium na rowerach. Zabiwakowali na łąkach Schwarzsee i w ścianę weszli 31 lipca, aby po 34 godzinach stanąć na szczycie w burzy. W międzyczasie mieli biwak na stojąco (na wys. 4150 m). W załamaniu pogody dotarli do Solwayhutte, gdzie czekali kolejne 36 godzin, aż warunki będą sprzyjające. 

Widok na Matterhorn z podejścia na Breithorn

Matterhorn z podejścia na Breithorn (zobacz galerię zdjęć). Akurat północna ściana jest niewidoczna. Fot. Damian Granowski

Cytując Stanisława Biela:

"Pokonanie płn. ściany Matterhornu uznano za punkt zwrotny w historii zdobywania wielkich północnych ścian Alp. Zdobywcy musieli pokonać ciąg, jak na owe czasy, ekstremalnych trudności wyraźnie przekraczających pułap ówczesnych możliwości. Na olimpiadzie w Los Angeles w 1932 r. bracia Schmid za zdobycie płn. ściany Matterhornu udekorowani zostali złotymi medalami"

Następna była północna ściana Grandes Jorasses. W 1934 w ścianie spotkały się dwa konkurencyjne zespoły. Rudolf Peters i Rudolf Haringer oraz bawarczycy (Anderl Heckmair, Martin Meier, Ludwig Steinauer). Po pierwszym biwaku bawarczycy musieli zrezygnować, ale Peters i Haringer i tak mieli konkurencję w postali zespołu Armanda Charleta, który włączył się do „wyścigu”.

Niecałe 200 metrów od szczytu załamała się pogoda i zespoły musiały się wycofać. W czasie odwrotu ginie Haringer.

alt

Północna ściana Grandes Jorasses

Północna ściana została pokonana rok później (TD+/ED1, 5c, A1, 60°,1100m). Zespół Martin Meier i Rudolf Peters potrzebował dwóch dni (28-29 czerwca) na przejście drogi. Co ciekawe dwa dni później na szczycie zameldował się Giusto Gervasutti, który wspinał się z Renato Chabod i Loulou Boulaz. Gervasutti atakował wcześniej ścianę kilka razy i miał sporą nadzieję na pierwsze przejście.

Najdłużej musiała czekać na zdobycie północna ściana Eigeru. Boje o jej zdobycie były też najbardziej spektakularne. Ostatecznie „Mordwand” poddaje się czterem śmiałkom (Heinrich Harrer, Fritz Kasparek, Ludwig Vörg i Anderl Heckmair) w lipcu 1938 roku. Szczegółową historię możecie przeczytać tutaj: Zdobywanie północnej ściany Eigeru. Heinrich Harrer kilkanaście lat później opisuje to przejście w książce Biały Pająk.

Droga Heckmaira na północnej ścianie Eigeru

Heckmair Route. Fot.  Damian Granowski

Z czasem te trzy ściany zyskiwały nowe drogi (latem i zimą), skracano czasy przejść, dokonywano solowych przejść. Pewnym przełomem były rekordowe czasowo, solowe przejścia Ueli Stecka.

Dziś północne ściany Eigeru, Grandes Jorasses i Matterhornu to już trudne klasyki. Trudne, ale jednak klasyki dla ludzi. Gdy te drogi powstawałay to były ekstremalnie trudne. Dziś wspinacze dysponują o wiele lepszym sprzętem, więc realnie o wiele łatwiej jest je pokonać. Najczęściej pokonywane są drogi Colton-MacIntyre (Grandes Jorasses), Droga Schmidtów (Matterhorn) i Droga Heckmair'a (Eiger).

W ciągu ostatnich lat grono polskich zdobywców tych dróg również się powiększyło. Nimb tych ścian został nieco odczarowany w naszym lokalnym środowisku.

Robiąc analogię tych dróg na gruncie tatrzańskich to można podejść do tematu w ten sposób, że nasza lokalna trylogia powinna być na znanych północnych ścianach, o które toczono również zacięte boje. Drogi na dzisiejsze czasy nie powinny być zbyt trudne, ale nie mogą być też zbyt łatwe. O alpejskim charakterze. Ważne też, aby kończyły się na szczycie, miały swoją historię, były znane, darzone estymą i pożądane przez wielu.

Na pierwszy plan wysuwają mi się kilka dróg: Droga Stanisławskiego na Małym Kiezmarskim Szczycie, Direttissima lub Filar Mięguszowieckiego Szczytu Wielkiego i Pn.-wsch. Filar Ganku na Kaczym Murze. Pojawia się jeszcze Pn.-wsch filar Zadniej Garajowej Turni w Murze Hrubego. Przy tej ostatniej mam trochę wątpliwości. Droga jest poważna i długa. Niestety rzadko chodzona i raczej mało rozpoznawalna.

W północnej ścianie MSW na Direttissimie. Fot. Damian Granowski

Porównania, które przy dość dużej dozie wyobraźni, które się nasuwają to Kaczy Mur i Mur Hrubego to Grandes Jorasses. Długie podejście i zejście. Spore oddalenie od schroniska. Mięguszowiecki Szczyt Wielki to mógłby być Matterhorn, a Mały Kieżmarski, wraz z Kieżmarskim to Eiger.

Mikołaj Pudo na drugimy wyciągu Stanisławskiego na Małym Kieżmarskim Szczycie. Fot. Damian Granowski

Ściany Małego Kieżmarskiego, Mięguszowieckiego Szczytu Wielkiego i Kaczy Mur to ściany gdzie rozgrywały się przełomowe przejścia taternickie. Niejednokrotnie miały miejsce tragedie Birkenmajer na Kaczym Murze, Zbigniew Abgarowicz na Mięguszowieckim Szczycie Wielkim). Ich przejścia w zimie są cenione w środowisku.

Wychodzi mi, że najsensowniejszymi liniami będą:

Filar Mięguszowieckiego Szczytu Wielkiego , trudniejszy niż Direttissima, ale dla ludzi.

Droga Stanisławskiego na Małym Kieżmarskim Szczycie. 900 metrowa ściana, którą chyba najłatwiej porównać do ściany Eigeru

Pn.-wsch. Filar Ganku na Kaczym Murze. Oddalenie, Rzadko odwiedzana ściana, Wytężające zejście. Brzmi jak Żorasy :-)

Inne potencjalne linie, ściany do zestawienia:

Pn-wsch Filar Zadniej Garajowej Turni w Murze Hrubego

Droga Dorawskiego na Krywaniu, zwanym też słowackim Matterhornem

Droga Motyki na wsch. ścianie Łomnicy (Łomnica chyba jest takim naszym odpowiednikiem Matterhornu).

Północna ściana Jaworowego Muru 

Kazalnica Mięguszowiecka

Jeśli macie własne typy, to możecie dodać je w komentarzach na stronie lub na brytanie w odpowiednim wątku. PS. Ciekawie rozwinął się powiązany wątek na stronie KW Warszawa. Polecam również zajrzeć.

Napisz komentarz (1 Komentarz)

Karabinki zabezpieczające HMS we wspinaniu

Jednym z typowych elementów sprzętu osobistego we wspinaniu są karabinki HMS. Zastosowań mają setki z czego chyba najważniejszą jest asekuracja (dolna i na wędkę. Na rynku znajdziecie co najmniej kilkaset modeli. Warto więc zorientować się jakie najlepiej wybrać.

poradnik wyboru karabinkow hms

Fot. Damian Granowski


Ten artykuł jest jednym z szerszego cyklu, pt. "Szkoła wspinania" mającego na celu popularyzację bezpiecznych metod wspinania oraz usprawnienie, a co za tym idzie wzrost ogólnego poziomu wspinania. Celem tego "projektu" jest przekazanie/utrwalenie podstawowej wiedzy dla początkujących jak i również różnych patentów dla bardziej zaawansowanych. Uprzedzam jednak, że nie jest to internetowy kurs wspinania, a jedynie uzupełnienie takich kursów + ewentualne przypomnienie. Jeśli myślisz o kursie/sekcjach wspinaczkowych i podoba ci się mój sposób przekazywania wiedzy to zapraszam do kontaktu.

Jeśli jesteś tu pierwszy raz i strona ci się podoba to zajrzyj do artykułu "pierwszy raz na drytooling.com.pl" znajdziesz tam kilka wskazówek, co warto przeczytać na stronie :-). Polecam również zapisać się na newsletter (będziesz dostawał na niego powiadomienia o nowych, wartościowych artykułach. Spamu... nie będzie. Zapraszam też do polubienia profilu FB ;).


jak dobrac przyrzad asekuracyjno-zjazdowy do wspinaczki

Chyba najczęstsze zastosowanie HMSa. Pamiętaj o zakręceniu karabinka po wpięciu przyrządu z liną. Fot. Damian Granowski

Karabinki HMS potrzebne są przy asekuracji pierwszego na linie. Zarówno przy wspinaczce na wędkę, jak i prowadzeniu. Często używane są przy autoasekuracji (wyblinka, lonże, itp.), przy zjazdach na linie (do przyrządu, lonży i węzła zabezpieczającego), przewiązywaniu się na stanowisku, wędkowaniu. Oczywiście to są te najczęstsze zastosowania, w różnych dziedzinach wspinania, prac wysokociowych i ratownictwa będzie ich znacznie więcej.

Zdarza się, że HMS jest pierwszym przelotem. To w sytuacjach, gdy jest on kluczowy (np. blisko gleby).

Najczęściej spotykane są karabinki HMS. Są to zakręcane karabinki o gruszkowatym kształcie. Wszystkie dostępne w sklepach posiadają atesty UIAA. Taki karabinek wytrzymuje około 25 KN obciążenia w osi wzdłużnej, ok. 12 KN w osi poprzecznej i ok. 9 KN w osi wzdłużnej, jeśli karabinek jest otwarty. Widać więc, że wytrzymałość karabinka spada niemal o 2/3 jeśli jest otwarty.

Wytrzymałość karabinków wyznacza się poprzez badania niszczące i nie niszczące. To znaczy, że określona ilość z danej partii poddawana jest badaniom niszczącym. Wszystkie z badanych karabinków mają spełniać normy. Niektóre firmy dodatkowo dodają badania nie niszczące, gdzie karabinki obciążane są do połowy lub ¾ wartości nominalnej.

Warunki badania są laboratoryjne. W rzeczywistości mogą być odstępstwa jak np. obciążenia łamiące, obciążenia szeroką taśmą (jeszcze bardziej, jeśli jest zawiązana wyblinka) lub obciążenie w trzech kierunkach.

HMS-y mają ogólnie gruszkowate kształty, ale poszczególne modele różnią się wielkością, geometrią i przekrojami ramienia. Ramię może mieć typowy okrągły kształt, lub T-owy, gdzie szersza część styka się z liną. Związane jest to z odchudzaniem sprzętu. 

Najbardziej popularne rodzaje zabezpieczeń w karabinkach zakręcanych są proste nakrętki (prostota). Rzadziej występują zabezpieczenia typu Twistlock i Locksafe

schemat sprezyny karabinek hms

Schemat z wyrysowanym mechanizmem zamka w karabinkach. Rysunek z katalogu Black Diamonda

W ostatnich latach pojawiły się też magnetyczne zamykanie zamka. Pierwszym producentem który to wprowadził był Black Diamond.

magnetron gridlock

 

Polecam również zobaczyć sobie filmik z procesu produkcyjnego karabinków (fabryka DMM): Sprzęt wspinaczkowy - karabinki wspinaczkowe.

Różne patenty na wpinanie i używanie karabinków HMS

Karabinki HMS podczas wspinania wpinam zawsze w to samo miejsce. U mnie jest to prawa, tylna szpejarka. Tam wpinam również inne wolne karabinki, jebadełko, itp., w przeciwieństwie do lewej, tylnej szpejarki, gdzie lądują taśmy, repy. Do przednich szpejarek lądują ekspresy, sprzęt do własnej. Równie dobrze karabinki HMS możecie wpinać z lewej strony, kwestia dogrania sobie. Ogólnie polecam zawsze wpinać w to samo miejsce i sposób. Będziemy dzięki temu zawsze wiedzieć, gdzie co jest.

Gdyby zamki były przy ciele, to ruchy podczas wspinania powodowałyby ich zakręcanie.

Dawniej występował problem z karabinkami zakręconymi pod obciążeniem wspinacza. Delikatnie rozginał się. Gdy odciążyliśmy taki karabinek, to wracał on do swojego kształtu i był problem z odkręceniem go.

Zawsze więc zakręcałem zamki do końca, a następnie robiłem ćwierć obrotu w przeciwną stronę, aby zamek można było łatwo otworzyć. Dopiero niedawno Blondas uświadomił mi, że aktualnie karabinki są tak mocne, że ten problem nie występuje już w takim zakresie, jak kiedyś.

Teraz po prostu warto zakręcać karabinek do końca. Oczywiście nie używajcie do tego sporej siły, żeby nie było jaj z odkręceniem. Czasem jednak są i jest problem. Żeby nie umrzeć z głodu na stanowisku to można:

- zastanowić się najpierw w którą stronę odkręcamy karabinek :-). Porada z cyklu „Laptop nie działa. Sprawdź, czy podłączony jest do prądu”. Prawdłowa odpowiedź to w lewo, przy założeniu, że karabinek jest skierowany wąską stroną do nas. Jeśli znajduje się w inne pozycji, to najlepiej zastanowić się w którym kierunku odkręcać.

- Zazwyczaj wystarczy ścisnąć mocno zamek palcami i mocno odkręcić. Jeśli to nie pomaga, to można spróbować złapać nasadą dłoni i mocno odkręcić.

- zimą może zdarzyć się, że zamek zamarznie. Najoptymalniej jest złapać go dłonią, aby ciepło naszego ciała rozmroziło mechanizm.

Przechodzimy w takim razie do konkretnego wyboru karabinków. Jest sporo modelów i nie wszystkie są uniwersalne. Postaram się opowiedzieć mniej więcej na co patrzeć przy konkretnej aktywności. Z jednej strony warto wybrać sobie jak najlepsze karabinki do danej aktywności. Z drugiej strony taki karabinek kosztuje około 50 zł, więc jeśli trzeba będzie dokupić, to nie jest jakiś wielki koszt.

Wspinanie sportowe (jednowyciągowe)

Zaczynając się wspinać zazwyczaj nie mamy sprecyzowane, czy nie będziemy chcieli wspinać się tylko w skałkach na drogach sportowych. Być może kiedyś zapragniemy wspinać się na wielowyciągówkach. Zazwyczaj wygląda tak, że kupujemy HMS i przyrząd asekuracyjny. Później 1-2 HMSy dodatkowe. 2 HMSy wystarczą do wspinania sportowego, gdzie mamy stałe stanowiska, 3 HMS to już ilość wystarczająca na kurs wspinaczkowy, wielowyciągówki i ew. sytuacje gdzie musimy założyć wędkę, własne stanowisko, itp..

Pierwsze karabinki niech będą uniwersalnymi konstrukcjami. Tzn. zakręcany zamek i dość wytrzymała konstrukcja. Nie ma sensu, aby był to najlepszy ultra-lekki model, bo będzie szybciej się wycierał.

Jeśli jednak mamy sprecyzowane poglądy na to, że wspinamy się tylko na obitych jednowyciągowych drogach na sportowo lub chcemy mieć wygodny sprzęt do asekuracji, to producenci sprzętu wspinaczkowego oferują kilka ciekawych rozwiązań.

Są modele, gdzie jest dodatkowa zapadka, która stabilizuje karabinek w jednej pozycji, dzięki czemu lina z przyrządem ustawiona jest optymalnie. Przykładowe firmy które produkują to: Climbing Technology, DMM, Black Diamond. Warte rozważenia są zamki typu twistlock.

karabinek hms petzl twistlock

Karabinek HMS Petzl William z zamkiem Twistlock

karabinek climbing technology concept hms

Karabinek Climbing Technology z drucianą agrafką na łącznik uprzęży

 

karabinek hms dmm belay master

Karabinek HMS Belay Master firmy DMM. Plastikowa zapadka dodatkowo wymaga zakręcenia karabinka, aby zaskoczyła na miejsce

 

karabinek hms black diamond gridlock screwgate

Karabinek Black Diamond Gridlock z dość nowatorską budową

Sam, ze względu na intensywne użytkowanie używam do asekuracji w skałach, stalowego karabinka Climbing Technology, który w ogóle się nie wyciera. Mam takiego od 5 lat i pomimo intensynego ciorania, karabinek nabrał tylko połysku. Wydaje mi się, że jest to dobra opcja dla osób, które naprawdę sporo działają w skałach (np. instruktorzy) i użytkowników Click-Up, który podobno mocno wyciera HMSy.

Wspinanie wielowyciągowe

Idąc na wspinanie wielowyciągowe bierzemy ze sobą 3 HMSy. Jest to ilość wystarczająca na 100, jak i 500 metrów albo i więcej. Jeśli myślimy o takim wspinaniu to warto wyposażyć się w jak najlżejszy sprzęt, aczkolwiek niech dwa z tych karabinków powinny być wystarczające do zrobienia półwyblinki. 

Na wspinanie wielowyciągowe (latem, a zwłaszcza zimą) odpuściłbym sobie zamki z twistlockiem lub innymi wymyślnymi konstrukcjami. Najlepiej sprawdzają się HMSy z prostą nakrętką.

Na dłuższą metę zauważyłem, że karabinki T-owe, gdy się wytrą, to zaczyna się robić ostra krawędź, która zaczyna ciachać linę podczas zjazdów. Warto to wziąć pod uwagę.

Kiedy wycofać karabinek z użycia?

Metalowy sprzęt raczej ma „dożywotni” okres użytkowania. Karabinki nie „płowieją“, jak poliamid, na słońcu. Stopy aluminium są zazwyczaj odporne na korozję. Sprzęt przechowujemy w suchym miejscu. Od czasu do czasu warto przeczyścić mechanizm (WD40 i gorąca woda) i nasmarować (smar silikonowy).

karabinki hms wytarcia

Czerwony HMS posiada już widoczne wytarcie od liny. Szary to typowy stalowy karabinek. Ok. 5 lat intensywnego użytkowania i nabrał jedynie połysku. Fot. Damian Granowski

Karabinki wycofujemy z użycia jeśli:

- zamek się nie domyka (możliwe zniekształcenie korpusu)

- wyraźne wytarcie od liny w korpusie

- wyraźne wżery od uderzeń w korpusie lub zamku

- spadły z dużej wysokości (z wyjątkiem upadku na trawę lub śnieg, które widzieliśmy)? Wydaje się, że "mikropęknięcia" to mit, który już swego czasu Pit Schubert obalał. Raczej przy upadku z dużej wysokości (jeśli nie ma widocznych zniekształceń) nic nie powinno się stać. Mimo tego każdy użytkownik sprzętu wspinaczkowego powinien samodzielnie podjąć decyzję o użytkowaniu takiego sprzętu.
Ja osobiście nie mam problemów z takim sprzętem :-).

Damian Granowski

Inne artykuły o sprzęcie wspinaczkowym, które warto przeczytać:

Sprzęt wspinaczkowy na początek i późniejsze etapy (z podsumowaniem ile to wszystko kosztuje)

Buty wspinaczkowe - kilka porad na temat ich doboru

Jaki woreczek na magnezję kupić?

Jak wybrać uprząż wspinaczkową?

Jaki przyrząd asekuracyjno-zjazdowy najlepiej wybrać?

Rodzaje lin wspinaczkowych

Ekspresy górskie - jakie sobie zrobić?

Sprzęt osobisty do wspinania (ścianka wspinaczkowa, skałki, wielowyciągówki)

Zestaw sprzętu asekuracyjnego na wspinanie TRAD

Friendy - budowa i historia

Napisz komentarz (2 Komentarze)

10 porad we wspinaczce TRADycyjnej dla początkujących

Wspinacz tradycyjny w Polsce to zdecydowana mniejszość, a już wspinacz tradycyjny w jurajskim wapieniu, to gatunek zagrożony, który powinien być wpisany do Czerwonej Księgi Gatunków Zagrożonych. Cóż… nie taki TRAD straszny i pasuje napisać coś na zachęte dla początkujących w tym sporcie.

sylwia bajek dol kobylanska kula wspinanie

Sylwia Bajek podczas wspinania trad na Kuli w Dolinie Kobylańskiej. Fot. Damian Granowski

Polecam również kilka innych artykułów z tej serii: 

10 porad dla początkujących wspinaczy

13 porad dla średniozaawansowanych wspinaczy

10 porad dla początkujących na wielowyciągówkach


Ten artykuł jest jednym z szerszego cyklu, pt. "Szkoła wspinania" mającego na celu popularyzację bezpiecznych metod wspinania oraz usprawnienie, a co za tym idzie wzrost ogólnego poziomu wspinania. Celem tego "projektu" jest przekazanie/utrwalenie podstawowej wiedzy dla początkujących jak i również różnych patentów dla bardziej zaawansowanych. Uprzedzam jednak, że nie jest to internetowy kurs wspinania, a jedynie uzupełnienie takich kursów + ewentualne przypomnienie. Jeśli myślisz o kursie/sekcjach wspinaczkowych i podoba ci się mój sposób przekazywania wiedzy to zapraszam do kontaktu.

Jeśli jesteś tu pierwszy raz i strona ci się podoba to zajrzyj do artykułu "pierwszy raz na drytooling.com.pl" znajdziesz tam kilka wskazówek, co warto przeczytać na stronie :-). Polecam również zapisać się na newsletter (będziesz dostawał na niego powiadomienia o nowych, wartościowych artykułach. Spamu... nie będzie. Zapraszam też do polubienia profilu FB ;).


Zrób kurs we wspinaczce na własnej

To zaczynamy. Chyba najsensowniejsza opcja jeśli nie mamy za partnera doświadczonego wspinacza, to zrobić kurs wspinaczkowy. Pytanie, czy robiłeś podstawowy kurs skałkowy? Trwa on 6 dni i podczas niego sporo na własnej asekuracji. Jeśli nie robiłeś, to najsensowniej zrobić sobie właśnie taki. Przy rozmowie z instruktorem, możesz wskazać, że zależy ci na wspinaniu na własnej i większość kursu chciałbyś wspinać się tradycyjnie.

W niektórych rejonach może być to trudniejsze. Na jurze osadzanie asekuracji będzie bardziej wymagające. Sokoliki pod tym względem są łatwiejsze i formacje bardziej przypominają Tatry, więc jeśli myślisz o taternictwie, to Sokoły to dobry wybór.

Jeśli robiłeś już kurs i chciałbyś jeszcze podszkolić się pod okiem instruktora, to możesz umówić się na taki kurs doszkalający na własnej. Trwa on zazwyczaj 4 dni i parę szkół lub poszczególni instruktorzy go robią. W Sokołach z tego co się orientuję to takie kursy robi: Mateusz Jabłoński (wspinart.pl), Michał Kajca (szkoła wspinania Granit), Wojtek Radzik (Rocodromo.pl), Jarek Liwacz (blondas.pl). Na jurze (i również w Sokołach) np. Janek Kuczera (hardrock-wspinanie.pl), Paweł Mielnikow (cerro.pl), Darek Żurek (klama.pl).
W sumie jeśli zbierzesz ekipę paru osób, to właściwie każdy instruktor skalny PZA zrobi taki kurs.

Podsyłam również propozycję sprzętu na wspinanie trad w skałkach "Zestaw standardowy sprzętu wspinaczkowego na TRADY" oraz w Tatrach "Zestaw standardowy - sprzęt na wspinaczkę w Tatrach". Może też zaciekawi was artykuł o tym ile mniej więcej kosztuje cały ten majdan do wspinania na własnej "Jakiego sprzętu wspinaczkowego potrzebujesz? Ile to wszystko kosztuje?".

Wspinaj się na drugiego zanim nie nabędziesz pewności siebie

Początkowo na wielowyciągówkach warto wspinać się na drugiego. Korzystaj póki możesz i przyglądaj się jak osadzona jest asekuracja, jak lina jest prowadzona, itp.. Te porady odnoszą się do sytuacji, gdy twój partner jest bardziej doświadczony i UMIE BEZPIECZNIE osadzać asekurację. Z czasem możesz próbować łatwych i bezpiecznych wyciągów na prowadzeniu. Ogólnie wszystko na spokojnie ;).

Trochę porad na temat prowadzenia znajdziesz tutaj: "Prowadzenie na drogach sportowych - różne niebezpieczeństwa i triki". Artykuł odnosi się do dróg obitych, ale sporo treści będzie pasowało do dróg na własnej asekuracji.

Osadzaj asekurację w wygodnych miejscach

Idealnie zakładać asekurację gdy wygodnie stoisz na dobrych stopniach, w ręce masz wygodne klamy. Nie marnuj takich miejsc i zakładaj asekurację. Raz, że odpoczniesz chwilę. Dwa, będzięsz miał lepszą asekurację w trudnościach.

W trudniejszych miejscach staraj się jak najlepiej ustawić, aby wpinka była mniej męcząca. Będzie tutaj też procentowało szybkie osadzanie asekuracji.
Warto sobie porobić ćwiczenia polegające na tym, że patrząc w dane miejsce wyobrażamy sobie jaki najlepiej tutaj siądzie przelot i sprawdzamy czy mamy rację :-). Można to ćwiczenie zrobić u podstawy skały. - zdecydowanie polecana metoda przed pierwszym tradem ;).

Naucz się wspinać w kominach

Większość prostych dróg ma w sobie trochę wspinania w kominach lub formacjach kominopodobnych. Historycznie była to naturalna kolej rzeczy. Pierwsi wspinacze wybierali te formacje, bo „z nich się nie wypada” i często łatwo można było osadzić asekurację. Jak ognia unikali wspinania w otwartych formacjach (np. płyty).
Ogólnie sposób poruszania się w kominach zależy od jego szerokości. Warto poćwiczyć je w skałach (idealnie pod okiem instruktora). Zrobicie kilkanaście, kilkadziesiąt takich kominów i powinno być dobrze ;).

Naucz się wspinać w rysach

Ameryki nie odkryję. Tam gdzie są rysy, tam można osadzać asekurację. Większość dróg na własnej biegnie takimi formacjami. Na łatwiejszych drogach występują elementy wspinania w rysach. Gdzieś tam może trzeba będzie zaklinować rękę, stopę, ale zazwyczaj da się obejść :-).

Warto jednak już na początku przygody ze wspinaniem dokształcić się trochę i próbować już poszczególnych technik klinowania. Takie sklinowanie stopy w rysie, może zrobić dużą różnicę. W internecie znajdziecie mnóstwo porad na temat sztuki klinowania (zazwyczaj anglojęzyczne strony).

krwawa raczka sokoly

Wspinanie na Krwawej Rączce V+ w Sokołach. Fot. Damian Granowski

Zwracaj uwagę na przebieg drogi

Zanim wbijesz się w następny wyciąg lub drogę na własnej sprawdź dokładnie jak ona biegnie. Pozwoli to już na dole zorientować się w przebiegu drogi. Co za tym idzie, możesz opracować taktykę przejścia: jak prowadzić linę, gdzie osadzić asekurację, który sprzęt zostawić sobie na daną partię drogi.

Nie wielowyciągówkach zdarza mi się, że nie widzę całego wyciągu ze stanowiska. Wbijam się wtedy w dany wyciąg i ewentualnie jeśli jest wygodna półka to weryfikuję jeszcze dalszą część wyciągu z schematem. Idealnie mieć schemat i fototopo. Same fotopo może nie wystarczyć (no chyba, że Mastertopo Grześka Głazka).

Nie dopuszczaj do przesztywnienia liny

Dość częsty problem (nie tylko początkujących) i doskonały sposób na doładowanie. Przy długim wyciągu, który do tego może mieć skomplikowany przebieg, prowadzenie liny to sztuka. Aby uniknąć wyraźnego tarcia na linie, czy wręcz zaklinowania liny, można:

- przedłużać przeloty np. za pomocą górskich ekspresów,
- używać liny połówkowej i rozdzielać żyły,
- używać cieńszych lin,
- robić krótsze wyciągi
- zakładać stanowiska, zaraz po przejściu trudności. Czyli jeśli widzimy, że po wyjściu z trudnego terenu, dalej jest już względnie łatwo, to można założyć jak najszybciej stanowisko, ściągnąć partnera.

Pamiętaj o przelocie kierunkowym

Zanim wystartujesz w kolejny wyciąg na wielowyciągowej drodze załóż przelot kierunkowy na stanowisku. Unikniesz wtedy potencjalnego odpadnięcia z współczynnikiem 2. Warto wspomnieć, że wyłapanie takiego lotu jest praktycznie niemożliwe, z powodu obrócenia przyrządu asekuracyjnego w dół.

Warto również założyć jak najszybciej kolejny – pancerny – przelot nad stanowiskiem.

Przehacz jedną drogę na własnej asekuracji

Dobrym pomysłem na zwiększenie zaufania do własnoręcznie osadzonych przelotów, może być hakówka w stylu clean. Czyli nie bijemy haków, a używamy tylko kości, friendów.

Wybieramy sobie jakąś długą drogę biegnącą rysą z dobrą asekuracją (np. Rysa Babińskiego w Bolechowicach) i przechodzimy ją hacząc. Aby zmniejszyć falowanie getry to warto robić to na wędkę, lub wpinając się dodatkowo do ringów. Takie rozwiązanie daje nam również to, że możemy wyjmować przeloty spod siebie, więc nie potrzebujemy ogromnych ilości sprzętu.

Ćwicz, ćwicz i łój jak najwięcej

Zrobisz kilka kilometrów na własnej asekuracji i powinieneś już mniej więcej wiedzieć o co chodzi ;). Staraj się nie przeskakiwać trudności. Lepiej będzie stopniowo zwiększać swój poziom i robić drogi sporo poniżej swojego maksymalnego poziomu RP.

Bonusowa porada od Andrzeja Makarczuka

"Jedna z pierwszych porad jakie udzielam początkującym amatorom tradowania na Jurze - tylko kości, zapomnij o camach".

Damian Granowski

Napisz komentarz (1 Komentarz)

Jakie spodnie w góry: wiosną, latem, jesienią i zimą?

Spodnie w góry to temat dość ważny. Oczywiście na polskim rynku znajdziecie mnóstwo modeli z których będzie co wybrać. Pytanie jak zrobić to aby pogodzić wygodę, cenę, trwałość i przeznaczenie? O tym poniżej :-).

Wspinaczka na Fuczoku. Fot. Magdalena Dudek

Zanim przejdę do opisu różnych rodzajów spodni to polecam artykuł "Jak ubrać się w góry latem". Znajdziecie tu całościowe podejście do ekwipunku górskiego (letniego). Ewentualnie możecie jeszcze zaglądnąć tutaj: "Jak ubrać się w góry zimą", jeśli interesuje was zima. Polecam jeszcze art. na temat ekwipunku w góry: "Checklista sprzętowa" i zbiór poradników wspinaczkowych. A dla tych, którzy są tu pierwszy raz: "Know, how dla nowych czytelników".

Polecam też zapisać się na newsletter, aby otrzymywać powiadomienia o podobnych artykułach. Możesz zapisać się pod tym linkiem lub w formularzu poniżej. Dostaniesz na maila potwierdzenie otrzymywania newslettera (sprawdź ew. folder spam). Klikasz i gotowe :-)

Zapisz się na newsletter z powiadomieniami o nowych artykułach :-)

Spodnie w góry na wiosnę, lato i jesień

Tutaj oczywiście musimy sobie odpowiedzień, jaką aktywność będziemy uprawiać? Czy będzie to parę wypadów w roku w góry, czy może kilka w miesiącu, czy może wielodniowe trekkingi w górach. Inne modele spodni będę sugerował do trekkingu, inne do wspinanania.

Postaram się najpierw omówić budowę i różne patenty stosowane w spodniach outdoorowych, a później postaramy się je dopasować do konkretnej działalności :-).

Pierwszą rzeczą, która przychodzi na myśl o spodniach górskich, są cieżkie spodnie z pancernego softshellu. Takie spodnie zostawiłbym sobie na zimę (a i to nie zawsze). W ciepłych porach roku lepiej będą się sprawdzały cieńsze, lżejsze spodnie z materiałów syntetycznych. Chodzi o to, aby były zarówno ciepłe, jak i w miarę oddychające, co ma znaczenie na podejściach.

Jeśli czujemy, że może nam być zimno, to warto zaopatrzyć się w bieliznę termoaktywną. Sprawa bardziej się komplikuje jeśli będą występować opady deszczu.

Jeśli jest to jednodniowa wycieczka, to jakoś powinniśmy dotrzeć do schroniska/samochodu, nawet w mokrej odzieży. Softshellowe spodnie byłyby nieco lepsze, ale i tak nie rozwiążą problemu. Idealnym rozwiązaniem jest mieć w plecaku lekkie spodnie z membraną, które założymy. To rozwiązanie sprawdza się na wielodniowych wycieczkach, gdy nie możemy sobie pozwolić na - zbytnie - przemoczenie garderoby.

Na rynku możecie spotkać modele spodni outdoorowych z ewentualnymi wstawkami z trwalszego materiału w newralgicznych miejscach. Kolana, siedzenie, wewnętrzne strony nogawek są wzmocnione, dzięki czemu spodnie dłużej służą.

Dobrze jest, jeśli materiał spodni oddycha. Muszą też być bardziej pancerne, ponieważ skała potrafi być bezlitosna dla odzieży. Dobrym patentem przy wspinaniu są profilowane kolana, dzięki czemu spodnie tak nie krępują ruchów.

Warto, aby miały dwie kieszenie (najlepiej zapinane) po bokach. Świetnym patentem jest kieszeń na udzie, gdzie możemy schować np. schemat drogi wspinaczkowej oraz rozpinane nogawki. Oczywiście dobrej jakości zamki (bardzo dobre są japońskie YKK).

Generalnie spodnie powinny być wyposażone w pasek. Raczej niech będzie z lekkich materiałów. Klamerka powinna dać się odpiąć w rękawiczkach i lepiej, żeby była w miarę pancerna. Przypadkowe nadepnięcie i zniszczenie klamerki potrafi zepsuć humor.

Rozporek raczej niech będzie na zamek. Zakończenie na guzik lub - lepiej - dwa guziki.

Dobrymi spodniami są np. adidas Terrex Mountain, Montano El Cap.

Spodnie El Cap firmy Montano. Waga 360 gram

Na parodniowe wyjazdy można rozważyć wzięcie - dodatkowo - wodoodpornych spodni. Tutaj ciekawą propozycją są spodnie Latok minimalist firmy Montano.

Latok Minimalist (190 gram)

Ok, wiemy już coś o budowie spodni outdoorowych, czas aby dopasować to do konkretnych aktywności.

Spodnie używane w górach kilka razy do roku (trekking wiosna, lato, jesień)

Takie spodnie nie powinny być drogie - chociaż kto bogatemu zabroni ;). Raczej zastanowiłbym się nad modelem, który dobrze spisywałby się również na mieście i nie rzucał się w oczy, tak jak ultratechniczne wspinaczkowe modele w oczojebnych barwach. Myślę, że znajdzie się trochę takich modeli. Z tego co się orientuję np. marka Fjällräven ma takie modele (ale do tanich chyba nie należą. Z drugiej strony posłużą zapewne długo).

Spodnie górskie używane kilkanaście razy w sezonie (trekking wiosna, lato, jesień)

Tutaj już zastanowiłbym się nad czymś konkretniejszym. Jeśli zamierzamy w nich w miarę często się poruszać, to niech będą już bardziej trwałe. Przede wszystkim mają być wygodne i nie opinać na podejściu. Warto aby miały kieszeń (jedna wystarczy) z boku uda na drobiazgi. Warto aby nogawki dało się podwinąć, tworząc z nich "krótkie" spodenki.

Spodnie wspinaczkowe używane kilkanaście razy w sezonie (wspinanie wiosna, lato, jesień)

Dobre spodnie do wspinania w górach sprawdzą się również na trekkingach, więc wcześniejsze porady mają się również do wspinaczkowych. Zwróćcie uwagę, aby takie spodnie miały wyprofilowane kolana i były dość elastyczne (łatwiej będzie się w nich wspinać). Materiał niech raczej będzie wytrzymały. Dodatkowo, niech mają kieszeń na udzie

Krótkie spodenki

Na podejścia, dłuższe wyrypy można rozważyć wzięcie krótkich spodenek. W górach mogą nastąpić naprawdę spore wahania temperatury. Lecz zmiana spodni na spodenki to chwila moment, a komfort marszu jest o niebo lepszy. Na upały mam krótkie spodenki Triboard z Decathlonu. Ważą niewiele i nie szkoda ich.

Skalne zabawy podczas wejścia na Żłobisty Szczyt. Fot. Andrzej Marcisz

Spodnie w góry zimą

Temat trudny. Wybór odzieży ponownie zależy od aktywności, którą będziemy uprawiać. Na zimę sugeruję używanie dwóch typów spodni: Soft Shell i Hard Shell. Opcjonalnie pod spód możemy używać jeszcze ocieplanych spodni na naprawdę zimne warunki. Generalnie przyjmuje się, że zazwyczaj do trekkingu i wspinania zimowego wystarczą nam softshellowe spodnie. Jeśli będziemy jeździć na skiturach, wspinać na lodospadach lub warunki do turystyki/wspinania są wyjątkowo mokre, to zakładamy spodnie Hard Shell.

Abstrahując od materiału to dobre spodnie mogą mieć takie cechy jak:

- rozpinane na całej długości (w hardshellach). Mamy możliwość zdjęcia spodni bez zdejmowania butów (lub nawet raków). Również rozpięcie spodni poprawia wentylację na podejściach.

- wydłużoną górę, tak aby były to "ogrodniczki". Zaletą jest to, że nie podwiewa nam pleców.

- Dodatkowo powinny mieć zamki na dole nogawek. Po rozpięciu lepsza wentylacja lub spodnie będą lepiej się układać na butach np. narciarskich. Po zapięciu nie będą potencjalnie zahaczać o raki. Łatwiej będzie też je zdjąć mając na nogach buty.

- Opcjonalnie zamki na udach. Tzw. wywietrzniki. Osobiście uważam, że to jeszcze jeden element, który może się zepsuć, więc koniecznie sprawdźcie czy zamki są porządne (np. YKK).

- wzmocnienia na dole, od wewnętrznej strony (ochrona przed rakami) i opcjonalnie na kolanach (zwiększona trwałość).

- nadmiar materiału w okolicach kolan, dzięki czemu przy podnoszeniu nóg do góry nogawka nie podnosi się (może to krępować ruchy)

- Dwie kieszenie, a nie zaszkodzi mieć jeszcze jedną na udzie (np. na topo)

- Odpinane fartuchy przeciwśnieżne w nogawkach. Nie każdy lubi. Dodatkowo na końcu nogawek powinny być dwa otwory na zamontowanie sznurka, który przewleczemy pod butem i nie musimy używać stuptutów (osobiście przy sypkim śniegu wolę stuptuty).

- warto, aby móc zmniejszyć średnicę nogawek. Zapobiegnie to zahaczeniu nogawki o raki.

- Spodnie membranowe niech mają uchwyty na szelki

Dobra lista atrybutów jest potężna. Pytanie czy nasze wymarzone spodnie muszą spełniać wszystkie wymagania z powyższej listy?

montano spodnie extreme 2 soft shell

Zimowe spodnie soft shellowe - Montano Extreme II. Zarówno trekking, wspinanie zimowe, jak i skituring wchodzą w grę

Jeśli zamierzamy uprawiać turystykę zimową to na początek w zupełności wystarczą nam spodnie typu softshell. Z czasem jeśli będziemy myśleć o wędrówkach w parszywej pogodzie to warto zaopatrzyć się w spodnie typu Hard Shell.

Jeśli zamierzamy więcej działać na nartach lub w wilgotnym środowisku (np. lodospady) to polecam zaopatrzyć się w rozpinane spodnie typu Hard Shell. Ze względu na to, że podczas podejść możemy je rozpiąć, a na czas zjazdów zapiąć. Dobrze chronią przed śniegiem i wilgocią.

spodnie the north face kichatna bib lady

Przykładowe Spodnie z membraną - TNF Kichatna Bib (wersja damska) z membrany goretex. Fot. 8a.pl

Osobną kwestią są wyprawy w góry wysokie lub tereny arktyczne. Przy założeniu, że temperatura będzie sporo poniżej zera, to można pokusić się o zakup spodni ocieplanych (puchowe lub primaloftowe, które będą izolowały podczas zimnych biwaków, życia obozowego, jak i chodzenia w terenie. Zarówno puch jak i Primaloft ma swoje zalety, jak i wady. Polecam lekturę tego artykułu: Puch, czy Primaloft?

black diamond belaystance spodnie

Ocieplane primaloftem spodnie Black Diamond Belay Stance

Damian Granowski

Napisz komentarz (1 Komentarz)

Kultexty wspinaczkowe

Wdahu is dead... Niestety. Radosna kopalnia twórczości wspinaczkowej znajduje się już tylko jako archiwum (polecam). Aczkolwiek instytucja "kultekstów" bardzo mi się podobała i powinna być kontynuowana. Sporo tych udanych tekstów, czy fragmentów tekstów będzie miała za kilka lat wymiar historyczny (albo już ma) i warto ocalić je od zapomnienia.

Sporo jest wulgarnych, niemało seksistowskich, więc jeśli masz wrażliwą duszę i przekleństwo w tekście cię razi, to drogi czytelniku lepiej zamknij tą stronę ;-).

Jeśli tylko pamiętacie jakiś "suchar" wspinaczkowy, znajomy się pogrążył, itp. to podsyłajcie w komentarzach :)

Fot. Damian Granowski

Nieważne ile robisz, ważne co ludzie podejrzewają, że robisz.


Nieważne czy robisz VI.5, wystarczy, że ludzie będą widzieli, że patentujesz VI.5.


"Nie musi być przyjemnie, żeby było przyjemnie" Mark Twight


Akcja na kursie wspinaczkowym:
(kursantka) - Ma ktoś może jebadełko do kostek?
(kursant) - A może być do kolan?

 


"Nie bądź pizda, idź jak glizda", motto pomagające wspinać się w trudnych kominach. Inna złota myśl: "Z przerys się nie odpada, je się odpuszcza".


"Prawdziwa siła techniki sie nie boi"


Giełda sprzętu wspinaczkowego na fb:
Dziewczyna: Wie ktoś, gdzie można kupić kij do wieszania ekspresów?
Cięty komentarz jakiegoś gościa: Znajdź sobie chłopaka :-).


Może pierwszy jest bohaterem, ale to drugi zna życie.


Jestem w TOPRze, żadna się nie oprze :-).


OS albo szpital.


"Mogę iść, ale będą jaja!" tekst Krzysztofa Łozińskiego do Alka Lwowa, podczas podejścia pod Młynarza. Po wycofie na taborze Łoza dorzucił jeszcze: "Byłem taki słaby, bo pękła mi żyłka w pachwinie..." Zainteresowanych odsyłam do książki Alka "Zwyciężyć znaczy przeżyć. Tam też zostało wyjaśnione skąd wziął się termin "Łozowanie".


Może i stopnie są słabe, za to chwytów prawie nie ma.


Ścianka wspinaczkowa, Sekcjowiczka (ciężki tyłek, słaba buła) nie może zrobić balda. Instruktor zadaje pytanie:
- W czym masz problem?
- W dupie...


Wspinanie w skałkach, a wspinanie na panelu to jak seks, a seks z gumową lalą. Zasłyszane


 Pewien - będący pod wrażeniem - kolejarz na widok wspinających się w podkrakowskich skałkach ludzi zakrzyknął:
- Jebana ludzka rasa! Za chuj bym tam nie wlazł!


Nadmiar techniki, oznaką braku siły...


Ewentualne loty nie są śmiertelne, tylko takie na połamanie.


Fragment książki Andy'ego Kirkpatricka "Zimne Wojny" (str. 129):

- Znasz jakieś fajne schroniskowe historie? - zapytał Ian, wiedząc, że zawsze umiałem pleść głupstwa na każdy temat.
- Paul Ramsden opowiadał, jak raz nocował w pełnej chacie, wszędzie cicho jak makiem zasiał, a tu nagle słyszy szept jakiejś kobiety. Pytała swojego chłopaka najciszej jak mogła: "Chcesz, żebym zrobiła ci laskę?".
Ian zachichotał, jeden ze Słoweńców też.
- I co się stało? - zapytał Ian.
- Paul nie mógł się powstrzymać i wyszeptał: "Ja też chcę". I potem jeszcze ktoś się dołączył, a potem cała chata wybuchnęła śmiechem.


Nad brutalną siłę przekładam brutalną technikę...


Do 5 lat pracy nad drogą to jeszcze szybkie RP ;-). Aleksander "Olo" Król


Fragment z książki "Miejsce przy stole" Andrzeja Wilczkowskiego o Grani Fajek:

"Opowiadana mi, jak niegdyś Karol Filek powiódł tam swoich kursantów. Na podejściu zorientował się, że zapomniał wziąć przewodnik. Jednym z kursantów był wówczas Krzyś Berbeka. On też uspokoił Karola, że grań nie wymaga specjalnej lektury, że on ją robił przed kursem i, w razie czego podpowie. Z początku droga nie nastręczała żadnych trudności orientacyjnych. Później, kiedy trzeba było zdecydować, którędy dalej, Karol czekał na Krzyśka i ten mówił. W reszcie w pewnym miejscu Krzysio się zasępił.
- Tu nie wiem - stwierdził
- Jak to "nie wiesz?" - zdziwił się Karol.
- A bo ja tu nie szedłem.
- A mówiłeś, że robiłeś tę grań.
- No robiłem...
- Do tego miejsca? - Karol ponownie wyraził zdziwienie - tu żeście zawrócili?
- Nie. Tu to my spadli.


Adam K. podczas wspinania na typowej jurajskiej płycie.
- Nie cierpię gdy ekspresy są największymi chwytami na drodze.


Ostatnio w skałach: chłopak asekuruje dziewczynę, jej koleżanka stoi obok. Wspinająca się na wędkę laska w panice łapie za linę. Chłopak do niej: "puść się, puść się...!" Koleżanka na dole: "akurat ona jest z tych co się nigdy nie puszczają".


"Nie sztuka być dobrym alpinistą. Sztuka być starym alpinistą". Krzysztof Łoziński, 1987


Para wspinaczkowa (i w życiu). On asekuruje ją:
Trzeci wspinacz: Nie chcesz być opuszczana szybciej?
Ona (bez podtekstów): Nie. My lubimy spuszczać się powoli.


Trzeba się było orientować... Bon mot z opowiadania Paszcza (GÓRY numer tatrzański nr?)


Byle dostać się pod ścianę, a później jakoś to będzie


Są tylko 3 skały w Polsce: Mamutowa, Pochylec i Korona. Stringu


 

Czesko-słowacka metoda biwakowa?

- Kopiesz jamę śnieżną do świtu :-) Piotr Pustelnik


Na podejściu jak gąsienica, w ścianie jak błyskawica.


Ściągnięte z profilu fb Jacka Trzemżalskiego:

Historyjka zasłyszana u Miksera z dziś z Sokolicy (mam nadzieję, że dobrze zapamiętałem)
uczestnicy:
Ryszard Pawłowski + Sławek Mroczek.
Piotr Drobot i Renata Piszczek
dwójka "dużych" wspinaczy

Dwójka wykonuje manewry w ścianie, które co chwila grożą śmiercią lub kalectwem, ale gdy zaczynają zagrażać Renacie stojącej na stanowisku odzywa się do nich z troską w głosie Napał... Na co jeden z "bardziej doświadczonych dużych" do rzeczonego z ryjem:
- Najpierw trzeba przeżyć coś prawdziwego w górach, żeby się odzywać!"

ps. mniej wtajemniczonym lub po prostu młodszym fejsbukowiczom chciałem przypomnieć, że Rysiek był w 1989 roku z Jurkiem Kukuczką na Południowej Ścianie Lhotse i po upadku Jurka został sam w ścianie z kawałkiem urwanej linii na wysokości 8000 m. Resztę można sobie przeczytać tutaj: Ryszard Pawłowski.


Kurs wspinaczkowy. Para walczy na stanowisku ze sprzętem, z dość mizernym skutkiem. Dziewczyna wyraża swoją niemoc.
- Kurczę, ja go ciągnę, a on nie chce się spuszczać...


"Nie ma parametrycznych ruchów, wszystko zależy od parametru bicepsa"


Jeśli dziecko chce loda, to musi wydać 5 zł. Dorosły 50 zł, a wspinacz minimum 500 zł ;-). Andrzej Makarczuk


Aleksander Lwow wydawał miesięcznik "Góry i Alpinizm", niektórzy - niekoniecznie przyjaźnie nastawieni -  nieco inaczej patrzyli na ten tytuł: "Gówno i Afery". Czy słusznie? To już oceni historia :-).


Dyskusja na fejsie o Fiali:

- Fajnie, a czy ten Pan dalej się tam pojawia?

- Oczywiście pojawia się, ale nas jest więcej

- W kupie siła...


GPS = Graty, Podziw, Szacun!


Również znalezione na forum KW Warszawa:

(Jusza aka Piotr Juszkiewicz): Miałem loty (w lodzie) polegające m.in. na pikowaniu głową w dół wyrywającym kolejne rury (dwie, trzecia utrzymała). Obecny przy tym incydencie Duduś nagle powstał, wyjął pecika z ust i wydusił z siebie obszerną przemowę - o kurwa, żyjesz?


Wspinacz wpięty, wspinacz zawsze uśmiechnięty


Rozważania na temat skutecznego podniesienia swojego poziomu RP:

Andrzej M. - Kuba masz dobre rady na trudne RP?
Jakub R. - Po trzech miesiącach możesz zrobić sobie przerwę od drogi...


Złota rada dla kursanta od Księcia Sukiennic, na temat wspinania na tarcie w granicie:

- Dupa do tyłu to ci stanie!


Jan Kuczera - Do tradów trzeba dorosnąć...

Mariusz Biedrzycki - ...finansowo


Kurs w Tatrach na Zamarłej Turni. Instruktor szkoli na Lewych Wrześniakach i widzi, że w zespole obok (nie jego podopieczni). Dziewczyna zakłada stanowisko z jednego - starego - haka i dodatkowo wiesza się na starej taśmie który był przy haku. Powiedzmy, że instruktor poczuł wyrzuty sumienia i postanowił delikatnie zasugerować, że może by tak dopiąć się do jakiegoś drugiego punktu. Na co dziewczyna odpowiedziała rezolutnie:

- Spierdalaj! Nie jestem na twoim kursie...

Instruktor po chwili konsternacji odpowiedział:

- W takim razie giń suko!


Den Weg muß man haben - This route is a must - This route consumed up all my physical resources, I shit my pants, nearly puked, still have nightmares and I want you to share that experience. Uwaga na temat drogi wspinaczkowej w Saksoni szwajcarskiej i jej swobodne tłumaczenie


Bouldering w Yosemite to jak masturbacja w burdelu... Zasłyszane


Dawniej w Moku śpiewało się zmodyfikowaną piosenkę "ZEGARMISTRZ ŚWIATŁA":
A kiedy przyjdzie właśnie po mnie Goprowiec w swetrze purpurowym by mi bandażem związać ręce, to będę sztywny i gotowy. Płuca przebite mam na przestrzał, braknie mi wody i powietrza. Na góry jeszcze raz popatrzę i pozostanę tu na zawszę. I tak dalej...


Kiedy Jasiu szedł na turnie
To się z niego śmiali durnie
Ha, ha, ha, ha.

Kiedy Jasiu spadł na półkę
Mózg obryzgał mu koszulkę
Ha, ha, ha, ha.

Kiedy Jasiu wyrwał haczyk
To rozerwał anoraczek
Ha, ha, ha, ha.

Kiedy Jasiu jebnął z główki
To się sypną puch z puchówki
Ha, ha, ha, ha.

Kiedy Jasia w trumnę kładli
Sprzęt koledzy mu rozkradli
Ha, ha, ha, ha.


Zebrał: Damian Granowski

Zapraszam do przysyłania innych - dobrych - tekstów, poprzez system komentarzy :-).

Napisz komentarz (1 Komentarz)

Damian Granowski instruktor taternictwa PZACześć! Jestem Damian – założyciel bloga drytooling.com.pl . Na mojej stronie znajdziesz opisy czy schematy dróg wspinaczkowych oraz artykuły poradnikowe. Teksty są tworzone z myślą o początkujących, jak i bardziej zaawansowanych wspinaczach. Mam nadzieję, że i Ty znajdziesz coś dla siebie.
Jeśli potrzebujesz dodatkowego szkolenia z operacji sprzętowych, technik wspinaczkowych czy umiejętności orientacji w górach, zapraszam na moje kursy.

Używamy ciasteczek

Na naszej stronie internetowej używamy plików cookie. Niektóre z nich są niezbędne dla funkcjonowania strony, inne pomagają nam w ulepszaniu tej strony i doświadczeń użytkownika (Tracking Cookies). Możesz sam zdecydować, czy chcesz zezwolić na pliki cookie. Należy pamiętać, że w przypadku odrzucenia, nie wszystkie funkcje strony mogą być dostępne.